(całkiem) Normalny dzień

Wcześnie wstałam. Stwierdziłam że nie chce mi się dłużej leżeć w łóżku i pełna energii zeszłam do kuchni ubrana w koronkową czarną bluzkę, czarne leginsy i do tego baletki . Byłam niewyobrażalnie głodna. Więc podeszłam do lodówki i popatrzyłam na znajdujące się w niej jedzenie. Uszykowałam dla siebie kanapkę z pomidorem i sałatą, zrobiłam herbatę i już miałam wyjść, kiedy wpadłam mi do głowy dziwna myśl...

Może zrobić śniadanie dla Sakamakich? Nie! Wykluczone! Byli dla mnie zbyt wredni! Już nie wspominając o wczorajszym dziwnym incydencie z Laito w kościele... Chociaż... Jestem bardzo ciekawa ich reakcji... Hmm... A co mi tam! raz się żyję, wątpię że ktoś tu zejdzie o 5:10. No chyba że Reji.

Po jednej godzinie miałam zrobione śniadanie dla wszystkich braci, według ich fetyszu.

Dla Ayato, Subaru, Laito i Shu zrobiłam kawę z mlekiem i cukrem oraz kanapki z sałatą, szynką, serem i pomidorem. Dla Rejiego przygotowałam specjalnie herbatę, a dla Kanato kakao i słodkie bułeczki z czekoladą. Koło każdego kupka zostawiłam karteczkę z imieniem. Na deser upiekłam tort i takoyaki (schowałam je specjalnie do lodówki żeby Ayatko się trudził) zaparzyłam czajnik owocowej herbaty. Obok zostawiłam karteczkę z napisem...

    Smacznego chłopcy. Mam nadzieję że będzie smakowało :)

P.S Ayato, takoyaki są w lodówce. :P

Musiałam mu napisać że są w lodówce, bo uznałam że nie jest na tyle rozwinięty żeby ich tam szukać. Wyszłam z kuchni wyposażona w wielką łyżkę i garnek. Stanęłam na korytarzu i zaczęłam mocno walić łyżką o garnek. Może pomyślą że się pali? Odstawiłam rzeczy do kuchni i poszłam do sali luster. Ale nim to zrobiłam ukryłam się za rogiem i obserwowałam reakcje braci.

Pierwszy zszedł Reji, stanął i chwilę przyglądał się jedzeniu, później popatrzyła na kartkę którą zostawiłam. Następnie przyszedł Subaru i trojaczki.

- Co się do cholery dziej... - nie dokończył Subaru bo spojrzał na jedzenie.

- Kto to zostawił? - zapytał Kanato.

- Asumi. - odpowiedział Reji na co zjawił się niespodziewanie Shu.

- Laleczka? - zapytał się zszokowany Laito.

- Daj to. - Ayato wyrwał kartkę z dłoni Rajiego.

Postanowiłam przejść koło nich obojętnie...

- Smacznego. - nie obróciłam się do nich tylko szłam dalej. A wiec do sali luster.

Pierwszy raz tu weszłam od kąt Reji mi o niej powiedział. Była ogromna. Jedna ściana była cała w lustrach, a druga do 3/4 zrobiona z cegły. W kącie stał fortepian i harfa a koło niego wielki kufer, podeszłam do niego i otwarłam go. W środku były flety, skrzypce i wiolonczela. W drugim koncie stał odtwarzacz, głośniki i regał z płytami. Podeszłam ochoczo do niego. Zaczęłam szukać jakiegoś fajnego utworku. Chciałam odreagować wczorajszy dzień poprzez taniec. Dużo się wydarzyło w ciągu tych dwóch tygodni... niech ten dzień chociaż będzie normalny.

