30

Moje ręce zaczęły się pocić. Nogi jak z waty. Nie wiedziałam czy mi nie ufał. Miał jakieś podejrzenia, albo po prostu chciał wiedzieć.

-Jestem twoją dziewczyną - odpowiedziałam niepewnie. Nie chciałam go przez przypadek stracić albo żeby wrócił do brata.

Był wszystkim co miałam. W tak krótkim czasie stał się dla mnie kimś ogromnie ważnym. Poświęciłam dla niego wszystko i wciąż ryzykuję życiem po to żeby go ocalić. To byłby koszmar gdyby się ode mnie odwrócił.

Przybliżył się do mnie powodując zaskoczenie. Jego ręka oparła się na piasku po drugiej stronie mojego uda. Patrzył na mnie z góry. Ciemne oczy przyprawiały mnie o dreszcze. Jego wyraz twarzy nie ukazywał żadnych szczególnych emocji.

Jego nagłe zbliżenie sprawiło, że straciłam balans. Z piskiem upadłam na plecy. Piach zmieszał się z moimi rozpuszczonymi włosami. Przymrużyłam powieki, gdy on wciąż się we mnie wpatrywał. Mój oddech był przyśpieszony, a ja już nie wiedziałam czy ze strachu czy z jego bliskości.

-Nie kłamiesz? - zapytał z podejrzeniami. Podniósł brew testując mnie.

Ale to wszystko było dla niego.

Chciał wyczuć to czy się zawaham. Obserwował mnie tak jakby czekał na moje potknięcie. Jednak nie mogło do tego dojść. Nie mogłam mu powiedzieć tego jak było naprawdę.

Przełknęłam ślinę po wcześniejszym pisku, chcąc oczyścić gardło. Nie mógł niczego się dowiedzieć. Próbował uzyskać coś czego nie był pewny.

-Czy te oczy mogą kłamać? - roześmiałam się na jego dociekliwość.

Obmyłam z siebie niepewność i strach. Musieliśmy sobie ufać. Nawet jeśli byłam zmuszona mu skłamać. Nie mogłam dopuścić do tego, żeby wszystko legło w gruzach. Nie, gdy próbowałam go ocalić.

Jego podejrzliwa mina zniknęła. Zamiast tego jego twarz wyrażała spokój i lekkie zamyślenie.

-Chyba nie - uśmiechnął się chytrze. Jego oczy błysnęły powodując w moim brzuchu pojawienie się motyli - To dobrze bo już cię polubiłem - przyznał ze szczęściem w głosie.

Podparłam się na rękach zanim udało mi się dosięgnąć do jego ramion. Objęłam go za szyję i się w niego wtuliłam. Zostawiłam mały pocałunek na jego policzku.  Dzięki temu mogłam ukryć na swojej twarzy wymalowaną ulgę, jaką poczułam.

Czułam jak jego serce zaczyna szybciej bić. Chociaż równie dobrze mogło to być moje. Ciepło, które powstało między nami sprawiało, że chciałam być jeszcze bliżej niego, ale musiałam się powstrzymać.

-Jesteś zbyt skromny w wyrażaniu swoich uczuć i zbyt rzadko je pokazujesz - stwierdziłam szepcząc namiętnie do jego ucha.

On nie tylko mnie lubił. Ograniczał się w swoim języku, ale byłam pewna, że czuł to samo co ja. Może nawet więcej. Zadowolona odsunęłam się od niego. Zsunęłam ręce po całej długości jego ramion, aż w końcu całkowicie je puściłam.

Gdy tylko zauważył mój gest, również się wycofał i wrócił na swoje miejsce zaraz obok mnie. Przygryzłam wargę widząc jak uciekł ode mnie. Teraz piasek zdawał się go bardziej interesować. Nie ukrywam było to w pewien sposób śmieszne, ale i urocze.

Skupiłam swoją uwagę na wodzie. Była tak niespokojna jak moje serce. Fale szumiały i uderzały o brzeg przyprawiając mnie o gęsią skórkę. Próbowałam uciec od myśli, które kazały mi go pocałować. Kazały mi go dotykać. Zniszczyć jego fryzurę i zatopić paznokcie w jego nagiej skórze.

