Kwiat Wróżek

Opowieść pierwotnie zrobiona na konkurs, który okazał się zupełnym niewypałem. Głównym tematem jest wiosna, a jednocześnie już dawno chciałam napisać coś o wróżkach, więc są one tu główną postacią :)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Elisa wystawiła koniuszek języka w głębokim skupieniu i jeszcze przymknęła oko, aby upewnić się, że wszystko wyszło jak należy. Przekrzywiła głowę i w końcu machnęła lekko palcem. Na dwóch gałązkach wyrosły jeszcze trzy małe różyczki, które rozwinęły się tworząc bujne rozetki. Elisa cofnęła się i popatrzyła na swoje dzieło. Uśmiechnęła się szeroko i skinęła głową, bardzo z siebie zadowolona. Obróciła się dookoła z radości, a jej błyszczące w świetle skrzydełka zatrzepotały delikatnie.
- Tak. Jestem gotowa! Moje kwiaty zachwycą wszystkich!
W tym momencie usłyszała chichoty oraz szyderczy głos dobiegający z powietrza i Elisa uniosła głowę.
- Co to ma być? Kolejny strach na wróble?
Zawołała jedna z dziewczyn. Towarzyszące jej koleżanki roześmiały się głośno.
- No co ty, ta sterta patyków nie zrobiłaby wrażenia nawet na motylach! Będziemy mieć świetną rozpałkę! - Zawtórowała jej kolejna dziewczyna, po czym wszystkie wybuchnęły jeszcze większymi chichotami.
Elisa wsparła się rękami o biodra i popatrzyła na nie z gniewem.
- To nie żaden strach na wróble! To mój krzak z różami! Planuję wiele takich stworzyć, gdy polecimy na dolinę!
Przed nią wylądowała wróżka o bujnych, ognistoczerwonych włosach i w pomarańczowej sukience, a na jej twarzy malował się kpiący uśmiech.
- Dobry żart, Eliso. Tegoroczna wiosna rzeczywiście zapowiada się bardzo interesująco. Na pewno twoja kupka patyków wszystkich zaciekawi. Będą nią tak zachwyceni, że aż się popłaczą. Ze śmiechu!
Kolejny raz wszystkie wróżki roześmiały się na te słowa, a Elisa poczerwieniała cała na twarzy. Popatrzyła na swój piękny krzak. No dobra, może nie był on doskonały. Niektóre gałązki sterczały pod dziwnym kątem, gdzieniegdzie brakowało liści, a malutkie różyczki nie były tak okazałe i bujne, jak w wykonaniu innych wróżek. Ale przecież nie o to chodziło, by wszystko wyglądało perfekcyjnie i bez żadnej skazy. Właśnie tak jest bardziej naturalnie.
Skierowała z powrotem wzrok na Flarę, którą wciąż szczerzyła się pogardliwe, krzyżując ręce na piersiach.
- Nie muszą to być najpiękniejsze kwiaty na świecie - Powiedziała jeszcze - Przecież najważniejsze jest to, by cała kraina rozkwitła kolorami. Gdy wypełni się przeróżnymi roślinami, nikogo nie będzie obchodziło, czy wszystkie kwiaty są doskonałe. Większość mieszkańców Elsenar i tak nie zwraca uwagi na kwiaty.
Flara przewróciła oczami z rozbawieniem.
- Jasne, bo na pewno nikt nie zauważy twoich patyków. Czasem się zastanawiam, czy ty aby na pewno jesteś wróżką ogrodową. Lepiej by taka fajtłapa, jak ty, została w wiosce i uczyła się pleść koszyczki. W końcu masz już gotową stertę witek!
I zachichotała złośliwie z własnego żartu. Elisa zacisnęła mocno pięści, a jej policzki jeszcze bardziej poczerwieniały. Rzuciła wściekłe gromy w stronę dziewczyny, ale ta tylko zadarła nos, po czym odleciała razem ze swoimi koleżankami. Elisa popatrzyła smętnie na swój różany krzaczek. A może Flara miała rację. To dość ironiczne, że pomimo bycia wróżką ogrodową, wciąż nie potrafiła wyczarować pięknej łąki pełnej kwiatów, a namówienie cebulek tulipanów, by posadziły się w ziemi tam, gdzie im każe, wciąż przychodziło jej z dużym trudem. Westchnęła do siebie smutno. Może rzeczywiście powinna zostać w domu i poczekać do przyszłego roku z wyruszeniem poza wioskę. Oszczędzi sobie przynajmniej wstydu przed pozostałymi wróżkami natury.
Dotknęła palcami różę, która nagle zwiędła, a szkarłatne płatki opadły sucho na ziemię. Elisa zacisnęła usta, tłumiąc w sobie łzy.
- Elisa, nie przejmuj się nimi. Twój krzak jest piękny.
Dziewczyna znów poderwała głowę. Tym razem przed nią stanęła wróżka o pięknych, złotych włosach, które zaplotła w długą kitkę, a na sobie miała sukienkę w słonecznożółtym kolorze. Uśmiech owej wróżki był zupełnie odmienny od złośliwych uśmiechów wcześniejszych dziewczyn. Przeciwnie. Był ciepły i pełen serdeczności, na co Elisa pospiesznie otarła oczy palcem.
- Dzięki, Sky. To miłe. Ale bądźmy szczerzy. Wciąż jestem daleko za innymi wróżkami ogrodowymi. Nie wiem dlaczego nic mi nie wychodzi. Może rzeczywiście jestem tylko fajtłapą.
Sky popatrzyła na nią cierpliwie.
- Wcale nie jesteś fajtłapą. Po prostu jesteś jeszcze bardzo młoda i niedoświadczona. Narodziłaś się ledwie dwa tygodnie temu. Naprawdę sądzisz, że każdy z nas miał od razu doskonały start? Oczywiście, że nie. Nawet Flara. Choć nigdy się do tego nie przyzna. Ale poznałaś już ją. Jej ego jest większe niż cała Wioska Elfów i Spokojna Dolina razem wzięte.
Elisa zaśmiała się lekko.
- No, chyba coś w tym jest.
Przyjaciółki skierowały się z powrotem do domu, idąc ze spokojem na piechotę, by cieszyć się ciepłym powietrzem kończącego się dnia.
- Jutro twój debiut, więc to logiczne się denerwujesz - Podjęła dalej Sky - Serio, nie zwracaj uwagi na kąśliwe uwagi Flary i jej przyjaciółeczek. Wymądrzają się, a same nie mają co robić podczas przywoływania wiosny. To czas siewu i rozkwitu, a nie porządków. Ich czary ognia na nic się nie przydadzą. Jedna przypadkowa iskra i cały nasz wysiłek by runął. To ty jesteś teraz najważniejszą wróżką. Jak wszystkie ogrodniczki.
