Life Forever#6
Pobudka o 8:00, biorę prysznic, ubieram się, maluje, czeszę, potem idę do kuchni daje jeść mojemu psu, sama piję kawę i wychodzę do akademii. Tak wygląda każdy mój dzień w tygodniu, ale nie dzisiaj bo dzisiaj była niedziele, dzień boży, należałoby iść do kościoła na samą myśl kościoła zrobiło mi się niedobrze. Otóż my, a właściwie ja nie wierzę w Boga tylko uwaga i tu może niektórych zszokować. Wierzę w diabła to jest zgodne z religią którą praktykuje nasze społeczeństwo magiczne no bo jakby się tak zastanowić to czemu Bóg wygnał Lucyfera z nieba? Zbuntował się przeciwko niemu no i co wielkiego? Według katolików diabeł to zło wcielone, ale nie według nas...
Rozmyślania przerwał mi dźwięk przychodzącej wiadomości. Wzięłam swój telefon i go odblokowałam, a potem przeczytałam wiadomość
Jeśli dzisiaj też nie masz co robić to zapraszam do akademii. Pomyślimy jak zdemaskować doktorka
Nick
Po prostu w to nie wierzę, czego on się tak uparł na to demaskowanie? To moja sprawa, a nie jego. Żałuję, że powiedziałam o wszystkim Sabrinie swoją drogą ona to też ma język jak papuga powtarza wszystko co usłyszy, jednak ja jestem gorsza bo ja mówię to co myślę i nie zastanawiam się nad konsekwencjami tego co powiem np. Kiedyś nazwałam dyrektora demonicznym durniem za co w ramach kary kazał mi przychodzić do akademii nawet w weekendy... Ale on jest demonicznym durniem, a ja powiedziałam prawdę tylko na głos
- Angel, wychodzę na chwilę- Powiedziałam do pas
On przybiegł do mnie i zaczął merdać ogonem
- Niedługo wrócę, nie rozrabiaj proszę- Poprosiłam go
On zaszczekał jednocześnie się zgadzając, a ja się do niego uśmiechnęłam, a potem wyszłam z mieszkania
Musiałam wyjść trochę do miasta bo w domu zwariuję po prostu. Nie chodzi o to, że Angel ciągle mnie męczy o to, żeby się z nim bawić po prostu musiałam wyjść
Stałam na chodniku i rozglądałam się czy nic nie jedzie więc weszłam na pasy i już miałam przejść na drugą stronę gdy nagle zobaczyłam jak zza zakrętu wyjechał samochód który był rozpędzony chyba na maksa. Nie mogłam uciec bo, aż mnie sparaliżowało i myślałam, że zaraz będzie po mnie gdy nagle ktoś niezwykle szybko mnie złapał i przetransportował na drugi koniec ulicy...
Zgięłam się i oparłam dłonie na kolanach
- Nic Ci się nie stało?- Zapytał ktoś
Ja od razu rozpoznałam ten głos, no nie, nie wytrzymam. Wyprostowałam się i zobaczyłam kogo? Doktorka we własnej osobie
- No nie, nie dość, że kłamiesz to jeszcze mnie śledzisz?- Zapytałam nie wierząc
- Gdyby nie ja, zapewne już byś nie żyła bo jakiś pirat drogowy by Cię potrącił
- Skąd się tu wziąłeś co?
- Już mówiłem Alice nie raz miała przeczucie i teraz też je miała
- Przestań! Czego Ty ode mnie chcesz? Nawet mnie nie znasz, do tego to kłamstwo na temat mojego ojca, czego Ty chcesz? O co Ci chodzi?- Zapytałam bo już ja prawdę nie wiem czego on chce
- Chcę Cię chronić
- Po co? Dlaczego? Jesteś dla mnie zupełnie obcą osobą
- Claire pewnych rzeczy nie jestem w stanie Ci wyjaśnić chodź bardzo bym chciał. Wiem, że uważasz mnie pewnie za jakiegoś wariata, ale wiedz, że jeśli coś Ci będzie grozić to ja zawsze Ci pomogę- Mówiąc to dotknął mojego ramienia
- Zabieraj mi stąd tą rękę- Strąciłam jego rękę ze swojego ramienia
Odwróciłam się i miałam iść, ale on złapał mnie za przed ramię tym samym powodując, że odwróciłam się do niego
- O co Ci chodzi koleś?- Zapytałam z pretensją
- Koleś? Jestem od Ciebie dużo starszy
- Bo wiesz ile mam na prawdę lat?
- 21 prawie
- To są lata które uznaje się w świecie ludzkim, a w magicznym świecie mam o wiele więcej- Uświadomiłam mu
- Hmm- Zaśmiał się
- To takie śmieszne?
- Owszem, bo Ty raczej się nie spodziewasz ile ja w rzeczywistości mam lat
- Dobra wiesz co? Możemy tak stać tutaj i przewyższać się w latach, może Ty dzisiaj nie masz nic do roboty, ale ja mam i muszę iść do akademii
- Claire
- Co znowu?- Zapytałam
- Przyjdź dzisiaj do nas
- Po co?