Było mi gorąco. Nie mogłam nad sobą zapanować. Potarłam ręką szyję wzdychając ciężko. Woda była teraz o wiele bardziej zachęcająca niż nigdy wcześniej. Powodował, że wariowałam za każdym razem, gdy był obok mnie.

Wstałam z piasku i poszłam w jej kierunku. Wytrzepywałam rękami piasek powstrzymując się przed patrzeniem wstecz. Moje stopy zamoczyły się w zimnej wodzie powodując ciarki na całym moim ciele.

Kopnęłam nogą wodę. Głośny plusk ostudził moje myśli. Musiałam wyglądać głupio, ale nie mogłam przestać. Plusk za pluskiem sprawiał, że zapominałam o wszystkim. Świeże powietrze oczyściło mój umysł dopóki znowu nie został przez niego uwięziony.

Jego ręka niespodziewanie pojawiła się na mojej talii. Od razu wstrzymałam oddech, przez ciepło jakie opanował całe moje ciało. Sunął wzdłuż mojego brzucha ku górze. Druga trzymała za moją dłoń, równie mokra. Stado motyli pozwoliło mi na westchnięcie, gdy jego palce dokładnie liczyły każde z moich żeber doprowadzając mnie do szaleństwa.

Powolne ruchy jego dłoni sprawiały, że nie mogłam spokojnie oddychać. Jego usta tuż przy mojej szyi, chwilami o nią zahaczały. Wygięłam się w łuk i spokojnie oparłam głowę na jego ramieniu.

Zaczął kołysać się spokojnie na boki. Balansowałam razem z nim czując się spragniona. Jego ramiona trzymały mnie co sprawiało, że topiłam się w nich jak masło.

Westchnęłam czując jego namiętny pocałunek na mojej szyi. Wydałam z siebie niekontrolowany jęk. Zaraz po nim przygryzłam wargę powstrzymując się przed kolejną wpadką.

-Nie kłamałaś - szepnął szorstkim głosem do mojego ucha.

Nie potrafiłam się skupić na niczym innym niż jego ręce. Westchnęłam ciężko, próbując otrząsnąć się.

-Woda.. - jęknęłam nie mogąc się powstrzymać. Chciałam to zatrzymać dopóki mogłam. Nie byliśmy sami. W dodatku na plaży gdzie każdy mógłby przyjść. Chciałam być ostrożna, choć ciężko było mi go odepchnąć.

Jego ręka zsunęła się na moją talię. Chwycił za moją drugą rękę. Byłam pewna, że zrozumiał moje intencje dlatego to zrobił.

Oddychałam głęboko pozwalając sobie na powrót do wygodniejszej pozycji. Byłam rozpalona. Na pewno to zauważył.

Odsunęłam się od niego i szybko odeszłam żeby nabrać w ręce wody. Ochlapałam go chcąc ostudzić jego temperament. Chociaż nie potrafiłam wskazać winnego. Chcieliśmy siebie nawzajem jeszcze bardziej niż to okazywaliśmy.

Wypchnęłam nogą kolejną falę wody w jego kierunku. Patrzył na mnie z niewielkim uśmiechem na twarzy. W spokoju, którego nie mogłam zrozumieć. Czułam jakbym traciła wszystkie zmysły przez samo patrzenie na niego.

-Mam coś na twarzy? - zapytałam nie mogąc znieść ciszy.

-Tak - odpowiedział spokojnie - Nazywa się to uroda - dodał zadziornie.

Włożył ręce do kieszeni będąc zadowolonym z tego co mi robił. Moje policzki nie mogły być już bardziej czerwone. Złączyłam ze sobą dłonie i nabrałam w nie wody. Ochlapałam go ostatni raz zanim zdecydowałam się na rezygnację. Sprawiał, że robiło mi się jeszcze bardziej gorąco niż wcześniej.

Odeszłam od niego i weszłam dalej w wodę. Sięgała mi po kolana. Westchnęłam na widok horyzontu, na którym był widoczny długi most i światła z miasta. Uśmiechałam się do siebie z powodu tego co czułam. Nigdy nie byłam tak szczęśliwa jak w tym momencie.

Byłam pod wrażeniem tego kim był. Może wydawało się to głupie, ale ja na jego miejscu już dawno bym oszalała. Nie mogłam wyobrazić sobie jak wiele wspomnień utracił. Ile razy powracał do momentu, gdy niczego nie pamiętał?

