Jak dzieci #2
-Jesteśmy na miejscu-stwierdził Roy gdy Marsjańska rakieta wylądowała- Dobra teraz szybko, Bart zanieś ich do naszego salonu.
Po chwili Roy stał przed kanapą na której posadzili dzieciaki.
-Raz, dwa, trzy... Wally nie ruszaj się! Cztery... Gdzie Kaldur?-rozejrzał się w poszukiwaniu przyjaciela.
-Ja go mam-krzykną Bestia z kuchni-wsadziłem go do zlewu i nalałem wody! Jest Atlantą, chyba tak mu będzie dobrze!
-Dobra, czyli Conner, Megan, Wally i Dick. Mam wszystkich!
-Jeść- mały Kid Flash uderzył pięścią w kolano.
-Co jedzą czterolatki?-zdziwił się Virgil.
Jednak za nim ktokolwiek wpadł na pomysł czym ich nakarmić zza kuchni doszedł ich głos Artemis.
-O Roy! Już wróciliście? gdzie jest Wally... i co banda małych dzieci robi w siedzibie największych bohaterów na świecie.
-Błagam nie mów nic Batmanowi-Tim złożył ręce w błagalnym geście.
Artemis nie wiedziała czy powinna się w tej sytuacji śmiać czy raczej być wściekła że teraz prędzej może zostać matka Wallego niż narzeczoną. Wzięła swojego chłopaka na ręce który od razu rozpromienił się na jej widok.
-Ojoj, jaki z ciebie słodziak-przytuliła go.
-Pewnie nie masz przy sobie jakiegoś postarzaczoinatora albo promienia starości?-zagadną Bart.
-Wiesz jak to odkręcić?-zwróciła się Artemis do Roya.
-Nie mam zielonego pojęcia-westchną.
-A blade?-zapiszczała z kanapy Megan.
-Bladego też nie mam-schował twarz w dłoniach i po kręcił głową-na razie dopilnujmy aby nikt się o nich nie...
-Pa pa, Dicki-Kaldura zaczął machać w stronę otwartych drzwi.
-Nightwing-krzyknęli wszyscy jednocześnie.
-Nie czekaj! Super boy, postaw Wilka na ziemię!
Bestia próbował właśnie wyrwać się z uścisku Connera który w prawej ręce podniósł dwu metrowego zmutowanego wilka a w drugiej jego samego, unosząc go nad ziemię.
-Artemis daj Wallemu jeść, Żuk, Bart pomóżcie Garfieldowi. Virgil, Tim dopilnujcie aby reszta się stąd nie ruszyła. Ja lecę po Dicka.
Roy pędem wybiegł z salonu. Musiał działać szybko, gdyby był czteroletnim superbohaterem, gdzie by pobiegł? Myślał gorączkowo.
-Nietoperek!-dobiegł go piskliwy głos.
Zobaczył niewielkiego chłopca biegnącego w stronę Batmana rozmawiającego z Zieloną Latarnią, Supermenem i Green Arrowem. W ostatniej chwili złapał go i schował za plecami.
-O Roy!-zobaczył go mentor- I jak wam poszła misja?
-Misja? Jaka misja? A taaaa, tak już dawno, wszystko jest w totalnym porządku!
W tym momencie Green Arrow podszedł do niego tak aby spojrzeć mu prosto w oczy.
-Słuchaj Roy,-zaczął bardzo ojcowskim tonem, kładąc mu rękę na ramieniu- jestem z ciebie bardzo dumny że zdecydowałeś się jednak zostać z nami i...
-Tak, ja też, to był ten no... najważniejsza decyzja w moim życiu ja też się ciesze Olle
Na jego szczęście cała czwórka odwrócił się do niego plecami i ruszyła w przeciwną stronę. Roy wziął głęboki wdech.
-JEŚĆ!- Dick znowu wprowadził go w kłopoty, jego mentor i reszta bohaterów znów odwróciła się w jego stronę.
-Idź do kuchni- Superman wzruszył ramionami.
-Tak, tak, kuchnia! Bardzo dziękuję-krzykną i zanim zdołali go jeszcze zatrzymać uciekł.
Na szczęście kiedy wrócił Artemis kończyła gotować jakąś kaszkę aby nakarmić nią dzieci. Szybko posadził Dicka obok Kaldura i Megan.
