Jesteś niemożliwy - Prusy x Oc
One shot dla - @sooyo_
Enjoyy
_______________
To był zwyczajny poranek, jak każdy inni. Zmęczona Park leniwie przeciągnęła sie wciąż leżąc w łóżku, a słońce zza okna świeciło jej po oczach. Rozdrażniona usiadła na łóżku przecierając oczy i ziewnęła przeciągle rozglądając sie po pokoju. Wstała i otworzyła szafę szukając czegoś odpowiedniego do ubrania, a po długim rozmyślaniu w końcu wybrała czarny golf oraz spódniczkę. Wyszła ze swojego pokoju kierując się do kuchni w celu zrobienia sobie jedzenia lecz nagle usłyszała, jak jej telefon dzwoni. Odłączyła go od ładowarki i nie patrząc na to kto dzwoni odebrała.
- Halo? - spytała przystawiając telefon do ucha.
- Guten Tag! - odpowiedział jej znajomy głos, który często ją bardzo irytował, jednak w tym momencie czuła, że właśnie z nim chciała rozpocząć pierwszą rozmowę dzisiaj.
- Guten Tag, czemu dzwonisz tak wcześnie rano? Jest dopiero ósma
- Te pare godzin wystarczyło bym się za tobą stęsknił - odpowiedział jej Gilbert.
- Uhh, a ja jakoś nie bardzo za tobą tęskniłam - przewaliła oczami i uśmiechnęła się pod nosem.
- Oj i tak wiem, że się stęskniłaś dlatego jestem w drodze do twojego domu.
Czarnowłosa dziewczyna zamarła.
- Czekaj, że jak? Tak teraz?? - zapytała zdruzgotana nie wiedząc co ze sobą zrobić była gotowa na wiele rzeczy, ale na pewno nie na odwiedziny jej przyjaciela z samego rana w którym sie skrycie podkochuje. Jej policzki nabrały koloru różu i przełknęła śline. Jej niemiecki przyjaciel się rozłączył, a po chwili słychać było jedynie pukanie do drzwi.
Od razu Park wiedziała, że to Gilbert ponieważ tylko on w dalszym ciągu nie używał dzwonka do drzwi, a na dodatek uwielbiał się wydurniać, że umie grać na gitarze, choć grał na miotle. Co czasem bywało nawet zabawne, ale potrafiło też nieźle wyprowadzić z równowagi nawet najspokojnieszego człowieka. Westchnęła i odłożyła telefon podchodząc do drzwi po chwili je otwierając. Gdy to zrobiła Czerwono-oki albinos od razu ją do siebie przytulił i poczochrał jej włosy, co miał już w zwyczaju.
- Guten Morgen, wyspałaś się? - zapytał szczerząc się, jak głupi do sera.
- W miarę, wiesz dobrze że najchętniej nadal bym spała.
- Znając ciebie to tak, ale nie pozwole byś sie marnowała leżąc w łóżku, szczególnie jeśli twoim przyjacielem jest niesamowity ja! - powiedział z dumą, a Park gorzej sie zarumieniła i westchnęła naburmuszając mine.
- Nie marnuje sie w łóżku, tylko oszczędzam energie na bardziej pożyteczne okazje.
- Okej, Okej niech ci będzie - odparł Gilbert, bo dobrze znał swoją przyjaciółkę i wiedział, że jak zacznie drążyć temat to ona tak czy siak nie odpuści. Po dłuższej chwili rozmowy Gilber usiadł na krześle podpierając się rękami.
- Zjesz coś? - spytała go Park wyciągając mleko z lodówki.
- Podziękuje, dopiero jadłem - rzekł z uśmiechem.
- Uuu co takiego? - powiedziała wyciągając płatki śniadaniowe oraz patelnie.
- A czego sie spodziewasz po tym jak powiem, że śniadanie robił Zachód?
- A no tak, to pewnie kiełbasa.
- Bingo - zaśmiał sie prusak, a Park zasiadła obok niego z miską płatków z mlekiem zaczynając jeść.
Po krótkiej ciszy w końcu albinos postanowił się odezwać:
- Hej, masz coś na nosie - rzekł, a na twarzy dziewczyny widać było zdziwienie, jadła płatki. Czym do cholery miała sie ubrudzić?
Spróbowała spojrzeć na nos, ale oczywiście nic nie zobaczyła więc przetarła nos rękawem golfa.
- Naaadal masz
Odpowiedż Prusaka zirytowała ją jeszcze bardziej, bo nie ważne ile razy przecierała jej przyjaciel w dalszym ciągu widział coś na czubku jej nosa.
- Nic na nim nie ma! - powiedziała głośnym tonem.
- Otóż jest - po chwili Czerwono-oki złożył krótki pocałunek na jej nosku co zaskutkowało mocnymi rumieńcami u Park. Dziewczyna znana ze swojej bladej cery zmieniła sie w rumianą koleżankę przez co jej przyjaciel zaczął się śmiać.
- Jesteś urocza Park - uśmiechnął się i znów poczochrał jej włosy.
- A ty jesteś niemożliwy - parsknęła dawając mu pstryczka w nos przez co jej przyjaciel sie skrzywił.
- Jestem niesamowitym i niemożliwym tylko przyjacielem co? - spytał korzystając z chwili jej rozkojarzenia i uniósł lekko jej podbródek ku górze. Park nic na to nie odpowiedziała, zabrakło jej słów lub po prostu ze wstydu nie mogła oderwać wzroku od jego czerwonych oczu. Więc Gilbert postanowił kontynuować przemowę:
- Wiesz, ja wcale nie widzę w tobie już przyjaciela. Przez te wszystkie lata zdołałem wywnioskować jedno. - Park nadal nie odpowiadała czekała aż dokończy swą wypowiedź, a jej pewność siebie zniknęła tak samo, jak w tym momencie dla niej tlen. Serce jej biło bardzo szybko, a w brzuchu czuła łaskotanie, te co zawsze czuła tylko przy nim. Jednak jej przyjaciel nic nie powiedział, nawet nie miał zamiaru dokańczać, po prostu pocałował ją w usta gładząc dłonią jej policzek. Dziewczyna od razu odwzajemniła pocałunek zarumieniona i owinęła ręce wokół jego szyi. Nie był to długi pocałunek, jednak pełny uczucia i czułości.
- Ich liebe disch Park - odparł Gilbert.
_________
Zabijcie mnie jak źle napisałam ,,Kocham Cię" po niemiecku xD
Pierwszy one shot wyszedł w miarę dobrze, planowałam by miał 550 słów, ale rozpisałam się na 770 słów.
Mam nadzieje, że sie podobało~ :3
Dawno nic nie pisałam więc muszę uzupełnić swój słownik by sie nie powtarzać xD
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top