Elisa uśmiechnęła się szerzej.
- Zgadza się. Mam tylko nadzieję, że niczego nie popsuję. Boję się, że nie uda mi się rozkwitnąć nawet jednego maleńkiego pąka.
Sky objęła ją ramieniem.
- Nie myśl o tym, Eliso. Rób to, co umiesz najlepiej. Jestem pewna, że twoje kwiaty będą piękne. Ha, nie mam nawet co do tego wątpliwości. Od kilku dni obserwuję jak ćwiczysz. Kochasz kwiaty, prawda? I to widać w twoich czarach.
Elisa znów się zarumieniła na policzkach.
- Wszystko pójdzie dobrze, zobaczysz. Chodźmy zjeść kolację i musimy wcześniej iść spać. Wyruszamy tuż o świcie - Dodała Sky i uśmiechnęła się jeszcze pocieszająco, po czym z wdziękiem zafurkotała mieniącymi się złotym pyłkiem skrzydełkami. Elisa również się uśmiechnęła i próbując odsunąć w końcu od siebie stres jutrzejszym dniem, poleciała za przyjaciółką w stronę wioski.

                                                                      ✿

Mimo wszystko młoda wróżka miała spore problemy z zaśnięciem w nocy. Z nerwów godzinami tylko przewracała się z boku na bok. A gdy w końcu usnęła, śniło jej się, że zamiast pięknych kwiatów, wyczarowała pole ciernistych, czarnych krzewów, które kuły wszystkich dookoła i pokrywały trawę cuchnącymi oparami. Elisa otworzyła gwałtownie oczy, po czym usiadła na łóżku. Potarła zaspane oczy i westchnęła lekko. Spojrzała w okno i zorientowała się, że niedługo będzie świtać, więc postanowiła wziąć się w końcu w garść i wyskoczyła z łóżka. Podeszła do krzesła i ubrała z powrotem sukienkę, po czym chwyciła szczotkę, by dokładnie rozczesać długie, różowe włosy. Po tym zabiegu wpięła sobie kilka spinek w kształcie maleńkich kwiatków i przyjrzała się swojemu odbiciu w lustrze. Była blada na twarzy, ale ze wszystkich sił starała się uśmiechnąć szeroko. Każdego dnia ćwiczyła w pocie czoła magię kwiatów, nie zwracając uwagi na to, że większość z nich po kilku minutach więdła. Nie miała zamiaru się poddać. A już szczególnie na tak ważny dzień, jak przywoływanie wiosny.
Elisa wpatrywała się w swoje odbicie, po czym klepnęła się mocno w policzki.
- Dasz radę. W końcu te wielogodzinne treningi przyniosą owoce.
Szepnęła do siebie. Po chwili podeszła do torby, wypełnionej po brzegi nasionami przeróżnych gatunków roślin i wyszła ze swojej małej chatki.
Lecąc na zbiórkę, od razu zauważyła mnóstwo innych wróżek, które również frunęły na miejsce spotkania. Wszyscy byli bardzo podekscytowani i szeptali między sobą z przejęciem. Ze wszystkich pór roku, to właśnie wiosna była ulubioną porą wszystkich wróżek. Choć doceniały nawet surowe piękno zimy. Jednakże każda wróżka natury niecierpliwie oczekiwała na dzień, w którym w końcu cała kraina będzie mogła rozkwitnąć wspaniałymi kolorami. Elisa uśmiechnęła się lekko pod nosem i pospieszyła swoje skrzydła.
W punkcie zbiórki wszyscy ustawili się w dwóch szeregach, które jeszcze podzielone były na grupy wróżek zajmujących się ściśle określonymi zadaniami. Dla Elisy było to coś zupełnie nowego, więc tylko znała z teorii przebieg takiego wydarzenia. Obserwowała pozostałe wróżki ogrodowe i starała się trzymać blisko nich. Wszyscy byli skupieni i skoncentrowani, ale wciąż podekscytowani. Elisa pospiesznie przygładziła jeszcze swoje włosy i sukienkę, upewniła się, że torba na jej ramieniu nie otworzy się za wcześnie i wyprostowała się, unosząc wysoko głowę. Ale czuła jak jej serce bije jak szalone.
- Dasz radę, dasz radę, dasz radę... - Powtarzała cicho pod nosem.
Świt był coraz bliżej i można było dostrzec jego łunę na horyzoncie. Elisa wciągnęła głęboko powietrze i nagle poczuła dotknięcie na swoim ramieniu. Aż podskoczyła w miejscu z zaskoczeniem i obróciła głowę. Sky uśmiechnęła się do niej życzliwie.
- Eliso, nie denerwuj się tyle. W końcu nie będziesz tam sama. Pamiętaj, że to nie wyścig o to, kto lepiej czaruje.
Dziewczyna uśmiechnęła nieśmiało.
- No wiem, wiem. Ale to taki ważny dzień. Nie chcę czegoś popsuć...
- Przestań. Na pewno tak się nie stanie. Posiejesz nasionka, zakwitniesz kilka drzew i wracamy do domu. Prawda, że proste?
Elisa popatrzyła na nią niemrawo.
- Jasne, tobie to łatwo mówić, w końcu jesteś wróżką słoneczną. Twoim zadaniem będzie jedynie odpędzanie chmur i tyle.
Sky zachichotała lekko.
- Oj, wcale nie tylko to. Wierz mi. O, idzie Przewodnicząca Wiosny.
Dodała, kierując na coś wzrok z drugiej strony i Elisa wyciągnęła głowę. Wróżki odsunęły się, by zrobić miejsce wysokiej kobiecie w bardzo długiej szacie, uplecionej z kolorowych kwiatów. Jej wielkie, motylowe skrzydła cicho zaszeleściły, gdy frunęła dostojnie tuż nad ziemią. Gdy wróżka stanęła przed szeregiem swoich podopiecznych, powiodła po nich uważnym spojrzeniem, po czym uśmiechnęła się szeroko.
- Moje drogie wróżki! Raduje mnie, że tyle się was zebrało w tym roku i ufam, że każdy jest już gotowy, aby przynieść wiosnę naszej krainie! Nie zawiedźmy mieszkańców Elsenar, którzy z pewnością również czekają od dawna na ten dzień!
Wszystkie wróżki oklaskały kobietę z radosnymi okrzykami. Sky uśmiechnęła się promiennie do Elisy, na co ta odwzajemniła jej uśmiech szeroko.
Przewodnicząca zamachała wspaniałymi skrzydłami i uniosła dłonie.
- Jak co roku, oczywiście i dziś towarzyszyć będzie nam nasz największy skarb: Kryształowe Berło!
