Gubernator Stanu #1

Góra Sprawiedliwości 2 Maja 12:29 2018


-Przecież zrobiłam wszystko co było w przepisie! - huknęła zdenerwowana uderzając o zlew

Megan była perfekcjonistką. Nie było takiej możliwości, żeby coś jej nie wychodziło. Zwłaszcza w gotowaniu. Trenowała od lat, często eksperymentowała z własnymi przepisami a pokonał ją zwyczajny...

-Co tak pachnie?

-Stek - wskazała palcem na Wilka oblizującego się po już trzeciej dzisiaj porcji mięsa. Jemu kuchenne porażki Megan bardzo pasowały, gdyż odtrącone jedzenie lądowało w jego żołądku.

Megan nie planowała właściwie całej wolnej soboty spędzać nad patelnią, chciała tylko zrobić sobie coś na obiad. Jednak już trzeci stek przypominał bardziej podeszwę gdy się ją ugryzie niż mięso. Właściwie to mogła zjeść coś innego, kurczaka, sałatkę, owsiankę, ale kiedy jej coś nie wychodziło natychmiast musiała to naprawić. Oparła ręce na biodrach i szybko użyła swojej mocy, aby brudna patelnia, sztućce i dwie miski szybko się umyły i wróciły na swoje miejsca. 

Usiadła na wyspie kuchennej z telefonem w ręku i jeszcze raz dokładnie przeczytała przepis.

-O Meg, jak już jesteś przy telefonie napiszesz na grupie, żeby dzieciaki przyszły do ceterum dowodzenia? - usłyszała głos Dicka za plecami.

Pewnie, żadnego dzień dobry, żadnego, co tam? Wielki Pan Dowódca i jego wielkie ego znowu chce... Oddychaj Megan, spokojnie. Kiedyś coś jej nie wychodziło potrafiła zirytować się najmniejszymi rzeczami.

Szybko otworzyła messengera i napisała wiadomość

-Już

-Dzięki wielkie, widziałaś gdzieś mój strój? - spytał zaglądając za poduszkę na kanapie.

-Boże, Dick serio?!- spytała oburzona z dozą śmiechu - żartujesz?

-No nie, nigdzie nie mogę go znaleźć!

-Ile ty masz lat? - zaśmiała się

-Daj mi spokój - przerwał jej obrażony - bądź gotowa na szesnastą! Wylatujemy.

Wielki Pan Dowódca opuścił jej królestwo w poszukiwaniu swoich obcisłych trykotów. Właściwie nigdy nie żałowała tego, że latał sobie w tym kombinezonie. Taki krój nieźle podkreślał wszystkie... atuty mężczyzny.

Szkoda, że Conner nigdy nie ubiera czegoś takiego jak inni.



Góra Sprawiedliwości 2 Maja 15:04 2018

-Pamiętacie akcje z przed roku? - Dick wyświetlił na hologramie tablicy różne napisy, informacje, raporty i  zdjęcia które zwykle z całej drużyny rozumiał tylko Tim a reszta potakiwała głowami - tym razem celem królowej jest gubernator stanu Meksyk. Wy zajmiecie się jej armią a moja drużyna zaatakuje Królową.Ci co jeszcze nie są przebrani mają to zrobić teraz - powiedział Dick.

Przebrani właściwie byli tylko Tim, Cassie i Jaime. Ten ostatni nigdy nie miał problemu ze znalezieniem stroju.

Góra Sprawiedliwości 2 Maja 15:55 2018

Cały sprzęt potrzeby na pokonani prywatnej armii wylądował w Bio rakiecie razem z członkami pierwszego składu. Reszta musiała zadowolić się mniejszym odrzutowcem należącym do Ligii i Sferą. 

Meksyk 2 Maja 18:04 czasu lokalnego 

Zmiana strefy czasowej i długi lot w rosnącej temperaturze bardzo zmęczył wszystkich uczestników

Dick podczas lotu dostał wiadomość, że występ gubernatora został przełożony o jeden dzień. To znaczy, że zamach na niego również. Dick zarządził, że nie ma co wracać z powrotem do Góry więc szybko razem z Megan zarezerwował dość dobry hotel (mając kartę Batmana nikt nie będzie oszczędzał) pod pretekstem "wycieczki krajoznawczej".

Megan dostała pokój z Connerem, Wally z Artemis a jemu został Kaldur (nawet dobrze, bo wiedział, ze mężczyzna chrapie najciszej z jego przyjaciół... no może po za dziewczynami. 

Nie za bardzo obchodziło go jak dobiorą się dzieciaki. Byle przez te dwadzieścia cztery godziny niczego nie wysadziły...

-Conner - zwrócił się do przyjaciela który pomagał mu nosić sprzęt- dopilnuj, aby Bart miał pokój najbliżej nas. 

Lepiej dmuchać na zimne. Rozdał wszystkim karty do pokoi i wyznaczył jeszcze kto i ile zabierze ze sobą sprzętu. Trzy odrzutowce za bardzo wyróżniałyby się na parkingu obok zwyczajnych fiatów i oplów. Megan zajęła się ukryciem ich transportu. 



Garfield wskoczył zadowolony na łóżko, wyciągnął nogi i założył ręce za głowę. Trafiła mu się trójka z Virgilem i Timem.

-To jest życie. Nie pamiętam kiedy ostatnio spałem w takiej czystej pościeli!

