🔞 18 🔞

Otworzyłam drzwi lokalu i podeszłam do długiego stolika, przy którym wszyscy siedzieli. Zajęłam miejsce pomiędzy Jiminem, a Naemin.

-Czym ona cię poczęstowała? - wzięłam jego szklankę, żeby się przyjrzeć resztce trunku. Obejrzałam go od góry do dołu. Jego twarz była cała czerwona.

Uśmiechał się do mnie szeroko. Być może cieszył się, że już wróciłam. Nie trwało to zbyt długo bo poszłam tylko do auta. Jego oczy zniknęły, a pozostał sam uśmiech. Był uroczy, ale z pewnością pijany.

-Zostaw go i daj mu się trochę napić - Naemin wtrąciła się z butelką w ręku i zapełniła jego szklankę. To chyba był bimber.

Z tego co zauważyłam zakopali topór wojenny. Ona też wydawała się być już wstawiona. Moja szklanka również stała się pełna za pomocą jej rączek. Dobrze się bawiła w roli polewającej.

Nie byłam w nastroju do picia, ale nie odpuszczali mi. Naemin co chwilę wysyłała mi spojrzenia grożące, że jeśli nie wypiję to co najmniej wrzuci mnie do stawu. Natomiast Jimin chciał żebym bawiła się razem z nim.

Chwyciłam za szklankę i przechyliłam do ust. Wypiłam do dna, chcąc żeby już mi odpuścili.

Naemin widząc okazję, zmieszała mi w szklance jakiegoś drinka. Skrzywiłam się, bo była całkowicie pijana.

-Przyniosę ramen - oznajmiłam i wstałam od stołu. Byłam trochę głodna, a picie na pusty żołądek nigdy nie kończyło się dobrze.

Poczułam rękę na nadgarstku. Gdy spojrzałam w dół zauważyłam rozkojarzone spojrzenie Jimina.

-Nie, zaczekaj.. - próbował wstać jednocześnie bełkotał niezrozumiałe słowa.

Krzesło nagle przechyliło się pod jego ciężarem. Bezwładnie upadł na podłogę ciągnąc mnie razem ze sobą.

Zawisłam tuż nad nim unikając zderzenia. Siedziałam okrakiem patrząc się na niego w szoku. Nadal mocno trzymał mój nadgarstek. Patrzył się na mnie wielkimi oczami, jakby zobaczył ósmy cud świata. Jego policzki były oblane czerwienią.

-Boże zakochałem się.. - powiedział rozmarzonym głosem.

Ludzie wybuchli śmiechem na jego zachowanie. Poczułam wstyd i chciałam jak najszybciej uciec z oczu innych. Zaczerwieniłam się i wyrwałam rękę. Wstałam z niego i poprawiłam ciasną sukienkę.

Nie patrząc na nikogo oddaliłam się od miejsca zdarzenia czując zawstydzenie. Wzięłam w ręce pudełko ramenu gdy tylko dotarłam do stolika, gdzie stały i je otworzyłam. Podstawiłam pod kran z gorącą wodą i ją otworzyłam. Trzymałam pudełko, gdy gorąca woda lała się do środka. Wciąż rozmyślając nad tym co się wydarzyło.

-Lila! - poczułam jego ciężar na plecach, gdy próbował się do mnie przytulić.

Moja ręka zsunęła się z pudełka przez co gorąca woda polała się po moich palcach.

-AAAHH!! - odskoczył na mój krzyk. Szybko zamknęłam gorącą wodę.

Ścisnęłam rękę, czując ogromny ból.

-Co? Co się stało? - próbował do mnie podejść, żeby się dowiedzieć.

-NIC, IDŹ SOBIE! - przygryzłam wargę z bólu - ZOSTAW MNIE SAMĄ! - krzyknęłam wciąż będąc zawstydzoną.

Popatrzył na mnie próbując zrozumieć, choć ja nie mogłam spojrzeć mu w oczy. Miał ochotę mi pomóc, ale odgoniłam go.

