Podziękowania!


Hej.

 Dotarliśmy do końca opowiadania Like Lilies, za które bardzo serdecznie chcę was przeprosić, gdyż było ono niewypałem. Chciałam stworzyć coś takiego, coś innego, a jednak mi nie wyszło. Miało być to coś, sama nie wiem, pouczającego? W każdym bądź razie jestem niezadowolona, wszystko to, co zrodziło się w mojej głowie, nie znalazło takiego samego odwzorowania na papierze. Nie sprostałam własnym oczekiwaniom, chciałam coś napisać a nie umiałam tego napisać, i godziny spędzone na lekcjach na skrobaniu w zeszycie rozdziałów poszły trochę na marne. Postawiłam sobie zbyt wysoką poprzeczkę. Ale, mimo wszystko, jestem wdzięczna, że ktokolwiek to czytał.

 Chcę podziękować wszystkim czytelnikom, wszystkim osobom, które motywowały mnie do dalszego pisania, moim rodzicom, że wydali mnie na świat, Harry'emu i Louisowi, że mogłam wzorować się na ich osobach. Jednym słowem – dziękuję. Za głosy, komentarze, wyświetlenia – za wszystko dziekuję, to wciąż dla mnie niesamowite, że ktoś chce czytać to, co wyjdzie spod moich palców.

 Jak zrodził się mój pomysł na Like Lilies. To najgłupsza rzecz, jaką usłyszycie, ale... Brat pożyczył mi tableta, więc instalowałam sobie na nim gry, aż natrafiłam na taką, w której musicie odbierać poród (don't judge me). Tam były takie minigierki, więc sobie w nie pograłam i było mini pianinko, w który był Canon D-dur, który zainspirował mnie do napisania fanfiction. Dosłownie: siedziałam i kiedy usłyszałem tę melodię, w głowie miałam już plan.

 Czemu lilie? Kocham lilie. Są delikatne i niewinne, tak, jak Harry. Jeśli na epilogu nie słuchaliście Canon D-dur – zgińcie w piekle, jeśli tak – macie moje błogosławieństwo.

 Co do zakończenia – tak, zakończenie obmyśliłam już zanim napisałam w ogóle jakikolwiek plan wydarzeń. Nie chodziło mi o to, aby fanfiction było smutne, ale aby dało przekaz. Bo, jak było powiedziane w epilogu, Harry zjawił się w życiu Louisa po coś, prawda? Louis również to zrozumiał. Louis potrzebował pomocy i zjawił się Harry. Nie oddałam tego zbyt bardzo w tym opowiadaniu, za co ogromnie przepraszam, moje umiejętności pisarskie wciąż się rozwijają.

 Tom - niby zupełnie randomowa postać (zwierzak), ale on również nie pojawił się przypadkiem.

 Możecie dopowiadać sobie, jak Harry odszedł (ja to, oczywiście, wiem), możecie mnie spytać, ale może, skoro był aniołem, po prostu odleciał tam, skąd przyleciał?

 Dziękuję jeszcze raz. Kocham Was.

chojrak


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top