28.

Ernan łypnął na ojca, który z wielkim skupieniem rozpalał ognisko. Przez cały dzień nie śmiał się odezwać. Choć męczyło go jedno pytanie.
- Tato - w końcu przerwał ciszę.
- Hm?
- Jak poznałeś mamę?
Zethar położył się wygodnie na swoim siodle i wbił wzrok w powoli rosnące płomienie.
- Przypadkiem na siebie wpadliśmy. W pracy - westchnął ciężko - Nim Keira zaproponowała mi dołączenie do Likwidatorów, byłem zwykłym najemnikiem. Kazali mi kogoś zabić? Zabijałem. Kazali coś ukraść? Kradłem. Pewnego dnia miałem robić za kuriera. Przypadek chciał, że czailiśmy się na tego samego gońca - mimowolnie się uśmiechnął - Byłem pewny siebie. Sądziłem, że wystarczy wyciągnąć broń i rzucić groźbę, by odeszła. Przeliczyłem się. Nie wystraszyła się mojego oręża. Nie cofnęła się nawet o krok, pomimo, że mogłem skrócić ją o głowę. Zaskoczyła mnie petardą dymną. Wykorzystując chwilę mojej nieuwagi, przejęła dokumenty i zaczęła się oddalać. Nie spieszyła się. Kiedy oprzytomniałem, ruszyłem za nią i ją zaatakowałem. Chciałem ją zabić. No cóż... - przesunął palcami po bliznach na twarzy - Umknęła mi.
- Nie rozumiem... Skoro chcieliście się pozabijać... Jakim cudem zostaliście małżeństwem?
- To długa historia - Zethar machnął ręką.
- Mamy czas - Ernan uśmiechnął się lekko.
- Kiedy ponownie się spotkaliśmy, omal jej nie zabiłem. Po krótkiej szarpaninie, przydusiłem ją. Kiedy zemdlała, mogłem bez problemu wziąć nóż i wbić w jej serce, ale... Zawahałem się. Byłem na nią wściekły. Pokazała mi, że mogę uważać się za najlepszego mordercę na świecie, ale znajdzie się ktoś, kto się mnie nie przestraszy. Ktoś, kto nie mając szans w bezpośrednim starciu, wykorzysta spryt. Gniew szybko zastąpiła ciekawość. Zdjąłem jej kaptur. Rozpoznałem ją. Wystraszyłem się, że zabiłem córkę jednego z najbardziej wpływowych ludzi w Naughton. Przeżyła - westchnął cicho - Keira stwierdziła, że jest we mnie coś "interesującego". Zaproponowała mi dołączenie do Likwidatorów. Zgodziłem się. Keira została moją opiekunką. Spędzaliśmy ze sobą dużo czasu. Trenowaliśmy razem, a później zaczęliśmy jeździć na misje. Z czasem się zaprzyjaźniliśmy. Choć dziwnie okazywaliśmy sobie sympatię. Często się przedrzeźnialiśmy. Uprzykrzaliśmy sobie życie na każdym kroku. Ale potrafiliśmy współpracować. Nie raz uratowała mi życie, a ja jej - odetchnął głęboko - Nawet nie wiem, kiedy się w niej zadużyłem. Po jednej z misji poszliśmy do baru, by się zrelaksować. Pogadaliśmy sobie szczerze. Kiedy dotknąłem jej dłoni, przeszedł mnie dziwny dreszcz. Długo nie przyznawałem się przed samym sobą, że mi na niej zależy. Na jednym z treningów zupełnie straciłem głowę.  Chciałem ją pocałować, ale otrząsnąłem się. Wtedy zdałem siebie sprawę, że jest dla mnie ważna. Kiedy pojechaliśmy do Sile, parę razy serce omal mi nie stanęło. Gdy traciłem ją z oczu... Bałem się, że coś mogło jej się  stać - zaśmiał się cicho - Kiedy byliśmy na turnieju Likwidatorów, Gloster zauważył, że mnie ciągnie do Keiry. Na początku twardo zaprzeczałem, ale w końcu mu się przyznałem - pokręcił głową - Nie bałem się skakać po dachach. Nie lękałem się walk na miecze. A kiedy miałem wyznać Keirze co do niej czułem, paraliżowało mnie.
- Ale w końcu się odważyłeś - wtrącił Ernan.
- Był pewien incydent w Fearghas. Król Larkin chciał zgwałcić Keirę. Na szczęście zdołała go ogłuszyć, a ja uwolniłem ją nim Cedric się ocknął. Była taka przerażona... Nigdy nie widziałem jej w takim stanie. Serce mi pękało, gdy jedyne co mogłem zrobić to bezradnie patrzeć na jej łzy. Zamknęła się w domu. Nie chciała z nikim rozmawiać. Nawet z ojcem. Zgodziła się pogadać dopiero ze mną, bo zagroziłem, że sam wejdę do jej pokoju za pomocą wytrychu. Chciała być sama. Próbowała się mnie pozbyć. Nie miałem zamiaru jej zostawić. Spytała mnie czemu się o nią martwię. Spojrzałem w jej przemęczone oczy i po prostu wyznałem, że mi na niej zależy. Wyznałem jej, że ją kocham. Okoliczności były dosyć... kiepskie, ale najważniejsze, że w końcu jej powiedziałem co czuję. No, dosyć tych opowieści - ziewnął - Musimy się wyspać. Jeśli ruszymy nim zacznie świtać, to dotrzemy na miejce przed południem - wepchnął ręce pod głowę - Przyda ci się odpoczynek. Czeka cię ciężki dzień.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top