Znalazłam płytę Lany del Rey i puściłam utwór "Young and Beautiful". Zaczęłam tańczyć balet. Nareszcie czułam że żyję. Mogłam zapomnieć o wszystkim i skupić się tylko i wyłącznie na tym co robię. Patrzyłam na swoje odbicie w lustrze. Kiedy się tak przyglądałam sobie, dostrzegłam dość sporawe różnice między mną a dziewczynami w moim wieku. Miałam strasznie bladą cerę, nieskazitelną a moje włosy zawsze lśniły błękitnym blaskiem... Nie musiałam się dość starać żeby wyglądać idealnie... Moje dumanie przerwał białowłosy wampir. Postanowiłam ignorować fakt że tu jest i tańczyłam dalej. Subaru cały czas bacznie mi się przyglądał. Kiedy piosenka się skończyła zatrzymałam się.

- Skąd wiedziałeś że tu jestem?

- Słychać muzykę w ogrodzie.

- To tu obok jest ogród?

- Tak,. Nie wiedziałaś?

- Nie... - spojrzałam na niego i zauważyłam że się rumieni, odwrócił wzrok po czym dodał...

- Pięknie tańczysz... - czy to ten Subaru?

- Dz-dziękuję... - wyjąkałam zdziwiona. Nagle z niewyjaśnionych mi przyczyn zaczął lecieć utwór do walca... Widząc że Subaru jest skrępowany podeszłam do niego i wyciągnęłam do niego dłoń.

- Zatańczysz? - posłałam mu uśmiech.

- Nie umiem. - odrzekł obojętnie.

- To cię nauczę! - chwyciłam go za rękę i wyciągnęłam na środek sali. Trochę się opierał ale w końcu i tak przestał.

- A więc zaczynamy! - puściłam utwór od początku i podeszłam do skrępowanego Subaru. - Spokojnie. - powiedziałam. - Ja nie gryzę. - widziałam że kącik jego ust lekko się podniósł.
I zaczęliśmy tańczyć. Na początku trochę słabo mu szło ale później załapał o co chodzi. W sumie...nawet bardzo dobrze mu szło.

- Kłamałeś.

- Niby dlaczego?

- Mówić że nie umiesz tańczyć. - uśmiechnęłam się szeroko i się ukłoniłam.

Spojrzałam przez okno. Słońce już zachodziło. Nie wiedziałam że aż tak długo tu jestem.

- Już widać gwiazdy. - oznajmił Subaru

- Zawsze lubiłam patrzeć w gwiazdy. - nie oderwałam oczu od okna. - Pamiętam jak kiedyś wymknęłam się z domu i poszłam na pole... położyłam się na kocu i patrzyłam w gwiazdy. Zawsze wydawały się być takim odległym światem. - biało włosy wpatrywał się we mnie z szeroko otwartymi oczami. - Kiedy się w nie tak wpatrujesz masz wrażenie, jakby wszystkie twoje troski zniknęły... - spojrzałam na chłopaka który ponownie się zarumienił.

- Chodź ze mną. - chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą. O nic nie pytałam. W końcu zatrzymał się w ogrodzie, gdzie rosło pełno białych róż. Staliśmy w altance, słońce już całkowicie zaszło, było widać tylko gwiazdy. Wpatrywałam się w róże. Było ich tak dużo! Były cudowne! Chyba oczy mi się zaświeciły z zachwytu bo Subaru się odezwał...

- Widzę że ci się bardzo podobają...

- Nawet nie wesz jak! Mam słabość do róż.

- Ja też...

- Z tego co widzę tylko ty zajmujesz się ogrodem...

- Tak, oni by go zniszczyli.

- No w sumie...

- Asumi... dzięki za śniadanie... - skrępowany podrapał się po głowie. Cichutko zaczęłam się chichotać.

- Nie ma za co. - posłałam mu uśmiech, nie przestając się chichotać. Nawet przyjemnie mi się z nim rozmawiało... On jako jedyny mnie nie ugryzł... no i jeszcze Reji... Kiedy tak się śmiałam, coś w krzakach zaczęło szeleścić. Subaru nerwowo się odwrócił za siebie.