Wróżki przepuściły tym razem dziewczynę, która podfrunęła przed szereg taszcząc wielkie berło. Elisa aż zachłysnęła się z wrażenia, patrząc na magiczny przedmiot. Berło było w całości wykonane ze złota i pięknie grawerowane. Zaś na jego czubku połyskiwała biała, kryształowa kula, która delikatnie się świeciła rzucając jasne światełko w ciemnościach nocy. Wróżka uśmiechała się dumnie, po czym uniosła wysoko ręce, aby każdy mógł zobaczyć berło.
- Łał, jest wspaniałe - Szepnęła Elisa.
Sky skinęła głową.
- To prawda. Widziałam berło już wiele razy, ale za każdym razem zachwyca. Poza tym przy każdej wyprawie w dolinę, berło dzierży inna wróżka. Ściśle wybrana pośród grupy wróżek różnych talentów.
Przewodnicząca Wiosny spojrzała na berło z jeszcze szerszym uśmiechem.
- Pamiętajcie, że berło zawsze będzie was wspierać, a gdy wasze szczere serca połączą się z nim, rozbłyśnie jeszcze bardziej. A więc już nie przedłużając, ruszajcie nieść piękno wiosny!
Wróżki wzniosły rozradowane okrzyki i jednocześnie poderwały się z ziemi furkocząc lśniącymi skrzydłami. Sky chwyciła dłoń Elisy i znów się uśmiechnęła.
- No to do roboty!
Elisa rozpromieniła się i obie przyjaciółki uniosły się energicznie w górę. Wielka, wielobarwna formacja wróżek roztaczała wokół siebie magiczne światło od skrzydeł i sypiącego się złotego pyłku, co sprawiało, że widać było ją już z daleka. Wróżki leciały wysoko nad ziemią i pomału poszczególne grupy zaczęły oddzielać się od formacji, lecąc w różne kierunki. Pozostała grupa przez chwilę krążyła dookoła, i gdy tylko słońce uniosło się już wyżej i zaczęło zalewać jasnymi promieniami dolinę, wróżki poszczególnych talentów zabrały się do swoich zadań. Sky skinęła wesoło głową do Elisy i puściła jej dłoń, by polecieć wraz z pozostałymi wróżkami słonecznymi ku niebu. Błyskawicznie zaczęły przesuwać ciężkie, białe obłoki i słońce pokazało się w pełnej już okazałości. Kolejne wróżki frunęły nad trawą i rozgarniały ostatnie plamy śniegu, a zaraz za nimi zaczęły lecieć wróżki ogrodowe. To był sygnał dla Elisy i prędko podążyła za nimi, taszcząc torbę z nasionami. Gdy wróżki zaczęły wysypywać nasionka, Elisa szarpnęła za klapę torby i zorientowała się, że zatrzask się zaciął. Natychmiast oblał ją stres i zatrzymała się w powietrzu, walcząc usilnie ze swoją torbą. Ciągnęła mocno za pleciony materiał, jednocześnie cicho klnąc pod nosem. Szarpnęła jeszcze mocniej i klapa w końcu puściła gwałtownie, rozpruwając kawałek materiału. W efekcie nasiona wysypały się z torby, lądując byle gdzie po trawie, a nawet trafiły w niektóre wróżki, przelatujące właśnie pod Elisą. Ta poczerwieniała na policzkach i zawołała do nich:
- Wybaczcie! To niechcący!
Prędko wyjęła z torby ostatnią garść nasion i poleciała z nimi przed siebie, wypatrując kawałka pustej przestrzeni. Już bardziej umiejętnie rozsypała nasiona, po czym uniosła dłonie i skupiła się na chwilę. Złoty pyłek zamigotał w powietrzu, a na gest Elisy, nagle z nasion wystrzeliły pąki kwiatów, pokrywając wielkim dywanem ziemię. Wróżka machnęła raz jeszcze rękami i wysuwając aż czubek języka w skupieniu, przy pomocy swojej magii rozwinęła pąki w piękne, kolorowe kwiaty. Elisa uradowała się z tego małego sukcesu, po czym poszybowała dalej. Pozostałe wróżki ogrodowe zajęły się teraz rozkwitaniem drzew, a wróżki zwierzęce budziły w norach zaspane stworzenia. W bardzo krótkim czasie cała Spokojna Dolina pokrywała się wiosenną roślinnością oraz świeżą zielenią. Wróżki wodne pofrunęły do najbliższego strumyka, aby zgarnąć nieco wody, po czym zaczęły nią zraszać kwiaty. Elisa zajęła się tworzeniem swoich ulubionych krzaków róż, ale nie mogła się oprzeć, by nie oglądać się ciągle dookoła. Z zapartym tchem obserwowała jak powstają kolejne kolorowe łąki, a nad jej głową przeleciała grupka wróżek słonecznych, które teraz okręciły się w powietrzu i furkocząc energicznie skrzydłami wytworzyły wspaniałą, kolorową tęczę nad całą doliną. Kolejne drzewa buchnęły różowymi i białymi kwiatami, a w powietrzu czuć było kakofonię zapachów i ciepłego, wiosennego powietrza. Elisa domyślała się, że to samo musiało się dziać w innych zakątkach Elsenar, gdzie poleciały inne grupy wróżek. W końcu kraina była ogromna, a więc przywoływanie wiosny w każdym zakamarku bez wyjątku, zajmowało sporo czasu. Choć przy pomocy czarów i tak wszystko rosło znacznie szybciej niż normalnie.
Elisa pofrunęła dalej i postanowiła przywołać więcej różanych krzewów. Stanęła na małym pagórku, na którym jeszcze nic nie rosło poza trawą i skinęła do siebie głową. Wyciągnęła przed siebie dłonie i skoncentrowała się na chwilę. Z ziemi wystrzelił pęk brunatnych gałązek, które natychmiast buchnęły zielonymi listkami. Następnie zaczęły pojawiać się maleńkie pączki róż i już Elisa miała rozwinąć pąki w gotowe kwiaty, gdy nagle zawiał skądś lodowatozimny wiatr. Wróżka zatrzęsła się lekko i obracała głowę na wszystkie strony, zdziwiona tym nagłym zimnym powietrzem. A gdy skierowała wzrok z powrotem na różany krzak, na jej oczach pąki zaczęły gwałtownie usychać i odpadać, a zielone listki skruszyły się w drobny mak. Elisa panicznie zamachała rękami.
- Nie, nie! Nie róbcie mi tego! Przecież wszystko było dobrze!
