Wyjście do kina ?
Góra sprawiedliwości, godz. 17:15
O tej porze zwykle było tu słychać kłótnie, odgłosy pogoni, a co za tym idzie dźwięk wywracanych mebli i tłuczonego szkła. Innymi słowy normalne popołudnie bohaterów. Jednak dziś byľo inaczej. Nie było widać żywej duszy w salonie na sali ćwiczeń, ani, co tutaj niespotykane, w kuchni. Jednakoż ktoś w górze przebywał. Jeszcze.
"No gdzie to jest ? Byłem pewny, że ostatnio tutaj był. Wally, to pewnie jego sprawka. Podstępny kuzynek robi wszystko, żebym się spóźnił. Ale tak to nie będzie. Jeszcze mu pokarze. Allenowie nigdy w historii nigdzie się nie spóźnili ! I żaden kuzyn tego nie zmieni."- Takie o to myśli kłębiły się w głowie najmłodszego speedstera.
El Passo, godzina 17:23
Niebieski Żuk leciał nad ulicami miasta. Stwierdził, że nie ma zamiaru jechać na deskorolce, aż do umówionego miejsca spotkania. Jak już ma się do dyspozycji kosmiczną technologię, to trzeba ją trochę powykorzystywać.
Wiesz, że ja to słyszę Jaime Rayes ?
Jaime: Wiem. Za to ja czuję się nie swojo, jak masz wgląd do moich myśli. To się nazywa naruszanie prywatności.
Taki już jest skutek posiadania kosmicznej techmologii.
Jaime: Nie koniecznie. Wiesz co ? Mam pomysł. Np. Zielona Latarnia posiada kosmiczną technologię, która wcale nie gada mu w głowie, z pomysłami, aby ukatrupić wszystko co się rusza.
Możliwe, ale pragnę ci przypomnieć, że jesteśmy ze sobą złączeni już na zawsze. Niezależnie, czy ci się to podoba czy nie.
I w taki właśnie sposób mijała droga naszemu drugiemu bohaterowi.
Gotham City, godzina 17:35
Dwie osoby czekały na kogoś w parku. Co prawda jedna z nich stała w takiej pozie, jakby chciała dać jasno do zrozumienia, że nie chce tutaj być.
Tim: Oj weź już przestań. Zachowujesz się tak jakby to była jakaś kara.
Damian: Wyjście z bandą rozwydrzonych nastolatków, które przez chwilę nie mogą zachowywać się normalnie. Jest jakaś gorsza kara ?
Tim: Nie są tacy źli. Nie którzy w przeciwieństwie do ciebie, lubią od czasu do czasu się zabawić.
Damian: Też lubię.
Tim: Tak. Tylko, że w twoim wypadku zabawa oznacza zlanie kilku przestępców na kwaśne jabłko.
Damian: No i ?
Tim tylko westchnął zrezygnowany, wiedząc, że i tak nie ma się co sprzeczać. Zresztą zapowiadał się miły wieczór. Miał wyjść z chłopakami na miasto. Co prawda miało ich być trochę więcej, ale Wally stwierdził, że wpadnie do Dicka w odwiedziny, a to oznacza, że póki lodówka jest pełna, to dobrowolnie się stamtąd nie ruszy. Virgil się rozchorował, a Garfield dostał szlaban od Megan. W sumie Tim nawet nie wiedział za co, bo Gar "stracił" telefon, więc słuch po nim zaginął. Dlatego Dick zasugerował, żeby zabrali ze sobą Damiana, aby ten, jak to określił "wyszedł trochę do ludzi". Co prawda prawie siłą wypchnął go z domu, ale w końcu się udało. Teraz pozostało tylko czekać na resztę.
Damian: Jeżeli można wiedzieć to, gdzie wogóle idziemy ?
Tim: Mamy bilety na premierę nowego filmu. Niedawno wyszła najnowsza część "Gwiezdnych Wojen" (u nas nie, ale może u nich tak).
Damian tylko przewrócił oczami dając do zrozumienia, że jego przybrany brat pasjonuje się jak dziecko. Jednak Tim najwidoczniej zrozumiał przekaz, bo zaraz odpowiedział oburzony.
Tim: Tak ? Chciałbym ci przypomnieć, że z naszej dwójki to ty masz 12 lat, więc...
Już miało dojść między nimi do kłótni, ale nagla przybiegł zdyszany Jaime.
Jaime: Musiałem wylądować parę ulic dalej. Zawsze myślałem, że Gotham staje się ciemnym miastem po zmroku.
Damian: To jak widać źle myślałeś.
Jaime: Rany, jak udało ci się go gdzieś wyciągnąć ?
Tim: Dickowi się jakoś udało.
Jaime: Ostatnio, nie licząc misji, to widziałem go w wesołym miasteczku.
Tim: Co ? I ci ludzie tam przeżyli ?
Jaime: A co, nie opowiadał ci ?
Chłopiec uśmiechnął się tryumfalnie do "robina."
Jaime: Wiedziałeś, że Damian jest świetnym...- chciał powiedzieć tancerzem (film "Liga sprawiedliwych vs. Młodzi tytani"), ale chłopak mu przerwał.
Damian: Zamknij się robal.
Tim: Dobra, chłopaki wyluzujcie. Swoją drogą, gdzie jest Bart ? Film zaczyna nam się o 18 czyli za 15 min.
Jaime: Typowy Bart. Idę o zakład o to, że coś zgubił. Lepiej do niego zadzwonię.
Po chwili W telefonie odezwał się głos Barta.
*Bart: Jaime ? Hej. Nie uwierzysz, śmieszna sprawa.*
Jaime: Zgubiłeś bilet ?
*Bart: Skąd wiedziałeś ?*
Jaime: Domyśliłem się. Ale tak na serio pospiesz się.
