Nawiązania #2
Góra Sprawiedliwości 12 Sierpnia 10:02
Wally i Artemis siedzieli razem na kanapie w salonie oglądając telewizję.
-Gdzie Dick? - spytała dziewczyna zaczynając rozmowę.
-W centrum dowodzenia, koordynuje misję na Santa Prisca - odpowiedział chłopak.
-A Kaldur, Superboy i Meg...
-A cię to tak obchodzi? - przerwał jej nagle Wally - jesteśmy sami i...
Artemis nie zważając na jego pytanie szybkim ruchem przekręciła się siadając mu okrakiem na kolanach. Zanim chłopak zdążył zareagować pocałowała go w usta skutecznie je zamykając. Wally oddał się tej pieszczocie kładąc ręce na jej tali i mocniej przyciągając do siebie. Po chwili chłopak pchnął delikatnie Artemis kładąc ją pod sobą na kanapie, nie przerywając pocałunku.
-Ehem...
Romantyczną chwilę przerwało ciche chrząknięcie. Wally zerwał się na równe nogi i spojrzał na tych wstrętnych bezkręgowców którzy śmieli zakłócić mu tą cudowną chwilę.
Nieopodal stal Jaime który z lekkim zażenowaniem odwrócił wzrok w stronę ściany jednocześnie trzymając rękę na twarzy Garfielda skutecznie zakrywając mu oczy. Bart stał obok chichocząc w najlepsze, co chwila zerkając na czerwonego ze złości Wallego.
Kid Flash szybkim ruchem złapał go za kraniec bluzki i siłą zaczął prowadzić go w stronę wyjścia.
-Czego tu szukacie?! - spytał.
-Dick powiedział, że przydzielisz nam misję bo on leci...
-Wiem gdzie leci! - Wally przerwał wypowiedź Jaime. Westchnął ciężko przykładając sobie rękę do czoła - poczekajcie tu!
Zanim wyszedł walnął jeszcze raz w głowę nadal chichoczącego Barta.
-Ej, a myślicie, że ich dzieci będą rude? - spytał nadal krztusząc się śmiechem - ciekawe co by było, jakbyśmy przyszli trochę później, hi, hi, hi.
-BART! - Jaime wywrócił oczami. Był chyba najbardziej zażenowany tym co właśnie zrobili.
-Masz - Wally wrócił do nich po chwili z kilkoma banknotami i wepchnął je Żukowi do rąk - jedzcie do sklepu i kupcie dwie puszki fary tak, aby pasowała do kuchni! - nadal mówił trochę za głośno - możecie pożyczyć jedno z aut Ligii! Wynocha!
Po drodze do salonu wpadł jeszcze na Virgila, który szedł przez korytarz ze słuchawkami w uszach.
-O hej, Dick powiedział, że masz nam...
-WIEM CO POWIEDZIAŁ! A teraz sio z kolegami i nie widzę was do jutra! - wrzasnął pchając go w stronę reszty.
Virgil stał przez chwilę zerkając to na odchodzącego Wallego to na przyjaciół. Jaime westchnął i gestem ręki pokazał, aby reszta poszła za nim.
-Siedzę z przodu! - krzyknął Bart i już znalazł się przy samochodzie za nim ktokolwiek go powstrzymał.
Santa Prisca 12 Sierpnia 10:00
-Na prawdę jej nie ukradłem, Harper - bronił się Red Hood. Cała trójka leciała właśnie Bat rakietą będąc już coraz bliżej strefy zrzutu.
-Przyznaj, ze wydałeś wszystkie nasze kaizeny na kryptosystem waterhause'a, a kody, które dzięki niemu zyskaliśmy, nie działały. Połowa sił powietrznych Santa Prisca wisi nam na ogonie! - poskarżył się Roy wykonują kolejny manewr, aby wyminąć rakiety.
-Wolałbyś pływać w Pacyfiku? Rekinom smakował by twój kościsty tyłek!
