3 [lekcja życia i śmierci]

W poniedziałkowy poranek, Aniela na dzień dobry została wezwana do dyrektora, w kompletnie nie znanym dla niej celu. W końcu oddała listę grzechów.

Lekko zdenerwowana przyśpieszyła kroku i już miała wchodzić na schody gdy nagle z toalety dla chłopców (która znajdowała się od razu obok wejścia na schody, swoją drogą jaki debil umieścił tam toaletę?), wybiegł czarnowłosy chłopak o memicznej twarzy. Po chwili obydwoje leżeli na ziemi, gdyż Aniela była tak zdenerowana, że nie zauważyła go i wpadła na niego. Był to chłopak z jej klasy, o imieniu Adolf. Niestety pozycja w której się teraz znaleźli była dość dwóznaczna, a nim Anieli skończyło się kręcić w głowie i wszystkie gwiazdki i ptaszki i inne sowy odleciały, zobaczyła Jezusa stojącego na szczycie schodów a jego mina wyrażała więcej słów niż rafaello.

Adolf i Aniela momentalnie poderwali się z ziemi lekko się rumieniąc i wypalili jednocześnie jakieś przywitanie. Jezus im nie odpowiedział tylko mieżył ich wzrokiem i po chwili skierował wzrok na Aniela, mieżąc ją dogłębnie swoim lodowatym spojrzeniem, kompletnie ignorując rozemocjonowanego chłopaka.

- Anielo, jeśli mnie pamięć nie myli to miałaś się u mnie stawić, ale widzę, że masz lepsze rzeczy do roboty - powiedział lodowatym głosem i odwrócił się aby odejść.

- Ależ właśnie się do pana dyrektora wybierałam, ale wpadłam na Adolfa, dosłownie! - zaczęła się tłumaczyć machając rękami na wszystkie strony, co wprawiło w ruch jej skoczne cycuszki.

- Tak było panie dyrektorze, zagapiliśmy się i wpadliśmy na siebie to dlatego... Aniela - zmierzył ją wzrokiem posyłając łobuzerski uśmiech w stronę dziewczyny - się nie stawiła na czas - powiedział Adolf nerwowo przeskakując zwrokiem, z twarzy Anieli na jej cycuszki i twarz dyrektora

Jezus nie dał wiary tym wyjaśnieniom, gdyż od dawna widział jak Hitler-kun patrzy się na JEGO Aniele, ale nigdy tego nikomu nie powie. Parę chwil później był już w drodze do swojego biura. Dziewczyna pomyślała, że Jezus znowu się na nią fochnie i nie będzie chciał przyjąć jej listy grzechów, więc pobiegła za nim do gabinetu z nadzieją, że go uspokoi.

Adokf obserwował jak Aniela zaczęła biec, a jej klatka piersiowa skakać, chłopak rozmarzył się spoglądając na tą sytuację, ale trybiki w jego mózgu zaczęły się ruszać. Nie był on głupi, można by powiedzieć, że był jedną z mądrzejszych osób w klasie, zaczął się domyślać co może łączyć Aniele i Jezusa. Dziewczyna od dawna mu się podobała, więc nie chciał dopuścić tej wiadomości do siebie. Pomyślał, że raz się żyje i pobiegł do gabinetu.

Gdy stał przed drzwiami musiał wziąć kilka głębszych wdechów, po chwili gdy się uspokoił zapukał do drzwi. Chwilę potem usłyszał doniosłe "proszę" i wszedł do pomieszczenia. Jezus siedział na swoim czarnym skórzanym fotelu przy wysokim i pięknym biórku, ale o dziwo nigdzie nie było widać Anieli.

- Przepraszam, że przeszkadzam, ale szukam Anieli a pan ją ostatni widział - powiedział lekko zdenerwowany chłopak

- Jest zajęta. Bardzo - odpowiedział Jezus swoim głębokim głosem

- A co takiego robi?

W tym samym momencie coś uderzyło w biurko od spodu a na twarzy Jezusa pojawił się łobuzerski uśmiech.

- Zgadnij - odpowiedział dyrektor unosząc brwi do góry, a następnie je opuszczając.

Jezusowi ewidentnie podobało się, jak sytuacja się potoczyła, a policzki Adolfa w tym momencie przypominały pośladki dorosłego pawiana, za dużo Animalplanet. Chłopak wyjąkał jakieś słowa na pożegnanie i opuścił gabiten po czym biegiem pobiegł do klasy. A Jezus mógł w spokoju rozkoszować się chwilą obecną wiedząc, że Hitler-kun nie ma szans i biedak będzie musiał sam się obsłużyć.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top