-Wiesz, że pościel się wymienia? - spytał Tim który zdążył już wziąć prysznic i siedział teraz z telefonem na swoim łóżku obok w czarnej koszulce jaką dostał od Ligii i krótkich spodenkach - przynajmniej raz na pół roku?

-Nie zrobiłem tego od kiedy tam mieszkam - odpowiedział Garfield dumnym tonem.

Jaime siedział na łóżku Virgila przeglądając ulotkę z ofertą hotelu a Virgil majstrował coś przy telewizorze. 

Nagle w pokoju pojawił się Bart.

-Ale tu jest super! Obleciałem wszystkie pokoje i zjadłem każdą krówkę jaką kładą na poduszkę! Do tego rozejrzałem się po okolicy, musimy pójść jutro do takiej jednej knajpy!

-Wiesz, że nasza misja jest tajna i nie możesz się pokazywać?! - Tim opuścił telefon i spojrzał na Barta. Obudził się w nim wewnętrzny dowódca.

-Na luzie, jestem zbyt szybki żeby nie zobaczyli! Ou, co to! - Wykrzyknął Bart wyrywając Jaime ulotkę na której drugiej stronie były wydrukowane regionalne dania - co to za śmieszne wykrzykniki i robaczki? - spytał zdziwiony.

-Menu jest po hiszpańsku, gamoniu - westchnął Jaime tylko wyciągając rękę, aby przyjaciel zwrócił mu papierek. Był zbyt zmęczony podróżą, żeby wstać - możemy jutro iść na miasto coś zjeść.

Virgilowi udało się włączyć telewizor. Po okrzyku radości i mianowaniu siebie majstrem wszech czasów zaczął skakać po kanałach. Po chwili do pokoju weszła również Cassie miała jeszcze mokre włosy a w ręku szczotkę, ona również wzięła prysznic od razu po przybyciu. Zdążyła też się przebrać w  piżamę z logiem Batmana i dresy, mimo tych wszystkich czynników nadal wyglądała ładnie a Tim uważał, że jej delikatne rysy twarzy idealnie komponują się logiem Batmana.

-Hejka - przywitała się i usiadła na łóżku obok Tima opierając się o jego ramię.

-Co jest z tą telewizją! - wykrzyknął Virgil.

-Czy wy rozumiecie, że w Meksyku mówi się po hiszpańku? To znaczy, że wszystko jest tutaj po hiszpańsku.

-Ale ja nie znam hiszpańskiego! - oburzył się Bart

-Masz pecha - zaśmiał się Jaime. 

Wszyscy zaczynali już być zmęczeni. Cassie oparła głowę o ramię Tima i zamknęła oczy. Nagle drzwi otworzyły się gwałtownie a do pokoju wszedł Dick z metalowym pudłem w rękach

-Tim usiądź dalej od dziewczyny-mówił wskazując na nich wyciągniętym palcem- Cassie do swojego pokoju. Tim, masz przytulać chłopców, Cassie ty przytulaj dziewczyny, przynajmniej do póki oboje nie skończycie osiemnastu lat. Dobranoc - wyszedł gasząc światło. Wiadome było to, że nawet nie oczekiwał, że wszyscy pójdą spać. Zrobił to bo lubił denerwować brata.

Virgil wstał z podłogi i zapalił światło.

-Suń się - pacnął Jaime w ramię, aby zwolił mu trochę miejsca na jego łóżku.

Bart zaczął grzebać w rzeczach ze sprzętem jakie doniósł Dick. Wyjął z jednego kartonu coś co wyglądało jak niewielki kontroler do zabawkowego helikoptera. Odruchowo nacisnął guzik i pokręcił chwilę korbkami.

Nagle coś chrupnęło wewnątrz sprzętu

-To nie ja! - wydarł się odrzucając kontroler z powrotem do pudełka. 

-Serio, Bart?! ZNOWU?! 

-Upsi - wzruszył ramionami - Proszę nie mów Dickowi! Jeżeli się dowie wylecę z pierwszego składu!

-I tak w nim nie jesteś - skomentował Virgil.

-Ale mam większe szanse niż ty! - Bart jeszcze raz wyjął panel z pudełka i zaczął panicznie potrząsać nim obok swojego ucha.

-No rozwalisz to jeszcze bardziej - upomniał go Tim, który nawet się tym nie przejął

-Powiemy, że to Garfield! - zaczął Bart

-Nie! - sprzeciwił się Logan.

Bart nadal trząsł kontrolerem przy swoim uchu. Słyszał jak jakaś mała część obija się o metalowe ścianki. Odłożył to z powrotem do pudełka i usiadł najdalej jak mógł.

-Spokojnie to na pewno nie jest jakaś ważna części. Dick nie postawiłby tego u nas w pokoju nie? - próbowała pocieszyć go Cassie

Tim spojrzał jej tylko w oczy i dyskretnie pokręcił głową.



1200 słów lol



wiem, że wypadają dwa rozdział na miesiąc, ale zwyczajnie nie potrafię napisać raz na tydzień czegoś na 500 słów  się cieszyć. Zwyczajnie stara się odejść od schematów typu "megan robiła coś w kuchni, przyszedł dick, bart był debilem na misji", albo jeszcze gorzej walić całą historie z pierwszego sezonu tylko ze sobą w roli głównej, bo nie czuje wtedy satysfakcji z rozdziału.

Oczywiście będę się starała pisać częściej, i jak najdłużej żeby to miało ręce i nogi  i żebyś ty się nie zanudził


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top