Prolog
Rok 1971 - Hogwart
Od uczty powitalnej minęły cztery miesiące. Chłopcy z dormitorium nr 9 zdążyli zakolegować się ze sobą tak bardzo, że ich relację można było śmiało nazwać przyjaźnią. James Potter, przystojny okularnik o orzechowych oczach w których zawsze tańczyły wesołe iskierki i czarnych wiecznie rozczochranych włosach wpadł z zawrotną prędkością do swojego dormitorium gdzie już czekali na niego przyjaciele.
- Już jestem panienki. Tęskniłyście? - zapytał rozczochraniec z wielkim uśmiechem na twarzy. Lecz nie dane mu było cieszyć się dłużej gdyż już po chwili poczuł uderzenie w twarz. - Auu. Syriusz, czemu rzuciłeś we mnie brudną skarpetą Peter'a ?! - Zapytał poprawiając okulary.
- No nie wiem...- długowłosy podrapał się po zaroście którego nie posiadał- może dlatego że obraziłeś nasz majestat nazywając nas panienkami ?! - wydarł się na całe gardło i skrzyżował ręce w geście obrazy.
- Albo dlatego że czekamy na ciebie już od dziesięciu minut ?! - dodał miodowo włosy.
James zarumienił się lekko lecz po chwili odparł
- No chłopaki, przepraszam was. Oj już nie udawaj cnotki Black. - dodał gdy zobaczył naburmuszonego stalowookiego. Ten natychmiast pokazał mu język i poklepał miejsce obok siebie wskazując aby jego przyjaciel usiadł obok niego, co drugi natychmiast uczynił.
- Dobra chłopaki, sądzę że już możemy zacząć nasze wieczorne planowanie kawałów.- rzekł z entuzjazmem Lupin, po czym zwrócił się do Peter'a,przyglądającemu się całej sytuacji z czekoladą w ręku. - Peter, podaj mi nasz DWKH ( Dziennik Wspaniałych Kawałów Huncwotów) - poprosił kolegę, na co ten porzucił na chwilę swój przysmak i zaczął grzebać w jakiejś torbie z której już po chwili wyciągnął owy przedmiot i podał go przyjacielowi wracając do konsumowania swej bomby kalorycznej.- Dzięki Pete - rzucił koledze na co ten szeroko się uśmiechnął.
Remus kartkował przez chwilę dziennik w celu znalezienia wolnej strony, a gdy ją znalazł uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- To co chłopaki - powiedział James - macie jakieś pomysły żeby osłodzić naszemu ulubionemu woźnemu życie ? - spytał zacierając ręce.
- No pewnie, że tak ! - krzyknął Black - Remi, notuj - rozkazał koledze. - Będą nam do tego potrzebne...
6 lat później
Remus, James i Peter czekali na Syriusza który zamknął się w toalecie godzinę wcześniej. Wszyscy byli już głodni i chcieli udać się na śniadanie, lecz Black jak to Black bez idealnie ułożonych włosów nie opuści pomieszczenia.
- Łapo, ile jeszcze mamy na ciebie czekać co ? - krzyknął w stronę łazienki James - Czy ty zdajesz sobie sprawę że za chwile nie będzie już nic do żarcia ?! Peter już nie wytrzymuje ciśnienia i wpierdziela fasolki wszystkich smaków !- Glizdek na te słowa zarumienił się tak, że można by było pomylić go z dorodnym pomidorem. - Masz dziesięć sekund bo jak nie to...
Chłopak nie zdążył dokończyć bo z łazienki wyskoczył zadowolony Black i biegiem udał się do Pokoju Wspólnego a następnie w kierunku Wielkiej Sali. Oszołomieni chłopcy po paru sekundach rzucili się w pogoń za przyjacielem i tak jak on pobiegli do WS. W drzwiach do Sali zderzyli się z kimś. Chłopcy mieli złe przeczucia lecz spojrzeli na osobę na którą wpadli a ich miny były jak rafaello, wyrażały więcej niż tysiąc słów. Profesor McGonagall czerwona ze złości zabijała ich już swym wzrokiem, a po chwili ryknęła w ich stronę tak że cały Hogwart ją słyszał.
