list of dreams

(od au.: płakałam jak pisałam)

Język wisiał mi po kolana. Upał+milion papierkowej pracy+bieganie po schodach+gigantyczne podniecenie, spowodowane poranną akcją w kuchni=Styles is dead.

Wszedłem do domu, zrzuciłem z siebie buty. Nie przejmowałem się teraz gdzie wylądują. Po drodze do salonu zwaliłem z siebie marynarkę, a później koszule, która przylegała do mojego ciała. Była cała mokra.

Spojrzałem na stolik w salonie i zobaczyłem, że biała kartka dalej leży na swoim miejscu. Oczywiście już nie była taka czyta jak ją ostatnio widziałem. Podeszłam do niej i uśmiechnąłem się, gdy zobaczyłem krzywe pismo Boo.

1. Kupić arsenał kubków.

Kręcę głową i uśmiecham się szeroko. Takie rzeczy to tylko on potrafi wymyślić, ale cóż... nowe kubki się przydadzą.

Odszedłem od stolika z chęcią pójścia się umyć .Nie miałem jednak tyle siły, aby wejść na górę i umyć się w naszej łazience. Ściągnąłem z siebie spodnie i wszedłem do tej dla gości, którą Niall pieszczotliwie nazywał "chomiczkiem".

No bo prawda była taka, że to naprawdę był chomik. Na półce tuż pod lustrem stało milion kosmetyków różnych marek, należących do różnych właścicieli. Wystarczyło otworzyć szafę, aby wysypało się z niej tysiące ubrań nienależących do nas. Najwięcej należało do Zayn'a i Niall'a.

Miałem maleńkie wrażenie, że oni tu zamieszkali. Od kiedy Zayn zerwał z Perry, a Niall z... Sophią... nie, nie... To nie była Sophia. Selen, tak to była Selena. No i od kiedy tych dwóch idiotów zostało singlami bardzo często u nas przesiadywali. Nie przeszkadzało mi to oczywiście, dopóki nie zabierali nam naszej intymnej przestrzeni.

Z westchnieniem i ulgą pozbyłem się reszty ubrań i wszedłem pod prysznic. Prawie jęknąłem z przyjemności, kiedy chłodna woda otuliła moje ciało. Nie wiem ile czasu tak stałem , ale chyba za długo. Powinienem wyjść i zrobić obiad. Lou pewnie za moment wróci z treningu i ostatnią rzeczą o której marzy, to czekanie na jedzenie. Odepchnąłem się od ściany, gdy nagle poczułem zimno. Odwróciłem głowę i zobaczyłem jak Lou wchodzi pod prysznic. Ta kabina była dużo mniejsza od naszej u góry i ciężko było tu pomieścić dwie osoby. Odsunąłem się na tyle na ile pozwalała mi szklana ścianka.

-jak mnie tu znalazłeś? -pytam, gdy jego palce delikatnie dotykają moich ud. Przyjemne doznanie.

-twój ciuchowy szlak mnie tu zaprowadził... -jego dłoń zaciska się na moich udach. Biorę głęboki wdech. -myślałem, że jak wrócę do domu, to przywita mnie zapach jakiegoś pysznego obiadku, a nie rozpieprzone ubrania... ale to jest lepsze -przyciąga mnie mocno do siebie.

-przepraszam... zasiedziałem się. Zaraz pójdę zrobić ci obiad... -moje nogi jednak odmawiają posłuszeństwa, a Louis gładząc moje pośladki, w ogóle mi nie pomaga. Co on ze mną do jasnej cholery robi?!

Musiałem się oprzeć ręką o ścianę aby nie upaść.

-myślę, że zaczniemy od deseru... -mruczy -a na obiad zamówimy pizzę.

Z tymi słowami padł przede mną na kolana.

-Louis, ja.... o kurwa -o mało się nie zapowietrzyłem, kiedy jego drobne usta wylądowały milimetr od mojego penisa.

Usłyszałem cichy chichot chłopaka. Spojrzałem na niego z góry. Ewidentnie się ze mnie śmiał, ale co miałem na to poradzić, że od samego rana byłem praktycznie podniecony, a ten pieprzony upał mi nie pomagał.

Jedna z dłoni Louis'a wylądowała na moim pośladku, a druga przejechał po praktycznie już twardym członku. Kiedy czuję na nim jego usta, o mało nie upadam. Mam tyle szczęścia, że przytrzymuje się ściany.

Jego usta trą o skórę mojego penisa, język robi wokół niego kółka. Prawą ręką ściska mój pośladek.

Mój umysł jest przepełniony odbieraniem tych wszystkich bodźców. Nogi zaczynają mi drżeć, przyjemne ciepło rodzące się w podbrzuszu zaczyna rozchodzić się po moim ciele. Spoglądam w dół. Kiedy widzę jego głowę blisko mojego krocza...

