Czekolada

-Od dawna męczyły mnie hemoroidy. Na szczęście zakupiłam Procto-Hemolan i teraz nie czuję tego dyskomfortu. 

-Tak, bo ja teraz pobiegnę do sklepu maści do dupy kupować-skomentował Conner zmieniając kanał.

-Conner możesz nie mówić do telewizora? Oni cię tam nie słyszą!

Super boy puścił uwagę mimo uszu i wrócił do oglądania telewizji.

-Każdy dzień jest twój kiedy Always masz! TERAZ DWA RAZY WIĘKSZE PODPASKI....

-Nie mam okresu! Co Wallemu kupę?!-nadal mówił do telewizora. 

-Hej!-biegacz rzucił w niego poduszką

-Na bul dupy?! DUPIX-KONTRO...

-NALEŚNIKI?! 

-No niech państwo spojrzą na tą sensacyjną, nietłukącą się diamentową łyżkę! Jeśli zadzwonisz w przeciągu...

-Aaaaaa!-krzyknął Conner naciskając czerwony przycisk wyłączający telewizor tak ostentacyjnie jakby odpalał fajerwerki na koniec roku-bo ja nie mam...

-Zaraz-przerwał mu Wally-Czyli jak my lecimy Bio-rakietą to ja nie mogę gadać do ptaków! A on do telewizora to może?!

Kaldur ostentacyjnie przewrócił oczami.

-Nie drzyjcie się tak Robin zasnął-powiedziała Megan przechylając głowę aby spojrzeć na kolegę który zwinął się w kulkę w rogu kanapy.

-Oooo, jak słodko śpi-uśmiechnęła się Artemis.

-Oooo, i się ślini-ucieszył się Wally

Zanim ktokolwiek zdążył zareagować rudy chłopak używając swojej mocy nalał do szklanki lodowatej wody i wylał prosto na kark młodszego kolegi.

-Oooaaaa!-wydarł się ciemnowłosy gdy cała zawartość naczynia wylała mu się na głowę.

Kiedy zorientował się kto jest sprawcą tego haniebnego czynu powalił Wallego na podłogę, chciał wykorzystać poduszkę która została przed kilkoma minutami użyta jako broń na Connera. Na szczęście starszego do pokoju wszedł Red Tornado i Batman co zmusiło go do zejścia z brzucha kolegi gdyż znaleźli się w dość dwuznacznej sytuacji.

-Kaldur-Bartman wezwał do siebie dowódcę głosem nie cierpiącym sprzeciwu. Wodnik od razu znalazł się przed bohaterem- Macie misję.

***


Kilka minut później Artemis, Megan, Dick i Wally czekali w Bio-rakiecie. Wodnik próbował przekonać Conner aby odpuścił sobie tą misje. Jednak klon był zbyt uparty i mimo próśb Kaldura najpierw jako dowódcy potem przyjaciela i tak wsiadł na statek.

-HA HA! Misja w fabryce czekolady! Lepiej nam się już nie mogło trafić!-podniecał się Wally

-,,HA HA''-Robin zrobił gest cudzysłowu w powietrzu- Może dla ciebie, Ja i Conner lądujemy w kanałach.

-Nie rozumiem czemu my będziemy taplać się w gównie, a wy nie- Conner skrzyżował ręce na piersi.

-Możesz jeszcze zostać w...

-Nie! Wodnik! Ile razy mam ci powtarzać ze lecę z wami!- Super boy był już mocno zdenerwowany, dowódca nadal nie mówił mu dlaczego nie chce go akurat na tej misji.

-Jesteśmy lepsi, co nie Kaldur? Poza tym dziewczyną nie wypada-Wally mierzył Robina spojrzeniem

Artemis tylko prychnęła.

***

-Najgorsza-misja-w-życiu-jęczał Robin czołgając się pośród brudów kanalizacji. 

Chłopcy tylko w ten sposób mogli wyłączyć zabezpieczenia i wpuścić resztę do środka. Drużynie Kaldura było o wiele bardziej wesoło. Przez błąd Wallego cała grupa wpadła do kadzi z roztopią czekoladą, przez co kolor ich skóry i ubrań nie wiele się różnił, każdy był w odcieniu ciemnego brązu. 

