Szkoła elity
Stałam w lesie nad jeziorem. Na sobie maiłam białą, prostą sukienkę na ramiączkach. Sięgała mi przed kolano. Nagle usłyszałam dziecięce głosy. Przede mną bawiło się 6 dziewczynek, na oko miały od 6 do 12 lat. Śpiewały razem jakąś piosenkę. Były takie szczęśliwe, biegały tańczyły, świetnie się dogadywały. Pilnował ich jakiś czarny kot, który... umiał mówić...
- Daaaaark Shaaaaadow!!! - krzyknęły dziewczynki rzucając się na gadającego kota. Dziwne, wydaje mi się że gdzieś słyszałam to niezwykłe imię... Aaaa, ten czarnowłosy chłopak... to teraz już znam chłopaka i kota o takim imieniu. - Pobaw się włóczką!!! - krzyczały dziewczynki
- Nie ma mowy! Może teraz jestem kotem, ale jestem też człowiekiem. Szanuje się. - Zaczął lizać się po łapce.
- Daaaaaark!!!!
- Już dobrze, dobrze. Tylko przestańcie krzyczeć.
- Hahahah - rzuciły kotu włóczkę a on zaczął potulnie mruczeć.
- Dziewczynki, chodźcie coś zjeść. - zaczęła je wołać piękna kobieta. Miała długie białe włosy i suknie o czerwono-czarnej barwie. Podbiegła do niej chyba najstarsza dziewczynka, uśmiechnęła się do niej a kobieta pogłaskała ją po głowie.
- Zawołaj dziewczynki, Asumi. -
Asumi?
Obudziłam się w wielkim łóżku. Rozejrzałam się dookoła, byłam w innym pokoju. Był bardzo ładny, jakby specjalnie urządzony dla mnie. Ściany były w czaro białych kolorach. Meble czarne, a reszta dodatków w pokoju była w turkusowym odcieniu. Leżałam w białej koszuli nocnej, takiej jak w moim śnie... ZARAZ?! Ja się nie przebierałam!!! Chwyciłam się za szyje. Dzięki Bogu, nie ugryźli mnie... Powili zaczęłam sobie przypominać sytuacje z tamtego pokoju. Te listy, zdjęcie... Musze znaleźć tatę, a przede wszystkim nadawce listów.
- Czym ja na to zasłużyłam? - powiedziałam po cichu do siebie.
- Płacz w niczym ci nie pomoże Laleczko... - Laito leżał na moim łóżku na przeciwko mnie, gapił się na mnie tymi spaczonymi oczami. - Seksownie wyglądasz w bieliźnie i twój zapach... sama rozkosz. Prowokujesz mnie? -
- Nie...! - zaczął się do mnie zbliżać.
- Odwal się od niej! - krzykną Ayato i odepchnął go na bok. - Ona jest moja!
- Nie bądź gburem Ayato... - powiedziała zaskoczony Laito
- Przestańcie!!! Ile można?
- Wy dwaj... Nie ma cie co robić? Spóźnicie się. -
- To znowu ty, Reji? - Odpowiedziała zdegustowany Ayato...
- A już zaczynałem się rozkręcać... - powiedział zdegustowany Laito.
- Musicie się przebrać, z resztą ty też. Chyb się nie chcesz spóźnić pierwszego dni do szkoły?
- Szkoły?
- Jak bardzo jesteś głupia? To szkoła wieczorowa. - już mu chciałam się odszczeknąć ale on ciągnął dalej... - Chodzimy do niej w nocy. Po za tym nie możesz już żyć jak zwyczajna śmiertelniczka. Musisz się do nas dostosować...
- A-ale... -
- Jeśli ci nie pasuje możesz się z tond wynieść. - powiedział beznamiętnie.
- Podobno mieliście mnie zabić jak spróbuje uciec...
- Co? - zapytał Reji.
- Nie będę się powtarzać. - nie wiem skąd mi się to wzięło.
- Pośpiesz się i przebierz. - Reji wyszedł z pokoju.
O dziwo zostałam w nim sama. Na łóżku leżał nawet dość ładny mundurek szkolny. Miałam się już ubrać ale coś mi nie dawało spokoju. Podeszłam do drzwi. Chciałam wyjść poszukać tych listów. Uchyliłam delikatnie drzwi...
- Już przebrana? - powiedział z uśmiechem na twarzy Ayato. - Jeśli masz z tym problem, to mogę ci pomóc. - zamknęłam nu drzwi przed twarzą.
- Dzięki ale sobie poradzę! - dodałam jakby do siebie. - Typowy Bad Boy.
Po 10 minutach byłam gotowa do wyjścia. Spakowałam się i weszłam razem z 6 wampirów do limuzyny. Panowała tam grobowa cisza. Są braćmi a nie umieją ze sobą rozmawiać. Nie dogadują się, wyglądają jakby nie cierpieli swojego towarzystwa...
- O czy myślisz Desko? - zapytał mi się siedzący koło mnie Ayato.
