Ta dziewczyna
Stałam w ogrodzie. Słońce górowało nad moją głową i dawało przyjemne ciepło. Usłyszałam kobiecy śmiech. Obróciłam się i ujrzałam siebie w towarzystwie trzech młodszych dziewczynek. Ubrane byłyśmy w letnie, eleganckie sukienki. – Ta w okularach to pewnie Risa, a bliźniaczki to Eri i Eriko - powiedziałam lekko się uśmiechając. Mogłam mieć szesnaście lat, tak mi się wydaję, Risa wyglądała na siedem, a pozostałe na trzy. Podeszłyśmy do stolika, który zastawiony był porcelaną i imbrykiem zaparzonej herbaty. Usiadłam na krześle a pozostałe dziewczynki zaczęły się bawić. Risa uklękła przede mną tyłem i troskliwe zaczęłam czesać jej włosy. Wyglądałyśmy razem uroczo, aż serce zaczęło mi się krajać na myśl, że nie ma mnie przy nich.
- Witaj Asumi. – przede mną pojawił się mężczyzna o czarnych, krótkich włosach, ten sam co z poprzedniej wizji. Trzymał w ręku bukiet białych i fioletowych goździków. Podał mi je i ucałował w dłoń.
- Dziękuję panu bardzo. –oznajmiłam z lekkim uśmiechem.
- Już mówiłem, że masz mi się zwracać po imieniu. – uśmiechnął się szeroko.
- No dobrze, postaram się Karl... - to jest ojciec braci? – Naszych rodziców nie ma, wyjechali w ważnej sprawie. W najbliższym czasie poinformuję ich, że przyjechałeś z wizytą. Co mam im przekazać? – mężczyzna podrapał się po głowie.
- Właściwie to nie przyjechałem do niech, tylko do ciebie. –na mojej twarzy pojawiło się zdziwienie.
- Do mnie? W jakiej sprawie?
- Chciałbym porozmawiać o tym na osobności.- powiedział znacząco spoglądając na moje młodsze siostry.
- Muszę się nimi opiekować, albo powiesz to przy nich, albo wcale. – oznajmiłam stanowczo.
- Jaka stanowcza. – powiedział z dziwnym wyrazem twarzy. – No dobrze w takim razie nie będę silił się na piękne słowa, tylko powiem to prosto z mostu... Podobasz mi się i to bardzo. Chcę ci zaproponować wspólne życie z Twórcą, czyli ze mną.
- Że co proszę? – moja mina nie była tylko i wyłącznie zdziwiona ale także przestraszona.
- Proponuję ci związek z najpotężniejszym z wampirów, to propozycja nie do odrzucenia. Wystarczy, że powiesz „tak" – wyciągnął do mnie rękę. Patrzyłam to na niego to na jego dłoń, następnie mój wzrok skupił się na bawiących dziewczynkach. Odsunęłam się od mężczyzny.
- To nie możliwe.
- Dlaczego?
- Jesteś ojcem moich przyjaciół Reji'ego, Shu, nie mówiąc już o trojaczkach... o Ayato – zarumieniłam się lekko kiedy wypowiedziałam jego imię. Tylko dlaczego?– Nie wspominając o tym, że jesteś mężem przyjaciółki mojej mamy.
- To nie ma znaczenia. – oznajmił z poważną miną.
- Nie ma znaczenia? To chore. – oznajmiłam. – Idź już stąd. Nie powiem nic rodzicom, nie chce psuć relacji między naszymi rodzinami. – ruszyłam w stronę moich siostrzyczek. Nagle mężczyzna chwycił mój nadgarstek i przysunął swoją twarz do mojego ucha.
- Nie zrezygnuję z ciebie. Prędzej czy później i tak będziesz moja. – odwróciłam się nerwowo ale Karl zniknął.
Czy kiedykolwiek coś łączyło mnie z ojcem braci?
Tym razem stałam w innym ogrodzie. Przed sobą zobaczyłam Reji'ego i Shu. Podbiegła do nich dziewczyna w wieku może dwunastu lat. Ubrana była w bordową sukienkę ze zdobioną koronką. Zamknęła ich w czułym uścisku. Po krótkiej chwili zorientowałam się że to ja. Podeszłam bliżej.
- Tak jak ci poprzednim razem obiecałem, dziś nauczę cię walca. – Reji posłał mi ledwie zauważalny uśmiech. Po czym podszedł do magnetofonu. Shu pochylił się nade mną.
