Jej śmierć jedyną nadzieją

Azusa podsłuchała rozmowę C.C. i Anyi, a raczej Marianny i udała się za nimi. W śród członków Zakonu Czarnych Rycerzy nadal panowała radość. Za to Thea, która zaraz po rozmowie z Lelouchem udała się na wyspę, dotarła już do świata stworzonego przez imperatora. Nikogo tam jeszcze nie było. Stała samotnie pośród nieznanej przestrzeni. Wszystko dokoła było tak obce, ale niebo, o ile można było je tak nazwać, wydawało jej się dziwnie znajome. Stała i wpatrywała się w nie. Nie mogła oderwać wzroku, tak jakby ją wołano. Spędziła tak nieokreśloną ilość czasu Odzyskała świadomość dopiero gdy koło niej stanął Imperatora. Momentalnie przejęła kontrolę nad sytuacją.

- Nareszcie jesteś, długo kazałeś na siebie czekać. - Powiedziała z cwaniackim uśmieszkiem, ale nie pozwoliła mu odpowiedzieć. - Dobra, a teraz powiesz mi całą prawdę, której mnie pozbawiłeś.

- W końcu zrozumiałaś... Jednak to nie moja sprawka. - Odrzekł równie dumnie co zawsze.

- Nie kłam! Dobrze wiesz że mogę cię zabić lub zniszczyć wszystkiego co posiadasz! Hymm... Co byś zrobił gdybym tak... Pozbawiła cię mocy? - Mówiąc to wyciągnęła rękę w ramach groźby.

- Sądzę, że tutaj obróciłoby się to przeciwko tobie, a niewiedza jest twoim jedynym ratunkiem.

- Zbyt wiele osób ginie w każdej minucie. Nie mam czasu na twe gierki!

Charles jednak odwrócił się tylko w stronę dziwnej spirali, zmierzającej ku wielkiej kuli, która była ponad ich głowami. Dopiero teraz Anthea zauważyła, że coś jej to przypomina. Gdzieniegdzie można było dopatrzeć się ludzkich części ciała. Ten widok był tak przerażający, że dziewczyna zapomniała o wszystkim co się działo wokół niej, a Imperator rozłożył ręce i rzekł.

- To nasze wybawienie!

Lecz Thea już wcale go nie słuchała. Umysł odmawiał jej posłuszeństwa. Przed jej oczami pokazywały się rozmaite obrazy, większości jednak nie była w stanie wyłapać, a inne mogła nazwać tylko jednym słowem... "Geass"... Nagle wszystko co ją otaczało, zdawało się ją przygniatać. Jakby cały świat właśnie runął na jej ciało. Upadła pod tym wyimaginowanym ciężarem. Oddech miała płytki i szybki. Kolejny ogromny ból w okolicach serca, tym razem niewyobrażalny. Nie mogła się poruszyć, ani nic powiedzieć. Czuła jak opuszczają ją siły ale nie traciła przytomności przez co męka stawała się jeszcze gorsza. Obraz zaczął się przed nią zamazywać. Imperator nie zwracał uwagi na jej męczarnie. Nie mogła nic zrobić. Walczyła sama ze sobą. Chciała poznać prawdę. A co jeśli ta prawda ją zabije? Nareszcie zrozumiała czym była ta mgła, która ją nawiedzała przy każdej wizji. W ten sposób próbowała się uchronić przed tym co działo się właśnie teraz, a tymczasem ciekawość okazała się jej własną zgubą.

   ~ ~ ~

Lelouch spotkał się już z ojcem, ale zdziwiło go dlaczego nadal nie było tam Anthei. Azusa podążając za Marianną i C.C. też dotarła już na miejsce ale nie weszła jeszcze do środka. Dopiero kiedy wiedźma wpuściła tam zmarłą cesarzową, postanowiła się ujawnić. Nastąpiła jeszcze krótka wymiana zdań zielonowłosej i Suzaku, a potem również on zniknął za ścianą. Dopiero wtedy zauważyła Azusę.

