d w a d z i e ś c i a
Obudziłem się trzy godziny później i zobaczyłem Nialla siedzącego ze skrzyżowanymi nogami w rogu łóżka. Wpatrywał się w swoje stopy ze skruszoną miną.
- Nie chciałem źle - powiedział cicho - Naprawdę nie chciałem. Mogłem się spodziewać, że tak zareagujesz choć.. Niebieski zszedł. Claudia siedzi i ogląda bajki.
Kiwnąłem głową i przejechałem dłonią po twarzy.
- Wciąż jesteś na mnie wściekły? - spytał, a ja westchnąłem i potrząsnąłem głową.
- Wiem, że nie miałeś złych zamiarów. Ale nie farbuje się cudzych dzieci pod nieobecność ich opiekunów - mruknąłem. Niall zaśmiał się cicho.
- Będę o tym pamiętał - odparł posyłając mi mały uśmiech. Musiałem przyznać, że wyglądał naprawdę uroczo. Dość niewinnie mimo kolczyków w twarzy. To przez to jakie delikatne było jego błękitne spojrzenie i wyraz twarzy - Coś nowego w sprawie?
- Uhm - odrzuciłem głowę do tyłu zastanawiając się, choć to, że dopiero co się obudziłem, nie pomagało. Mój mózg jeszcze nie pracował - Jedna z ofiar, bodajże druga, kiedyś powiedziała 'przypadkiem' policji o przejęciu prochów. Poszło siedzieć kilku ludzi..
- Czyli miałem rację co do wskazywania? Mszczą się za wsypywanie ich policji, przy okazji chcą też się nas pozbyć?
- Tak - kiwnąłem głową patrząc na chłopaka. Patrzył on na mnie dłuższą chwilę, aż przysunął się do mnie i wpił się w moje wargi. Zdziwiony zamrugałem oczami, by zaraz je przymknąć, gdy poczułem jego sprawne usta i kolczyk. Usiadł na mnie okrakiem i pocałował jeszcze raz. Nie byłem w stanie się oprzeć i oddałem pocałunek, przez co uśmiechnął się delikatnie. Oparł dłonie na moim torsie, a ja uniosłem dłoń i wplotłem ją w niebieskie włosy - Uhm, nie - wyszeptałem odsuwając go lekko od siebie. Spojrzał na mnie zdziwiony - Nie mogę, nie możemy.
- Czemu? - spytał obdarowując małymi pocałunkami moją szczękę - Obiecuję, że ci się to spodoba.
- Nie. To znaczy, wierzę ci, ale.. Musimy się skupić na sprawie.
- Seks nie zaszkodzi śledztwu - powiedział. Jego dłonie zaczepiły się o moją koszulkę.
- Ale myśleniu tak. Musimy myśleć racjonalnie, by doprowadzić tą sprawę do końca.
- Nie myślę racjonalnie, gdy jestem napalony - wyszeptał - A przy tobie zawsze jestem Panie władzo.
Ja przy tobie też.
- Nie Niall - zepchnąłem go ze swoich kolan. Spojrzał na mnie jakby urażony i zły.
- Jaki jest twój problem? - syknął - Nie podobam ci się? Jesteś impotentem?
- Co? Nie, mogę uprawiać seks i.. Jesteś atrakcyjny, ale nie możemy tego robić, jeżeli mamy współpracować..
- Jesteś beznadziejny - warknął schodząc z łóżka.
- Niall..
- Śniadanie masz na blacie. Gdybyś wiedział coś nowego, masz mój numer - powiedział przez ramię i wyszedł. Westchnąłem cicho i opadłem na poduszki. Czemu on wszystko utrudnia?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top