Chwyciła w drobne dłonie pączki, które rozleciały się pomiędzy jej palcami. Ale nim jeszcze zdążyła pomyśleć nad tym dziwnym zjawiskiem, w tym momencie usłyszała dookoła przeraźliwe krzyki wróżek, które zerwały się znad łąki i wskazywały na coś palcami. Elisa popatrzyła na nie zdziwiona, po czym powiodła spojrzeniem w kierunku, na który wskazywały. Momentalnie zastygła zdumiona, a jej oczy jeszcze bardziej się rozwarły. Nad dolinę nadciągała grupa wielkich i bardzo dziwnych ptaków, jakich jeszcze nie widziała. Elisa pofrunęła wyżej, aby przyjrzeć się bardziej stworzeniom i ze zdumieniem uświadomiła sobie, iż ptaki pokrywa w całości... lód. A właściwie sprawiały wrażenie, jakby same były zrobione z lodu. Machały zamarzniętymi skrzydłami, które odbijały promienie słoneczne, a ich pióra to były drobne sopelki lodu. Jednocześnie dziwne ptaki skrzeczały donośnie i wyraźnie kierowały się prosto na stadko wróżek. Te wpadły w panikę i natychmiast rozpierzchły się na wszystkie strony. Ale Elisa nie do końca rozumiała, co właściwie było takiego przerażającego w tych ptakach. Wodziła spojrzeniem od skrzydlatych stworów do przerażonych wróżek, szukających właśnie kryjówek pośród bujnej roślinności. Dziewczyna podleciała do pierwszej z brzegu wróżki o pomarańczowych włosach splecionych w warkocze i chwyciła ją mocno za rękę.
- Ej! O co chodzi z tymi ptakami? Dlaczego uciekacie?
Wróżka popatrzyła na nią z oczami szerokimi jak talerze i wysapała pospiesznie:
- Nigdy ich nie widziałaś?! To lodowe jastrzębie! Co roku przylatują, by zniszczyć naszą pracę i przerwać przebudzenie wiosny! Musisz się ukryć!
Ale Elisa nie puściła jej, tylko popatrzyła na nią jeszcze bardziej zdziwiona.
- I nie ma na nich żadnego sposobu? Przecież chyba jakoś je w końcu przepędzaliście?
Dziewczyna pokręciła zamaszyście głową.
- Same odlatują, gdy już się znudzą gonieniem nas po całej dolinie. Prędko, zaraz tu przylecą!
Zawołała panicznie i wyrwała się w końcu Elisie, by od razu pognać za innymi wróżkami. Mimo wszystko Elisa nie ruszyła się z miejsca, tylko wpatrywała się w lodowe jastrzębie, które były coraz bliżej. Jeden z ptaków obniżył lot i zapikował w dół, po czym rozwarł szeroko dziób, z którego nagle wystrzelił błękitny strumień jakiejś magicznej energii. Gdy ta zatknęła się z ziemią, momentalnie cała trawa oraz kwiaty pokryły się lodem. Pozostałe ptaki rozdzieliły się i goniły maleńkie wróżki, które próbowały bronić się swoimi czarami. Elisa w końcu pofrunęła za innymi, oddalając się od stworów, ale jeszcze obróciła się z ciekawością. W tym momencie dostrzegła jak największy jastrząb pędzi prosto na wróżkę dzierżącą Kryształowe Berło, na co ta panicznie próbowała przed nim uciec. Elisa zacisnęła mocno pięści i bez zastanawiania się popędziła w ich stronę. Strażniczka Berła krzyczała rozpaczliwie, machając skrzydłami ile miała sił, ale lodowy ptak był coraz bliżej. Zaskrzeczał donośnie, po czym wysunął ostre, lodowe szpony. Nim Elisa zdążyła dolecieć do owej wróżki, już ptak w pełnym pędzie uderzył w dziewczynę, na co ta wrzasnęła jeszcze bardziej i upuściła berło. Jastrząb natychmiast zostawił wróżkę i pognał po magiczny przedmiot. Po chwili chwycił mocno berło w swoje pazury i wzbił się ponownie w powietrze. Elisa od razu zrozumiała, że utrata berła może sporo kosztować całą społeczność wróżek i bez wahania pognała za lodowym ptakiem.
- Nie! Nie leć za nim! - Krzyknęła dziewczyna od berła, ale Elisa nie zwróciła na nią uwagi. Popędzała swoje skrzydła do szybszego lotu i zbliżyła się nieco do jastrzębia. Kilka metrów od niego wyciągnęła dłonie przed siebie wyrzuciła zaklęcie. W ptaka uderzył wir płatków kwiatów, na co ten zaskrzeczał wściekle i odwrócił się w stronę Elisy. Zamachał mocno lodowymi skrzydłami i nim Elisa zdążyła zareagować, a uderzył w nią potężny podmuch lodowatozimnego wiatru. Maleńkie drobiny lodu i śniegu rzuciły młodą wróżką w tył, a ona sama krzyknęła ze strachu, czując jak zimno pokrywa całe jej ciało oraz skrzydła. Próbowała osłonić się rękami, ale nie dała rady odeprzeć potężnego ataku stworzenia. W końcu sparaliżowana z zimna zaczęła spadać. Nie była w stanie poruszyć skrzydłami i Elisa zrozumiała, iż za chwilę boleśnie runie na ziemię. Jednakże pozostałe wróżki zauważyły, co się stało. Od razu popędziły w stronę Elisy, a na ich czele leciała Sky z przerażeniem wymalowanym na twarzy.
- Rose! Iris! Łapcie za liść! Szybko!
Dwie wróżki ogrodowe chwyciły wielki liść kasztanowca i prędko pofrunęły z nim do spadającej Elisy. Ta zamknęła oczy i czekała na nieuchronny upadek. Ale zamiast tego, nagle runęła na miękki liść i odbija się o niego plecami. Wróżki od razu zwinęły liść, by Elisa z niego nie zleciała, po czym sfrunęły ostrożnie na ziemię. Tymczasem lodowe jastrzębie zaskrzeczały po raz ostatni i odwróciły się, pospiesznie oddalając wraz z berłem.
Elisa skuliła się na liściu i cała trzęsła się z zimna. Jej ciało pokrywały drobiny szronu, a z ust wylatywała lekko para. Dziewczyna zacisnęła mocno powieki i objęła się ramionami, ale za nic zimno nie przechodziło.
- Elisa! Jesteś cała?! Co ja mówię, oczywiście, że nie! - Zawołała do niej Sky, która teraz pochylała się ku niej z rozpaczą w oczach.
- Trzymaj się! Zaraz cię ogrzejemy!