Powoli ode mnie odszedł będąc zmartwionym. Skręcałam się z bólu, prawie podskakiwałam poszukując ulgi. Zdjęłam rękę i spojrzałam na moje palce. Widziałam, że były całe czerwone pomimo, że było ciemno, a kolorowe lampy co chwilę zmieniały swoją pozycję uniemożliwiając mi przyjrzenie się z bliska ranie. Pomachałam nią kilka razy, żeby wyzbyć się bólu.

Czułam się okropnie. Nie tylko z powodu bólu, ale przez cały natłok problemów. Dochodziło do tego to, że się trochę upiłam.

-Czemu się na niego złoszczę? Chciał tylko sprawdzić co robię - powiedziałam do siebie. Chciało mi się płakać.

Oparłam się o stolik, na którym wszystko stało. Zwiesiłam głowę w dół. Moje wargi zaczęły się trząść gdy o nim myślałam. Nie chciałam go stracić. Nie chciałam czekać na to aż umrze.

Kilka łez spadło z mojej twarzy. Byłam wykończona. Nie powinnam była tu przychodzić.

Pociągnęłam nosem. Czym dłużej byłam sama tym coraz gorzej się czułam i byłam zdołowana.

Wytarłam łzy i dokończyłam robienie makaronu nie chcąc żeby ktokolwiek zauważył moje załamanie, a zwłaszcza on. Nie pytałam się czy też będzie jadł, ale wzięłam ze sobą dodatkową parę pałeczek na wszelki wypadek.

Usiadłam przy stole pełnym ludzi. Naemin rozmawiała z kimś, a Jimin przyglądał mi się. Położyłam jego parę pałeczek na stole, a sama zaczęłam jeść ramen. Trzymałam pudełko w ręce, ale było strasznie gorące. Moje dłonie nie mogły wytrzymać zbyt długo.

Miałam zamiar je na chwilę odstawić, ale wtedy jego dłonie dołączyły i zaczęły trzymać pudełko. Spojrzałam na niego spod opadających włosów. W jego oczach był wyryty smutek.

Czułam się przez to jeszcze gorzej. Był dla mnie zbyt miły, gdy ja byłam wredna. Dlaczego był taki dobry? Przy nim czułam się jak chodzące zło.

Przysunęłam się do niego, żeby było mu wygodniej jeść. Jego twarz była tuż przy mojej.

Wzięłam trochę klusków i podmuchałam żeby wystygły. Wystawiłam do niego jedzenie, a on włożył je do buzi. Gdy już wszystko wciągnął spojrzał na mnie swoimi  błyszczącymi oczami sprawiając, że przez chwilę gapiliśmy się na siebie.

Gdybyśmy potrafili czytać sobie w myślach, wszystko byłoby łatwiejsze. Nie potrafiłam rozmawiać z nim o śmierci ani o jego losie. Moje gardło zacisnęło się na samą myśl o takiej rozmowie.

Włożył czyste pałeczki do kubka i wyciągnął trochę makaronu. Ostudził go dmuchając tak samo jak ja zrobiłam to wcześniej. Przysunął mi go do buzi, ale moje wargi się trzęsły. Nie potrafiłam ukryć moich emocji.

Otworzyłam lekko usta, a on wepchnął do nich ramen. Z moich oczu spłynęły strużki łez. Zaczęłam płakać jak dziecko, wciąż hamując wewnątrz siebie wszystkie słowa, które chciałam mu powiedzieć.

Czułam jakby moje serce było rozrywane na strzępy. Było mi go żal. Nie chciałam myśleć o tym co się stanie, ale nie potrafiłam przestać. Łzy spływały po mojej twarzy i nie zatrzymywały się nawet na chwilę. Z moich ust wydobył się pojedynczy jęk, którego nie potrafiłam zatrzymać. Nie zasłużył na to co go spotkało.

Powtarzał tą czynność bez końca, a ja szlochałam będąc bezsilną. Nie wiedziałam juz czego chciałam. Nie wiedziałam dokąd to mnie zaprowadzi. Co mam ze sobą zrobić. Nie potrafiłam tego przerwać. Moja szyja była mokra od łez, a pozostałe zebrały się na podbródku, z którego co chwilę skapywały na moje nogi.