- Coś tam jest?

- Nie wiem. Sprawdzę to. - wyskoczył z altanki i zniknął... Nim zdążyłam się rozejrzeć on ponownie się pojawił.

- Chodźmy już.

Posłuchałam go. Powoli wracaliśmy do rezydencji rozmawiając o różach i gwiazdach. To była najnormalniejsza rozmowa jaką przeprowadziłam w ciągu tych dwóch tygodni. Naprawdę polubiłam Subaru...


( W rezydencji Whiterose'ów)

(~Reiko~)

Nie dostaliśmy żadnych wieści. Rodzice nie przyjechali, nie dają znaku życia, gdzieś przepadli... tak samo Asumi... Dark Shadow gdzieś zniknął i również nie dostarcza nam żadnych informacji, po tym jak tu wrócił i oznajmił że Asumi pojechała sama dalej do Sakamakich. Najgorsze jest to że nasz jedyny trop wyparował... list jest pusty. Poszłam do jadali gdzie siedziały zawiedzione dziewczyny. Usiadłam przy stole. Nikt nic nie jadł. Panował głucha cisza.

Nagle mnie olśniło...

- Pamiętacie jak Asumi mówiła że ostatnio miała dziwne sny...

- Pamiętam... raz stała na kamiennej barierce na balkonie i prawie spadła... - Saki

- Albo z niewyjaśnionych przyczyn leżała u siebie w pokoju koło szafy... - Eriko

- Albo jak w pokoju miała pełno porozwalanych kartek, farb, ołówków i kredek... - Yuko

- Mówiła że nie pamięta co jej się śniło... - powiedziałam poprawiając sobie okulary... - Miała ręce ubrudzone ołowiem z ołówka...

- Działo się to chyba jakieś cztery miesiące temu. W tydzień "czarnego nowiu" - Eri.

- Chyba tak... Chodźcie ze mną! - oznajmiłam dziewczyną wstając od stołu i zmierzając do pokoju Asumi. Powiedziałam to dziewczyną.

- Ale po co?

- Leżała koło szafy kiedy znalazłyśmy ją na podłodze, tak?

- No tak...ale co ma to do tego? - powiedziała zdziwiona Eriko

- No właśnie? - powiedziały chórkiem dziewczyny.

- Coś tam musi być... Ale nie wiem co...

Weszłyśmy do pokoju Asumi. Powiedziałam dziewczyną gdzie mają szukać. Ja sama zajęłam się szafą. Pomyślałam może, że jeśli miała ubrudzone ręce on ołowiu, to może coś narysowała i to nieświadomi schowała?... Po jednej godzinie nic nie znalazłyśmy...

- Mówiłam że nic nie znajdziemy! - powiedziała zrezygnowana Saki. Wszystkie położyły się załamane na łóżku. Podeszłam jeszcze raz do szafy. Zaczęłam w nią pukać, aż nagle usłyszałam pusty dźwięk. Podważyłam deskę i wyjęłam ją z szafy.

- Jest! - krzyknęłam

- Coś znalazłaś Risa?

- Patrzcie! - wyjęłam stos rysunków.

Były na nich białe wilki ze złotymi oczami, krwawy księżyc, różne fazy księżyca, las, jakiś zakapturzony mężczyzna o białych długich włosach i... sześciu mężczyzn...

- Ona to wszystko narysowała? - Yuko

- Najw-wraźniej - zająkałam się.

- Ale kto to jest? - Yuko

- Nie wiem... ale za wszelką cenę się dowiem.


*************

Tururu tururu ^^ miałam bardzo miły dzień i postanowiłam też taki zrobić Asumi ^^ Chciałam żeby zatańczyła z Ayato... ale Subaru też musi mieć swoją szanse :D Jeśli jutro nie będę miała lenia to wrzucę rozdział premium (taki świąteczny *3* ) z udziałem sióstr Whiterose.

Do niexta Wampirki ^^


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top