Elisa nawet nie odpowiedziała. Dygotała tak mocno, że słowa przyjaciółki ledwo do niej docierały. Wokoło zebrały się już wszystkie wróżki, które wcześniej się pochowały, i przypatrywały się młodej dziewczynie z niedowierzaniem. Sky warknęła do jednej z wróżek ognia:
- Flara! Nie stój tak! Musimy roztopić lód z jej ciała i skrzydeł!
Wróżka przewróciła oczami ze skrytym zażenowaniem, ale podeszła do skulonej Elisy i uklękła. Na jej wyciągniętej dłoni rozbłysnął niewielki płomień i Flara zbliżyła go do dziewczyny. Elisa poczuła w końcu nieznacznie ciepło, jednakże to było o wiele za mało. Wtem pospiesznie podeszły do niej jeszcze trzy wróżki ognia i wszystkie wyciągnęły dłonie z płomykami. Tymczasem Sky zajęła się jej zamarzniętymi skrzydłami, delikatnie chwytając je w dłonie.
- Źle to wygląda. Oby nie były chociaż połamane...
Uniosła głowę i wyszukała wzrokiem swoich przyjaciół.
- Iskierka, Zorza, skierujcie tutaj trochę promieni.
Wróżki skinęły głową i poderwały się w górę. Wyciągnęły dłonie w stronę słonecznego światła i przesunęły nieznacznie promienie tak, by padały bezpośrednio na skrzydła Elisy. W efekcie natychmiast lód zaczął topnieć, a skrzydła zmiękły i opadły na dłonie Sky. Dziewczyna bardzo ostrożnie i delikatnie zaczęła je gładzić palcami, by ponownie je rozprostować i pobudzić w nich magię. W końcu skrzydła zamigotały delikatnie i lekko się uniosły. Choć sprawiały wrażenie niezwykle kruchych, tylko w rzadkich przypadkach wróżka traciła swoje piękne skrzydła. Sky odetchnęła z ulgą, gdy po dokładnych oględzinach stwierdziła, że nie ma żadnych pęknięć i złamań.
- Prawdziwy cud, zważywszy jak mocno oberwałaś... - Szepnęła.
Elisa uniosła w końcu nieznacznie głowę i rozluźniła się, czując się lepiej. Zimno wreszcie przechodziło, a z jej sukienki i ciała skapywała woda od puszczającego lodu. Dziewczyna sapnęła cicho i pomału usiadła na liściu. Zamrugała oczami, by odpędzić nieznaczne zamroczenie i powiodła spojrzeniem po wróżkach, które wciąż wpatrywały się w nią z niepokojem. Spuściła głowę ze smutkiem.
- Przepraszam. Nie udało mi się odzyskać berła.
Sky chwyciła ją lekko za ramiona.
- Najważniejsze, że żyjesz. Eliso, co ty sobie myślałaś?! Nie wiesz, że ptaki lodu są bardzo niebezpieczne? Naprawdę cudem nie zginęłaś. Musisz być wyjątkowo twardą wróżką.
Elisa popatrzyła na nią i zarumieniła się na policzkach.
- Wybacz. Ale dzięki za ratunek. Ja... po prostu myślałam, że uda mi się odebrać im nasze berło. Jest ważne, prawda?
Sky sposępniała ponuro.
- Tak, bardzo ważne. Bez niego może zachwiać się cała równowaga w Elsenar. Magia berła pomaga nam w zmienianiu pór roku oraz utrzymaniu naturalnego biegu magii w krainie. A teraz, gdy lodowe jastrzębie zdobyły tak cenny przedmiot, mogą go wykorzystać do swoich celów. Elisa rozwarła nieco oczy zdziwiona.
- Myślisz, że naprawdę o to chodziło? Ale co właściwie chcą zrobić z berłem?
Ale nim Sky jej odpowiedziała, odezwała się kolejna wróżka, przeciskując się przez tłumek skrzydlatych istot:
- Kryształowe Berło to potężny artefakt, który jest w naszej społeczności od setek lat - Powiedziała poważnie Przewodnicząca Wiosny - Od dawna istoty różnego rodzaju polują na nie i pragną posiadać w swoich rękach magię berła. Bo ten, kto je dzierży, posiada tym samym władzę nad magią całej krainy.
Wszystkie wróżki popatrzyły na kobietę oniemiałe, a nawet z lękiem w oczach.
- A więc co za tym idzie, prawdopodobnie ptaki lodu chcą za pomocą berła sprowadzić wieczną zimę i lód na Elsenar - Dodała Przewodnicząca.
Elisa wybałuszyła oczy jeszcze bardziej i poderwała się z liścia.
- Co?! Nie mogą tego zrobić! Dopiero co przywołaliśmy wiosnę! Cała nasza ciężka praca pójdzie na nic!
- Nie mówiąc o całkowicie zamarzniętej krainie - Dodała Sky - To będzie wtedy prawdziwa katastrofa. Nawet my nie dysponujemy tak wielką mocą, aby powstrzymać zaklęcie wiecznego lodu.
W tym momencie podeszła, kulejąc, wróżka, która wcześniej niosła berło. Z jej oczu leciały łzy, a na ciele widoczne były liczne drobne rany.
- Przepraszam, to moja wina. Jestem Strażniczką Berła, a pozwoliłam, by jastrzębie je zabrały. Jeśli ktoś tu zawinił, to wyłącznie ja.
Sky od razu podeszła do niej i objęła ją ramionami.
- Przestań, to wcale nie jest twoja wina, Cykorio. Przecież nie miałaś z nimi żadnych szans. Całe szczęście, że i ciebie nie zabiły.
Cykoria zapłakała cicho i ukryła twarz w dłoniach. Elisa patrzyła niecierpliwie na wróżki i w końcu zawołała:
- No to na co jeszcze czekamy? Musimy odebrać im berło z powrotem!
Sky spojrzała na nią poważnie.
- Elisa, nie słyszałaś, co mówiliśmy? Ptaki lodu są zbyt silne. Tylko królowa miałaby z nimi jakąś szansę, ale nim ją sprowadzimy, może to zająć sporo czasu, a tego nie mamy pod dostatkiem...
- I co? Będziemy teraz tylko stać i patrzeć jak całe Elsenar zamienia się w jeden wielki lód?! - Krzyknęła wzburzona - Musimy coś zrobić!
Sky zawahała się i spojrzała na Przewodniczącą Wiosny. Ta westchnęła lekko.
- To prawda, że czasu mamy niewiele. Zapewne już teraz jastrzębie gromadzą magię berła. Ale nie wiem, gdzie obecnie przebywa królowa. Ostatni raz widziałam ją kilka miesięcy temu. Zwykle zjawia się tylko w nagłych sytuacjach...
- A to nie jest nagła sytuacja?! - Zawołała znów Elisa - Jeśli zaraz czegoś nie zrobimy, będzie już za późno!