Po skończonym posiłku zabrał ode mnie pudełko i je odstawił. Zacisnęłam usta wciąż cicho szlochając. Spojrzałam w dół na palce, które były czerwone, a gdzie nie gdzie zaczęła schodzić skóra. Cieszyłam się, że przynajmniej długie włosy zasłaniały moją twarz od innych ludzi.

-Nie płacz.. - powiedział ledwo słyszalnie.

Jego ręka przebiła się przez burzę moich włosów i dotarła do mojego policzka. Starł łzy, które tam się znajdowały.

Zacisnęłam zęby z powodu bólu, który w sobie trzymałam. Krztusiłam się powietrzem, gdy próbowałam się uspokoić. Jego czułości zmiękczały mi serce i nie potrafiłam go odtrącić.

-Lila! - usłyszałam wesoły głos Naemin.

Jimin zabrał ode mnie swoją dłoń, a w zamian poczułam rękę Naemin na ramieniu.

-Co się stało? - była przejęta moim stanem.

Milczałam bo nie miałam siły żeby jej to wyjaśnić. Pochyliła się do przodu żeby móc na mnie zerknąć. Najpierw na jej twarzy pojawił się grymas, ale szybko został zastąpiony o wiele lepszą miną.

-Napij się i zapomnij, cokolwiek się stało - nagle przystawiła pełną szklankę pod mój nos - Wypij za to co dobre i złe - radziła mi.

Spojrzałam na kostki lodu pływające w drinku. Kolorowy blask lamp odbijał się w nich. Czułam jak tracę zmysły.

Wzięłam od niej szklankę, choć nie miałam na to ochoty. Wiedziałam, że nie odejdzie, dopóki nie wypiję. Przechyliłam szklankę i wypiłam aż do dna.

Zabrała ją ode mnie i odstawiła na stół. Zaczesała moje włosy do tyłu tym samym odsłaniając twarz. Teraz spotkałam się z jego spojrzeniem.

Wiedziałam, że byłam cała czerwona, zupełnie jakbym opróżniła cały barek. Tak samo to, że byłam pijana w cztery dupy. Nie prezentowałam się już tak dobrze jak wcześniej. Chciałam, żeby oglądał mnie tylko w ładnych strojach i makijażach. Nie w stanie, w którym nie mogłam się pozbierać i go martwiłam.

-A teraz dobrze się baw - odeszła, całując wcześniej czubek mojej głowy.

Patrzyliśmy się na siebie. Niespokojnie ściskałam koniec mojej sukienki, chociaż było to bolesne. Wytarłam resztę łez. Nie chciałam wiedzieć jak wyglądałam w jego oczach. Pewnie okropnie, ale nigdy by mi tego nie powiedział.

Wstał z krzesła, tym razem nie przewracając się. Jego ręka chwyciła moją zdrową dłoń. Spojrzałam w górę, czekając aż coś powie. Wydawał się być jedyną ostoją w tym chaosie.

-Zatańczysz ze mną? - zapytał niewinnym głosem.

Rozszerzyłam oczy na jego pytanie. Oddech zwolnił na moment. Muzyka rozpłynęła się pod wpływem jego głosu. Zacisnęłam rękę i lekko kiwając głową wstałam.

Stanęliśmy twarzą w twarz. Chwila spokoju, w której posłał mi uśmiech przewierciła mi mózg. Powolnym krokiem poprowadził mnie na parkiet.

Od razu przyciągnął mnie do siebie. Jedną dłonią trzymał tą moją, a drugą położył na mojej talii. Byłam tym zaskoczona, ale nie zatrzymywałam go.

-Jesteś taka czerwona - powiedział zalotnie.

Jego słowa sprawiły, że chciałam się przed nim ukryć jednocześnie nie chciałam stracić go z oczu. Pochyliłam głowę w dół, ale jego dłoń sprawiła, że znowu na niego spojrzałam.

Było mi gorąco i już sama nie wiedziałam dlaczego. Zawstydzał mnie swoim intensywnym spojrzeniem. Czułam się jakbym była przed nim naga, a on mógł zobaczyć wszystko co we mnie siedziało. Nie miałam niczego czym mogłabym siebie zakryć.

