Przewodnik
Da fak, jest tak gorąco że z kompem na kolanach nie wytrzymuję. Spróbuję napisać dziś kilka rozdziałów. Przypominam jeszcze raz że śmierć Wallego mnie wali i Bart nadal jest Impulsem a Wally kid Flashem a Artemis nadal jest.... Pff, Artemis. Tak dla jasności.
-Dobra-Nightwing był przy rozdzielaniu grup- grupa Alfa to ja, Mały, Czerwona strzała i Artemis. Grupa Beta to Robin, Wonder Girl, Impuls, Żuk i Arsenał.
-Dick, Arsenał pojechał z Lagaanem, Supciem, i Kaldurem.-wtrącił się Wally
Chłopak spojrzał na niego pytającym wzrokiem.
-Nie wiem gdzie! Na jakieś zadupie dolne gdzie psy dupami szczekają!
-Dobra spokojnie-zamyślił się-Ale Beta potrzebuje jeszcze jednego członka... Weźcie Statica.
-Zaraz co?! To on jest tutaj od tygodnia i już ma misje a myśmy musieli użerać się z Genomorfami, kosmitami i narwanym klonem?
-Nie pozwalaj sobie!-obok rozmawiających członków przeszła Marsjanka, zwolniona z dzisiejszej misji ze względu na to, że Bestia się rozchorował i musiała się nim opiekować.
-Przecież ćwiczy...-westchną chłopak w masce-niech idzie. Robin!-zawołał kolegę.
Po chwili chłopak w czerwonym stroju znalazł się przy dowódcy.
-Dowodzisz. Skład taki sam tylko zamiast Arsenała bierzecie Virgila.-Tim chciał mu się wtrącić w słowo jednak ten kontynuował dalej- Czas ten sam, macie jeszcze ze dwie godziny przed odlotem Sfery.
***
-Gdzie dziewczyny?-spytał Wally chłopaków.-Artemis i Cassie?
-Chyba się jeszcze przebierają, sprawdź.
Wally poszedł we wskazaną stronę gdzie były damskie szatnie, zapukał do drzwi.
-Hej, jesteście ubrane?!
-Tak-usłyszał głos Wonder Girl
Już miał nacisnąć na klamkę gdy Artemis omal nie przytrzasnęła my palców gwałtownie zamykając mu drzwi przed nosem.
-Nie! Nie! Czekaj cholera! Cassie oddawaj mi bluzę!
Wally zamruczał i zaśmiał się jak pedofil
-Uuu, Artemis bez koszuli, chyba skorzystam.
Słyszał jeszcze śmiechy paru dziewczyna, najprawdopodobniej Bat girl, Zatanny i Bumbelbee. Na nieszczęście rudego a na korzyść blondynki dziewczyna zdążyła na siebie narzucić puchową kurtkę, niewidomego pochodzenia. Nigdy nie znalazł się właściciel owej części garderoby.
Wally tylko spojrzał na Artemis wzrokiem ,,zgwałcę cię niech tylko zgaśnie światło''.
-Zaraz ruszamy.
-Przyszedłeś tu by powiedzieć tylko te dwa słowa?!-prychnęła dziewczyna
Chłopak posłał jej buziaka w powietrzu. Stał tam jeszcze przez chwilę.
-Kochanie, mógłbyś już wyjść? Trochę mi gorąco?
-Nic dziwnego ja tu stoję-zalotnie poruszył brwiami, skierował wzrok na Cassie wiążącą buty-pośpieszcie się obydwie-po czym wyszedł i zamknął drzwi.
***
-Czyli cooo?-zagadał Bart Tima-nie gniewasz się już na mnie za zniszczenie tej pracy.
-Nie...-mruknął, jednak potem zaczął stopniowo zwiększać ton głosu-pomijając to że chciałem POĆWIARTOWAĆ CIĘ TĘPĄ ŁYŻKA A NASTĘPNIE RZUCIĆ NA POŻARCIE WILKO...-Cassie złapała go za rękę, co najwidoczniej uspokoiło chłopaka-wydaje się teraz leciutką przesadą.
Kiedy po dwóch wybuchach złości Nightwinga i kolejnej dawce kłótni Artemis i Wallego, których musiał rozdzielać Roy. Udało się wszystkich usadzić w statku prawnie należącym do Connera.
Nightwing rozpoczął procedurę całkowitego zanudzania drużyny po raz setny powtarzając plan.
-Grupa Alfa idziemy od frontu. Grupa Beta, podchodzicie od tyłu. Macie zniszczyć wszystkie roboty pełniące funkcję strażników. Skarabeusz i Impuls...
-Tak tak... spokojnie Night pamiętamy, ja i żuczek ogarniamy wodę a Virgil ją pronduje a wy... robicie coś użytecznego po swojej stronie rozpierdolu.