-o ja pierdole!! -dochodzę z krzykiem w jego usta. Opieram się plecami o szklaną ściankę. Chyba zaraz zemdleję.

Nawet nie wiem kiedy Lou zakręcił wodę.

Boo podnosi się z kolan i widzę jego napuchnięte wargi, mam ochotę go pocałować. Zbliżam swoją twarz ku jego, gdy słyszę walenie do drzwi.

-Harry, czy wszystko w porządku?! -sztywnieję i z przerażeniem patrzę w zaszokowane oczy Louis'a. Nie wiem co mam zrobić. To się nie może dziać naprawdę. Chyba mam jakieś omamy słuchowe przez to co przed chwilą się stało. Lou szturcha mnie w ramię i wtedy dopiero do mnie dochodzi, że to się naprawdę dzieje...

-wszystko ok, mamo! -mój głos mógłby mnie teraz zdradzić, ale mniejsza o to... co tu robi do jasnej anielki moja matka?! -co ona tu robi?

-a skąd mam wiedzieć co tu robi twoja matka -szepcze. Odkręca wodę i spłukuje resztki po naszej zabawie.

-jak ona tu weszła? -jestem trochę spanikowany. Trochę? Trochę to złe słowo!

-mnie pytasz? -wzrusza ramionami i wychodzi spod prysznica -dobrze, że moja matka nie robi nam takich odwiedzin -mruczy -chwalmy Boga, że mieszka aż tak daleko.

-Harry, o której wróci Boo? -o mało nie zadławiłem się ślina słysząc kobiecy głos. Spojrzałem z uśmiechem na swojego chłopaka, który zamarł z ręcznikiem w dłoni.

-czy mówiłeś coś o swojej matce?

-o ja pier....

To była komiczna sprawa. Nigdy jeszcze nie znaleźliśmy się w takiej sytuacji. Miałem ochotę płakać i śmiać się jednocześnie. Nie miałem pojęcia jak z tego wybrniemy, ale jedno jest pewne... nasze matki już nigdy więcej nas nie odwiedzą bez uprzedniego zawiadomienia o tym.

Kiedy wyszliśmy obaj z łazienki owinięci tylko ręcznikami, nasze rodzicielki o mało nie spadły z kanapy.

Teraz już było pewne. Należało płakać.

Pół godziny później byliśmy wolni. Nasze matki były spłoszone tym czego były świadkami. Kiedy Lou, tylko zamknął za nimi drzwi roześmiał się głośno, a ja zażenowany zakryłem twarz dłońmi.

Cholera! Jak to musiało wyglądać... ja stękałem jak opętany pod prysznicem, aby dojść z krzykiem, a one stały za drzwiami i to wszystko słyszały. To nie mogło się wydarzyć.

Lou usiadł obok mnie, a ja po prostu nie odrywając rąk od twarzy, położyłem głowę na jego kolanach. Gdy miałem szesnaście lat, matka przyłapała mnie na masturbowaniu się i myślałem wtedy, że to jest najbardziej żenujący moment w moim życiu... nie wiedziałem wtedy, że przyłapie mnie na uprawianiu seksu z chłopakiem.

Mam się ochotę zapaść pod ziemię i umrzeć.

Czuję jak Louis wkłada palce w moje włosy i zaczyna się nimi bawić. Trochę mnie to rozluźnia, ale i tak czuję się z tym wszystkim źle. Dłoń Lou zjeżdża na moją szyję, aby później wkraść się pod koszulkę. Gładzi mnie po klatce piersiowej, a ja po prostu się odprężam. Nie mam zielonego pojęcia jakim cudem jego dotyk tak na mnie działa, ale to było dobre. Rozłożyłem się na jego kolanach i delektowałem jego dotykiem. Miałem ochotę mruczeć jak kot. Jego dotyk był cholernie cudowny.

Nie wiem jak ja wytrzymałem bez tego przez te trzy pieprzone lata.

Nick przy Louis'ie był jak papier ścierny. Przy każdym naszym bliższym zatchnięciu, zostawiał po sobie głębokie rany. Louis natomiast był jak jedwab. Zawsze delikatny.

-kocham cię -mówię cicho. Otwieram oczy i napotykam morski błękit, w którym mam ochotę utonąć.

-kocham cię -powtarza moje słowa i przejeżdża palcem wskazującym po moich ustach. Mógłbym tak wieczność. -stwórzmy może wreszcie tą twoją listę -wzdycha i patrzy na mnie podejrzanie.

Podnoszę się do pozycji siedzącej i patrzę na kartkę, która dalej leży na stoliku. Zapisany jest na niej tylko jeden punkt. Klękam przy stoliku, łapię za długopis i bez zastanowienia dopisuję kolejny punkt.

2. kupić nowe meble do salonu.

Kanapa widziała już lepsze czasy, a spanie na niej nie należało do najcudowniejszych... tak przynajmniej mówili ci co na niej spali. Ja osobiście nigdy nie miałem tej przyjemności.

