Pszczoły #1
Góra Sprawiedliwości 11 kwietnia 8:29
Conner, Megan i Garfield siedzieli w kuchni jedząc śniadanie
-No i ja wam mówię, jesteśmy na misji walczymy z takim jednym od Mr. Freeza a tu nagle zjawia się ten zasraniec!
-Garfield!-oburzyła się Megan.
-Przepraszam - spojrzał na siostrę - ten bezwartościowy gnój!
-Tak lepiej stary - stwierdził Conner zalewając jeszcze saszetki z herbatą gorącą wodą.
- Dzień dooobry - przywitał się zaspany Bart rozciągając się przy tym. Nagle gdy podniósł lewą rękę przeklną dość głośno i złapał się za ramię.
-Bart! - Megan nie podobało się słownictwo obu chłopców. Skąd oni uczą się takich wyrazów!?
-Wybacz, ale miałem wczoraj jakieś powalone szczepienia na tężec i inne wścieklizny. Kuli mnie chyba siedem razy! A ja do tego nie przytrzymałem rany i zrobił mi się teraz ogromny siniak na ramieniu.
Skończył po czym podszedł do jednej z szafek, wyjął płatki śniadaniowe i nasypał sobie pełną miskę. Wcześniej wymieniona para raczyła się obecnie jajecznicą a Garfield jadł te same płatki co Bart. Chłopak usiadł przy stole i zabrał się do jedzenia.
-Ktoś, coś, dziś? Misja? Lekcje? Trening?-spytał z pełnymi ustami.
-Rozpiska wszystkich treningów i waszych lekcji wisi na lodówce - odpowiedział Conner.
-Tak?- zdziwił się.
Bart szybko dokończył swoją porcję i podszedł pod rozpiskę zajęć, najechał palcem na ich rubrykę i...
-Super, mamy dziś okienko! - ucieszył się - Garfield zwołujemy ekipę i idziemy coś jeść?
-Wszyscy mają teraz szkołę, cepie - odpowiedział.
Chłopak jęknął i oparł czoło o drzwi lodówki. Trudno, najwidoczniej dzisiaj czeka go dzień wpatrywania się w monitor laptopa, może nadrobi zaległości z YouTuba? Ułoży kostkę Rubika? Coś zje? Wymyśli nowy wzór sumaryczny. Wziął jeszcze paczkę solonych orzeszków i już miał zamiar skierować się do swojego pokoju kiedy usłyszał głos Kaldura.
Mężczyzna przywitał się ze wszystkimi i już miał sięgać po toster kiedy kabel zahaczył o szklankę z herbatą którą przed chwilą Conner zalał gorąca wodą.
-NO RZESZ KURWA MAĆ!- Odskoczył gwałtownie od blatu i zaczął rozmasowywać obolałą stopę na którą spadła szklanka.
-Kaldur... - Megan tylko pokręciła głową z bezsilności.
***
Rezydencja Waynów 11 kwietnia 8:31
-Witamy w programie "Kretynów nie sieją", dzisiaj chciałbym z państwem porozmawiać o jakże kontrowersyjnym superbohaterze jakim jest...
Dick w porę wyłączył telewizor zanim Gordon Godfrey zdążył dostatecznie go zdenerwować. I tak nie potrzebował dziś dodatkowych bodźców. Wystarczy mu już to, że ta irytująca ruda szkapa rozwaliła całą wieczorną misję. I to wcale nie był Bart... tylko West. Po za tym Wally wystarczająco zniszczył mu jakiekolwiek szanse u Zatanny, zresztą szkoda gadać. Kanał na który przeskoczył akurat emitował któryś odcinek Breaking Bad, Dick nawet nie znał fabuły serialu, ale i tak nie miał nic innego do roboty.
Jeden z niewielu plusów jego egzystencji był taki, że miał całą plazmę dla siebie. Reszta hołoty miała swoje zajęcia, jedynie Damian kręcił się gdzieś po domu prawdopodobnie planując kolejny morderczy atak.
