Ty też jesteś uroczy, jak ja wypije...
Dzień w szkole minął tak jak zawsze, nic specjalnego. Zaraz po powrocie do domu zadzwonił do mnie Kevin, że wpadnie z Kate. Byłam zdziwiona, że Kevin tak szybko znalazł z nią wspólny język, ale cieszyłam się, bo mój przyjaciel rzadko kiedy się nakręcał na kogoś tak bardzo, żeby mówić o tej osobie cały czas. Kibicowałam im z całego serca, bo Kate była inną dziewczyną niż wszystkie byłe chłopaka.
- Lily! - krzyknęła moja matka, będąc w swojej sypialni.
- Co chcesz ? - zapytałam, gdy stałam w progu drzwi.
- Wyjeżdżam na tydzień w delegację - powiedziała kobieta, upychając swoją podróżną walizkę.
- Standard, dziś przyjdzie Kevin z Kate - oznajmiłam, a kobieta przytaknęła.
- Może jeszcze się z nimi zobaczę - powiedziała, zerkając na zegarek - o cholera, muszę już się zbierać, zaraz pan Logan będzie - powiedziała, podnosząc walizkę.
- Pa - burknęłam na pożegnanie.
- Pamiętaj, żeby zamykać drzwi i bądź grzeczna - stwierdziła, ubierając swoje czarne szpilki.
- Nie jestem już dzieckiem - powiedziałam, po czym zamknęłam drzwi.
Nieobecność kobiety była taką codziennością, że nawet było mi wszystko jedno, czy jedzie na delegację, czy może po prostu idzie do pracy. Nasze rozmowy ograniczały się do tego, jak było w szkole i chyba tyle, bo sama nie umiem powiedzieć, kiedy ostatnio rozmawiałyśmy na jakiś inny temat. Chodziłam po domu, nie mogąc znaleźć sobie miejsca, gdy w końcu po mieszkaniu rozległ się dzwonek do drzwi.
- Hej fajtłapo - powiedział Kevin, całując mnie w policzek na przywitanie, a zaraz po nim zrobiła to też Kate.
- Hej, wchodźcie - powiedziałam, kiedy Kevin ściągnął dziewczynie futerko.
- A ty jeszcze nie gotowa ? - zapytała Kate, a ja zmarszczyłam brwi.
- Na co mam być gotowa ? - zapytałam zdziwiona, a chłopak podrapał się po karku.
Zawsze, gdy chłopak drapał się po karku i głupkowato się uśmiechał, to znaczyło tylko jedno.
Coś kombinuje.
- No wiesz Lily, bo jest, taka spawa, że idziemy na imprezę i ty idziesz z nami, a wiem, że jakbym Ci to wcześniej powiedział, to byś nigdzie nie chciała iść - powiedział chłopak, a ja momentalnie zaprzeczyłam głową.
Impreza ? Chyba powariowali, jest środek tygodnia, a ja nie mam zamiaru nigdy iść. Nie lubię być w miejscu, gdzie jest dużo ludzi. Czuję się wtedy taka przytłoczona, a już pominę fakt, że ostatni raz na jakiejkolwiek imprezie byłam jako dwunastolatka i nawet nie wiem, co się robi na takich imprezach.
- Nie ma mowy - odpowiedziałam, a chłopak wywrócił oczami.
- Chyba sobie żartujesz. Idziesz z nami i jeszcze zrobię z Ciebie taką laskę, że nikt Ci się nie oprze - powiedziała dziewczyna, a ja westchnęłam.
- Jest środek tygodnia, ja muszę jutro iść na geografię, a poza tym ja nie wiem nawet, co się tam robi - westchnęłam zrezygnowana.
- Nie byłaś nigdy na imprezie ? - zapytała dziewczyna, a ja momentalnie pokręciłam głową - No to zawsze musi być ten pierwszy raz ! - krzyknęła zadowolona.
- Ale.. - chciałam powiedzieć, lecz chłopak mi przerwał.
- Nie ma żadne ale - zaznaczył dobitnie, na co westchnęłam.
Byłam na straconej pozycji. Najwyżej jak nie będą patrzeć, to się zerwę do domu.
- Chodź, idziemy Cię zrobić na bóstwo - pisnęła zadowolona dziewczyna.
Poszłyśmy w stronę mojego pokoju, gdzie Kevin zaczął szukać mi jakiejś sukienki, a dziewczyna zaczęła robić mi makijaż.
- Masz coś wieczorowego ? - zapytał chłopak, szukając czegoś, co będzie odpowiednie.
- Poszukaj w rzeczach od mojej matki - stwierdziłam, gdy dziewczyna malowała mi cieniami oczy.
Czułam się strasznie nieswojo. Nie chciałam iść na imprezę, a już nie mówię o stroju. Przecież żadna rzecz, którą kupiła mi matka, ani trochę nie jest w moim stylu.
- To będzie idealne - powiedział chłopak, wyciągając czerwoną sukienkę.
- Wiesz, że to nie jest w moim stylu - jęknęłam niezadowolona z jego wyboru.