- POTTER, PETTIGREW, LUPIN !!!! - zwróciła się to trójki wskazanych chłopców - CZY WAM JUŻ DO RESZTY ODBIŁO ?! MOGLIŚCIE KOGOŚ ZABIĆ ! - wydarła się opiekunka domu Lwa.- PAN BLACK JUŻ ZAROBIŁ TYGODNIOWY SZLABAN, BĘDZIECIE GO ODPRACOWYWAĆ RAZEM U PANA FILCH'A !!!
- Ależ Pani Profesor - uśmiechnął się szelmowsko Potter - ośmielam się wątpić w pani słowa.- odparł dumnie chłopak na co profesorka zrobiła się fioletowa a jej usta wykrzywiły się w wąską linię.- Bo widzi Pani - kontynuował - my - wskazał na chłopaków do których dołączył już Syriusz - jesteśmy na tyle wspaniałomyślni że nawet gdybyśmy zderzyli się z jakimś uczniem to nie zabilibyśmy go, tylko wspaniałomyślnie darowali mu życie - powiedział dumnie wypinając pierś.
- Panie Potter, jest Pan już prawie dorosły, tak jak zresztą pańscy koledzy lecz muszę przyznać ,że większość pierwszorocznych ma więcej rozumu niż panowie. - Wysyczała Profesorka- Gdyby nie fakt że jesteście dobrymi czarodziejami i to wasz ostatni rok to już dawno wylecielibyście ze szkoły. Tak czy inaczej szlaban was nie ominie, więc nie patrzcie już tak na mnie, a dodatkowo tracicie po 15 punktów dla domu. Szczęście, że panna Evans i pan Lupin zbierają punkty.- Remus spuścił wzrok. - A teraz zmykajcie na śniadanie, tylko nie biegajcie ! - pogroziła palcem i odeszła do stołu nauczycielskiego.
Chłopcy udali się do stołu gdzie z zadowoloną miną siedziała już Evans wraz z Meadowes i Willow. Cała trójka nabijała się z kolegów, którzy znowu dostali szlaban. Kiedy tylko Lily otwierała usta aby dobić chłopców James wystrzelił ze znanym mu tekstem.
- Evaaaaaans ?- zrobił maślane oczka- umówisz się ze mną? - zatrzepotał rzęsami .
- W twoich snach Potter ! - wysyczała.
- I tak będziesz moja! - rzucił do siebie okularnik
- Chłopaki- zwrócił się do nich szeptem Luniek - mam pomysł...- chłopcy zrobili zainteresowane miny i wskazali aby kontynuował. - Co powiecie na to, żebyśmy spisali wszystkie nasze sekrety, kawały, pomysły na nie, i wszystko to czego dokonaliśmy wspólnie? A i dołączyli mapę do tego gdzie ukryliśmy DWKH ? - Chłopcy spojrzeli po sobie. - A jak już to zrobimy to w ostatni dzień szkoły rzucimy na niego zaklęcia i schowamy tak, aby mogli go znaleźć i odczytać tylko nasi potomkowie. - powiedział z dumą w głosie.
- Wiesz Luniaczku, ten pomysł jest świetny ! - Powiedział Syriusz, a Peter mu zawtórował .
- A co jeśli wpadnie w niepowołane ręce ? - rzucił zamyślony rozczochraniec - No wiesz, w końcu to nasze sekrety, nie chcemy chyba aby wpadły w łapska kogoś kto na nie nie zasługuje.
- Nie martw się Rogacz, właśnie dlatego rzucimy na niego zaklęcie, osoby nieodpowiednie go nie otworzą bo będzie wyglądać jak zwykły pergamin, a jeśli go wyrzucą czy coś w tym stylu to on wróci na swoje miejsce i będzie czekał. - odpowiedział mu młody wilkołak.
- No to co chłopaki, po zajęciach ? - wypalił Peter.
- Po zajęciach - odpowiedzieli chórem i zabrali się za jedzenie.
Ps. Przepraszam za błędy :) .To moje pierwsze ff i mam nadzieję, że prolog wam się spodobał. Piszcie swoje opinię w komentarzach i nie zapomnijcie dawać gwiazdek.
Wasza Huncwot_ka <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top