t r z y n a ś c i e
Wyszedłem z jej pokoju i zobaczyłem Nialla stojącego na korytarzu i opierającego się o ścianę. Spojrzał na nas i zmarszczył brwi.
- Kto to? - odezwała się Claudia.
- To twoja córka? - przez twarz różowowłosego chłopaka przemknął uśmiech.
- Siostrzenica.
- Słodka - posłał jej uśmiech, który Claudia oddała.
- Masz fajne włosy - powiedziała.
- A ty piżamę - starał się ukryć śmiech na widok jej piżamy w jednorożce. Udało mu się, bo Claudia podziękowała mu ze świecącymi oczami.
- Jest fajny. Może dzisiaj spać z nami? - zapytała, a ja prawie zakrztusiłem się własną śliną.
- Wybacz skarbie, jesteś milutka i w ogóle, ale wolałbym sam z twoim wujkiem - Niall mrugnął do mnie, a ja zgromiłem go wzrokiem. Siedmiolatka zmarszczyła brwi, ale wzruszyła ramionami.
- Spać - wymamrotałem do niej. Poprawiłem ją sobie na ramieniu i ruszyłem do sypialni. Spojrzałem na pościel w której leżała naga Cindy i postawiłem Claudię na podłodze. Złapałem za prześcieradło i zdjąłem je, po czym rzuciłem na podłogę. Zdjąłem też poszewkę z kołdry i dopiero pozwoliłem siedmiolatce do niego wejść - Wołaj gdybyś nie mogła zasnąć albo coś było nie tak - przykryłem ją i pocałowałem w czoło.
- Dobranoc - ziewnęła, a ja zgasiłem z małym uśmiechem światło i wyszedłem na korytarz, przymykając drzwi.
- O czym chciałeś porozmawiać? - spytałem idąc w kierunku kuchni.
- Siostrzenica? Czemu mieszka z tobą?
- Nie chcę o tym rozmawiać, możesz przejść do rzeczy? - warknąłem wstawiając wodę na kawę. Zaraz zasnę.
- Um, tak. Te morderstwa - powiedział, przez co zamarłem wsypując kawę do kubka - Podejrzewają grupę w której jestem..
- Wiedziałem - odezwałem się z małym uśmiechem na twarzy - Wiedziałem, że jednak masz coś wspólnego z mafią.
Niall wywrócił oczami i oparł się o blat. Przynajmniej nie jest aż tak bezczelny jak Cindy i na nim nie siada..
- Tak, gratuluję Panie władzo - prychnął - Wracając do tematu. Podejrzewają moją grupę, ale to nie my. Wina spada na nas, bo ciała zawsze są przy naszych interesach. Nasz klub, dzielnice naszych panien lekkich obyczajów - mruknął obracając między palcami solniczkę i wpatrując się w nią.
- A w jakim celu tu jesteś? - uniosłem jedną brew.
- Obie strony by skorzystały gdyby prawdziwy sprawca został ujęty. I policja i grupa w którym jestem.
- Czyli co? Mam ująć mordercę?
- Pomogę ci.
- Nie wiążę się z mafią - potrząsnąłem głową.
- Żadne wiązanie! - powiedział szybko - Mała pomoc. Na pewno miałbyś jakieś profity w pracy, jeżeli rozgryzłbyś to wszystko.
- To kiepski pomysł.
- Genialny - poprawił mnie, a ja spojrzałem na niego z powątpieniem - Możesz oczywiście to przemyśleć.
- Zobaczymy - mruknąłem.
- Mogę ci zrobić loda jeżeli cię to przekona - uśmiechnął się do mnie, a ja przewróciłem oczami. Wrócił ten bezczelny punk.
- Możesz wyjść z mojego domu.
- Czemu tak się bronisz? Jesteś gejem prawda?
- Dobranoc Niall - poszedłem do drzwi, a on za mną.
- Dobranoc Panie władzo - wywrócił oczami - Gdyby Pan zmienił zdanie, to jakoś Pana złapię - mrugnął do mnie i wyszedł.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top