Robal #4
To pułapka
Dokończył za niego Skarabeusz, jednak w jego głowie nie wyczułem ani krzty strachu. Bardziej podniecenie... Usłyszeliśmy jak coś ciężkiego ląduje na dachu, następnie idzie w stronę wejścia. Odruchowo nałożyłem pancerz.
W drzwiach wagonu staną nie kto iny jak czarny żuk.
-Stary, myślałem że go w tedy rozwaliłeś?!- Virgil zeskoczył z krzesła i przyjął pozycję bojową.
-Też tak myślałem!
-Nie jestem tym samym żukiem którego znaliście-odezwał się idąc powoli w nasza stronę- ja, jestem jego lepszą wersją.
Static użył swojej mocy podnosząc jeden ze stołów i rzucając nim w przeciwnika, ten złapał go w locie i odrzucił ze zdwojona siłą w stronę chłopaka. Jenak za nim stół doleciał do celu rozwaliłem go za pomocą lasera.
Jaime Reyes, nie poradzisz sobie z wrogiem, sugerowana taktyka: oddanie mi pełnej kontroli.
-W życiu, skąd mam wiedzieć że potem ją odzyskam?
Czarny żuk musiał zobaczyć we mnie wroga bo po chwili wylądowałem na ścianie sąsiedniego wagonu.
W tym samym czasie Impuls postanowił wezwać wsparcie i powiedzieć o wszystkim dowódcy.
-Timczarnyżukatakujemusimywezwaćwsparciezróbcoś!-darł się wbiegając do przedziału budząc Bestię i zwracając na siebie uwagę Robina.
-O co ci chodzi? Zrozumiałem chyba tylko trzy słowa!
-Potrzebujemywsparciażukivirgil...
-BART! Wolniej!
-Choć za mną-szarpną go za rękę i zabrał w sam środek bitwy.
Najwidoczniej celem Czarnego Żuka miałem być ja. To na mnie spadały wszystkie jego ciosy i ataki. Statica odpychał tylko od siebie jak natarczywą muchę, lecz ten jednak się nie poddawał.
Twój poziom energii spadł o ponad połowę, jeśli czegoś nie wymyślisz w przeciągu dwóch minut stracisz przytomność.
-Pracuje nad tym-odpowiedziałem mu- wiesz, może jeszcze się nie zorientowałeś ale żyjemy w jednym ciele! Też byś ruszył mózgownicą... profesorkami czy cokolwiek ty tam masz!
Sugerowana taktyka: oddanie kontroli
Po raz kolejny zostałem ogłuszony ciosem w głowę, czułem to nawet przez pancerz. Miałem czarne plamy przed oczami, kręciło mi się w głowie.
Nagle coś odwróciło uwagę napastnika, dostał metalowym kijem prosto w głowę. Odwrócił się gwałtownie szukając wroga. Wykorzystując chwilę nieuwagi przeciwnika Static rzucił w niego kolejnym stołem rozbijając go prosto na jego czaszce.
Zdenerwowany żuk złapał go w mocnym uścisku, podniósł i cisną jak kamieniem przez cały wagon. Virgil zatrzymał się na przeciwnej ścianie robiąc w niej dużą dziurę.
-Hej! Tylko ja mogę bić Virgila!-zdenerwował się Robin zapominając o naszych tajnych tożsamościach. Zaatakował wroga z całą swoją siłą.
Kiedy żuk bronił się przed rozwścieczonym Robinem wycelowałem w niego z działka i strzeliłem, to zdezorientowało go jeszcze bardziej. Nie był zupełnie przygotowany na atak rozjuszonego, zielonego nosorożca.
Mogło by się zdawać że wygrywamy, żuk upadł na już i tak zniszczoną podłogę wagonu. Zanim ktokolwiek z nas się zorientował złapał Bestię, który już wrócił do swojej normalnej postaci i brutalnie wyrzucił przez otwarte okno.
-Nie! Robin lecę po niego!-zdeklarowałem.
-Nie możesz! Poradzi sobie-spojrzał niepewnie w stronę okna- Zmieni się w ptaka... czy coś... Uważaj!
W ostatniej chwili uchyliłem się przed wiązką lasera lecąca w moją stronę. Rozejrzałem się po pędzącym wagonie. Robin nadal wściekle atakował wroga, Static leżał nieprzytomny pod ścianą, Barta nigdzie nie widziałem. Skupiłem całą swoją moc i znów wycelowałem we wroga, on nic jednak nie zrobił sobie z moich starań.
-Skarabeusz, zwiększ moc!-kazałem
Niekompatybilny
-Jak to? POWIEDZIAŁEM WIĘKSZA MOC!
Niekompatybilny
Znów oberwałem wiązką lasera wpadając na ścianę. Czarny żuk złapał mnie w silny uścisk i przygwoździł do niej tak że zaczynało brakować mi powietrza.... czarne plamy powróciły
Sugerowana taktyka: oddanie kontroli
Czarny żuk coraz bardziej naciskał na moje żebra, czułem że jeszcze chwila a roztrzaskają się w drobny mak.
-Zrób to-wydyszałem-przejmij kontrolę.
Nagle wszystko się rozluźniło. Nie musiałem robić nic a i tak moje ręce wygrywały z wrogiem. Rozluźniłem się, czułem się jak w jakimś kinie 7D, po kilku chwilach Czarny żuk leżał na wznak na podłodze.
-Łał, żuczek jak ty go załatwiłeś...-zapytał zdziwiony Impuls.
Chciałem mu coś odpowiedzieć, jednak mój głos nie wyszedł poza pancerz.
-Chyba nadal cieszy się ze zwycięstwa- Robin trochę przekrzywił głowę- Impuls leć po Bestię, ja sprawdzę czy Static'owi nic nie jest.
Tim podszedł do Virgila gdy ten zrzucał z siebie blat, który najwidoczniej wylądował na nim podczas walki. Po chwili do wagonu wpadł Impuls razem z zielonym sokołem wędrownym.
-Myślicie że Dick będzie zadowolony?
-Skarabeusz oddaj mi kontrolę!-nikt nie słyszał moich słów.
Niekompatybilny
-Nie!-zacząłem coraz bardziej panikować.
Wziąłem głęboki oddech i skupiłem całą swoją uwagę na urządzeniu tkwiącym w moich plecach... nagle poczułem jak z mojego ciała znika pancerz, złapałem łapczywie oddech, kolana się pode mną ugięły.
Jaime Reyes, to co zrobiłeś było bardzo...
-Zamknij się, przynajmniej wiem jak z tobą walczyć-tym razem na szczęście odpowiedziałem mu w myślach.
Nie myśl że jedna wygrana nade mną czyni cię kimś niezwykłym. Byłem zmęczony po walce...
Poczułem jak ktoś pomaga utrzymać mi się na nogach, i również zdenerwowanie Skaraba wiążące się najpewniej z obecności Barta w pobliżu.
Jeszcze dorwę Impulsa i zabiję to całe mięso które nazywasz przyjaciółmi
Nie przejąłem się groźbą maszyny. Nie pozwolę żeby mu się to kiedykolwiek udało.
Właściwie to główny zamysł miałam taki aby żuczek wpierdolił Bartowi i chłopakom ale jest już po 21 a w telewizji leci 2 część igrzysk śmierci.... Skarab kiedy indziej się na nich wyżyje... Jak chcecie to pisze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top