Powoli obracaliśmy się małymi krokami. Chociaż muzyka nie pasowała do naszego stylu tańca, to nam nie przeszkadzało. Byliśmy jak dwa puzzle, które miały tylko jeden punkt wspólny, ale zawsze udawało nam się odnaleźć dobrą stronę i się dopasować. Oparłam na nim głowę, czując jego bliskość.

-Przepraszam za wcześniej - powiedziałam na tyle głośno żeby tylko on usłyszał. Żałowałam, że go tak potraktowałam.

Pocałował mnie w skroń jako odpowiedź i zostawił tam usta na jakiś czas. Przymknęłam oczy czując ulgę. Wybaczył mi.

Owinęłam rękę wokół jego szyi, najpierw jedną później drugą. Natomiast on ułożył swoje ręce na moich biodrach. Kołysaliśmy się gdy wszystko wokół nas zwalniało. Czułam się tak dobrze w jego ramionach..

Pocałował subtelnie moją szyję. Ocieraliśmy się o siebie, a mi robiło się coraz goręcej. Od płaciłam się mu tym samym, zostawiając ślad przy jego obojczyku. Zaciągnęłam się jego zapachem, mogąc w końcu skosztować jego delikatnej skóry.

Mój język sunął się wzdłuż jego obojczyka. Czując słodycz, stworzoną przez pobudzoną wyobraźnię. Obraz zniekształcony przez promile, pokazujący tylko to co chciałam widzieć - jego.

Muzyka spokojna, usypiała moją czujność. Zostawiłam już kolejny leniwy pocałunek na jego szyi. Niedługo po tym będąc rozdzieloną przez jego ręce. Muzyka zmieniła się, a on oddalił się ode mnie na kilka centymetrów. Spojrzałam na niego ciekawskim spojrzeniem, próbując zrozumieć co robi.

Złapał za moje obie ręce i pociągnął do siebie. Nasze stopy obok siebie. Następnie znowu uciekł do tyłu. Chciał teraz tańczyć inaczej. Podążyłam za nim tak jak chciał, a muzyka przyspieszyła. Obracaliśmy się o wiele szybciej niż wcześniej. Jego ręce kierowały naszym tańcem.

Wystawił rękę, a ja sprawnie zawinęłam się w spirale. Chciałam znowu się obkręcić, ale zatrzymał mnie silnym uściskiem. Oddychałam głęboko, jednocześnie będąc zamrożoną pod jego dotykiem.

Odgarnął moje włosy na bok, pozwalając dreszczom tańczyć po moich plecach. Sekundy czekania były warte, gdy jego wargi dotknęły mojej skóry.

Westchnęłam pod wpływem delikatnego pocałunku. Mokre ślady spływały w dół jak wodospad powodując same przyjemne odczucia. W końcu znajdując swój finalny punkt pomiędzy moimi łopatkami. Wygięłam się w łuk pragnąc więcej. Uśmiechałam się z satysfakcją na każdy nowy pocałunek, których mi nie szczędził.

Poluźnił swój ucisk, a ja znowu stanęłam kilka centymetrów od niego. Podniósł rękę w górę na co ja się obróciłam, ale nie miało to końca. Obracałam się wokół dopóki nie zaczęłam się potykać. Złapał mnie w swoje ramiona, zatrzymując cały taniec.

Dyszałam ze zmęczenia tak samo jak on. Jego ręce przytrzymywały mnie na ziemii, inaczej nie wiem gdzie bym już była. Reflektory sprawiały wrażenie rozgwieżdżonego nieba, które rozpływało się nad nami jak droga mleczna.

Moje oczy znalazły się na jego szyi. Nieśmiało spojrzałam nieco wyżej, gdzie były jego usta. Błyszczały w różnych kolorach wyglądając na soczyste to spowodowało, że dłużej zawiesiłam na nich oko. Nigdy nie mogłam się im oprzeć. Jakby te moje nie mogły istnieć bez tych jego. Zbyt dobrze do siebie pasowały.

Przesunęłam oczy jeszcze wyżej. Mijając jego maleńki nos, odnalazłam jego spojrzenie. Jego oczy błyszczały zupełnie jakby były w nich utkwione gwiazdy, a tęczówka była ciemnym niebem. Miał swój własny wszechświat, który teraz na mnie spoglądał zapraszając mnie do środka.