Jak na te słowa, nagle powiało lodowate zimno i wszystkie wróżki zatrzęsły się, dygocząc na całym ciele. Kilka z nich poderwało się w górę i rozejrzały uważnie. Momentalnie groza zalała je od stóp do głów widząc, skąd pojawił się ten zimny wiatr. Daleko w oddali, gdzie na skraju doliny znajdował się niewielki łańcuch górski, najwyższy szczyt, pokryty wiecznie zielonymi lasami, teraz zamieniał się pomału w wielką górę lodu. Kawałek po kawałku wszystko zamarzało, a linia postępującego lodu przesuwała się na coraz większy obszar. Wróżki zleciały z powrotem na ziemię i jedna z nich powiedziała z przerażeniem w głosie:
- Elisa ma rację. Jastrzębie już zaczęły przywoływać lód. Wszystko zamarza.
- A więc niedługo lód dotrze też i do naszej wioski - Dodała cicho Sky.
Wszystkie wróżki zatrzęsły się jeszcze bardziej, tym razem z czystego strachu. Szeptały między sobą z paniką w głosach, a Cykoria rozpłakała się na dobre. Przewodnicząca Wiosny zafurkotała wielkimi, motylowymi skrzydłami i uniosła się na cal od ziemi.
- Spokój! Uspokójcie się! Musimy opracować jakiś plan. Wioska jest najważniejsza. Musimy ją ochronić. Gdy zostanie zniszczona, nic nam już nie zostanie.
Wszyscy zaczęli teraz mówić naraz, przekrzykując się wzajemnie. Jedni chcieli uciekać z doliny, a inni zostać i chronić wioskę. A jeszcze inni postanowili pogodzić się z nieuchronnym losem. Jedynie Elisa stała w miejscu i głęboko się nad czymś zastanawiała. W końcu uniosła hardo głowę i zamachała lekko błyszczącymi skrzydłami.
- Ja mam pewien plan. Ale wymaga on zaangażowania większości wróżek.
- Ale ptaki lodu są zbyt silne... - Zaczęła inna wróżka, ale Elisa od razu jej przerwała.
- Nie chodzi o to, by walczyć z nimi pojedynczo. Przecież jest nas tu obecnie przynajmniej z kilkadziesiąt! Mamy porażającą przewagę. A poza tym nie chodzi o bezmyślne szarżowanie na ptaki, tylko podejście do nich podstępem. Rozumiecie? Jeśli dobrze to rozegramy, odzyskamy berło i przepędzimy raz na zawsze te potwory!
Wszyscy popatrzyli po sobie ze zdziwieniem i z wyraźnym wahaniem. Sky zastanowiła się nad jej słowami.
- Nie brzmi to najgorzej. A co ty o tym myślisz, Przewodnicząco Wiosny?
Kobieta skinęła głową.
- To może się udać. Nikt dotąd nie próbował walczyć z ptakami lodu w taki sposób. Gdyby rzeczywiście opracować jakiś plan, którego się nie spodziewają... No cóż, chyba nie zaszkodzi spróbować. Ostatecznie mamy tutaj wróżki wszystkich talentów natury. A szczególnie wróżki ognia i słoneczne.
- Otóż to - Uśmiechnęła się Elisa - Właśnie to one będą w tym planie kluczowe.
Słoneczne wróżki popatrzyły na dziewczynę zdumione, a z kolei Flara skrzywiła od razu nos na myśl, by dostosować się do planu młodej wróżki ogrodowej, której szczerze i otwarcie nie cierpiała. Ale gdy popatrzyła po swoich koleżankach, stojących obok, od razu zauważyła entuzjazm na ich twarzach. Westchnęła głęboko, po czym z wielką niechęcią zwróciła się do Elisy:
- No dobra, niech ci będzie. Skoro to pomoże ocalić naszą wioskę... To jaki masz plan?
Elisa uśmiechnęła się szeroko widząc, że w końcu Flara odsunęła na bok swoją dumę, po czym wyprostowała się i powiedziała, starając się by jej głos brzmiał pewnie:
- Jak mówiłam, lodowych ptaków nie pokonamy siłą, tylko sprytem. Posłuchajcie. Zrobimy tak...
Wszystkie wróżki skupiły się dookoła, uważnie słuchając instrukcji Elisy. Momentalnie nowa nadzieja spłynęła na ich sercach i coraz bardziej niecierpliwiły się, by przystąpić do działania. Nawet Przewodnicząca Wiosny kiwała głową z aprobatą.

Po niedługich naradach wszyscy byli gotowi. Wróżki poderwały się z ziemi i z wielką determinacją oraz nową siłą popędziły w stronę wzgórza pokrytego lodem. Na ich czele leciała Elisa, która miała zamiar koordynować całą akcję. Podczas lotu zerkała w dół i nie trudno było zauważyć, że lód postępował coraz szybciej. Zamarzało wszystko bez wyjątku. Od drzew po najmniejsze źdźbło trawy. Naprawdę muszą się pospieszyć.
Gdy w oddali zamajaczyło wzgórze oraz siedzące na nim lodowe jastrzębie, Elisa dała sygnał pozostałym wróżkom i wszyscy zanurkowali w dół, by schronić się pośród pokrytych lodem sosen. Lecieli teraz pomiędzy pniami i pomału zbliżali się do ptaków. W końcu tuż na skraju lasu zatrzymali się i młoda wróżka ostrożnie wychyliła głowę. Ptaków lodu była piątka i prawie wszystkie krążyły nad wzgórzem wyczekująco, podczas gdy na ziemi siedział największy ptak, czujnie obserwujący otoczenie. Z kolei przy jego szponach spoczywało berło, w tej chwili jasno migoczące błękitną energią, która rozprzestrzeniała się po całym wzgórzu. Magia stworzeń oraz moc berła łączyły się ze sobą w znacznie potężniejszą siłę i wszystko wskazywało na to, iż jastrzębie naprawdę planowały zamienić całe Elsenar w wieczną zimę. Elisa wyraźnie widziała groźne spojrzenie ptaków i emanującą wokół nich energię. Obróciła głowę i popatrzyła na pozostałe wróżki, które wpatrywały się w nią wyczekująco. Skinęła do nich i szepnęła:
- Dobra, wiecie co macie robić. Sky, działaj.
Słoneczna wróżka przytaknęła z wojowniczą miną, po czym wciągnęła oddech i błyskawicznie wyleciała zza pni. Poszybowała prosto na bestie i zatrzymała się zaledwie kilka metrów od nich.
- Ej! Lodowe ptasie móżdżki! Tu jestem!