- Nie jestem Deską!
- Jesteś!
- W którym miejscu przypominam ci deskę? - popatrzyłam mu w oczy, chyba zauważył ze nie jestem popychadłem. Chciał coś powiedzieć ale przerwał mu Reji.
- Trzymaj. - rzucił do mnie kartonik z sokiem żurawinowym. Co za tupet!
- Będziesz mu siała to pić codziennie, żeby...
- Wzmocnić moją krew, bo będziecie ją żłopać codziennie, tak? - chyba przezwisko szara Myszka teraz przestało istnieć.
- Tak... - powiedział zadziwiony Reji.
Limuzyna zatrzymała się przed luksusowym budynkiem, który ode teraz będę nazywała szkołą. Już wyobrażam sobie tych ludzi w środku. Chodząca elita... Będę musiała przywyknąć. Weszłam do obszernego budynku. Przy drzwiach zatrzymał mnie Reji.
- Chodzisz do klasy do z Kanato i Ayato. Postaraj się nie wychylać to przetrwasz. Zrozumiałaś?
- Tak.
Weszłam do klasy. Mieliśmy właśnie lekcje angielskiego. Sympatyczna pani dobrała nas w pary i kazała na głos przed klasą przedstawić krótki dialog na obojętny temat. Byłam w parze z jakąś dziewczyną o krótkich blond włosach. Przedstawiła mi się jako Kaori. Od razu się polubiłyśmy. Pani pokazała że mamy wyjść na środek. Spojrzała na mnie pytająco...
- Przepraszam cię, chyba jesteś nowa... Możesz usiąść jeśli nie chcesz mówić. Kaori będziesz w parze z...
- Nie ma takiej potrzeby. Myślę że dam rade. Przy okazji jestem Asumi.
Kobieta uśmiechnęła się do mnie. Rozmówka poszła nam znakomicie. Musiałam trochę pomagać Kaori, bo nie wiedziała jak złożyć zdanie. Nawet nie wiedziałam że tak doskonale znam angielski...Zadzwonił dzwonek na przerw.
- Asumi musisz pójść ze mną! Przedstawie ci moje przyjaciółki! - chwyciła mnie za rękę i pociągła za sobą. Nawet nie zauważyłam jak przechodzę koło Ayato.
Kaori przedstawiła mi 3 swoje przyjaciółki Hane, Noriko i Misaki. Od razu znalazłyśmy wspólny temat. Niestety przerwał nam dzwonek. Teraz miała być lekcja gotowania, a której jak się dowiedziałam zmywa się prawie cała klasa. Pożegnałam się z Kaori i poszłam do sali. Miała zwolnienie. Weszłam do sali gdzie były tylko 2 osoby, Ayato i Kanato. Ayato spał na ławce, a Kanato rozmawiał z misiem.
na tablicy pisało "Lekcja gotowania" przeczytałam to na głos, na co Ayato od razu się ożywił.
Chwycił mnie pod ramie i zaprowadził do "kuchni"
- Zrób mi najlepsze takoyaki jakie potrafisz
- Nigdy wcześniej ich nie robiłam...
- To mnie zaskocz...
- Przecież to głupie...
- Oh, już skończ...
W sumie i tak nie miałam co robić, więc postanowiłam się zająć gotowaniem. Po chwili już na stole stały gotowe takoyaki. Byłam zadowolona ze swojego dzieła. Ayato nadział na wykałaczkę takoyaki i wziął do ust.
- One są pyszne... - wyglądał na bardzo zachwyconego...
- Cieszę się, a teraz pomóż mi posprzątać.
- Daj spokój i weź tego spróbuj! - wepchnął mi do ust takoyaki. Rzeczywiście były pyszne.
- Pyszne...
- Co nie? - powiedział zadowolony Ayato.
Zaczęłam powoli sprzątać. Umyłam wszystkie naczynia już miałam założyć marynarkę gdy nagle w pasie chwycił mnie Ayato i przyparł plecami do ściany.
- Co ty robisz?! - krzyknęłam, a ona chwycił moje nadgarstki i jedną ręką trzymał je przy ścianie nad moją głową.
- Powstrzymałem się od wczoraj, więc daj mi się napić!- odsłonił moje brązowe włosy i zatopił swoje kły na mojej szyi. Poczułam ból, jego wargi na mojej szyi.
- Przestać!!! - odepchnęłam go od siebie.
- Będzie bardziej boleć jeśli będziesz mi się stawiać! Więc daruj sobie...
- Przestań powiedziałam! - Ayato w ułamku sekundy położył mnie na plecach na podłodze. Wisiał nade mną okrakiem i przyglądał mi się bacznie. następnie nachylił się ku mojej szyi, pocałował mnie i ugryzł. Nie mogłam się ruszyć. Zaczęłam tracić przytomność... znowu zaczęły ukazywać się te obrazy... Usłyszałam tylko głos Rejiego...
- Przynosisz nam wstyd robiąc to w szkole!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top