Life Forever#26
Nadal nie docierało do mnie to, co się wczoraj stało... Carlisle mi się oświadczył, niebawem zostanę jego żoną, Panią Cullen... To jest coś nie prawdopodobnego. Do tej pory nie miałam rodziny, poza moim bratem bliźniakiem, a teraz ją mam. Do tego niedługo będę miała męża i to nie byle jakiego bo tym mężem będzie Carlisle. Jestem na prawdę szczęśliwa jak nigdy
- Claire co Ty na to?- Usłyszałam głos Alice
- Co? A tak, możesz robić co chcesz
- Claire, pytałam jakie miejsce wybraliście na ślub
- Nie wiem, jeszcze nie zastanawialiśmy się nad miejscem- Przyznałam- Dopiero się zaręczyliśmy
- Ale najlepiej zaplanować wszystko wcześniej, żeby potem nie załatwiać wszystkiego na ostatnią chwilę. Powinniśmy pojechać wybrać suknię, trzeba chyba zamówić tort?
- Tort?
- No przecież będą chyba jacyś goście od Ciebie? Obrączki musicie wybrać
Gdy tak słuchałam Alice nagle zdałam sobie sprawę z tego co mnie czeka... Te wszystkie przygotowania, suknia? Buty, obrączki, goście? Tego dla mnie jest za dużo jak na jeden dzień
- Popatrz może ta suknia?- Podsunęła mi katalog pod nos
- Przepraszam Alice, ale nie mam głowy na razie do tego- Podniosłam się z krzesła i poszłam w stronę drzwi
Minęłam się z Carlisle 'em który akurat wrócił do domu ze szpitala
- Claire
- Muszę pobyć chwilę sama- Powiedziałam i wyszłam prędko z domu
Musiałam przez chwilę chociaż pobyć sama z dala od planowania ślubu, wybierania sukni, obrączek, tortu itd. To nie na moją głowę teraz, za dużo tego
- Cześć
Usłyszałam głos niedaleko i spojrzałam na tę osobę, to był Jacob
- Hej
- Czemu siedzisz tutaj sama i na dodatek wyglądasz jakbyś miała czegoś dość?- Zapytał siadając obok
- Nie wiem czy już wiesz, ale Carlisle mi się oświadczył- Pokazałam pierścionek
- Oh, no to gratuluję- Przytulił mnie
- Dzięki
- Nie cieszysz się?
- Cieszę nawet bardzo, ale Alice już zaczęła wchodzić w planowanie ślubu, zaczęła mnie wypytywać o to gdzie weźmiemy ślub, jaką suknie bym chciała, obrączki, buty nawet o tort się dopytywała
- Wow
- No właśnie, a dla mnie nagle się tego za dużo zrobiło, nie wiem jak ja wytrzymam to wszystko- Stwierdziłam
- Teraz to jeszcze nic, nie chcę Cię straszyć, ale co będzie np. Tydzień przed waszym ślubem? Albo dwa?
- Nie, ja nerwowo nie wyrobię po prostu
- Carlisle to równy gość i dobry lekarz i z pewnością będziecie szczęśliwi, ale nie martw się, aż tak- Pocieszył mnie- Wszystko się uda zobaczysz
- Mam nadzieję bo inaczej to się chyba powieszę
- Nie no, nie myśl o takich rzeczach nawet
- Tak się tylko mówi, ale na prawdę się denerwuję. Ledwo co się zaręczyliśmy, a tu już mam planować ślub i wesele?
- Ja się nie znam, ale lepiej takie rzeczy zaplanować wcześniej niż potem latać na ostatnią chwilę i bać się, że czegoś się zapomniało
- Teraz gadasz jak Alice- Stwierdziłam- Przyjdziesz na ślub?- Zapytałam go
- Jak mnie zaprosicie
- Jeszcze nie zaczęliśmy wypisywać zaproszeń, ale to zapewne niedługo będzie konieczne więc tak, będziesz gościem honorowym
- E tam nie przesadzaj
- Mówię serio
- Gośćmi honorowymi to może być rodzina Carlisle 'a, ale nie ja
- Carlisle nie ma rodziny, poza Alice, Jasperem, Rosalie, Emmettem i Edwardem no i mną teraz. Reszta to albo znajome wampiry które poznał kiedyś w tym przypadku rodzina Denali - Wyjaśniłam
- No tak
Siedzieliśmy z Jacobem i rozmawialiśmy o różnych rzeczach, ale znowu zebrało się na deszcz więc ja wróciłam do domu...
Zamknęłam drzwi za sobą i odwróciłam się i ku mojemu zdziwieniu nie było nikogo w salonie
- Halo? Jest ktoś w domu!?- Zapytałam lekko podniesionym głosem
- Claire
- Carlisle myślałam, że nikogo nie ma w domu
- Rosalie pojechała z Emmettem do miasta, Alice też gdzieś wybyła, twój brat jest na górze i jak zwykle ogląda telewizję- Wyjaśnił
- Jasne
- Coś nie tak?- Zapytał patrząc na mnie
- Nie, wszystko jest w porządku, czemu pytasz?
