Prolog

Szłam spokojnie jedną z plaż. Przemierzałam ją na boso, gorący piasek wkradał się między moje palce. Łaskotał mnie. Słońce chyliło się ku zachodowi, za chwilę miało zniknąć za horyzont. Woda nabrała złocistego koloru przez odbijające się w niej ostatnie promienie słońca.

Wakacje. Wszystko wydawało się normalne. Dzień jak co dzień, wracałam z pracy zachodząc po drodze na uwielbianą przeze mnie plażę. Tutaj na niej, gdy byłam jeszcze mała przychodziłam z rodzicami. Teraz wszystkie wspomnienia wróciły do mnie z zawrotną prędkością. Pierwsze udane babki z piasku, uśmiech na twarzach rodziców... Jacy oni byli wtedy ze mnie dumni. Z takich małych rzeczy. Jednak, człowiek był wtedy młody. Ile ja miałam wtedy lat, 5? Ach, te 15 lat przeminęło tak jak myśl. Dzisiaj to już wczoraj, jutro się zamienia w dziś. Niedawno kończyłam podstawówkę, gimnazjum... A teraz mam już 22 lata. Tyle się pozmieniało!

Jednak nie, jedna rzecz się nie zmieniła. Ale tylko jedna...

W pewnym momencie zauważyłam, że w piasku tkwi jakaś rzecz. Strasznie biło od niej światło, więc nie trudno było to zauważyć. Podeszłam bliżej. Co to takiego może być?

Wyglądało ta jak... Butelka?

Przekładałam ją przez chwile z ręki do ręki. Coś jest w środku, ewidentnie coś szeleści. Próbowałam otworzyć, lecz na nic się to nie zdało, nic nie dało rady. Miałam ją z powrotem rzucić w morze, kiedy przypomniało mi się, że w domu parę otwieraczy do butelek, które i tak są zwykle dla mnie zbędne, jednak je mam. Schowałam więc znalezisko do torebki i ruszyłam dalej w stronę domu, nie błąkając się już po plaży.

*

Ręce drżały mi z ciekawości. Co tam może być? - to pytanie cały czas chodziło mi po głowie. Otworzyłam. Siłowałam się trochę z butelką, ponieważ szyjka jej była dość wąska, jednak po jakimś czasie się udało.

Wyciągnęłam ostrożnie list. Mimo szczelnego zamknięcia, był trochę zniszczony. Ostrożnie go rozwinęłam.

Niektóre miejsca były tak zaplamione, że nie szło nic odczytać. List był napisany atramentem. Udało mi się odczytać rok i datę - 2007 rok, 1 lipca. To list aż z 2007! Aktualnie mamy 2022 rok. Spory kawał czasu. Dokładnie... 15 lat temu. Czyli osoba pisząca ten list miała wtedy dopiero 6-7 lat. Widać po piśmie, że to nie pisał dorosły człowiek, faktycznie, pióro już wyblakło, to musiało być w 2007.

Zaczęłam czytać, ale jedyne co udało mi się odczytać to wyrazy: Droga Mamo, jesteś, gdzie, czekam, tęsknię, tata, smutny, czekamy, twój. Reszta wyrazów była dla mnie niezrozumiała. I podpis:

synek A. Ag...te. Tu też połowa nazwiska była rozmazana.

Postanowiłam odszukać osobę o tych inicjałach. Przynajmniej trochę nazwiska miałam i mogłam się domyślić. Jedna osoba chodziła mi po głowie, jednak szybko ją odrzucałam. Głowiłam się nad tym, aż do rana, przeszukałam pół internetu, aż wycieńczona zasnęłam...

***
No, i jak początek? Mam nadzieję, że się podoba, nie będę się tu w notkach rozpisywać, więc tylko zachęcę do czytania i zostawienia po sobie śladu, tzn. Gwiazdki i Komentarza dla motywacji.

Miłego dnia! :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top