- Jeszcze ja.

- Sama to potrafisz.

- Nie chcę mieć nic z tym wspólnego, idę tylko po Anthee.

Następnie obie weszły do innego świata. Japonka zaniepokojona rozglądała się w poszukiwaniu przyjaciółki. Nadal się o nią martwiła. To miejsce przepełniało ją lękiem. Rozmowa toczyła się dalej, a raczej bitwa na słowa. Lelouch wydawał się zapomnieć o Brytyjce, która powinna była już dawno się tu pojawić, jednak to były tylko pozory. W głębi duszy również czuł niepokój, ale musiał skupić się na ojcu. Nie było już odwrotu. Kolejna słowna przepychanka i nareszcie koniec. Książę błagał już bogów o zniszczenie Marianny i Charlesa. Jeszcze tylko kilka kolejnych zdań i już koniec. Zwycięstwo! Co się stało? W miejscu, z którego zniknęła para królewska, ktoś leżał. Nikt na początku nie zdawał sobie sprawy z tożsamości tej osoby. Dziewczyna powoli wstała. Długie, ciemne włosy opadły jej na ramiona. Stała odwrócona tyłem do reszty.

- Ragnarok to śmierć. Utopia nie istnieje - po tych słowach odwróciła się.

Wszyscy zamarli. Przed nimi stała Anthea, ale wyglądała inaczej. Warkocz, który zazwyczaj nosiła zamienił się w ocean ciemnych, lekko pofalowanych włosów. Wcześniej brązowe oczy wydawały się teraz płonąć i nadal widniało w nich cierpienie. Pomimo tego zdobyła się na promienisty i szczery uśmiech. Zdołała jeszcze tylko wyszeptać imię przyjaciela zanim osunęła się znowu na ziemię, ten jednak nie pozwolił jej upaść. Znowu patrzyli sobie w oczy, tak samo jak ostatnim razem.

- Jest coś, co muszę ci powiedzieć. - Zaczęła dziewczyna zmęczonym głosem.

- Będziesz mieć na to dużo czasu. - Odpowiedział książę z uśmiechem.

- Nie... Posłuchaj... - Z każdym słowem traciła siły. - To miejsce... zaraz przestanie istnieć... a ja razem z nim...

Te słowa wywarły na wszystkich ogromne wrażenie. Suzaku nadal był zaskoczony samym faktem, że ją tu widzi, ale najbardziej żal było mu Azusy, która w przypływie niewyobrażalnego smutku zwyczajnie płakała. Chłopak objął kuzynkę, a ta jeszcze bardziej pogrążyła się we łzach. C.C. natomiast zniosła to ze wszystkich najspokojniej. Lelouch jakby nie do końca zdając sobie ze wszystkiego sprawę zaczął pełen rozpaczy pytać dlaczego, czemu, po co, jak to możliwe... A na ostatku znowu popłynęły mu po policzkach łzy, które dziewczyna po raz kolejny już otarła. Tym razem jednak tracąc siły przedstawiła mu kolejna wizję, a raczej iluzję. Dziewczyna bowiem traciła siły, ale nie moc. Ten obraz był inny. Przypominał raczej rzeczywistość ale oszczędzał siły dziewczyny przez co mogła dłużej z nim zostać. Mówiła do niego całkiem normalnie.

- Słyszałeś o zbiorowej świadomości geass? - Zapytała nie oczekując odpowiedzi. - Byłam jej częścią. Jednak zabrałam ze sobą fragment jej mocy i zeszłam na ziemię. Po co? Wiesz... Geass wie wszystko. Tak i my wiemy co było, jest i będzie. To co widziałeś ja wiedziałam zanim się tu pojawiłam. Chciałam was uratować. - W tym momencie uroniła kilka łez. - Jednak schodząc tu musiałam zapieczętować swoje wspomnienia, więc się nie udało... Ale nie wszystko stracone. Nadal mam moc. Cofnę czas, ale mnie już tam nie będzie...