-Gdzie Conner i Wally?
W odpowiedzi usłyszał zdenerwowany głos Barta i wesoły, piskliwy Wallego.
-Złap mnie, złap mnie-mały Flash używał swojej nad ludzkiej prędkości, wystawił język i znowu zaczął uciekać Bartowi.
-Tim, chodź tu! Pilnuj tej trójki-kazał Roy.
Tim usiadł na kanapie, posadził sobie Dicka na kolanach i patrzył jak Virgil zmaga się z zaciągnięciem Connera do reszty dzieci.
W końcu udało się im usadzić całą piątkę na kanapie.
-Chłopaki ja mam pomysł-Artemis zabrała głos- Pójdę z Royem po Zatannę, zajmijcie się nimi w tym czasie!
Przyjaciele nie mieli zbytniego wyboru... Po jakimś czasie cudem udało się im nakarmić dzieci.
-Nudzi mi się!-Dick staną na nogach i zaczął szarpać Tima siedzącego obok za włosy-pobaw się ze mną!-jęczał.
-Spadaj!-Tim odepchną go od siebie, Dick upadł lądując pupą na kanapie.
Jego twarz najpierw zaczęła robić się czerwona, oczy mu się zaszkliły a w kulminacyjnym momencie zaczął bardzo głośno płakać, a raczej wyć w niebo głosy.
-Co żeś zrobił!?-zdenerwował się Virgil-no zrób coś żeby nie ryczał!
-O! O! Ja wiem!-Bestia dostał nagłego olśnienia. Staną przed grupką dzieci, włącznie z płaczącym Dickiem i powiedział-Dzieciaki lubią zwierzęta! Patrzcie, jestem psem.
Po chwili zamienił się w psa... nie byle jakiego Rottweilera toczącego pianę z pyska. Przez jego głupotę zamiast jednego rozryczanego bachora mieli przed sobą ich pięć.
-Gratulacje idioto! Choć Dick, nie płacz już-Tim podniósł swojego brata na ręce i zaczął delikatnie bujać-jak komuś powiecie zajebię!-dodał szeptem w stronę przyjaciół.
-Może puścimy im jakąś bajkę-spytał Bart który po chwili zmaterializował się obok telewizora.
-Dobry pomysł, po szukaj czegoś-stwierdził Jaime, po chwili westchną-idę szukać Connera...
Znalazł go trzymającego biednego Wilka w żelaznym uścisku. Podniósł go i zaniósł znowu na kanapę.
Gdy zbliżał się w stronę gdzie zostawił przyjaciół usłyszał krzyki i śmiechy, co na pewno nie znaczyło nic dobrego.
-Megan opuść mnie w tej chwili!-Virgil wisiał głową w dół, jego czapka leżała na ziemi a Bart obok zwijał się ze śmiechu.
-Dobra mam coś-Tim odpalił im na telewizorze Króla Lwa.
Wszystko było dobrze, do momentu gdy Mufasa nie został zabity a mały Simba nie uciekł. W tedy wszystkie dzieciaki znowu zaczęły ryczeć. Przy piosence Hakuna matata nadeszło ich wybawienie, Roy i Artemis przyprowadzili Zatannę
-Czy ja zawsze muszę po was sprzątać?-zaczęła- Najpierw Tim i Virgil, teraz to?
-Spokojnie to nie jest jeszcze nasze ostatnie słowo-zaśmiał się Roy któremu najwidoczniej humor się już poprawił i zobaczył jasną stronę tej sytuacji.
-icatsop jełsorod od iceizd ćórwyzrp-wypowiedziała zaklęcie.
-Wally!-ucieszyła się Artemis przytulając swojego chłopaka.
-Super!Czyli wszystko wraca do normy-ucieszył się Virgil
-Nie bardzo...-skrzywił się Wally-chyba nikt mi w końcu nie zmienił tej pieluchy.
To chyba jeden z lepszych rozdziałów xD
Chcecie przygody z konkretnymi bohaterami(KOMENTUJCIE TO KUŹWA WYRAŻAJCIE SWOJĄ OPINIĘ JA NIE WIEM CZY ROBIĘ TO TERAZ DOBRZE CZY ŹLE)? Rozdział z Red X i Blue Beetle się jeszcze pisze.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top