-Lilaaaa! - usłyszałam jego wesoły krzyk.

Od razu odwróciłam się nie spodziewając się tego co mnie czeka. 

Nim mogłam dobrze się zorientować zauważyłam jak do mnie biegnie. W sekundę znalazłam się w jego ramionach. Podniósł mnie z wody, a ja od razu owinęłam ręce wokół jego szyi wydając z siebie pisk.

Świat zaczął wirować w moich oczach. Kręcił się w kółku powodując u mnie śmiech. Przytuliłam twarz do tej jego i mocno się go trzymałam.

Nasze śmiechy mieszały się ze sobą. Byłam szczęśliwa będąc w jego ramionach. Pomimo ciągłych obrotów czułam spokój będąc obok niego.

Zajęło mu to kilkanaście sekund zanim się zatrzymał. Zachwiał się na nogach bo prawdopodobnie kręciło mu się w głowie. Jego śmiech był jak najsłodsza melodia.

Dotknęłam jego dłoni dając mu znak, że może już mnie puścić co dość niechętnie zrobił. Spojrzałam mu w oczy. Trzymałam go za szyję wciąż nie mogąc zrezygnować z tego żeby go nie dotykać.

-Wiesz co? - zapytałam zalotnie drażniąc się z nim.

-Co? - powtórzył tym samym tonem co ja.

-Często zastanawiam się ile razy już Ci się to przydarzyło - przełknęłam ślinę nie chcąc w żaden sposób go urazić - Ile razy zapomniałeś kim jesteś, że tak łatwo akceptujesz to co się dzieje wokół ciebie? Gdzie jest kraniec twojej amnezji? - zapytałam bo byłam ciekawa.

Oboje spoważnieliśmy. Na jego twarzy pojawiła się niepewność.

-Dokładnie.. ciężko powiedzieć - odsunął się ode mnie.

Nie chciałam go tym zranić, ale wyglądało na to, że nie powinnam o to pytać. Nastała chwila ciszy, w której się zastanawiał. Tak naprawdę nie musiał mi odpowiadać, ale wiedziałam, że i tak to zrobi. Zawsze był ze mną szczery.

-Nie wiem jak to wyjaśnić, ale zawsze cofam się do momentu gdy jestem z moim bratem w ogrodzie. Nie wiem co robimy. Może jako dzieci tylko bawiliśmy się ze sobą. To najświeższe wspomnienie, które zawsze mam przed oczami - powoli wyjaśniał. Chwilami przeciągał słowa gdy zastanawiał się jak to wyjaśnić - Później jakbym się obudził otrząsam się z tego i widzę to jak stoi przede mną. Nie jesteśmy już dziećmi i orientuję się, że coś jest nie tak. Jedyne co mi pozostaje to zrozumienie co się stało i dostosowanie się - spojrzał na mnie kątem oka - Nie wiem ile razy to się już wydarzyło. Czasami mam Deja vu. Jakby moje ciało zapamiętywało za mnie to co się działo zanim zapomniałem.

Patrzyłam w jego błyszczące oczy. Nie chciałam patrzeć na niego jak na kogoś nieporadnego. Moją głowę zaprzątały same zmartwienia przez co stawałam się nadopiekuńcza.

Dlaczego był taki miły? Dlaczego mi nie odmówił? Ciągle kwestionowałam jego miłość, bo nie mogłam jej zrozumieć. To było szalone.

-Więc mi ufasz? Tak po prostu? - niepewnie zapytałam.

Wydawał się być taki.. niewinny. Jednocześnie naiwny, ale to nie było nic negatywnego.

-Dlaczego miałbym ci nie ufać? - pytał ciepłym głosem - To jedyna droga do tego, żebym się dowiedział co się dzieje - uśmiechał się roztapiając moje serce.

-Uprowadziłam cię z domu.. - mruknęłam w odpowiedzi - Nadal to nie stanowi problemu? - moje serce nie mogło mu się oprzeć.

-Powiedziałaś, że próbujesz mi pomóc. Byłaś tak poważna, że nie próbowałem podejrzewać cię o coś złego - parsknął na to wspomnienie chociaż ja nie mogłam zrobić tego samego. Byłam wtedy przerażona - Gdybym chciał to wróciłbym do siebie - założył ręce na torsie - Jak długo się spotykamy?

