Prolog

Dziewczyna o blond włosach i niebieskich oczach leżała na swoim łóżku, a w uszach miała słuchawki. Lubiła spędzać czas na leżeniu i myśleniu o otaczającym ją świecie. Spędzanie samotnie czasu było dla niej normalnością. Jedynaczka, która posiada tylko matkę. Jej ojciec siedzi w więzieniu za coś, czego Lily mu nigdy nie wybaczy. Dziewczyna do dziś dnia nie potrafi pójść i porozmawiać ze swoim ojcem o tym wszystkim, co miało miejsca parę lat temu. Wciąż nie potrafi mu wybaczyć, mimo że mężczyzna prawie codziennie wysyła jej listy. Dziewczyna nigdy od czasu tego feralnego zdarzenia nie otworzyła ani jednego listu, każdy jak leciał, paliła w kominku. Ta dziewczyna nigdy nie poczuła prawdziwej miłości, chodź, bardzo by chciała, nie potrafi nawet nawiązać kontaktu z własną matką, a co dopiero z otaczającym ją światem. Lily od zawsze jest dobra w śpiewaniu, nawet nie raz zdołała napisać naprawdę dobrą piosenkę, lecz jedyną osobą, przed którą dziewczyna poczuła się swobodnie, jest jej przyjaciel Kevin. Chłopak z drużyny koszykarskiej, uważany za jednego z przystojniejszych. Lily do dziś dnia nie może pojąć, dlaczego tak fajny koleś, jak Kevin się z nią przyjaźni, nie rozumie, że chłopak lubi ją nie za to, że jej matka jest cenioną prawniczką, która ma kupę pieniędzy, tylko dlatego, że chłopak lubi jej spokój i to, że dziewczyna nie jest kolejną nadętą czirliderka, która lata za wszystkimi facetami.

- Lily ! - krzyknęła kobieta o czarnych jak smoła włosach.

Lily i jej matka Elizabeth były totalnie inne. Lily była dziewczyną o spokojnym charakterze i delikatnej urodzie zaś kobieta po czterdziestce miała czarne włosy i ostry charakter, czego niestety, albo na całe szczęście nie odziedziczyła po niej córka. Była pewna siebie i swojego stylu bycia. Ona i jej córka różniły się od siebie diametralnie. Ciężko było uwierzyć, że te dwie osoby są ze sobą spokrewnione.

- Lily, chodź tutaj ! - krzyknęła znów kobieta, a dziewczyna ściągnęła z uszu słuchawki i powolnym tempem zwlekła się z łóżka, nakładając na swoje stopy różowe pantofle w jednorożce. 

Mimo że dziewczyna miała prawie osiemnaście lat, wciąż zachowywała się jak dziecko, co nie przeszkadzało nikomu. W końcu i tak większość osób nie zwracała na nią uwagi. 

- Coś chciałaś ? - zapytała blondynka, wchodząc do kuchni i zabierając jabłko z klosza z owocami.

- Kolacje masz na stole, ja jadę, wrócę jutro, jak chcesz możesz zaprosić znajomych - stwierdziła kobieta, zabierając swoją torebkę z kuchennego blatu. 

- Żebym jeszcze ich miała - stwierdziła cicho pod nosem dziewczyna, gdy jej matka opuściła ich dom. 

Dziewczyna włączyła radio, w którym leciała jedna z jej ulubionych piosenek. Zawsze włączała radio, telewizor czy filmiki na YouTube, ponieważ to pomagało jej zapomnieć o samotności. Jeśli w domu było głośno wtedy dziewczyna czuła się lepiej. Nagle niespodziewanie po całym domu rozległ się dzwonek, dziewczyna przyciszyła muzykę i ruszyła do drzwi. Nie przypuszczała, że ktokolwiek pojawi się u niej w domu, w końcu nikogo nie zapraszała. Gdy otworzyła drzwi, w nich pojawił się uśmiechnięty przyjaciel dziewczyny.

- Co tutaj robisz ? - zapytała, wpuszczając chłopaka do swojego domu. 

- Ależ miłe przywitanie Lily, trochę więcej optymizmu - powiedział, szturchając dziewczynę w bok. 

- Oj daj spokój, dziwię się, że w niedzielni wieczór jesteś u mnie, a nie na jakiejś libacji - stwierdziła dziewczyna, gdy wraz z przyjacielem usiedli na kanapie.

- Wolę spędzić czas z tobą - powiedział chłopak, a dziewczyna posłała mu lekki uśmiech i jak za każdym razem pochłonęli się w oglądanie bajek. 

  Siedzieli tak jak zawsze, rozmawiając o głupotach, oglądając bajki i zajadając się słodyczami. Mimo że Kevin był totalnie przeciwieństwem Lily, to dogadywali się świetnie. Szkolny bad boy i szara myszka wszystkim znana jako kujonka. Niby nie ma prawa bytu, lecz oni udowodnili, że nic nie jest niemożliwe. Zwykła kujonka i koszykarz udowodnili, że prawdziwa przyjaźń istnieje i nie jest ona tylko między ludźmi o tych samych zainteresowaniach, a wręcz przeciwnie ich hobby różnią się diametralnie, a i tak potrafią rozmawiać godzinami na różne tematy.

Zaraz po tym, gdy Kevin poszedł do swojego domu, dziewczyna o niebieskich oczach postanowiła się położyć,  ponieważ jest dość późno, a w końcu jutro szkoła..  

***

Po drugiej stronie miasta żył on. Chłopak, który był tak zwaną czarną owcą. Każdy się go bał, a jemu to ani trochę nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie dość mu to schlebiało. Lubił, gdy inni się go bali. Nie chciał, żeby ktoś sądził, że jest słaby, dlatego od zawsze budował mur, przez który nikt nie ma prawa się przedostać. Jego czarne jak smoła oczy były tak przerażające, że nie jedna osoba bała się w nie spojrzeć. Był postrachem miasta, lecz miał też swoich przyjaciół. Dla bliskich i ważnych dla siebie osób był zupełnie innym człowiekiem. Szanował i nigdy nie niszczył osób, na którym mu zależało. Mimo tego, co przeżył w głębi duszy, był dobrym człowiekiem.

- Chris, zaraz zaczynasz - powiedział jego przyjaciel, na co chłopak przytaknął i podjechał swoim ukochanym motorem na start. 

Nielegalne wyścigi były dla chłopaka odskocznią i zarazem stylem życia. Chłopak lubił adrenalinę i ten dreszczyk emocji. Lubił konkurować od czasu, gdy jego ojciec dał mu pierwszy motor. Od tamtego momentu chłopak uczestniczy w wyścigach cały czas i nic nie jest przeszkodą, aby wygrać. Nawet czyjeś życie..

- Start - rozbrzmiał głos, który niósł się po polach, a wszyscy wystartowali z takim tempem, że zdążyli tylko mrugnąć, a oni już znikli z pola widzenia.

Kto by pomyślał, że podczas tego, gdy dziewczyna kładzie się spać, po drugiej stronie jej miasta szatyn o czarnych oczach zdobywa kolejny raz wyścig... 

*** 

Hej kochani ! No i zaczynamy nowe opowiadanie! Listen to your heart ! Mam nadzieję, że zachęciłam was do czytania nowego opowiadania! Buziaki, do następnego ! :*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top