*Bart: Chciałbym, słowo daję, ale przetrząsnąłem cały pokój do góry nogami i nic. Pewnie to sprawka mojego kuzyna. Weź do niego zadzwoń i powiedz mu, że to mało śmieszne.*
Jaime: Stary, zapomnij. Nie będę teraz do niego dzwonił. Jesteś jednym z najszybszych ludzi na Ziemi, a nie możesz znaleźć jednego, małego biletu.
Damian: Powiedz mu, że jest w kuchni na gzymsie od tyłu, z prawej strony.
Jaime z początku spojrzał na niego zdziwiony, ale powtórzył wskazówki swojemu koledze. Zresztą, co mu szkodziło ?
*Bart: O ty, zgadłeś. Skąd wiedziałeś ?*
Jaime: Nie wiedziałem. Pospiesz się.
*Bart: Dobra, zaraz będę.*
Chłopak się rozłączył, za to dwaj pozostali spojrzeli pytająco na Damiana.
Damian: No co ? Dick mi kiedyś mówił, że Wally często tam daje różne rzeczy, a potem o nich zapomina.
Tim: Mi nigdy niezdradzał takich informacji.
Damian: Bo za dużo gadasz, a za mało słuchasz.
Tim: Tak jakbyś ty go zawsze słuchał.
Jaime: Tak jakbyś kogokolwiek kiedyś słuchał.
Nagle przed nimi z nikąd pojawił się Bart.
Bart: Jestem. Dobra, to co idziecie wreszcie ?
Jaime tylko pokręcił zrezygnowany głową, po czym we czwórkę poszli w stronę pobliskiego kina. Kiedy dotarli na miejsce, została im jeszcze masa czasu.
Tim: Mamy 5 min. do zaczęcia seansu.
Bart: No nie. Zapomniałem.
Jaime: Czego znowu ?
Bart: No czegoś do przekąszenia, oczywiście.
Jaime: Trudno, teraz już za późno. Po nic już nie skoczysz.
Bart: To chociaż popcorn. Proszę, proszę, proszę.
Jaime wiedząc, że chłopak nie odpuści, zgodził się.
Jaime: No już dobra. Tylko się pospiesz.
Tim: A mówiłeś, że to ja się zachowuję jak dziecko .- zwrócił się do Damiana, po czym pobiegł za dwoma pozostałymi.
Niestety, jak zwykle była dość długa kolejka. Dlatego trochę się tam nastali. Wreszcie Bart podszedł do reszty zadowolony, z dwoma dużymi porcjami popcornu i czymś do popicia.
Bart: Dobra, jestem gorowy. Teraz mam wszystko czego do szczęścia potrzeba.
Jaime: Amigo, tego to już nie będzie zanim się reklamy skończą.
Tim: Tak właściwie to już się skończyły, a my jesteśmy spóźnieni.
Jaime: Hej chłopaki. Nie chcę wam psuć nastroju, ale gdzie jest Damian ?
Wszyscy rozejrzeli się dookoła, ale nigdzie nie dostrzegli młodego Wayna.
Bart: Hej. Môgłbym się założyć, że stał tutaj jeszcze przed chwilą.
Tim: Oh jak ja go dorwę ! A zapowiadał się świetny wieczór. Musimy go znaleźć zanim znajdzie sobie jakiś powód do bójki.
Wszyscy trzej zabrali się za gorączkowe poszukiwania uciekiniera, ale po kilkdziestu minutach usiedli zrezygnowani.
Jaime: No i nic.
Bart: Przepadł jak kamień w wodę.
Tim: No to co robimy. Dick kazał mi go przypilnować, a ja zgubiłem go, zanim wogóle weszliśmy na salę.
Jaime: No to możemy się pożegnać z premierą filmu.
Tim: No niestety.
Siedzieli tak na jednej z kanap. Niestety po 30 nim. od zaczęcia filmu, strażnik nie chciał ich wpuścić na salę. Nie pomogły ani błagania Barta, ani wysoki status Tima.
Bart: Świat się na nas uwziął.- podsumował tę całą sytuację.
Zawiedzeni chłopcy siedzieli tak. Towarzyszyły im odgłosy od czasy do czasu dochodzące z sali, oraz chrupanie prażonej kukurudzy Barta. O dziwo jeszcze jej nie zjadł. Podczas tego czasu wymyślali przeróżne opcje, jakby można było wyjaśnić to zdarzenie Dickowi. Nawet się nie zorientowali kiedy minęło 1,5 godziny. Ludzie powoli zaczęli wychodzić z sali.
Jaime: Dobra. Nie ma co tutaj tak siedzieć. Chodźcie.
Nagle usłyszeli za sobą znajomy głos.
Damian: A wy gdzieście byli ?
Tim: Ty !
Damian: No co ?
Tim: No... grr.- w sumie nie wiedział jak dokładnie ująć za co się gniewa. Dlatego uznał, że najrozsądniejszym wyjściem będzie pójście sobie.
Damian: O co mu chodzi ?
Nagle Jaime i Bart wybuchnęli śmiechem, a Damian zrezygnowany pokręcił głową.
Jaime: I skończyło się na tym, że ten co nie chciał nigdzie iść przesiedział 2 godz. w sali kimowej, a my przed nią. Dobre.- powiedział jak już trochę się opanował.
Bart: A chociaż ci się podobał ?
Damian: Był... ciekawy.
Jaime: No to nie ma tego złego. Ty jesteś zadowolony, Bart najedzony.
Bart: Za to Tim ani jedno, ani drugie.
I tak właśnie skończyło się wyjście naszych młodych bohaterów. Wszyscy wrócili do domu. Jedni w lepszych nastrojach, drudzy w trochę gorszych.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top