3. Natłok Myśli- Hinata
Słońce powoli chowało się za horyzontem tworząc pomarańczową poświatę na niebie. Mimo, że dni były coraz cieplejsze, wieczory pozostawały zimne i wietrzne. Chłód jednak nie przeszkadzał mi w obecnej chwili, był nawet dla mnie zbawienny. Wpatrując się przed siebie, pedałowałem na rowerze z całych sił z każdą sekundą nadając mu coraz większą prędkość. Moja twarz, była pokryta silnym rumieńcem, dłonie dosłownie przylepiły się do kierownicy pojazdu, a serce eksplodowało wewnątrz klatki piersiowej. Zanim dojechałem do miejsca zamieszkania, zdążyłem zadać sobie wiele pytań, na które nikt nie zdołałby mi w tej chwili odpowiedzieć.
Wchodząc do domu, od razu odmówiłem swojej matce podania mi kolacji, a siostrę jak nigdy zbyłem półsłówkami. W moim pokoju panował zaduch i wiecznie goszczący nieład. Mój wzrok zatrzymał się na tablicy korkowej ze zdjęciami. Wisiało na niej wiele fotografii jednak były tam dwie mające dla mnie szczególne znaczenie. Jedno z nich było uwiecznieniem całej naszej drużyny w hali sportowej tuż po wygraniu któregoś z towarzyskich meczów. Na sam widok mimowolnie się uśmiechnąłem. Drugie zaś, przedstawiało Kageyamę i mnie stojących w przyjacielskim uścisku. Fotografia została wykonana przez Noyę w dzień jego urodzin, gdy dostał od nas w prezencie nowy aparat. Biegał po całej sali podczas treningu i zamiast ćwiczyć, uwieczniał nasze sylwetki z ukrycia. Pamiętam, że dosłownie zmusiliśmy Kageyamę żeby zrobił sobie ze mną zdjęcie. Miało ono pójść do szkolnej gazetki jako okładka przedstawiająca nasz zespół. Oczywiście przez naszego drużynowego gbura nie doszło to do skutku i takim sposobem wylądowało w moim pokoju.
Chwyciłem w całości naszą podobiznę i opadłem na łóżko. Przejechałem palcem po sylwetce chłopaka i mocno przytuliłem do siebie obrazek. Zamykając oczy znów zacząłem się zastanawiać dlaczego doszło dzisiaj do naszego dziwnego zbliżenia. Jeszcze tydzień temu zostałem pchnięty przez niego na parkiet, a dziś dzieliły nas milimetry od pocałunku. Wzdrygnąłem się lekko, a po ciele przeszedł mnie miły dreszcz. Po chwili jednak przypomniałem sobie jego słowa z tamtego dnia.
„Żałuję, że dostałem się do tej drużyny, żałuje, że z Tobą gram, żałuje, że Cię w ogóle poznałem".
Wszyscy wiedzieliśmy, że jest wybuchową osobą, ale nikt nie spodziewał się takich słów z jego ust. Najbardziej zabolała mnie końcowa część tej wypowiedzi. Myślałem, że nie łączy nas tylko fakt, że jesteśmy zawodnikami z jednej drużyny, byłem pewny, że staliśmy się przyjaciółmi. Prawdą jest, że to ja wywołałem pierwszy kłótnię, powiedziałem coś co zdecydowanie uderzyło w jego czuły punkt.
Rozmyślania przerwał mi dźwięk telefonu. Przyszła mi wiadomość. Od niechcenia zobaczyłem kto jest jej autorem.
— Kageyama?! — krzyknąłem. Przecież on nigdy do mnie nie pisał, nie mówiąc już o dzwonieniu.
Zacząłem panikować. Przewracałem się z boku na bok na łóżku przyciągając z całych sił poduszkę do twarzy. Gdy poczułem jak zaczyna brakować mi tlenu wstałem na równe nogi i zrobiłem parę głębokich wdechów. Stanąłem przed lustrem i popatrzyłem się na swoje odbicie.
Okej, Shōyō, zachowujesz się jak głupia nastolatka, która dostała wiadomość od chłopaka, w którym jest zakochana od pierwszego wejrzenia, tylko w odróżnieniu od niej ja nie jestem w nikim zakochany ! Słyszałeś ? Nie jestem zakochany !
— Shōyō! Do kogo tak krzyczysz? Chowasz tam jakąś dziewczynę w pokoju? — zapytała donośnym głosem moja mama z dolnego piętra.
— Nie mamo! To tylko trening, wiesz, taki dopingujący drużynę! — ale palnąłem, trening dopingujący, no jasne.
— Coś kiepski ten twój doping, radzę ci wymyślić coś lepszego, bo takim tekstem nie dodasz zespołowi otuchy — zaśmiała się wracając do codziennych czynności.
