Rozdział 8.
Dochodziła 21. Przez cały ten czas rozmawiałam z Panią Clark. Okazało się, że pamięta więcej niż mi się wydawało. Opowiedziała mi o swoim mężu, który umarł 3 lata temu. Sądząc po zdjęciach, które zobaczyłam był wysokim i przystojnym mężczyzną. Za czasów wojny miał ciemne i gęste włosy. Podobno uciekł z jakiegoś miejsca, w którym więzili go Niemcy - jako jednemu z niewielu udało się uciec. Pani Clark również poruszyła temat swoich dzieci ale niewiele się o nich dowiedziałam. Ma syna i dwie córki w podobnym wieku. Ciągle powtarzała, że mało pamięta więc nie naciskałam.
Ubierając bluzę pożegnałam się z wolontariuszami i wyszłam z budynku. Narzuciłam kaptur na głowę i gdy już miałam wkładać słuchawki do uszu zauważyłam znajomą twarz w oddali. Poprawiłam kosmyk włosów, który opadł mi na oczy, by polepszyć widoczność.
- Caleb ?!- powiedziałam dość głośno gdy sylwetka chłopaka odwróciła się w moją stronę, a moim oczom ukazał się wysoki brunet, którego nie trudno rozpoznać, nawet z oddali.
- Abi ! - powiedział uśmiechając się od ucha do ucha po czym przytulił się do mnie mocno.
- Co ty tu robisz ? - zapytał troskliwym tonem wyjmując papierosa z kieszeni.
- Odrabiam prace społeczne w tym budynku. - wyjaśniłam pokazując palcem na obiekt znajdujący się tuż za nami.
- Słuchaj Abi - zaczął wypuszczając mi dym z papierosa prosto w twarz. - wybieramy się niedługo prawie całą paczką na Spring Breakes, jak już odrobimy zaległe prace społeczne. Jedziesz z nami ? - zapytał dobrze znając odpowiedź. Spring breakes ( letnia przerwa ) to największa i najbardziej hardcorowa impreza wszech czasów. Organizowana jest tylko raz do roku w okresie wakacyjnym. Jeździ się tam po to żeby wybawić się i uchlać się różnymi rodzajami alkoholu. Nasze odwieczne marzenie, a zwłaszcza moje i Caleba.
- Pewnie, że tak ! - podniosłam głos z podekscytowania.
- No to świetnie, teraz trzeba tylko znaleźć osobę, która ma auto i prawo jazdy - powiedział mniej entuzjastycznie.
- Mamy jeszcze sporo czasu, na pewno ktoś się sam nasunie. - powiedziałam pocieszającym tonem. Stałam i gadałam z przyjacielem jeszcze kilka minut. Po upływie pewnego czasu pożegnałam się z Calebem i ruszyliśmy w przeciwne strony. Z powrotem narzuciłam kaptur na głowę i włączyłam muzykę na słuchawki. Włożyłam telefon do kieszeni mojej bluzy gdy nagle rozległ się cichy dźwięk przychodzącej wiadomości, która przerwała mi wsłuchiwanie się w piosenkę. Sięgnęłam po telefon i zwinnym ruchem palca w lewo odblokowałam telefon żeby chwilę potem kliknąć w ikonkę wiadomości.
" Wychodzę z kolegami na mecz. Mama wróci rano bo ma jakieś niezapowiedziane spotkanie. Mam nadzieję, że masz swoje klucze. Nie rozwal domu. X Tata "
Przewróciłam oczami czytając ostatnie zdanie sms'a. Schowałam telefon ponownie do kieszeni i skręciłam w zakręt, który prowadził na dworzec autobusowy. Przejrzałam rozkład. Ostatni właśnie odjechał. Nabrałam powietrza i głośno je wypuściłam. No to pięta, palce. Przełączyłam piosenkę i ruszyłam w stronę domu.
******
Skręciłam zmierzając ku drzwi mojego domu. Ręką sięgnęłam do lewej kieszeni w spodniach by wyjąć z niej klucze do domu. Stanęłam sztywno gdy moje palce nie namacały nic kluczo podobnego. Przejechałam ręką po każdej mojej kieszeni gdy nagle przypomniałam sobie, że klucze leżą sobie niewinnie w moim pokoju na szafce. Zajęczałam ze zdenerwowania. Nagle z zakamarków mojego mózgu wydobyła się myśl, że w garażu może być drabina, która ułatwia by mi wejść przez okno. Pobiegłam w stronę garażu nadeptując na kilka kwiatków w ogródku mojej mamy. Położyłam dłoń na gałce otwierającej garaż i prosiłam w myślach żeby drzwi były otwarte. Na moje nieszczęście drzwi były zamknięte na klucz. Zawsze w takich momentach kierowałam się do domu Nathana, który mieszkał najbliżej mnie, lecz teraz zrobiło się to całkiem niemożliwe gdyż Nathan wylegiwał się na łóżku szpitalnym. Przypomniało mi się jak Colin mówił mi, że jest moim sąsiadem. Energicznie odwróciłam głowę w prawą stronę i ujrzałam świecące się światło w jego domu. Ruszyłam więc w stronę niedużego, żółtego domu. Weszłam po krótkich schodkach i zadzwoniłam do drzwi. W odpowiedzi usłyszałam z daleka " Już idę" . Czekałam niecierpliwie gdy drzwi otworzyły się, a moim oczom ukazał się mężczyzna w białym ręczniku zawiązanym nisko na biodrach. Po jego klatce piersiowej sunęły powoli w dół krople wody. Buchało od niego ciepłem gorącej wody, a para unosiła się nad nim z mieszkania.