- Nie! Chociaż ty mnie nie zostawiaj! - W środku Leloucha coś pękło i wybuchnął tak wielkim płaczem, że dziewczyna zdjęła z niego iluzję i resztkami sił podniosła się by objąć go po raz ostatni.

- Proszę... Uratuj ich... - Przycisnęła go do siebie najmocniej jak tylko potrafiła.

Przestrzeń wokół nich zaczęła się już rozpadać, a w jej miejsce powstawała pustka... czerń... otchłań...

- Nie zostawię cię tu! Zabierz mnie ze sobą!

- Proszę przestań! - Wykrzyczała ostatkami sił, a chłopak widząc, że przy tym przestrzeń zaczęła szybciej znikać, trochę się opanował. Dziewczyna wzięła kilka głębokich wdechów. - Muszę zostawić ci wspomnienia, wybacz... Tylko wtedy nie popełnisz tych samych błędów.

Brytyjczyk nic nie powiedział, tylko płakał jeszcze rzewniej.

- Przepraszam Azusa... Miałaś rację...

Japonka otarła łzy i powiedziała z uśmiechem.

- A ty zawsze musisz stawiać na swoim...

- Masz rację - Odpowiedziała z uśmiechem.

Ciemność już zbierała się wokół nich. Azusa, Suzaku i C.C. już wrócili, natomiast Lelouch i Anthea nadal byli razem. Wpatrywali się w siebie a po policzkach ciekły im łzy. Kiedy otchłań zetknęła się z nogą dziewczyny ta powoli zaczęła znikać.

- Chyba już na mnie czas... - podniosła rękę, by cofnąć czas. - Cieszę się że mogłam być tu z tobą...

Zanim chłopak zdążył odpowiedzieć dziewczyna już zniknęła, a on chwilę łkał pośród ciemności.

   ~ ~ ~

Kolejny nudny dzień w szkole właśnie miał się rozpocząć. Faktycznie, udało jej się. Lelouch był znowu w Akademii Ashford, razem z przyjaciółmi. Było teraz dwa dni przed spotkaniem C.C. i nie wiedział co miał robić. Tęsknił za nią. Nie mógł pozwolić, by jej śmierć nic nie zmieniła. Ale czy mógł tak mówić? Przecież ona nie była nawet człowiekiem... Mimo to darzył ją uczuciem, które również ona podzielała i było całkowicie ludzkie. Zostawiła mu mały kwitek papieru z napisem: "Kocham Cię".

 Czy mógł kochać kogoś, kto nie istniał? Nie wiedział... Geass... Pasożyt czy miłość? Rana po jej stracie zostawiła zbyt widoczna bliznę by mógł zastąpić jej miejsce kimś innym. Był tak bardzo zajęty myślami, że nawet nie zauważył kiedy do klasy wszedł nauczyciel. Nie wstał żeby go przywitać, zresztą i tak nikt nie zauważył. Nie słuchał co mówił. Kompletnie go to  nie obchodziło. Otrzeźwiał jedynie, kiedy usłyszał znajomy głos.

- Nazywam się Anthea Blackwood i będę się z wami uczyć. - Powiedziała dziewczyna z uśmiechem. - Miło mi was poznać!

   ~ ~ ~

Witam! Jak wam się podobało? Czy to koniec serii? W sumie to nie wiem... Chętnie posłucham waszych teorii co tak naprawdę mogło się potem stać. W końcu ma wyjść 3 sezon code geass więc mogłabym to jeszcze pociągnąć ale nie wiem czy warto... Wyraźcie swoją opinię ^^ Bardzo dziękuję Orochi za pomoc w koncepcie i korektę.

A nie ma za co. 

Miłego dnia.
~Z.Z.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top