- Po prostu przyjdź, chcę z Tobą porozmawiać
- Twoja rodzina będzie podsłuchiwać- Stwierdziłam
- Nie będzie, oni wiedzą, że gdy ja z kimś rozmawiam to nie należy mnie podsłuchiwać
Zastanowiłam się chwilę, pójść do nich wieczorem? Może by tak zrobić kolejną awanturę? Nie... Po prostu będę mówić co myślę i tyle
- Dobra, przyjdę, ale jak znowu zaczniesz kłamać i gadać jakieś głupoty to się wkurzę- Przyznałam lekko złym wzrokiem
- Zapamiętam to
Podeszłam do niego bliżej i popatrzyłam mu w oczy... Kto normalny ma złote oczy?
- Ja potrafię rozpoznać kiedy ktoś kłamie więc lepiej tego nie rób- Dałam mu do zrozumienia
On się już nic nie odezwał, a ja odsunęłam się od niego i odwróciłam po czym poszłam w stronę akademii
***
- Spotkałaś się z nim!?- Zapytał Nick z niedowierzaniem
- Nie spotkałam, bardziej to on mnie spotkał
- Jak to?
- No bo- Usiadłam na fotelu- Nie zauważyłam pędzącego samochodu i prawdę mówiąc gdyby nie on to już pewnie byłoby po mnie- Przyznałam
- No proszę, facet zupełnie bezinteresownie ratuje Ci życie
- To ciekawe
- Nie, nie Claire to nie jest ciekawe to jest chore! On w ogóle Cię nie zna, czy on chociaż wie kim na prawdę jesteś?
- Wie
Scratch spojrzał się na mnie pytająco
- Co!?
- No powiedziałam im
- Im to znaczy komu?
- Jemu i jego rodzinie, ale spokojnie obiecali, że nikomu nic nie powiedzą
- A Ty im tak po prostu uwierzyłaś?
- Może oni faktycznie są magiczni tak jak my, więc chyba zdają sobie sprawę, że jeśli komuś doniosą, że w mieście są magiczni czyli czarownice i czarownicy to ściągnął nieszczęście nie tylko na nas, ale i na siebie- Stwierdziłam
- Oni nie są magiczni
- Bo Ty to wiesz, naczytałeś się głupot z książek i wierzysz, że oni są wampirami. Nick zejdź na ziemię w końcu!
- Ok. Ok. Dobra spokojnie. Jeśli chcesz go przejrzeć sama to w porządku
- Tak?
- Tak, daje Ci wolną rękę
- Eh, dobrze usłyszałam? Ty dajesz mi wolną rękę?
- Owszem
- To zabrzmiało jakbyś dawał mi wolną rękę gdybym miała z nim iść do łóżka. Nicholas!
- Co? A tak, przepraszam źle to zabrzmiało- Przyznał- Miałem na myśli, że skoro chcesz sama działać to proszę bardzo, ale jeśli będziesz potrzebować pomocy to jestem cały czas pod telefonem
- Nie skorzystam- Wzięłam torbę i wyszłam z jego pokoju, a potem zeszłam na dół i wyszłam z akademii
Co ten Nick sobie wymyślił? Normalnie ręce mi opadają po prostu na niego.
Poszłam do Cullenów bo tak szczerze to nie wiem czego oni chcą ode mnie, ale, żeby mieć spokój to poszłam
Gdy znalazłam się pod drzwiami zawahałam się, ale zapukałam w nie. Po chwili otworzyła mi Alice
- Claire!- Pisnęła tak, że mało nie ogłuchłam, a potem rzuciła się na mnie przytulając i jednocześnie dusząc
Ja stałam i nie wiedziałam co zrobić, musiało to dziwnie wyglądać bo moje ręce były cały czas wyciągnięte przed siebie, a dziewczyna mnie ściskała tak, że nie wiem czy żebra będę miała w całości
- Tak, mnie też miło Cię widzieć Alice- Poklepałam ją lekko po plecach- Ale dusisz
- Oh, wybacz- Natychmiast się odsunęła- Wejdź do środka
No tak bo cały czas stałyśmy w drzwiach, ale ja weszłam do środka, a ona zamknęła drzwi
Nie wiedziałam co zrobić, jakoś tak dziwnie się czułam w ich domu
- Co u Ciebie?- Zapytała mnie tym samym przerywając ciszę
- Jakoś, ostatnio prześladuje mnie chyba jakiś pech- Stwierdziłam
- Co się stało?- Zapytała
- Carlisle wspominał mi, że masz coś w rodzaju przeczucia
- Tak, sama się zdziwiłam, ale tak mam coś takiego
- Zawsze gdy coś się dzieje lub coś mi zagraża on się wtedy pojawia. Nie wiem dlaczego. A pro po jest w domu?
- Nie, ale za chwilę powinien wrócić
- Dziwne to wszystko jest i najgorsze jest to, że nie znam odpowiedzi na nic- Przyznałam
- Myślę, że na te tematy powinnaś porozmawiać z Carlisle 'em on Ci wszystko wyjaśni
- No właśnie gdy pytałam go On powiedział, że nie może mi powiedzieć
- Przykro mi, ale ja nic nie wiem, a znowu w jego sprawy się nie mieszam bo to są jego sprawy, nie moje
- Wiem, przecież nic się nie stało
Dosłownie po chwili pod dom podjechało czarne Volvo, którego wysiadł nie kto inny jak doktorek
- Hej- Przywitałam się z nim
- Claire jednak przyszłaś?