- Jak już skończy cię zanudzać, zabiorę cię na przechadzkę po okolicach za naszą posiadłością. W te tajemnicze miejsca. – wyszeptał mi na ucho i szeroko się uśmiechnął. Odwzajemniłam ten gest, po czym objęłam go wokół szyi. Podszedł do nas Reji.
- Pozwól, że nauczę ja rzeczy pożytecznych.
- Skończ już zanudzać bracie. – Shu zajął miejsce na kamiennej balustradzie i przyglądał się naszej dwójce. Tańczyliśmy walca... wizja zaczęła zanikać.
Obudziłam się w rezydencji w bibliotece. Rozejrzałam się mozolnie i zauważyłam siedzącego na parapecie Subaru. Przyglądał się księżycowi. Wyczuł, że zaczęłam się ruszać, jego głowa obróciła się w moją stronę. Popatrzył na mnie tymi czerwonymi oczami.
- Dlaczego jesteśmy w rezydencji a nie w szkole? – zapytałam po dłuższej chwili.
- Zemdlałaś i nie mogłem cię ocucić. – oznajmił beznamiętnie.
- A co z Marcusem? – jego mina nabrała lekko wkurzonego wyrazu na wzmiankę o brunecie.
- Nie zabiłem go, ale także mu nie odpuściłem. – podszedł do mnie. –Dlaczego nadal się z nim zadajesz?
- Dlaczego pytasz?
- Ja pierwszy zadałem pytanie! – krzyknął ale po chwili się opanował. – Odpowiedz mi Asumi. – wpatrywałam się w krwistoczerwone tęczówki wampira. Westchnęłam głośno i zaczęłam mówić...
- On wie...
- Co wie?
- Wie co się działo przed tym jak doznałam amnezji. Znał mnie już wcześniej. On może mi pomóc w odzyskaniu wspomnień, rozumiesz? – Subaru zajął miejsce koło mnie.
- Posłuchaj, nie miałbym nic przeciwko gdyby był to ktoś inny, ale ten koleś jest naprawdę wkurzający. I nie chodzi o upierdliwość, ale bardziej o to, że jak na kogoś się uweźmie to będzie go katował tak długo aż czegoś sobie nie zrobi.
- Co masz na myśli? – nie za bardzo wierze w słowa Subaru. Przecież Marcus jest zupełnie inny.
- Mam na myśli to, że możesz być jego kolejną ofiarą. Dziewczyną dla zabawy. Bezczelnie wykorzystuje fakt, że ma bogatych starych i rządzi się wszystkimi. – zdziwiły mnie słowa wampira i to bardzo. Miałam nadzieję, że Marcus jest inny. Po dłuższej chwili prychnęłam, co zdziwiło czerwonookiego.
- Mylisz się w jednym... - podniósł pytająco brew. –Ja nie jestem w nim zauroczona. Łączy nas tylko i wyłącznie fakt że jesteśmy przyjaciółmi i to, że chce mi pomóc. Nie masz się czym martwić Subaru. – posłałam mu lekki uśmiech.
- Rozumiem... - oznajmił lekko się rumieniąc. Zapadła cisza.
- Długo byłam nieprzytomna?
- Jakieś trzy godziny. – popatrzył przez okno w zadumie. – Mamrotałaś coś...
- Co?
- Wymamrotałaś obrzydliwe imię... Karl – spojrzałam na niego. Przypomniała mi się ta cała wizja. – Skąd je znasz?
- Właśnie nie wiem.... –westchnęłam. Poczułam że nie radze sobie z tym wszystkim, musiałam komuś się w końcu wygadać. – Subaru, mogę ci coś powiedzieć?
- Jasne....
- Tylko obiecaj mi, że zostanie to między nami. – kiwnął głową na tak. – Od dłuższego czasu miewam wizje. Od kąt tu przyjechałam je miewam. Przed przebudzeniem i po. Wszystko się miesza. Wspomnienia, jakieś sceny z przeszłości, wydarzenia w których ja w ogóle nie występuję. – chłopak nie wydawał się być bardzo zdziwiony.
- Te omdlenia są tym spowodowane?
- Tak, to przez te wizje mdleje. – Subaru wstał.
- Chodź ze mną. – oznajmił i wyszedł z biblioteki. Szłam w ciszy koło niego. Po krótkiej chwili byliśmy w ogrodzie. Wampir urwał jedną z białych róż i podał mi ją. – Zrób to samo co poprzednio.
- To znaczy co?