Natomiast ja czułam się jak tonący statek. Coś przyciągało mnie do niego. Kazało mi utonąć. Coś co odbierało mi oddech i wszystkie zmysły. Powodując, że moje usta były spragnione tych jego. Powodując, że nie chciałam się z nim rozstawać.

Przybliżył twarz do mojej. Nasze nozdrza stykały się ze sobą. Oblizał swoje usta zanim się w nie wbił. Kręciło mi się w głowie, ale instynktownie oddawałam każdy z pocałunków.

Jego ręce wsunęły się pod moje uda i mnie podniosły. Nie wiedziałam dokąd idziemy, ale robił to szybko. Zniknęliśmy z oczu ludzi i zaszyliśmy się w korytarzu prowadzącym do łazienek. Dopiero wtedy postawił mnie przy ścianie i przestał na chwilę całować.

-Nawet jeśli umrę to nie zmieni tego jak bardzo cię kocham - patrzył mi prosto w oczy.

Oboje milczeliśmy, wyrażając ból tych słów w naszych spojrzeniach. Chciałam żeby zawsze trzymał mnie w swoich ramionach. Żebym zawsze mogła patrzeć na jego piękny uśmiech. Ale nie wiedział jednej rzeczy..

-Nie - szepnęłam. Moje myśli nie były zbyt wyraźnie i ciągle kręciło mi się w głowie, ale wiedziałam już czego chce. Jedyne czego pragnęłam to on - Nigdy nie pozwolę Ci odejść.

Złapałam kołnierz jego koszuli i zaczęłam za sobą ciągnąć. Nie widząc ani jednego sygnału sprzeciwu pchnęłam tyłkiem drzwi łazienki i weszliśmy do środka. Światło automatycznie zapaliło się co oznaczało, że nie było tu nikogo oprócz nas.

Zaciągnęłam go do ostatniej kabiny, a on zamknął ją wolną ręką. Miałam go całego dla siebie.

Wbiłam paznokcie w jego kark, gdy się całowaliśmy. Jęknął w moje usta i pociągnął za ramiączko mojej sukienki. Jeździł rękami po całym moim ciele, zupełnie jakby masował mi skórę. Czułam jakby grawitacja już nas nie obowiązywała.

Niechlujnie rozdzielił nasze usta, żeby móc dobrać się niżej. Wypuściłam powietrze i odchyliłam głowę. Nie mogłam uspokoić oddechu, ale podobało mi się to co robił.

Zaczął ciągnąć za materiał sukienki. Suwak trzymający ją, zaczął trzeszczeć. Chciał jej się pozbyć za wszelką cenę.

-Jeśli ją rozerwiesz, nie będę miała w co się ubrać - wydyszałam i odsunęłam się od zimnej ściany chcąc rozsunąć suwak.

Jednak on będąc sprytniejszym chwycił dół sukienki. Podwinął ją do góry i przeciągnął przez moją głowę. Odrzucił ją na bok, a ja znowu znalazłam się w jego ramionach, będąc obcałowywaną jak nigdy.

Wędrował swoimi ustami wszędzie. Rozpalał mnie każdy jego dotyk. Przygryzłam wargę gdy zaczął całować moje piersi dając mi jeszcze więcej przyjemności, ale ja też chciałam mieć trochę zabawy.

Sięgnęłam ręką do jego koszuli, co nie było łatwe. Intuicyjnie zaczęłam rozpinać guziki. Na końcu poddając się i z całej siły szarpiąc za nią. Kilka guzików potoczyło się po podłodze, ale byłam usatysfakcjonowana tym, że w końcu mogłam się do niego dobrać.

Z trudnością zabrałam z siebie jego rękę, żeby ściągnąć jeden rękaw koszuli.

-Jimin.. - szepnęłam czując na brzuchu świeżą malinkę. Pociągnęłam za drugi rękaw i w końcu pozbyłam się tego dziadostwa.

Odepchnęłam go od siebie tylko po to żeby popchnąć go na sąsiednią ścianę. Była o wiele słabsza i ciągle skrzypiała pod naporem naszych ciał.