-Bart, Błysk jest organizacją-niestety siła wyższa nie dała mu dokończyć gdyż w jak zawsze o pełnej godzinie radio włącza się na kanał z wiadomościami gdzie jak zwykle wszyscy słyszeli głos Gordnona Godfreya.
-Zastanówcie się państwo! Możemy im ufać? Po tym jak to ,,stowarzyszenie młodych bohaterów''?...
Wally natychmiast wyłączył kanał i z tym całe radio.
-Dobra, rozdzielmy się-szeptał Dick-Nie ma Megan, zarządzam ciszę radiową.
***
Misja szła jak po maśle. Grupa Alfa zebrała wszystkie dane z głównego komputera. Beta czekał właśnie na roboty które miały zostać zniszczone przez impuls prądu wytworzony przez Virgila. Drużyna usłyszała głos Robina.
-Bart, woda gotowa? Static przygotuj się!
Mimo tego że przy ataku Siengan chłopak nie raz walczył stresował się misją bardziej niż czymkolwiek innym od kiedy pamiętał. Wiedział że wszyscy mu ufają i nie chciał zepsuć stosunków w drużynie... zwłaszcza rażąc kogoś prądem do nieprzytomności. Jeszcze nie wiedział że wszystko idzie nie tak.
Na korytarzu usłyszeli kroki... wszystko okazało się jednak fałszywym alarmem, gdyż to tylko grupa Alfa.
-Zaraz?! co wy tu robicie?
-Nie co wy tu robicie? Tim! Dlaczego poziom wody się podnosi?! Teraz już wszyscy stali w ogromnej kałuży aż po kostki.
Z drugiej strony dobiegł ich szczęk metalu.
-WYCOFAĆ SIĘ! Nich nikt nie stoi w wodzie!
Bardziej doświadczona grupa Alfa od razu znalazła się po drugiej stronie kałuży na przeciwko uzbrojonym wrogom , poza Artemis podnosząca swój łuk z wody. Static potrącony przez Kid Flasha upadł na jedno kolano. Podniósł się od razu, staną na suchym gruncie i kumulował energię w rękach. Nie zwrócił uwagi na to że w wodzie nie stoi tylko grupa wrogów lecz Cassie, Jaime, Artemis i Bart.
-VIRGIL NIE!-Tim podbiegł do czarnoskórego chłopaka który już przykładał ręce do wody.
Na szczęście wszystkich Bart dzięki swojej nad ludzkiej szybkości zdążył uciec od wiązki prądu. Wally złapał Artemis w porę i sprowadził z dala od wody. A wyćwiczony refleks skarabeusza pozwolił na uniesienie się w powietrze razem z Cassie którą chwycił pod pachy.
Gdy było po wszystkim Wally wybuchł.
-MOGŁEŚ JĄ ZABIĆ KMIOCIE! POMYŚLAŁEŚ?!-krzykną pchając kolegę za ramiona w tył- MÓWIŁEM ŻE NIE POWINNIŚMY GO BRAĆ ZE SOBĄ!
Nightwing odciągną zdenerwowanego Wallego od członka drużyny. Bez podatkowych słów kazał wszystkim skierować się w stronę Sfery. W drodze powrotnej nikt nic nie mówił...
***
-Idiota, idiota, idiota-powtarzał sobie w myślach Virgil co jakiś czas uderzając o wyspę na środku kuchni.
-Coś się stało?-usłyszał za sobą ciepły głos Marsjanki.
-Zwaliłem-mruknął tylko nie podnosząc opuszczonej głowy.
Jego niebieska czapka zsunęła się z głowy... nie, to ktoś ją zsuną. Obok wyspy siedziała cała drużyna Beta i nie obecny na poprzedniej misji zasmarkany Garfield co chwila kichający, albo wciągający do nosa coś czego jego przyjaciele nie chcieli by zobaczyć na kuchennym stole.
-Nie było tak źle-powiedział uśmiechnięty Jaime a Virgil podparł się na łokciach.
Po chwili do kuchni wszedł również Wally, skierował się w stronę lodówki.
-Bart cholero zjadłeś wszystkie ciastka?!
-Spokojnie mały-zaśmiała się Megan powstrzymując głodnego Wallego od wydłubania oczu Bart'owi-piekę następne.
Zadowolony rudzielec użył swojej nadludzkiej prędkości i wyją wszystkie sprzęty kuchenne i produkty które miały się przydać Megan zanim ona do końca nastawiła nagrzewanie się piekarnika.
-A ty co taki zbity siedzisz-uśmiechną się do zdziwionego Virgila-nie przejmuj się zostawię ci trochę ciastek... chyba.-dodał ze śmiechem
Reszta wieczoru minęła im w świetnej atmosferze o jakiej Virgil nigdy by nawet nie marzył.
KOMENTUJCIE! TO kogo chcecie następnym razem?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top