-Nie cały miesiąc.. - szepnęłam czując, że skłamanie byłoby lepsze. Wtedy byłabym bardziej wiarygodna.

-To mało - stwierdził wbijając mnie w ziemię.

-Gdybyś wiedział wcześniej też byś mi zaufał? - dopytywałam testując jego zaufanie.

Zbliżył się do mnie powodując, że moje serce przyspieszyło. Jego zapach sprawiał, że chciałam zatopić się w jego ramionach.

-Mam przeczucie, że nie masz złych zamiarów. Przez cały czas nie wątpiłem w to. Chciałem się tylko z tobą podroczyć, bo wyglądałaś na przybitą - wyjaśnił prawie się śmiejąc.

Wpatrywałam się w niego jak w obrazek. Był piękny w moich oczach, nieważne jaką minę by zrobił. Jego uśmiech ogrzewał moje serce.

Dwa słowa cisnęły mi się na język, gdy tak patrzyłam na niego. Czułam jakbym nie mogła ich już dłużej utrzymać, ale jeśli bym je wypowiedziała to bym zniszczyła wszystko. Umowa byłaby nie ważna i nie potrafiłabym się z nim rozstać. Czując jak moje serce zaczyna się rozdzierać na samą myśl o tym wbiłam się w jego usta ratując siebie przed porażką.

Nie kocham cię

Nie kocham cię

Nie kocham cię

Moje gardło zacisnęło się pozwalając nieznanym mi łzom uciec z oczu i ścieknąć po moim policzku.

Jego ramiona objęły mnie przyciągając mnie jeszcze bliżej. Przyznanie się do moich uczuć było czymś nie możliwym. Zatopiłam wszystko w pocałunkach, żeby zamknąć moje usta.

Jego usta naciskały na moje oddając mi te same uczucia w zamian. Sprawiał, że chciałam coraz więcej. Nie potrafiłam myśleć o niczym innym. Wszystkie szalone fantazje ściskały się w mojej głowie nie dając mi spokoju.

Miałam ochotę śmiać się i płakać w tym samym momencie, nie mogąc mu o niczym powiedzieć i dokładnie to teraz działo się na mojej twarzy. Moje usta trzęsły się z pożądania, a jednocześnie od smutku, który nie mógł wydostać się na zewnątrz.

Stanęłam na palcach i pogłębiłam kolejny z pocałunków. Objęłam go za szyję chcąc żeby przytulił mnie jeszcze bardziej i pomógł zapomnieć o smutku. Wtedy jasny blask lampy zatrzymał się na nas. Pojawił się błysk, po którym znowu zrobiło się ciemno. Zaniepokojona oderwałam się od jego ust i spojrzałam w kierunku plaży. Zrobił to samo, będąc tak samo zaskoczonym jak ja.

Pośród ciemności zauważyłam człowieka z aparatem. Machał w naszym kierunku, zupełnie jakby nas wołał.

-Znasz go? - zapytał, bo nie miał pojęcia kim był ten człowiek.

-Nie, widzę go pierwszy raz na oczy. To pewnie naciągacz - stwierdziłam i uciekłam z jego ramion. Starłam łzy, których nie zauważył i poszłam w kierunku nieznajomego.

Byłam trochę zła za, to że nam przeszkodził. Jakby nie miał co robić wieczorami tylko prześladuje ludzi. Miałam nadzieję, że ma ważny powód. Wyszłam z wody i zatrzymałam się niedaleko mężczyzny. Słyszałam za sobą plusk wody co oznaczało, że Jimin też był zainteresowany tym kim był mężczyzna. Obejrzałam go z góry do dołu.

-O co chodzi? - zapytałam niemiłym tonem. Chciałam żeby jak najszybciej sobie poszedł.

-Chciałaby Pani kupić fotkę? - wyciągnął ze sprzętu polaroida.

Na zdjęciu widniałam ja z Jiminem, gdy się całowaliśmy. Zirytowałam się, tym, że fotografował nas w takim momencie bez naszej zgody.

-Ty świnio - zaczęłam go wyjaśniać, na co od razu się wzdrygnął.