Ptaki zareagowały natychmiast. Cztery z nich zaskrzeczały głośno i zamachały potężnymi lodowymi skrzydłami. Sky zachichotała i wyciągnęła do nich język.
- Przeglądałyście się w lustrze? Jesteście tak brzydkie, że na wasz widok pouciekałyby nawet trolle! Założę się, że nie umiecie złapać nawet jednej, maleńkiej wróżki, przerośnięte kurczaki!
Jastrzębie zaskrzeczały z wściekłości i od razu popędziły za Sky, która cała roześmiana pofrunęła prędko przed siebie. Na stanowisku został jedynie przywódca, który pilnował berła i jednocześnie popatrzył podejrzliwie za uciekającą Sky. Elisa uśmiechnęła się szeroko i machnęła dłonią.
- Teraz! Lecimy!
Wszystkie wróżki wyskoczyły zza drzew, a na przód wysunęły się pozostałe wróżki słoneczne. Świsnęły na potężnego ptaka lodu, po czym poderwały się w górę. Jastrząb zamachał skrzydłami, zaskoczony tym nalotem, ale nie ruszył się z miejsca, a jedynie zadarł głowę obserwując małe istotki lecące pod niebo. Wróżki wyciągnęły dłonie w stronę promieni słonecznych i skierowały je prosto w ślepia ptaka. Ten zaskrzeczał z bólu, gdy światło oślepiło go na chwilę. Dopiero teraz poderwał się ze wzgórza i próbował odsunąć się od promieni słonecznych. Machnął potężnie skrzydłami i wyrzucił podmuch lodowatego wiatru. Elisa dała kolejny sygnał wróżkom i błyskawicznie poderwały się wróżki ognia. Flara i jej przyjaciele stanęli naprzeciw ptaka i wyciągnęli ręce. Lodowy wiatr uderzył z pełną siłą na ścianę ognia, którą wyczarowali. Jastrząb zaskrzeczał wściekle, po czym ponownie machnął skrzydłami, ale w tym samym momencie znów padły na niego oślepiające promienie słoneczne, więc bestia przerwała atak i odsunęła się z piskiem. Elisa uśmiechnęła się szeroko.
- Tak jest! Zorza, leć z drugą grupą pomóc Sky. Flara, trzymajcie go nadal z dala od berła!
Flara przewróciła oczami, trzymając wciąż wyciągnięte dłonie, z których tryskały płomienie.
- Nie mów mi, co mam robić! - Warknęła, ale zwiększyła jeszcze swoją moc.
Lodowy jastrząb zdecydowanie miał już dość tych upierdliwych, malutkich istotek. Skrzeczał jeszcze bardziej rozeźlony i teraz atakował wróżki lodowym podmuchem z dzioba. Zorza i pozostałe wróżki słoneczne wciąż próbowały oślepiać go słońcem, ale ptak zaczął osłaniać się przed światłem soplami lodu. Elisa zorientowała się, że długo już tak nie wytrzymają, więc prędko podleciała do berła. Nagle usłyszała krzyk koleżanek i odwróciła głowę. Bestia zdołała w końcu pokryć szronem kilka wróżek, które rzucały w niego wszystkimi czarami naraz, po czym przedarła się przez ogniową zaporę grupy Flary, pędząc na Elisę. Ta pospieszyła znów w stronę berła i oboje niemal zetknęli się ze sobą. W efekcie zarówno jastrząb, jak i Elisa chwycili jednocześnie berło i poderwali się z nim w powietrze. Lodowy ptak zaskrzeczał groźnie, a Elisa szarpała z całej siły za złotą rękojeść, próbując wyrwać berło z jego szponów.
- Oddawaj, ty lodowa pokrako! Berło należy do nas!!
Krzyknęła z gniewem. Wiedziała, że jastrząb był znacznie silniejszy, ale i tak nie dawała za wygraną. Napięła swoje ramiona jeszcze bardziej i nagle w bestię uderzyła wielka ognista kula. Ptak wrzasnął zaskoczony i puścił berło, czego z kolei nie spodziewała się Elisa, która przekoziołkowała w powietrzu. Berło wyślizgnęło jej się z rąk i zaczęło lecieć w dół, na co wróżka bez namysłu popędziła za nim. Wiatr dzwonił jej w uszach, a skrzydła furkotały jak jeszcze nigdy wcześniej. Ale Elisa jeszcze popędziła je do szybszego lotu. Wyciągnęła z wysiłkiem dłonie i była już dosłownie o cal od lśniącego berła. Jednakże jego ciężar przeważył i nim Elisa zdołała go chwycić, muskając czubkami paców rękojeść, berło w końcu runęło prosto na zamarzniętą ziemię. Kryształowa kula na jego czubku roztrzaskała się na kawałki. Elisa, lecąc w dół z zawrotną szybkością, sama prawie się rozbiła uderzając boleśnie o lód. Przeturlała się dobre kilka metrów i sapnęła ciężko. Ale pomimo pulsującego bólu uniosła głowę i popatrzyła z przerażeniem na roztrzaskane berło.
- Nie, nie...
Dźwignęła się ciężko z ziemi i prędko podskoczyła do berła. Z rozpaczą w oczach wzięła do rąk błyszczące kawałki kryształu, które teraz były blade, chłodne i jakby przygaszone, gdy moc berła zgasła pod wpływem upadku. Nawet nie zwróciła uwagi na krążącego nad jej głową lodowego jastrzębia, który wpatrywał się uważnie w berło. W końcu zrozumiał, że już nie zdoła go wykorzystać, więc machnął skrzydłami i najzwyczajniej odfrunął skrzecząc donośnie. Na jego głos zleciały się pozostałe jastrzębie, które zrezygnowały z pościgu Sky, po czym dołączyły do odlatującego przywódcy.
Wszystkie wróżki wylądowały na ziemi i otoczyły Elisę, która patrzyła smętnie na rozbite berło.
- Och nie, i co teraz będzie? - Powiedziała Zorza, patrząc z niedowierzaniem na kryształowe kawałki.
- Berło utrzymywało magię Elsenar w równowadze - Odezwała się Flara - Więc skoro jest zniszczone, nic już nie powstrzyma wiecznego lodu. Zaklęcie tych bestii jest wciąż aktywne.
Wróżki posmutniały i zadrżały lekko ze strachem. Jednocześnie czuły jak zimno dookoła potęguje się, niebo zaczęły przesłaniać ciężkie chmury grożące rychłą burzą śnieżną, a lód zaczął rozprzestrzeniać się jeszcze szybciej. Elisa wpatrywała się ciągle w kawałki kryształu na rękach i spróbowała poskładać je z powrotem. Pozbierała wszystkie drobiny i niczym misterną układankę złożyła je na nowo w kulę. Ale ledwo chwyciła złotą rękojeść berła i umieściła kulę na jego czubku, natychmiast rozleciała się ona z powrotem. Elisa popatrzyła na to zaciskając mocno usta, a pozostałe wróżki pisnęły cicho z rozpaczą.