-Nie wygłupiaj się Jasonie, zawsze mam przy sobie trzy rodzaje odstraszaczy na rekiny - odpowiedział mu Harper.
-Panowie! Pociski! - krzyknęła Starfire i Roy w ostatniej chwili zrobił manewr wymijający - nie damy rady! Musimy się ewakuować... Co ty masz na sobie? Czy to... - Starfire wskazała palcem na Red Hooda który właśnie wkładał na siebie dziwny czarny kostium.
-Owszem pamiątka po pracy z Brucem - odparł Red Hood rzucając podobny do Red Arrowa - nurkując nad rozdartą wojną tropikalną wyspę, lepiej mieć przy sobie to niż spadochron.
-Batman ci ją dał?! - spytał oszołomiony Roy.
-Proszę cię Harper, tę ukradłem.
Po chwili cała trójka wyskoczyła z wybuchającego samolotu i poszybowała w bezpieczne miejsce, czyli jak najdalej od rakiet i dział wroga.
Happy Harbor 12 Sierpnia 10:27
-DESPASITO na na na na na despasito na na na płertoriko...
-Rozumiemy - jęknął Virgil kopiąc w fotel Barta któremu udało się zająć miejsce obok kierowcy.
Jaime ściszył radio skracając męki reszty chłopców.
-To się wymawia despacito, hermano - poprawił go Latynos włączając kierunkowskaz.
Na chwilę zapanowała cisza.
-Jaime?! - Bart powiedział to tak głośno, że wszyscy w samochodzie aż podskoczyli - a skoro ty mówisz biegle w dwóch językach, to w którym ty myślisz?
-No... po hiszpańsku. Znaczy jak teraz rozmawiam z wami to po angielsku, to skomplikowane, po za tym masz beznadziejny akcent... Es mejor saber en qué idioma me! - dodał jeszcze po hiszpańsku, tym razem do Skarabeusza do czego jego przyjaciele byli już bardzo przyzwyczajeni.
- Ojej, jak ty ładnie mówisz po hiszpańsku! - uśmiechnął się Bart
Jaime tylko uśmiechną się, wywrócił oczami i skupił się na drodze. Byli już na skręcie do najbliższego ze sklepów budowlanych w okolicy. Nagle zahamował gwałtownie o mały włos nie wpadając na ciężarówkę podobną do Optimusa Prima.
-Łoł! Ziom uważaj - Garfield oderwał się od telefonu i spojrzał przez okno - Mówiłem, strzeż się Deceptikonów!
Santa Prisca 12 Sierpnia 10:10
Drużyna wylądowała idealnie w wyznaczonym miejscu zrzutu przez Nightwinga.
-Strażniku odbiór - Red Arrow przyłożył palec do uchoportu łącząc się z bazą - melduję dotarcie na miejsce, odbiór.
-Widzę waszą pozycję - w słuchawce odezwał się Mal Duncan a.ka Strażnik - droga czysta, wszystko zgodnie z planem. Wysadzie cel i wracajcie do bazy, bez odbioru
Red Arrow rozejrzał się za resztą ekipy. Mieli wysadzić stary budynek, kiedyś kościół, jednak obecnie służy za magazyn ciężkiej broni palnej.
-Hej, wolnego - powiedział Red łapiąc za ramię Hooda - nie wiemy, czy nie ma tam straży.
-Kościół to tylko budynek, Harper. Tam też można komuś przyłożyć - odpowiedział obojętnie idąc dalej.
-Nie o to mi... zaraz, wielu ludzi pobiłeś w kościołach? -spytał.
-Sam oberwałem - odpowiedział obracając się przez ramię i wchodząc po schodach.
Budynek był wysoki, wykonany w gotyckim stylu. Jason i Roy musieli zaliczyć strom schody, kiedy Starfire wleciała sobie na sam szczyt w kilka sekund.
