Róża Nazywana Miłością

Mroźna zimowa noc już nadeszła
Leżę w łóżku
Pod ciepłą pościelą
Próbuję zasnąć
Przetrwać tę krótką noc
Choć tę
Lecz na marne

W mojej głowie wciąż tkwi
pewne wspomnienie
Które nie pozwala mi zasnąć
Tym wspomnieniem
jesteś Ty

Twoja twarz ląduje w każdym moim śnie
Widzę ją w najgorszych koszmarach
Kiedy krzyczymy na siebie
Czasem padają ciosy,
Które nigdy nie zagoją się
I po wieki będą ranić me serce

Widuję twoją twarz również
W nierealnych mrzonkach
Mrzonkach, w których jesteśmy razem
Trzymamy się za ręce
Innym razem całujemy
Bądź nasze ciała przytulają się

Serca biją jednym rytmem
Rytmem, które nadaje miłość
Niczym kompozytor cudnej arii romantycznej

Jesteśmy razem
Stajemy się jednym słowem
Zakochani

Moja druga połowa jest Tobą
Ja jestem twoją drugą połową
Łączymy się razem
I stajemy się jednością

Myślimy identycznie
Serca biją jednym rytmem

Krew zawiera
tą samą dawkę życiodajnego tlenu
Tlenu z dodatkiem miłości
Miłość płynie nas w żyłach
I dociera do serc
Lecz tylko w nierealnych marzeniach
W końcu nadszedł kres naszych dni

Odeszłaś gdzieś daleko
Pozostawiłaś mnie
Wraz z uszkodzonym sercem

Nasze dwa istnienia
Splecione wieczną miłością
Oddaliły się
Czyżby nić osłabła?
Wina miłości?
Zakładam, że tak

Ta piękna róża
Łącząca nasze żywoty
Ujawniła swe kolce
I wbija je w me serce
Raniąc je
Na wieki

Nasza melodia zaczęła być uciążliwa,
ciężka,
ponura.
Wesoła aria zamieniła się
w zgorzkniały nokturn
Kompozytor stracił wenę twórczą
Osłabł

Cierpię każdego dnia
I podczas każdej nocy
Pragnę, aby mój mózg zaprzestał
ukazywać mi sny
W których
zawsze
na pierwszym miejscu
jesteś Ty
Chcę zapomnieć widoku twojej twarzy
Nuty twojego słowikowego głosu
Delikatnych rąk
I kochającego serca,
Które zapomniało, czym darzyło mnie

Dobranoc, ma udręko!
Żegnaj, Ukochana!
Nigdy o Tobie nie zapomnę
Choć Ty o mnie pewnie już nie pamiętasz
Chciałbym o Tobie zapomnieć
Przestać Cię krzywdzić,
Lecz nie potrafię
Wiedz, że
Choć nie wiem, gdzie jesteś,
Kocham Cię
Twój najdroższy
Pewnie zapomniany
Kochający
Jedyny

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top