29.
- Spokojnie - rzucił Zethar, widząc, że Ernan jest blady, jak trup.
Weszli do nie dużej gospody. Było wcześnie, więc lokal był pusty.
Podeszli do otyłego mężczyzny, myjącego stoły. Jegomość zmierzył Zethara wzrokiem.
- Na zapleczu - mruknął, wracając do sprzątania.
Zethar ruszył za ladę, rzucił synowi oczekujące spojrzenie, po czym zniknął za drzwiami prowadzące na tyły.
W następnym pomieszczeniu, pod ścianami stały regały wypełnione alkoholami. Na drewnianej podłodze, leżał spory, bury dywan.
Zethar chwycił chodnik i zwinął go, odsłaniając właz.
- Ostatnia szansa, by się wycofać - rzekł, otwierając klapę.
- Nie mam zamiaru rezygnować.
Zethar skinął głową, po czym wskoczył do wejścia. Ernan odetchnął głęboko. Podszedł do dziury w podłodze i zeskoczył do ojca.
Znalazł się w małym pokoiku, którego ceglane ściany, a nawet kamienna podłoga i sufit, były całe w dziwnych symbolach. Zethar skrzyżował ręce na piersi i uśmiechnął się nieco.
- Zobaczymy, czy odnajdziesz wejście.
Ernan rozejrzał się. Otaczało go tyle symboli. Zmierzył wzrokiem pomieszczenie.
- Ktoś miał poczucie humoru - stwierdził, skupiając uwagę na suficie.
- Czemu zakładasz, że to czego szukasz jest nad tobą?
- Na podłodze nikt nie umieściłby symbolu otwierającego ukryte przejście. Zbyt duże ryzyko, że ktoś by na niego stanął przypadkiem - wskazał na poszukiwaną czaszkę - Ściany są zbyt oczywiste. Ale sufit... Wyzwaniem jest nie tylko wypatrzenie symbolu, ze względu na odległość. Trzeba jakoś się do niego dostać.
- Jestem pod wrażeniem - Zethar skinął głową - Skoro już znalazłeś ten właściwy znak, to teraz otwórz przejście - splótł ręce za sobą - Zachowuj się, jakby mnie tu nie było. Czasem będziesz musiał dostać się do kryjówki sam.
Ernan rozejrzał się. Po chwili spojrzał na ojca.
- Myślę, że będę przychodził do Likwidatorskich kryjówkek uzbrojony - podszedł do Zethara i zabrał mu miecz.
Uniósł ostrze i wepchnął nim odpowiedni kamień.
Jedna ze ścian powoli osunęła się pod ziemię, odsłaniając wąski korytarz.
Ernan oddał broń ojcu. Niepewnie wszedł za Zetharem, do kolejnego pomieszczenia.
Podeszli do sporych drzwi. Zethar oparł dłonie na wrotach. Nim je pchnął, spojrzał na syna.
- Bądź silny, młody.
Otworzył drzwi i wszedł do sali. Był to nieduży, przytulny salon. Ściany pomalowano na jasno. Na drewnianej podłodze leżał bordowy dywan. Pod ścianami stały duże regały, wypełnione księgami, a na środku pokoju ustawiono fotele. Nikogo nie było.
Przeszli do kolejnego pomieszczenia. Przy sporym stole, usłanym sterami papierów stał jakiś Likwidator. Zethar dotknął czubka swojego kaptura i skinął przy tym głową.
Zabójca w odpowiedzi zacisnął pięść i przyłożył ją do serca.
- Jest ktoś jeszcze? - spytał Zethar.
- Dwóch w sali treningowej i jeden w kuchni.
- A opiekun kryjówki?
- Wyszedł - Likwidator spojrzał na zegar wiszący na ścianie - Powinien za chwilę wrócić - skupił się na Zetharze - Co cię tu sprowadza, bracie? - zerknął na Ernana - Kim jest ten dzieciak?
- Nie za dużo tych pytań? - mruknął Zethar.
- Daruj - Likwidator uśmiechnął się lekko - To tylko ciekawość.
Nagle do pokoju wpadł inny zabójca.
- Zethar? - zdębiał.
- Kope lat, Omar - uśmiechnął się, wyciągając rękę do zabójcy, z którym miał okazję walczyć przeciw wojsku Cedrica Larkina.
Likwidator uścisnął dłoń Cienia, po czym spojrzał na chłopaka, stojącego tuż obok niego.
- A ty pewnie jesteś Ernan - wyciągnął rękę do nastolatka.
Ernan uśmiechnął się słabo, witając Omara.
- Gdzie zgubiłeś Keirę? - Likwidator spojrzał na Zethara.
Cień odchrząknął.
- Nie żyje...
Omar zdębiał.
- Przepraszam... Nie wiedziałem... - podrapał się po karku - To... Co was tu sprowadza?
- Ernan chce zostać Likwidatorem - odparł Zethar.
Omar zagwizdał.
- Jesteś pewien? - spojrzał na Ernana.
- Tak - odparł chłopak.
Likwidator wskazał na ciemne drzwi.
- Zatem chodźmy.
Opiekun kryjówki zaprowadził ich do ciemnego pokoju.
Ernan mimowolnie zadrżał, gdy dostrzegł kominek, w którym tańczyły płomienie.
- Wybrałeś dla siebie fałszywe imię? - spytał Omar, podchodząc do ognia.
- Nie... - Ernan spojrzał pytająco na ojca.
Zethar zamyślił się na chwilę.
- Nie wspominałem o tym?
- Umknęło ci - mruknął chłopak, zastanawiając się nad jakimś imieniem. W końcu spojrzał na Omara - Nathair.
- Czemu akurat to imię? - zdziwił się Likwidator.
- Tak się nazywał mój przyjaciel.
- Chłopak utopił się w rzece, parę lat temu - dodał Zethar.
Omar pokiwał głową.
- Gdzie chcesz mieć symbol? - spytał Ernana.
- Na piersi, po prawej stronie.
- Zdejmij koszulę i uklęknij.
Nastolatek bez zawahania złożył przysięgę. Z trudem przełknął ślinę, gdy Omar wyciągnął z ognia stempel do wypalania.
Chłopaka przeszedł go dreszcz, kiedy poczuł na ramionach dłonie ojca.
Nawet nie pisnął, gdy gorący metal przyległ do jego skóry.
Odetchnął z ulgą, kiedy mógł już wstać.
Ostrożnie nałożył koszulę.
Zethar poklepał syna po plecach.
- Witaj w szeregach Likwidatorów - szepnął chłopakowi do ucha - Naznaczony.
Nathair oznacza wąż 🐍 Taka ciekawostka 😊
Do nexta 👋
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top