Postanowiłem zebrać się w sobie i odczytać wiadomość od chłopaka spędzającego mi ostatnio sen z powiek.
„Dotarłeś do domu?"
Co tutaj się dzieje ? Czy ja na pewno nie zostałem potrącony przez auto w drodze powrotnej ? Od kiedy on się pyta mnie czy dotarłem do domu? Zawstydził mnie w tak bardzo, że musiałem otworzyć okno, ponieważ nagle zrobiło mi się dziwnie duszno.
Odpowiedziałem na jego pytanie twierdząco.
Może ja też powinienem się go zapytać czy jest już w domu ? tak chyba wypada ? Cholera, Shōyō, przecież jakby nie dotarł to by nie napisał !
Odetchnąłem z ulgą odpowiadając sobie na nurtujące pytanie.
Zaraz, a może został porwany i pisze do mnie szyfrem?!
W tym czasie przyszła kolejna wiadomość.
„Dobrze, ja też niedawno dotarłem"
Uff... jakby czytał mi w myślach.
„Okej"- odpisałem. Poczułem się beznadziejnie. Nigdy nie wymienialiśmy w taki sposób informacji. Żadnemu z nas nie przyszło do głowy, żeby pisać sobie Smsy wieczorami. Ta wiadomość. Wygląda na to, że on chyba się o mnie martwił. To znów się dzieje. Charakterystyczny ucisk w klatce piersiowej, nie przypominał mi jednak przeszywającego bólu, był ciepłem rozpływającym się po ciele, dotychczas nieznanym mi uczuciem. Całkiem różniło się to od momentu ekscytacji, przy uderzeniu piłki i zdobyciu punku w meczu siatkarskim. Dotknąłem miejsca, w którym znajdowało się moje serce i poczułem jak szybko zaczyna ono bić. Ten chłopak dzisiaj dotykał mojego policzka swoimi dłońmi, które od zawsze wydawały mi się szorstkie i zimne. Przekonałem się, że w rzeczywistości okazują się duże, ciepłe i bardzo delikatne. Czułem na ustach jego miarodajny oddech, mogło się to przerodzić w pocałunek, a on byłby pierwszy, który by mi go skradł.
Mój telefon, znów zaczął wibrować
„Jutro chciałbym z Tobą porozmawiać po treningu, znajdź dla mnie czas"
Już wiem. On na pewno jest teraz pijany i leży w rowie. Na trzeźwo nigdy by przecież nie zaczął ze mną pisać, ani nie pytał o takie rzeczy, to zdecydowanie alkohol !
„Nie, nie jestem pijany"
Skąd on wiedział, o czym teraz myślę ? Chyba przez ten czas jaki ze sobą gramy zdążył poznać mnie na wylot.
Ta myśl nieco mnie przeraziła, lecz równocześnie pokazała drugą głęboko skrywaną naturę czarnowłosego chłopaka. Mimo dzisiejszej sytuacji ucieszyłem się, że dał radę do mnie podejść i przyczynić się do polepszenia naszej relacji, zdaje sobie sprawę z tego, że musiało go to dużo kosztować.
„hmm wcale o tym nie pomyślałem ! Okeej jutro o 15 koło schodów"
Chyba nie zasnę dzisiaj z wrażenia, muszę jak najszybciej zażyć gorącej kąpieli, aby się rozluźnić. Po drodze do łazienki minąłem moją małą siostrę wysyłając jej głupi uśmieszek. Zanim jednak odkręciłem kurek z ciepłą wodą usłyszałem jej dialog z mamą.
— Mamoo, braciszek się bardzo dziwnie zachowuje! Najpierw jest smutny teraz ciągle się do mnie uśmiechał. Ja wiem ! on chyba dojrzewa — wykrzyczała rudowłosa dziewczynka z pewnością w głosie.
— Dziecko drogie, skąd Ty wiesz co to znaczy „dojrzewać"?
— Widziałam na telefonie braciszka! Kiedyś podkradłam mu komórkę i był tam filmik z wieloma rzeczami, na przykład kiedy chłopcy wstają rano to-
— Wystarczy kochana, ty masz zakaz ruszania telefonu brata, a ja sobie z nim porozmawiam na ten temat — ostatnie słowa powiedziała stanowczym, głośnym tonem.
Zdawało się jednak, że jej pogróżki nie zrobiły na mnie większego wrażenia, moje myśli kłębiły się wokół granatowych tęczówek pewnego chłopaka z drużyny siatkarskiej, który zdecydowanie zawładną od dziś moim sercem.
_____________________
Witajcie ponownie kochani ;)
Zdecydowałam pisać również z punktu widzenia naszego ulubionego rudzielca, myślę, że fajnie ukaże to ich różnice w charakterze i w uczuciach jakie opanowują ich umysł :D
Miłego czytania i do następnego ~~~~~ ♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top