Chwyciłam za pasek od jego spodni, gdy nasze usta spotkały się ponownie. Mruknęłam w jego usta, gdy tylko udało mi się rozpiąć pasek. Zrozumiał czego chciałam i od razu zajął się resztą swoich ubrań.

Posadził mnie na muszli klozetowej. Rozszerzył mi nogi i klęknął na kolana. Jednym ruchem rozerwał moją bieliznę. Już po sekundzie poczułam przyjemność wywoływaną jego językiem. Moje ciało tańczyło pod wpływem jego każdego ruchu.

Moje ręce mocno trzymały się plastikowej deski. Palce zaciskały się nie mogąc znieść tego co robił, bo było zbyt przyjemnie.

Po dobrej minucie wyszedł stamtąd. Zaczynając od mojego podbrzusza, szedł ku górze mokrą ścieżką tworzoną jego delikatnymi ustami. Łaskotki, dreszcze i podniecenie to wszystko powodował tylko swoim językiem. Zostawił moją szyję i pochylając się nade mną spojrzał mi w oczy.

Widok jak we mgle. Oddychaliśmy na siebie będąc trochę zmęczonymi. Ale wciąż mogłam wyczuć jego porządanie. Miał ten błysk w oku i intensywne spojrzenie, które roztapiało moje serce. Było mi cholernie gorąco.

Nie mówiąc nic, podniósł mnie na ręce i znowu przygwoździł mnie do ściany. Zimna powierzchnia ochładzała mnie, ale i budziła coraz większe podniecenie wobec tego co nadchodziło.

Położyłam obie ręce na jego ramionach i się na nich zaparłam. Spojrzałam w górę i zamknęłam oczy będąc na niego gotową.

W końcu wydałam z siebie głośny jęk. Moje plecy posuwały się po ścianie, za każdy razem gdy pchał. Moje usta nie zamykały się tak samo jak jego. Jego stęknięcia satysfakcjonowały mnie najbardziej. Odbijały się echem po całej łazience.

Obijaliśmy się o siebie bez przerwy. Trzymałam się jego ramion pazurami, pokazując mu jak bardzo mi się to podoba.

Głośne oddechy, ale i krzyki utwierdzały nas w naszych uczuciach. Gotowi na najgorsze, ta chwila była naszą obietnicą na to, że tak szybko to się nie skończy.

Doszliśmy w tym samym momencie. Ciepło rozeszło się po całym moim ciele. Uśmiechnęłam się czując jego wilgotne ręce na moich biodrach. Zsunęły się, a ja niestabilnie stanęłam na podłodze.

Był tutaj, wciąż mocno mnie trzymając pilnował żebym nie upadła. Moje nogi trzęsły się na skutek naszych poprzednich czynności. Zajęło to chwilę zanim się uspokoiliśmy.

Obejmowałam go za szyję i skanowałam każdy centymetr jego twarzy. Uśmiechaliśmy się do siebie. Jego ręka wślizgnęła się pod moje uda, a druga pod plecy. Podniósł mnie żeby usiąść na muszli klozetowej i posadzić mnie na swoich kolanach.

-Nigdy nie spotkałam kogoś takiego jak ty - powiedziałam na nierównym oddechu.

Prychnął i przybliżył się do moich ust.

-Jesteś taka piękna - wyszeptał i złączył nasze usta w długim, pojedynczym pocałunku.

Nigdy nie czułam się tak kochana jak przy nim. Położyłam głowę na jego ramieniu. Przymknęłam na chwilę oczy. Czułam się jak we śnie.

-Biorę tabletki gdybyś się zastanawiał - cicho się zaśmiałam nie chcąc zakłócić panującego spokoju.

Pocałował mnie w skroń dając mi kolejną oznakę swojego czystego uczucia. Wtuliłam się w jego ramiona.

Byłam szczęśliwsza niż kiedykolwiek.

~*~

Mam nadzieję, że nie wyszło niezręcznie. Nie pisałam rozdziałów 18+ od jakiś 3 lat, a w historii wszystkich książek to dopiero druga taka scena. Próbowałam napisać ją jak najlepiej.

Mam nadzieję, że się podobało.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top