Jednak od razu poczułam jak Jimin chwyta mnie za rękę, powstrzymując przed zrobieniem mu krzywdy.

-Ja ją kupię - wyciągnął z kieszeni pieniądze i mu je podał bez zastanowienia.

Mężczyzna podał mu zdjęcie i miło się ukłonił. Życzył nam miłego wieczoru, zupełnie jakby go przed chwilą nie zniszczył i sobie poszedł.

Odwróciłam się do Jimina, zauważając że uważnie przyglądał się zdjęciu.

-Dlaczego je kupiłeś? - zapytałam bo byłam ciekawa - To zwykły naciągacz. Nie powinien robić nam zdjęcia - wyjaśniłam ze złością.

-Jest ładnie zrobione - uśmiechnął się ciepło - Zatrzymam je - włożył zdjęcie do kieszeni spodni.

Wyglądał na zadowolonego, ale ja wciąż się dąsałam. Ten człowiek niczego się nie nauczy jeśli wszyscy będą tak ulegli jak Jimin.

-Ale i tak jesteś piękniejsza na żywo - stwierdził na widok mojej miny.

Mierzyłam go wzrokiem. Jego komplement nie był mi obojętny. Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej wciąż udając złą, choć chciałam uzyskać od niego tylko więcej uwagi.

Jakby czytając mi w myślach zbliżył się do mnie i porwał w swoje ramiona. Nie potrafiłam się mu oprzeć. Jego usta powoli dopasowały się do moich odbierając mi oddech. Objęłam go za szyję i przyciągnęłam jeszcze bliżej. Czułam jakbym unosiła się nad ziemią, gdy mnie całował.

Przez następne kilkanaście sekund słyszeliśmy tylko fale. Zastanawiałam się czy koncert już się skończył i dlatego nastała cisza. Jednak szybko dostałam odpowiedź, gdy usłyszałam wybuchające fajerwerki.

Przerwałam pocałunek, żeby móc im się przyjrzeć. Ich kolory sprawiały, że wszędzie stawało się jasno. Patrzyłam się na nie bez końca. Dawno nie widziałam takiego widowiska.

-Ładne są - mruknęłam wciąż skupiając na nich moją uwagę.

-Nie są - wtargnął swoim głosem powodując wewnątrz mnie panikę. Od razu rzuciłam mu pytające spojrzenie - Są ładne tylko w twoich oczach - szepnął powodując u mnie zawstydzenie. Jego komplement pozbawił mnie słów do skomentowania.

Delikatnie pocałował mój zaczerwieniony policzek. Zamknęłam na chwilę oczy i westchnęłam czerpiąc radość z tego, że mogliśmy być sami.

Myśląc o tym do głowy powróciło mi zdjęcie, które dostaliśmy. Nie mieliśmy innych wspólnych zdjęć. Dobrze, że je kupił.

-Skąd masz pieniądze? - otworzyłam oczy, gdy nagle się ocknęłam i zmierzyłam go wzrokiem. Ja nie dawałam mu żadnych pieniędzy.

-To tajemnica - powiedział z malutką arogancją.

Uśmieszek pod jego nosem kazał mi w to brnąć. Naemin musiała maczać w tym palce. Pewnie coś z nim uknuła.

-Powiedz mi - naciskałam na niego.

-Nie - odpowiedział dumnie i mnie puścił.

Włożył ręce do kieszeni znowu serwując mi swoją zimną postawę. Jego szczupła sylwetka oddalała się ode mnie.

Przymrużyłam na niego oczy. Zrobił się pyskaty. To na pewno Naemin. Od razu przejął jej nawyki.

Zatrzymał się kilka metrów ode mnie. Zniecierpliwiona czekałam na jego następny ruch. Stanął bokiem i spojrzał na mnie przez ramię powodując pojawienie się motylków w moim brzuchu już po raz kolejny.

-Nie idziesz? - zapytał niewinnym głosem, choć wiedział, że mnie nim uwodzi.

Czekał aż do niego dołączę. Wszystko ściskało się we mnie, gdy tylko na mnie patrzył.

Idę. Poszłabym za tobą wszędzie.





~*~

Rozdziały będą pojawiać się częściej, bo zbliżamy się do końca.

PS. Wybaczcie tą obsówę z rozdziałami.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top