-O Boże, no tak... upewnijmy się, że jest pusty - nakazał Red Arrow napinając łuk wystrzeliwując strzałę z linką w stronę jednego z okien.
-Taaa, stare drewotki potrafią przylać - zaczął sarkastycznie Red Hood - po nieszporach przez tydzień chodziłem z limem.
-Cóż, co ty robisz w weekendy, Jasonie - Roy złapał się kondygnacji i krzyknął do niego z góry - Idziesz?!
-A czy Starfire ma duże...
Happy Harbor, sklep budowlany 12 Sierpnia 10:36
-To może po powrocie obejrzymy film? - zaproponował Bart gdy cała trójka szła przed dział meblowy - słyszałem, że Avatar 2 jest dobry... i czwarta część Obecności!
-Czwarta? - zdziwił się Virgil na którego ramieniu siedziała mała, zielona ara, którą postać właśnie przyjął Garfield - dopiero wychodzi trzecia.
-Tak wiem, ona podobno jest lepsza bo opisuje to, co działo się zanim oni zaczęli łapać te du... a bo u was to jeszcze nie weszło... - przerwał.
- No nie bardzo - mruknął Jaime.
Bestia nagle zaskrzeczał, poderwał się do lotu i chwycił pazurkami Virgila za czapkę ciągnąć i trochę go w tył. Po chwili chłopcy się zorientowali, że Garfieldowi chodzi o półkę z różnymi kolorami farb rozciągającą się przez całą ścianę.
Chłopcy poszli w tamtą stronę. Półka była wystarczająco schowana przed sklepowym zgiełkiem, że Garfield spokojnie mógł wrócić do swojej zwyczajnej postaci.
-To jaka - Bart szybko przeczytał wszystkie nazwy puszek - pomarańczowa czy zielona? Kurde, szkoda, że nie wzięliśmy jakiejś baby
-Seksizm! - zaprotestował Virgil - też mogę zostać projektantką wnętrz! Weźmiemy obie - powiedział łapiąc dwie różne puszki farby.
-Super, ej a jak nam zostanie pójdziemy coś wszamać za hajs Wallego? -spytał Garfield wychodząc na bardziej ruchliwy korytarz.
-Jestem za - dodał Bart.
-O MÓJ BOŻE KOSMITA! - przez dział budowlany przeszedł wrzask starszej kobiety która cała roztrzęsiona wskazywała na Garfielda.
-No ja wiem, że Virgil jest kolorowy, ale po co od razu być takim rasistą - Garfield wywrócił oczami i znowu przyjął postać ary lądując na ramieniu Jaimego.
Chłopcy postanowili ulotnić się z tego miejsca zanim ktoś postanowi zabić ich kolegę cementem w proszku, albo innym narzędziem śmierci dostępnym w sklepie budowlanym.
W drodze do kasy Jaime odebrał telefon od Artemis.
-Arti się pyta czy mamy miejsce w samochodzie, bo jest w okolicy i nie chce wracać do Góry autobusem w tej duchocie - przekazał przyjaciołom wiadomość od blondynki.
-Pewnie, niech wbija powiedział Gar.
-He, he Wally szybko skończył - zarechotał Bart
-Dorośnij - Jaime uderzył go w ramię.
Happy Harbor 12 Sierpnia 11:16
Po kilkunastu minutach wszyscy byli w samochodzie. Artemis usiadała za kółkiem a Jaime na miejscu pasażera. Tym razem na szczęście Bart nie śpiewał.
Na skrzyżowaniu zadzwonił telefon Artemis. Kobieta połączyła go z samochodem, aby nie musieć trzymać urządzenia podczas jazdy.
-Halo, Wally?
-No halo, kupiłaś wszystko? Jedziesz już do domu?
-Tak, nie ma mnie w domu a drzwi są zamknięte - poinformowała go - i jadę samochodem z dzieciakami, jesteś na głośno mówiącym więc ostrzegam na klnij.
-Kurwa a ja nie wiem czy mam klucze!
-Wally!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top