Lou wyrywa mi długopis i szybko coś dopisuje

3. remont mieszkania.

Spojrzałem na niego, a później na salon. No ok, trzeba było go trochę odświeżyć, tak jak kuchnię. Od naszej sypialni... lepiej żeby trzymał się z daleka. Kolor na ścianach odzwierciedlają kolor naszych oczu. Ładnie to się komponowało.

Lou dopisał jeszcze jeden punkt. Nachyliłem się nad kartką, aby to przeczytać.

4. zabrać przyjaciół na biwak.

Uśmiechnąłem się szeroko. Dawno nigdzie razem nie byliśmy. Każdy z nas miał jakieś zobowiązania i mijaliśmy się.

Podszedłem do szafki pod telewizorem i wyciągnąłem kolejny długopis. Siadam po turecku tuż przy stoliku. Zagarniam kartkę i dopisuję kolejny punkt

5. kurs tańca.

-co? -Louis patrzy z niedowierzaniem na to co zapisałem. Nie wiem skąd mi się to wzięło, ale chciałem pójść na kurs tańca. Wzruszyłem więc tylko ramionami.

Louis wyrwał mi kartkę i dopisał coś na szybkiego.

6. kurs kulinarny.

-poważnie? -kiwnął głową. No ok... jak chce.

7. kupić nowy samochód

8. wyjechać gdzieś we dwoje.

Dopisałem dwa punkty i spojrzałem na Louis'a. Przyglądał się długo temu co napisałem i skreślił punkt ósmy. Chciałem już zaprotestować, gdy zapisał.

8. wycieczka do Paryża.

Moje serce na chwilę się zatrzymało. Spojrzałem na ukochanego. Paryż zawsze był dla mnie miastem, gdzie chciałem pojechać. To było moje marzenie... odwiedzić miasto zakochanych. Już mogłem sobie wyobrazić siebie i Louis'a spacerujących starymi uliczkami. Przytulających się do siebie i patrzących w gwiazdy, bo przecież one świecą zawsze mocniej gdzieś niż z naszego okna.

9. zakupy odzieżowe.

Zmarszczyłem czoło wpatrując się w dziewiąty punkt. No dobra, przydałaby nam się nowa garderoba.

10. zaadoptować kota.

Moje oczy prawie wyskakują z orbity. Nie mogłem uwierzyć. Louis i kot?! Przecież on nie cierpi kotów!

-Lou, poważnie? -pytam cicho. Nie chciałem dać po sobie poznać, że strasznie się cieszę. Zawsze chciałem mieć kota. Kocham te maleńkie puchate kuleczki.

-tak -odpowiada -i nie dyskutujmy na ten temat, bo zmienię zdanie i weźmiemy psa.

Byłem tak szczęśliwy. Nie mogłem uwierzyć, że się wreszcie zgodził.

11. fryzjer!!

12. oddać książki z piwnicy do antykwariatu.

13. nauka śpiewu.

14. zabrać rodzinę na kolację.

15. kupić nowe łóżko do sypialni.

Louis odłożył długopis i podsunął kartkę pod mój nos. Studiowałem każdy punkt po kolei. Byłem pod wrażeniem tego co zapisał.

-myślałem nad tym cały dzień -kiwam głową w odpowiedzi. Przytulam go mocno do siebie. Mam ochotę go zacałować na śmierć.

Biorę kartkę i z drżącymi dłońmi dopisuję kolejny punkt. Nie jestem pewny tego co piszę, ale byłem to winny Louis'owi i temu drugiemu...

16. wysłać prezent Stanowi i Lili.

Lou patrzy to na mnie, to na kartkę.

-nie musisz tego robić -dotyka mojej dłoni.

-wiem to, ale chcę tego -unoszę jego dłoń do ust i ją całuję. Puszczam ją i dopisuję kolejny punkt.

17. nauczyć się francuskiego.

Mieliśmy przecież lecieć do Paryża, a nauka języka na pewno się przyda. Louis uśmiecha się podejrzanie i zabiera kartkę.

18. skok z samolotu ze spadochronem.

19. skok na bungee.


*******

1. tak o to wygląda lista :*

2. pod każdym z rozdziałów znajdziecie zdjęcie tej listy, bo...

a) chciałam aby lista była w miarę wiarygodna, więc nic tu nie jest po kolei.

b) wydarzenia z listy bd spełniane w różnej kolejności, nie ma co się kierować numerkami.

c) każdy rozdział bd miał oznacznik, punktu z listy.... o którym bd rozdział.

d) punkty bd się łączyć.

3. rozdział nie wyszedł za dobrze ;(

4. jest 2.15 nad ranem, nie wiem co napisać :)

5. dziękuję bardzo za komentarze i gwiazdki :*

6. dziękuję za uwagę :D

7. do następnego ... kocham was :*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top