Rozdział 7

Wracam po 2 dniowej nieobecności z kiczowatym rozdziałem,ponieważ nie mam chęci do pisania
★★★★★★★★★★★★★★★★★★
W dniu twoich urodzin zabrałem cię na rejs statkiem.I wtedy wszystkiego się dowiedziałem.Miałem ochotę rozwalić wszystko dookoła siebie lecz nie okazywałem tego ze względu na twoją osobę.
-Dziękuje ci Harry...za wszysko i wiedz że pomimo że tego nie pokazuję jesteś najwiekszą miłością-oznajmiłaś a pózniej zrobiłaś coś czego nikt się nie spodziewał,pocałowałaś mnie obejmując swoimi drobnymi rękami moją szyję
-Też cię kocham-wysapałem pomiędzy pocałunkami.
Po tak wspaniałym" deserze" wróciliśmy do domu po czym usiedliśmy ns kanapę z lampkami wina w ręce
-Nigdy nie chciałam cię odsuwać od siebie ale ja...ja się tak strasznie boję że zrobisz mi to co on...-zaczęłaś szlochać w moje ramię a ja objąłem cie pewnie przyciągając do swojego torsu
-Czy on cię skrzywdził?-zapytałem
-On...on to robił codziennie..każdego dnia poniżał mnie a później wykorzystywał a ja...ja nie mogłam się bronić-odpowiedziałaś pomiędzy salwami płaczu
-Cii skarbie juź nikt cię nie skrzywdzi-pogładziłem cię po policzku-skarbie nigdy cię nie skrzywdzę
-Tak bardzo Cię kocham-przyznałaś przwierając do mnie swoimi ustami.
Od tego dnia wszystko wyglądało inaczej.
Do jutra, twój Harry

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top