- To koniec. Musimy uciekać - Powiedziała Rose.
Elisa zacisnęła dłonie i nagle przypomniała sobie słowa Przewodniczącej Wiosny: „Pamiętajcie, że berło zawsze będzie was wspierać, a gdy wasze szczere serca połączą się z nim, rozbłyśnie jeszcze bardziej". No jasne! Magia wróżek łączy się w doskonałej harmonii z berłem. A ono z nimi...
W końcu pozbierała znowu wszystkie kawałki kuli, chwyciła berło i uniosła się z tym wszystkim w górę machając ciężko skrzydłami. Nie zwracała uwagi na ból ciała, ani na skrajne wyczerpanie. Zawisła w powietrzu i ze skupieniem wyciągnęła przed siebie kawałki berła.
- Elisa, co ty robisz?? - Zawołała do niej Flara.
- A jak myślisz? Berło posiada taką samą moc, co wróżki, a jednocześnie pomaga nam w opiekowaniu się tą krainą. A więc czas byśmy teraz to my pomogli jemu.
Wróżki patrzyły na nią z szerokimi oczami, zupełnie nie rozumiejąc słów Elisy. Ale ta nie zwracała już na nie uwagi, tylko zamknęła oczy i skoncentrowała się. Wysłała magię do kryształu, a on na ułamek sekundy zaświecił się delikatną, białą aurą. Dziewczyna zacisnęła mocno oczy i zwiększyła moc. Kawałki rozbłysły bardziej i Elisa poczuła słabe ciepło, emanujące z kryształu. Ale wciąż to było jeszcze za mało. Otworzyła oczy i spojrzała w końcu na oniemiałe wróżki.
- No co tak stoicie i się gapicie?! Pomóżcie mi! Prześlijcie swoją moc do berła! Otwórzcie swoje serca! Przecież wszyscy chcecie ocalić Elsenar, prawda?!
Wróżki zastygły jeszcze bardziej zaskoczone. Na przód wysunęła się Sky i uśmiechnęła się szeroko, patrząc na przyjaciółkę.
- Elisa ma rację. Razem możemy jeszcze uratować krainę. Wszyscy razem!
I ujęła za rękę Zorzę oraz Rose, które stały obok niej. Dziewczyny skinęły do niej głową rozpromienione i zrobiły to samo. W końcu wszyscy jednocześnie chwycili się za ręce i z nową determinacją na twarzach spojrzeli w stronę Elisy i rozbitego berła. Ta uśmiechnęła się i znów zamknęła oczy. Magia wszystkich wróżek zabłyszczała w powietrzu, a ich szczere pragnienia dotarły do kryształu. Kawałki nagle zaświeciły się jeszcze mocniej, a Elisa poczuła wyraźnie rosnącą moc. W tym momencie wszystkie wróżki myślały tylko o jednym: by uratować swój dom. W końcu kryształ rozbłysł tak mocno, że w powietrze uniosła się potężna, biała aura. Jednocześnie berło w magiczny sposób naprawiło się same, świecąc teraz niczym miniaturowe słońce. Moc buchnęła na wszystkie strony i powędrowała po wzgórzu wielką falą. W efekcie nagle lód zaczął znikać, drzewa odmarzały i pojawiła się z powrotem zieleń. Gdy magia berła i wróżek płynęła dalej, wszędzie buchnęła na nowo świeża roślinność. Lód topniał w oczach, a po trawie przebiegły złote iskry. W błyskawicznym tempie z każdej strony wystrzeliły bujne, kolorowe kwiaty, a drzewa strząsnęły z siebie ostatnie garście szronu. Ciężkie chmury na niebie zniknęły, przepuszczając na nowo słońce. Zaklęcie wiecznego lodu zostało zatrzymane, a w Spokojnej Dolinie wróciła wiosna. Wróżki na ten widok zaczęły krzyczeć z radości i obejmowały się niemal płacząc ze szczęścia. Elisa uniosła w dłoniach berło, którego kula błyszczała ogromną mocą. W tym samym czasie poczuła, że wyczerpała ostatnie siły i zleciała na ziemię upadając na kolana. Natychmiast podbiegła do niej Sky i chwyciła dziewczynę za ramiona.
- Elisa, jesteś naprawdę niesamowita! Skąd wiedziałaś?
Ta odetchnęła głęboko, wciąż ściskając rozjarzone berło, i wyszczerzyła się.
- Nie wiedziałam. Po prostu pomyślałam, że berło na pewno odpowie na pragnienia wszystkich wróżek. Po prostu nie mogło być inaczej.
Sky pokręciła głową, a po jej policzkach spływały łzy.
- Jesteś najbardziej szaloną wróżką jaką poznałam, wiesz?
Elisa zaśmiała się lekko, a przyjaciółka uścisnęła ją radośnie.
W końcu przez tłumek rozradowanych wróżek przecisnęła się Przewodnicząca Wiosny, która spojrzała z dumą na Elisę. Ta wstała z ziemi i odwzajemniła uśmiech.
- Panna Sky ma rację. Najwyraźniej mamy pośród nas bardziej wyjątkową wróżkę niż się wydawało. Wiele ci zawdzięczamy, Eliso. Nie masz nawet pojęcia, jak bardzo wiele. Dokonałaś wielkiej rzeczy i to będąc jeszcze tak młodą wróżką.
Elisa zarumieniła się na policzkach. Podała kobiecie berło, a ona skinęła głową.
- Myślę, że szepnę o tobie słówko królowej. Powinna się dowiedzieć o tym, co zaszło i komu zawdzięczamy przywrócenie w Elsenar harmonii.
Dziewczyna zawstydziła się lekko na te słowa i tylko bąknęła: „Dziękuję". W tym momencie wszystkie wróżki zaczęły klaskać oraz wiwatować z radosnymi okrzykami. Nawet Flara, choć wciąż naburmuszona na twarzy, bardzo delikatnie klasnęła w dłonie. Elisa poczerwieniała na twarzy jeszcze bardziej i otarła ukradkowo oczy. Wcale nie uważała, że zrobiła coś wielkiego. Pragnęła tylko by kraina znów mogła rozkwitnąć kolorami. No i by Wioska Elfów przetrwała. W końcu dopiero co się w niej narodziła. I nawet przez chwilę nie przypuszczała, że nagle stanie się czymś w rodzaju bohaterki. Najpiękniejszym kwiatem w Elsenar.



                                                                      ✿✿✿

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top