- A czy duży gruby sweter i czarne rurki Ci odpowiadają ? - zapytał, a ja pokiwałam głową.
- On żartował, pójdziesz to przymierzyć i nie ma innej opcji - zaznaczyła dziewczyna, gdy kończyła mój makijaż.
- Jeszcze bardziej nie chce mi się iść na tę imprezę -powiedziałam, biorąc od zadowolonego chłopaka sukienkę i ruszając do toalety.
Zaraz po przebraniu się i przyglądnięciu w lustrze uznałam, że może nie wyglądam aż tak źle, jak mi się wydaje.
- Jest idealnie - powiedziała dziewczyna, gdy weszłam do pokoju.
- Uhuhu mówię Ci, wszystkim opadnie kopara, jak Cię zobaczą - powiedział chłopak, a ja krzywo się uśmiechnęłam.
Nie lubię zwracać na siebie zbyt bardzo uwagę. Wolałam raczej być w cieniu niż się wyróżniać, czułam się wtedy zdecydowanie lepiej.
- Jeszcze Ci po prostuje włosy i możemy iść - powiedziała dziewczyna, a chłopak usiadł wygodnie na łóżku.
- Lily, no nie miej takiej miny, jakbyśmy Cię zmuszali do nie wiadomo czego - stwierdził chłopak, a ja wywróciłam oczami.
- Nie lubię imprez, wolałabym się uczyć z Chemii na piątek - stwierdziłam, a chłopak pokręcił głową.
- Później na starość będziesz żałować, że nie chodziłaś na imprezy - stwierdziła dziewczyna.
Może i miała rację ? W końcu czasami można zaszaleć.
Nie wierzę, że tak myślę.
- Okej, gotowe - stwierdziła, a ja wstałam.
- Zjawiskowo - powiedział chłopak z wielkim uśmiechem.
- Jeden raz - powiedziałam, a chłopak się zaśmiał i przytaknął.
- No to idziemy - stwierdziła zadowolona dziewczyna.
Na stopy założyłam białe trampki i byłam gotowa. Zamknęłam drzwi i razem z przyjaciółmi ruszyliśmy na imprezę.
Pierwszą poważną imprezę w moim życiu.
Zamówiliśmy taksówkę, która podwiozła nas pod dom Isaca. Jednego z drużyny koszykarskiej, dobrego kolegę Kevina. Dopiero jak staliśmy przy jego domu, zdałam sobie sprawę, że chyba wolałabym teraz siedzieć przed telewizorem i oglądać jakiś głupi serial, a nie stać przed ogromną willą, gdzie bawi się dużo osób.
- Może wrócimy ? - zapytałam, gdy wysiedliśmy z taksówki.
- Nie ma odwrotu mała - zaśmiał się Kevin, a ja miałam ochotę zniknąć.
Chłopak pociągnął nas w stronę mieszkania, a gdy otworzył drzwi, do moich nozdrzy dotarł zapach alkoholu. Weszliśmy w głąb pomieszczenia, a ja czułam się normalnie jak w innym świecie.
- Siema - krzyknął Isaac w stronę Kevina, zbijając z nim piątkę.
- No Siema, widzę, że impreza rozkręcona - stwierdził mój przyjaciel.
- To, co idziemy się napić ? - szepnęła mi na ucho Kate, a ja kompletnie zdezorientowana przytaknęłam.
- Lily ? - zapytał chłopak z szokiem wymalowanym na twarzy.
- Cześć - zaśmiałam się, speszona.
- Nie poznałem Cię, wyglądasz Wow - powiedział, a ja się lekko zaśmiałam.
To było miłe.
- Okej chłopcy, my idziemy się napić - stwierdziła Kate, ciągnąc mnie w stronę kuchni.
Czułam się kompletnie jakbym była w innym świecie, a nie wspomnę już, jak dużo ludzi znajdowało się w jednym pomieszczeniu.
- Pij - powiedziała dziewczyna, podając mi kieliszek, a ja go wypiłam.
Na początku przezroczysta ciecz zaczęła palić mnie w gardło, a później w moim żołądku zrobiło się ciepło. Zaraz po tym wypiłyśmy kolejnego i poszłyśmy tańczyć...
*
Kręciło mi się niemiłosiernie, a droga z parkietu do kuchni nie wydawała się już tak samo prosta, jak na początku. Kompletnie nie miałam pojęcia, która była godzina, ale widok większej części gości śpiących pod stołem, czy na kanapach wcale mi nie przeszkadzała. Stałam w kuchni i piłam kolejnego drinka, już nie wspomnę, że kompletnie nie wiem, gdzie jest Kate z Kevinem, lecz nie stanowi to żadnego problemu.
- Jak się bawisz ? - usłyszałam obok siebie głos Isaaca.
- Jak widzisz świetnie, a ty co taki trzeźwy ? - zaśmiałam się słodko, co było totalnie nie w moim stylu.
- Jesteś urocza, kiedy trochę wypijesz - powiedział chłopak, a mi się zrobiło gorąco i nie wiem, czy zależało to od tego, że powiedział mi komplement, czy od dużej ilości alkoholu który wypiłam.