W tym samym czasie Conner i Robin wyszli ze ścieków. Robin, nadal zdenerwowany za nieprzyjemną pobudkę jaką zafundował mu przyjaciel postanowił się nad nim zemścić w straszny sposób.

-Wally dawaj miśka!-podszedł do niego z otwartymi ramionami.

-Oj, nie, nie, nie, nie!-Piętnastolatek próbował jeszcze od niego uciec jednak zeszło to na niczym-Proszę... powiedz że ty też wpadłeś do kadzi z czekoladą-pisnął.

-NIE. Ja byłem w ściekach-uśmiechnął się na dźwięk jęku przyjaciela.

-Oj, bo się zrobię zazdrosna-mruknęła Artemis.

-Przestań, Wally to maja psiapsiółka, prawda?

Wallemu końcu udało się odkleić od siebie śmierdzącego kolegę.

-Właściwie to poco my tu przyszliśmy?

-Właśnie! PO NIC! Wracamy do domu!

-Conner, zatrzymaj Wallego-rozkazał Kaldur-rozdzielmy się, szukamy dużego, zielonego, świecącego kryształu... Może ty powinieneś tu zostać?-Wodnik zwrócił się do Super boya.

-Czemu tak strasznie nie chcesz mnie na tej...-na chwilę szatyn zamarł- to krypton... prawda- Wodnik kiwną głową.

-Już za późno abyś wracał. Rozdzielmy się i przeszukajmy teren... Wally proszę... postaraj się już niczego nie dotykać- Westchną Wodnik wycierając z ubrania ściskającą czekoladę.

Grupa się rozdzieliła. Super boy w żaden sposób nie przydał by się drużynie, nawet gdyby znalazł kryptonit wiec postanowił towarzyszyć Megan. Artemis razem z Wallym poszli w stronę północną, po kilku set metrach rozdzielili się na wschód i zachód. 

Łuczniczka zauważyła za kilkoma drewnianymi pudłami, w których najwyraźniej przechowywano czekoladę, mdławą zieloną poświatę. Uśmiechnęła się tryumfalnie na myśl o tym że dziś to jej się udało pomyślnie zakończyć misje. Jednak gdy tylko wyszła z ukrycia okazało się że kryptonit ma już swojego potencjalnego znalazcę.

Dobrze zbudowany, wyskoki mężczyzna odwrócił się gwałtownie gdy usłyszał za sobą blondynkę. Gdy stał już do Artemis przodem mogła mu się dokładnie przyjrzeć. Maska przypominająca czaszkę z czerwonym ,,x'' na czole. Do tego czarny kombinezon i szara peleryna.

-Stój!-zarządziła-kim jesteś i po co ci ten kamień?!

-A jak myślisz? Po co mi kamień który jest jedyną bronią na największego superbohatera na świecie?-odpowiedział pytaniem na pytanie.

Artemis napięła cięciwę i w błyskawicznym tempie posłała we wroga trzy strzały, na nieszczęście łuczniczki, unikną wszystkich.

-Sorry bardzo, dziewczyn nie biję-zaśmiał się szyderczo

-Ja też nie-prychnęła rozdrażniona blondynka, chcąc choć trochę zdezorientować przeciwnika.

-A JA TAK!

Z odsieczą Artemis przybiegł Wally którego zaniepokoiły odgłosy walki obojga. X kopną dziewczynę z pół obrotu w szczękę tak mocno że upadła na ziemię. Wally pomógł wstać dziewczynie

-Co robisz?! Łap go!-kazała.

Dzięki niesowitej szybkości chłopakowi udało się odzyskać cenny kamień. Nieznany im dotąd wróg uciekł gdy usłyszał zbliżającą się resztę drużyny.

-Hej Conner! Poszczuję cię tym jak znowu zabierzesz mi pilota od telewizora-Wally machał mu przed nosem Kryptonitem.

Nie spodobało się to reszcie grupy więc broń szybko została mu odebrana.

-Żartowałem, żartowałem....








Pisałam ten rozdział kupę czasu, i jakoś mało ogarnięcie to wyszło... jak najszybciej zrobię następny rozdział. Lepiej mi chyba wychodzi z postaciami z 2 sezonu? Następny będzie  z nimi.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top