Do Gwiazdy
Myślałam,że już nic z tego.
Niestety w spadku po rodzicach dostałam upartość,choć dla nas dwóch to stety.
Nie poznałabym cię bez tej znienawidzonej cechy.
Maj to zdecydowanie nasz miesiąc.
Nie wyobrażam sobie już cię nie zapytać o samopoczucie.
Lubię twoją obecność.
Twoje zniknięcie to byłby za mocny cios,więc nigdy mi nie znikaj.
Chciałabym byś zaczerpnęła szczęścia wręcz wdychała je do płuc,
jak dym tytoniowy.
To byłby dobry nałóg,bo chcę cię widzieć szczęśliwą.
Odjedźmy kiedyś w tylko nam znane miejsce by oglądać zachody słońca.
Patrzeć w pomarańczowe niebo.
Czuć przyjemny wietrzyk na skroniach.
Czuwasz nad moim dobrym snem.
Dziękuję,że chcesz to robić.
W mojej bezsenności pojawiają się koszmary.
Nienawidzę ich,bo pokazują to czego się boję.
Twój uśmiech promieniuje,jak prawdziwe słońce,a to nie cecha wszystkich,a przede wszystkim niełatwa do zdobycia,a ty ją masz po prostu.
Jak to robisz?
Dziękuję przyjaciółko,gdyby nie ty byłabym zgubiona i bez lepszej części siebie.
Dziękuję gwiazdko,po prostu za wszystko,że jesteś.
Ten wiersz dedykuję tobie,abyś wiedziała,jak ważna jesteś.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top