- Ty też jesteś uroczy, jak ja wypije - powiedziałam, a chłopak się zaśmiał.
- Chodźcie, chodźcie gramy w butelkę - krzyknęła jakaś dziewczyna, na co ja pociągnęłam chłopaka w stronę salonu, gdzie duża część siedziała na dywanie, a w środku znajdowała się butelka.
Usiedliśmy z Isaac'iem, a gdy wszyscy się zebrali, dopiero po chwili zdałam sobie sprawę kto, jest w kółku, poza Eric'iem, którego nie cierpiałam, w kółku był też Chris. Tak ten Chris, którego większość się bała, siedział w kółku i intensywnie mnie obserwował. Na początku większość brała pytania, a dopiero z czasem zaczęły się wyzwania. Butelka kręciła się cały czas, wybierając osoby, które wykonywały jakieś zadania. Gdy butelką zakręcił Eric wiedziałam, że nic dobrego z tego nie wyjdzie, lecz na całe szczęście nie zatrzymała ona się na mnie tylko na Isaacu.
- Prawda czy Wyzwanie ? - zapytał chłopak z cwaniackim uśmiechem.
- Wyzwanie - stwierdził chłopak obok mnie.
- Pocałuj Lily przez trzydzieści sekund - powiedział chłopak, a mi momentalnie serce zabiło mocniej.
Chłopak uśmiechnął się do mnie ciepło, po czym szepnął na moje ucho, że mam się nie bać, a później wbił się w moje usta. Pocałunek był delikatny, a zarazem z czasem coraz bardziej gwałtowny. Jego usta były mięknie i takie odpowiednie do całowania.
Lily co ty pieprzysz ?!
- Trzy. Dwa. Jeden. Koniec - krzyknęli wszyscy, wiwatując.
Odsunęłam się od chłopaka, patrząc wprost w jego oczy. Miałam mieszane uczucia co do tego pocałunku. Z jednej strony było fajnie, a alkohol w moim organizmie dodawał mi pewności siebie, lecz z drugiej strony jutro będę tego żałować.
- Gliny jadą ! - krzyknął jakiś chłopak, wbiegając do środka.
W jednej sekundzie zrobił się straszny tłok, a ja sama nie wiedziałam co mam zrobić. Mniejsza, że kompletnie nie wiedziałam, gdzie są moi przyjaciele. Większość uciekała tylnymi drzwiami, inni znów chowali się i byli cicho, a ja popijałam alkohol, gdy nagle poczułam szarpnięcie. Przez fakt, że ktoś zgasił światło, nie mogłam stwierdzić, kto prowadził mnie w nieokreślonym kierunku.
- Czego ty chcesz ? - zapytałam, gdy wyszliśmy na zewnątrz tylnym wyjściem.
- Ratuję Cię, kujonko - powiedział, a ja zdałam sobie sprawę z tego, do kogo ten głos należy.
- Ch-Chris? - zająknęłam się, stając momentalnie, a chłopak odwrócił w moją stronę i popatrzył pytającym wzrokiem - Czego ty chcesz ?
- Pomóc Ci ? - zapytał, jakby to było oczywiste.
- Nie potrzebuję twojej pomocy - wyszarpnęłam rękę z jego uścisku i szłam w stronę domu, lecz chłopak mnie zatrzymał.
- Słuchaj kujonko, nie będę się bawić w opiekunkę, ale lepiej tam nie idź, bo jak tam pójdziesz, policja Cię spisze, to zabiorą Cię do domku i twoja mamusia i tatuś się dowiedzą o tym, że ich idealna córeczka jest nawalona w trzy dupy i była na imprezie z dragami - powiedział, a ja się zaśmiałam.
- Mój tatuś to chyba byłby zadowolony, jakby mnie złapali, w końcu byłabym blisko niego - powiedziałam, a chłopak zdziwił się, po czym znów ciągnął mnie w nieokreślonym kierunku.
Chłopak nic nie mówił, dopiero po chwili puścił mnie, gdy byliśmy obok czyjegoś domu. Popatrzyłam na niego i rozglądnęłam się po okolicy, lecz nie poznawałam tego miejsca, ale poznawałam jedno. Jego motor, który stał obok chłopaka.
- Co ty odwalasz ? - zapytałam.
- A myślałem, że kujonki są mądrzejsze - powiedział, a ja popatrzyłam na niego zdenerwowana.
- Jestem mądra, a ty podobno taki straszny, a tu jednak nie taka bestia zła, jaką ją opisują - powiedziałam, lekko się zataczając.
Chłopak coś jeszcze mówił, ale ja pamiętam tylko tyle, że poczułam się strasznie źle i zwymiotowałam. Prosto na jego buty i kawałek motoru, a później pamiętam tylko tyle, że pomógł mi wsiąść do taksówki i że ciężko było mi się z niej wydostać, lecz przy pomocy taksówkarza wyszłam i ruszyłam do domu, gdzie w salonie na kanapie usnęłam...
***
Oho!? Lily się troszkę schlała :p Dawajcie znać czy się podoba :) Buziaki, do następnego !
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top