- Spraw że róża zacznie płonąc. – chwilę się zawahałam. W końcu i tak któryś z bracie zażądałby powtórzenia tego wyczynu.
- U-un... - kiwnęłam głową i skupiłam się za róży. Wyobraziłam sobie jak płonie i wypowiedziałam w myślach odpowiednie zaklęcie.
Po chwili kwiat zaczął skrzyć się od błękitno-fioletowego blasku. Uśmiechnęłam się lekko do siebie, po czym spojrzałam na Subaru. Jego zdziwienie w oczach było ogromne.
- Wszytko w porządku? – chłopak jakby się zaciął na moje pytanie.
- K-kiedyś znałem dziewczynę która potrafiła to samo robić... Nie pamiętam jej imienia, ale jej słowa zapadły mi w pamięć... „Kiedy stracisz nadzieję, kiedy poczujesz się bezsilny i niechciany, pomyśl o ogniu. Wszyscy biorą go za żywioł zniszczenia, ale przynosi on ukojenie i życie. A taki jaki ty posiadasz w sercu jest silny i waleczny, dlatego nigdy się nie poddawaj." – patrzyłam na niego w milczeniu. Te słowa były piękne i zawierał przekaz. – Z niewiadomych powodów przypominasz mi ją, choć nie pamiętam jak wyglądała.
- Dlaczego akurat ja ci ją przypominam?
- Jesteś silna, mimo że przed chwilą ukazałaś mi skruchę, wiem to nie tylko ja. Dobrze jest czasem komuś powiedzieć o swoich problemach, żeby nie tłumić ich w sobie... tak jak ja to robiłem przez całe życie... kiedy jej zabrakło. – popatrzył w księżyc który zaczynał chować się za lasem.
- Zabrakło jej?
- Tak. Widzisz pewnie, że mimo iż Kanato, Reji, Ayato, Laito, Shu i ja jesteśmy braćmi nie rozmawiamy ze sobą. To się nigdy nie zmieni. Jest tylko jedna rzecz która nas łączy... nienawiść do ojca.
- Wracając do tematu waszego ojca... ona miał na imię Karl, prawda?
- Tak, dlaczego pytasz?
- Ja... ja... widziałam go... na jakimś zdjęciu... -skłamałam bo bałam się powiedzieć mu w stu procentach prawdę. Chłopka milczał wpatrzony we mnie.
- Musze coś załatwić Asumi, radze ci już wracać. – kiwnęłam głową i udałam się do rezydencji.
Nienawidzą swojego ojca... W moich wizjach wydawał się być dobrym ojcem... ale ta propozycja z wyjściem za mąż była dziwna... W poprzedniej wizji zdawał się być kochającym mężem. W głowie przypomniały mi się słowa Cordeli wypowiedziane jeszcze przed przebudzeniem. „-Nie pozwolę żeby ta mała żmija odebrała mi mego ukochanego!-" Czy w tych słowach chodziło o mnie? Czy coś łączyło mnie z Karlem?
Nie zauważyłam nawet gdy znalazłam się przed drzwiami. Weszłam do środka. Miałam dość samotnego rozmyślania nad wszystkimi zdarzeniami. Musze porozmawiać z braćmi na temat tej dziewczyny. Nie miałam tylko wizji z Subaru kiedy był dzieckiem. – Znałam barci już za dzieciaka, więc czemu oni mnie nie pamiętają? – zastanowiłam się dłuższą chwilę. – Muszę zaciągnąć ich wszystkich do salonu. – powinni już być dawno w domu.
Weszłam do salonu. Na stole postawiłam wazon z różami i je podpaliłam. Po czym wydałam z siebie przerażający krzyk – PALI SIĘ!!! – usiadłam z boku koło okna i ukradkiem obserwowałam jak bracia zjawiają się po kolei. Kiedy już wszyscy dotarli, ukradkiem podeszłam do drzwi i z hukiem je zamknęłam. Wszyscy bracia odwrócili się i patrzyli na mnie jak na idiotkę.
- Po co krzyczałaś? – zapytał Reji z podenerwowanym tonem.
- Chce z wami porozmawiać...
- O czym Laleczko? – zapytał się z ciekawością w głosie Laito.
- Usiądźcie. Chce wam zadać parę pytań....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No i mamy kolejny kochani ^^ Mam nadzieję że i tym razem się spodoba. I od razu przepraszam że skończyłam w takim momencie ;-;
7 gwiazdek + 27 wyświetleń = kolejny rozdział *-*
Do nexta wampirki *3*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top