- O, witaj Abi - powiedział odgarniając mokre włosy do tyłu.
- H-Hej Colin. - powiedziałam łamiącym się głosem.
- Co cię tu sprowadza o tej godzinie? - zapytał uśmiechając się przyjaźnie.
- Zapomniałam kluczy, a moich rodziców nie ma w domu. Mogłabym u ciebie przenocować? - na koniec pytania dodałam uśmiech. Chłopak uniósł brew do góry i lekko pochylił się nade mną tak, że teraz jego usta były o kilka milimetrów dalej od mojego ucha.
- Nie potrzebujesz mojej pomocy, tak ? - szepnął, a ja od razu gdy przypomniałam sobie co mówiłam jak chciał podwieźć mnie do " szpitala", położyłam dłoń na jego torsie i popchnęłam delikatnie. Przewróciłam oczami i powiedziałam.
- Mogę czy nie panie Mądraliński ? - wydobył z siebie cichy śmiech ukazując tym samym szereg śnieżnobiałych zębów. Przywarł plecami do drzwi popychając je delikatnie by umożliwić mi wejście do domu. Ruchem ręki zaprosił mnie do środka. Jego mieszkanie miało dwa piętra. Na środku stał mały stolik do kawy i po obu stronach krótkie, szare kanapy, ożywione białymi, puszystymi poduszkami. Naprzeciwko drzwi wejściowych znajdowały się kręcone, drewniane schody. Po ich prawej stronie była kuchnia z białymi meblami i szklanym, jednoosobowym stolikiem. Natomiast po lewej stronie schodów stał sześcioosobowy stół jadalny. Dookoła stały wysokie krzesła pomalowane na ciemno brązowy kolor, identycznie jak stół. A wszystko połączył i zgrał w całość cudowny, orzechowy dywan w kształcie wielkiego okręgu.
- Pójdę się ubrać, a ty rozgość się i porozglądaj się po domu. - powiedział chłopak znikając za ścianą. Weszłam powoli na górę, stąpając po drewnianym podłożu na palcach. Moim oczom ukazał się krótki korytarzyk mieszczący trzy pomieszczenia. Łazienkę, w której przebywał chłopak, i dwa pokoje. Jeden z pokoi wydawał się być pusty i do niczego niepotrzebny. Stało tam tylko kilka dużych szaf, lustro na całą ścianę i długi dywan. Następny pokój najprawdopodobniej robił za sypialnie Colina. W środku znajdowało się ogromne łóżko, które bez problemu mogłoby pomieścić trzy dorosłe osoby i wielkiego psa. Po lewej stronie znajdowało się okno a po prawej mały stolik nocny. Naprzeciwko łóżka było niewielkie biurko, na którym stał laptop, lampka nocna i leżało kilka porozsypywanych dokumentów. A resztę miejsca zajmował ogromny telewizor i kilka szafek. Ściany we wszystkich pomieszczeniach były w pastelowych kolorach.
- Gotowy, teraz ty leć wziąć prysznic. - powiedział Colin wchodząc do pokoju, w którym się znajdowałam. Szybko zareagowałam i już po chwili byłam w łazience.
Gdy zaczęłam wycierać mokre ciało ręcznikiem, zorientowałam się, że mam tylko krótką bluzkę i grubą bluzę, która kompletnie nie nadawała się do spania. Owinęłam się ręcznikiem i ruszyłam w stronę pokoju Colina. Zauważyłam, że chłopak leżał w spodniach od piżamy na łóżku oglądając telewizję.
- Gdzie masz górę od tej piżamy ? - zapytałam. Chłopak spojrzał na mnie i nagle w jego oczach pojawiły się iskierki. Ledwo powstrzymywałam się od śmiechu. Chłopak wstał i ruszył w stronę szafy. Wyciągnął z niej czarną koszulkę z krótkim rękawem i rzucił ją w moją stronę. Bez słowa wróciłam do łazienki, włożyłam na siebie koszulkę i opuściłam zaparowane pomieszczenie. Wracając do sypialni Colina, spojrzałam w telefon by zobaczyć, która jest godzina. Była 02:17. Wpełzałam delikatnie na łóżko obok Colina i nakryłam się cienkim kocem.
- Nie dotykaj mnie mnie.Nie zbliżaj się za bardzo. Nie zabieraj mi koca. Nie wierć się. Jak się odkryję w nocy to nie waż się mnie przykrywać. Nie budź mnie wcześniej niż 10 i pod żadnym pozorem nie przytulaj się do mnie. - przedstawiłam swoje wymagania. Colin zaśmiał się gardłowo.
- Dobranoc Abi. - powiedział. Nie widziałam jego twarzy ale na bank nadal się uśmiechał.
______________________
Jeeejkuu ! Dziękuję za tyle wyświetleń, komentarzy i gwiazdek. Zachęcam was do dalszego wyrażania swojej opinii i gwiazdkowania. Dziękuję jeszcze raz i mam nadzieję, że spodobał wam się kolejny rozdział <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top