- Nie miałam innego wyjścia
- Mam nadzieję, że Alice Cię nie zanudziła- Mówiąc to spojrzał na dziewczynę
- Nie, no skąd. Po prostu sobie rozmawiałyśmy
- Chodź do mojego gabinetu, porozmawiamy- Zaproponował
- Jasne
Poszłam za nim w głąb mieszkania gdzie były przeszklone drzwi, gdy je otworzył moim oczom ukazało się ciemne pomieszczenie, a raczej pokój. Na prawdę ładnie tu było, ale jakoś w jego towarzystwie czuję się dziwnie
- Ładny gabinet- Stwierdziłam
- Dziękuję, sam go urządzałem
- Widać, że masz gust- Przyznałam
Chodź trochę próbowałam przerwać tą napiętą atmosferę, ale... No za cholerę mi to nie wychodziło
- Posłuchaj prosiłem Cię, żebyś przyszła bo co prawda nie mogę odpowiedzieć na wszystkie twoje pytania od razu, ale postaram się chociaż odpowiedzieć na jedno- Wyjaśnił
- Ok. Ok. Nie ma problemu chodź trochę się Ciebie boję- Stwierdziłam
Chyba to co powiedziałam nieco go zaskoczyło
- Boisz się mnie?
- Nie powiedziałam tego wprost, ale trochę mnie przerażasz
- Czemu?
Westchnęłam głęboko
- No dobra, absolutnie nie chcę Cię w żaden sposób obrazić czy urazić, ale trochę mnie przerażasz. Nie chodzi o to, że jesteś jakiś dziwny czy coś nie nie- Zaprzeczyłam- Tylko twój wygląd jest nieco dziwny
On oparł się o biurko i skrzyżował ręce, ale dałabym głowę, że się lekko uśmiechnął
- Jeśli Cię uraziłam to przepraszam
Z tego wszystkiego usiadłam na fotelu
- Ale ze mnie kretynka- Schowałam twarz w dłoniach
Po chwili poczułam, że obok ktoś się znajduje, otworzyłam oczy i zobaczyłam go przed sobą. Ukucnął przede mną i spojrzał na mnie
- Claire masz prawo się czuć nie swojo bo za krótko się znamy i ja to rozumiem, ale nie musisz się mnie bać- Zapewnił mnie- Jestem ostatnią osobą która zrobiłaby Ci krzywdę. A ja akurat mam pilnować i dbać o to, aby nie działa Ci się żadna krzywda
Na to ostatnie co on powiedział, aż się podniosłam się fotela na którym siedziałam
- Czekaj wróć, co? Jak to Ty?
On od razu się wyprostował
- Na to pytanie mogę Ci odpowiedzieć jeśli chcesz
- Proszę
- Najpierw coś Ci pokaże- Podszedł do komody z szufladami po czym z górnej wyjął jakąś kopertę, a potem podał ją mi
- Co to?- Zapytałam go
- List, twój ojciec mi go dał
- Co?- Spojrzałam na niego pytająco
- Prosił, żeby Ci go dać gdy już będziesz dorosła
- Ale...
- Najpierw go przeczytaj, a potem obiecuję, że Ci to wyjaśnię
Otworzyłam kopertę i wyjęłam z niej list, a potem rozłożyłam kartkę, bez wątpienia to pismo taty. Potem zaczęłam czytać...
.....................................................
Po przeczytaniu listu który napisał tata, czułam, że moja twarz jest mokra, od łez. Gdy czytałam ten list nie mogłam uwierzyć w to co tata zrobił
- Żałuję, że nie mogłaś dowiedzieć się prawdy od niego- Usłyszałam
Podniosłam głowę i spojrzałam na niego
- Znałeś go?
- Tak, pewnie zdziwi Cię to, ale tak znałem twojego ojca. Poprosił mnie, żebym się Tobą zaopiekował
- Ale dlaczego akurat Ciebie?
On nie odpowiedział, może nie wiedział, może nie chciał powiedzieć? Co mnie na prawdę denerwowało
- Carlisle! Powiedz mi prawdę!- Krzyknęłam do niego
- Nie wiem, niestety, ale nie jestem w stanie Ci odpowiedzieć na to pytanie
- Jasne- Podniosłam się w fotela i wzięłam torbę po czym skierowałam się w stronę drzwi
- Claire
- Przepraszam, ale muszę iść do domu- Powiedziałam
- Odwiozę Cię, jest już późno
- Nie! Nie, pójdę sama. Przepraszam- Otworzyłam drzwi i wyszłam z ich domu jak najszybciej...
............................................................
........................
Część 6.
....................
No to się zaczyna coś dziać powoli
........................
Dalej będzie... Ciekawie i trochę śmiesznie
...........................
Jak zwykle zostawcie komentarz i gwiazdkę
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top