-Dzieńdoberek! - o wilku mowa.
-Jezus Maria, a tobie co? - spytał Dick, chłopiec nigdy nie był aż tak miły i zarazem wesoły w tym samym momencie - zamordowałeś kogoś?
-Nie, po prostu mam dobry humor - opowiedział biorąc naleśniki przygotowane przez Alfreda i zasiadając w fotelu.
-Jezus Maria dzwonię po egzorcystę!
Damian rzucił mu lekko roześmiane spojrzenie znad widelca, chyba faktycznie coś go opętało.
-A tobie co z kolei się stało? - spytał.
-West się stał, a co? - odpowiedział znowu tracąc humor.
-Ale zamieszane są w to jakieś kobiety? - Spytał się jakby miał na ten temat jakąkolwiek wiedzę - spokojnie Garyson, ja też nie mam dziewczyny.
-Bo masz dwanaście lat? - spytał ironicznie.
-Trzynaście - poprawił go - ale mentalnie jestem ponad wami. Po za tym skoro nie wyszło ci z uwodzącą czarnowłosą możesz spróbować swoich szans piękną pomarańczowo skórą kosmitką.
Dickowi aż oczy się zabłyszczały. Wyciągną komórkę z kieszeni spodni i wybrał numer z kontaktów do Gwiazdki. Damian mrugnął do niego porozumiewawczo zanim jeszcze Dick wyszedł z salonu.
Góra Sprawiedliwości 11 Kwietnia 14:08
Bart od kilku godzin trenował ze swoim mentorem jego zdolności. Barry uznał, że chłopcu w końcu przyda się porządna lekcja. Jednak kilka godzin dla człowieka o nadludzkiej szybkości to wieczność, Bart był zmordowany bardziej niż kiedykolwiek
-Wstawaj Impuls - pogonił o Flash - musisz zrozumieć, że twój mózg przetwarza mnóstwo danych na raz i myśli szybciej. Musisz nauczyć się analizować informacje w przeciągu milisekund!
Trening polegał na jak najszybszym przemyśleniu wszystkich możliwych ewentualności. Przykładowo: centrum miasta, stoisko z jabłkami, nachylony hydraulik, zapach ciasta na parapecie. Te wszystkie bodźce Bart musiał nauczyć analizować się natychmiastowo. Musiał uwzględnić ruch samochodów w centrum, to że skrzynka hydraulika jest bardzo blisko sprzedawcy jabłek co może grozić potknięciem się o nią przez mężczyznę.
-AU!
Znowu oberwał w głowę skarpetką wypchaną kaszą. To miało imitować ataki wroga, za które odpowiedzialni byli Tim i Wally.
-Jeszcze raz - westchnął Flash - skup się!
-Ale ja już nie mogę! Trenujemy od kilku godzin, jestem głodny i zmęczony - jęknął, spojrzał z nadzieją na przyjaciół szukając ratunku.
-Właściwie to ja też już jestem zmęczony rzucaniem - powiedział Tim.
-A ja nie bardzo! - Wally znowu rzucił twardą skarpetą w Barta, jednak tym razem udało mu się uniknąć ataku - uwierz mi młody, przechodziłem przez to samo. A dodatkowo we mnie rzucał sam Superboy.
Flash zgodził się dokończyć trening jutro. Chłopcy ramie w ramię skierowali się w stronę kuchni.
-Zaraz! - krzyknął za nimi Flash - Bart tylko proszę o umiarkowaną radość... Jutro nie macie treningu z nikim - chłopcy wznieśli okrzyk zwycięstwa - ale za to macie misję do Bialy, chodzi o armię Królowej Pszczół, Batman jutro poda wam więcej szczegółów. Za to ty Wally- wycelował w niego palcem - masz jutro trening ze mną, i uwierz mi. Będzie gorzej niż wtedy gdy Superboy rzucał w ciebie skarpetami - powiedział z lekkim uśmiechem na ustach.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top