p i ę ć d z i e s i ą t

Od autorki: A może by tak.. To pewnie głupi pomysł, ale osoby, które mają twittera, mogłyby tweetować z hashtagiem #LineOfFireFF wyrażać swoją opinię czy coś.. Nie wiem, nie znam się haha. Powinnam była chyba to wymyślić na początku pisania, a nie na prawie końcu XD

Obudziłem się w dobrze znanym łóżku, niestety nie było ono moje. Nie pamiętam jak się w nim znalazłem. Breckina nie było obok. Zacisnąłem usta i zasunąłem kołdrę ze swojego nagiego ciała. 

Sięgnąłem po leżące na ziemi jeansy i wyjąłem z nich komórkę. Nie miałem żadnej wiadomości od McKenny, ale sądzę, że wiele nie zmieniło się u Zayna od wczoraj wieczorem. 

Wpatrywałem się w ekran telefonu, na tapecie miałem zdjęcie śpiącego Zayna. Zrobiłem je którejś wspólnej nocy. Mam tylko to jego zdjęcie.

- Myślisz o nim? - usłyszałem za sobą niski głos Breckina i przerażony o mało nie upuściłem telefonu na podłogę. Zablokowałem ekran i spojrzałem na mężczyznę bez słowa - Radzę ci przestać.

Nie odpowiedziałem, wpatrywałem się w niego. Był tuż po prysznicu, z końcówek ciemnych włosów skapywała woda, a umięśnione ciało było wilgotne. 

- Nie wrócisz do niego - powiedział patrząc mi w oczy - Teraz jesteśmy tylko ja i ty Niall. Jesteś tylko mój - wszedł na łóżko, a jego ręcznik zaplątał mu się przy nogach, przez co był tak samo nagi jak ja. Wplótł palce w moje włosy i pociągnął za nie, zmuszając mnie do odchylenia głowy. W moich oczach pojawiły się łzy, gdy próbowałem go odepchnąć. Przyssał się do mojej szyi gryząc ją mocno - Należysz do mnie - wyszeptał mi do ucha i przesunął wargami po malince, którą zrobił. Puścił mnie, a ja zsunąłem się z łóżka. Zaśmiał się cicho - Ubierz się. Jedziesz za godzinę z prochami.

Zacisnąłem usta i zaczekałem aż pójdzie do garderoby. 

Założyłem na siebie ubrania z wczoraj i poszedłem do łazienki. Pierwsze co zobaczyłem to przekrwione oczy, potem rozmazany wokół nich makijaż, a na koniec wielki siniak na mojej szyi stworzony przez Breckina. Gdyby tą malinkę zrobił Zayn, cieszyłbym się. Ale nie tym razem.

Co ja gadam, on już nigdy nie zrobi mi malinki. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top