- Tak nagle wybiegłaś z domu, myślałem, że coś się stało
- Nic się nie stało- Poszłam do kuchni, żeby nalać sobie wody do szklanki
- Po twojej minie wnioskuję, że jednak coś się stało
Podłożyłam szklankę pod kostkarkę i napełniłam szkło trzema kostkami lodu, a potem nalałam sobie wody z butelki. Gdy się odwróciłam natknęłam się na Carlisle 'a który stanął przede mną
- Mówiłam, żebyś tego nie robił
- Może jednak mi powiesz co się stało
- Będziesz zły
- Nie będę
Westchnęłam i odstawiłam szklankę z wodą na blat
- Gdy Alice zaczęła mnie pytać gdzie weźmiemy ślub, wypytywała mnie o obrączki, o tort, o suknie...
Carlisle chyba wiedział o co mi chodzi bo zaczął się uśmiechać lekko
- Przestraszyłaś się?- Zapytał
- Przepraszam, ale przeraziła mnie myśl, że to wszystko za chwilę na mnie spadnie. A dla mnie to jest za dużo jak na jeden dzień- Wyjaśniłam mu
- Alice ma fioła na tym punkcie, ona uwielbia organizować takie rzeczy, ale powiem jej, żeby trochę przystopowała
- Dziękuję
- Nie musimy się śpieszyć, kiedy będzie Tobie odpowiadało wtedy na spokojnie wszystko zorganizujemy. Może tak być?
- A Ty?
- Co ja?
- Co o tym wszystkim myślisz?- Zapytałam ciekawa co on na to
- Ja uważam tak samo jak Ty, nie chcę, żebyśmy wszystko planowali w nerwach i na szybko. Na spokojnie
- Jesteś najlepszy- Przytuliłam się do niego
- Staram się
Kilka dni później:
Ok. Już do mnie dotarło, że trzeba planować ślub i wesele i priorytetem były zaproszenia, jednak co prawda nie chciało nam się ich wypisywać odręcznie bo komu by się chciało w to bawić? Jeszcze dla tylu gości których mamy zaprosić... Więc zamówiliśmy zaproszenia i drukarnia się tym zajmie, a nam tylko dostarczą gotowe.
Jednak ja w tej chwili myślałam, że nie wiem co zrobię Alice
Byłyśmy obie na tarasie, ona stała i patrzyła jak uczę się chodzić na szpilce, buty które mi sprezentowała, były za cholerę nie wygodne i ciasne?
Ledwo przeszłam kawałek po tarasie i już miałam dosyć
Spojrzałam na Alice, a ona na mnie
- Musisz je rozchodzić- Stwierdziła
- Te buty są ciasne i chyba za małe. Jaki Ty numer mi wzięłaś?- Zapytałam
- 38,5
- Noszę rozmiar 39
- Wiem, ale buty do ślubu muszą przylegać do stopy i nie mogą być też za duże
- Nie mogę iść w trampkach? Są nawet takie do ślubu. Albo na boso, mniej mnie nogi będą boleć
- Nie możesz iść na boso ani w trampkach
- Dlaczego?
- Bo to wasz dzień i musi być idealny
- Serio?
- Carlisle jest dla nas jak ojciec i bardzo go kochamy, dlatego ten dzień musi być wyjątkowy
- Ale to nie znaczy, że mam całą noc stać w butach w których moje nogi odmówią posłuszeństwa, a na sobie będę mieć jakieś falbanki albo co gorsza beze jak Księżna Diana
- Nic z tych rzeczy, jesteś drobna więc dla Ciebie musi być suknia która będzie delikatna, a zarazem elegancka. I chyba mam kilka propozycji dla Ciebie
- Czemu Ty się nie zajmiesz organizacją ślubów i wesel?- Zapytałam ją
- Rozważę to
Uśmiechnęłam się do niej, a potem spojrzałam na buty które miałam na swoich stopach. Rzadko chodziłam w szpilkach, albo w ogóle, a teraz mam nauczyć się chodzić bo nie chce przypadkiem zaliczyć gleby... Byłby wielki obciach
W końcu się poddałam i zdjęłam te buty bo jak na razie mi wystarczy. Założyłam swoje czarne sportowe na białych spodach buty
- Sorry, ale nie dam rady więcej już chodzić w tych butach... Przynajmniej na razie- Stwierdziłam odkładając je
- Na razie wystarczy, ale nie myśl, że Ci odpuszczę
- Wiem, idę coś zjeść bo zaraz padnę- Poszłam do środka
........................................................
- Jak tam? Alice Cię wymęczyła, żebyś chodziła w butach które Ci sprezentowała?- Zapytała Rosalie
- Niestety tak i ja nie wiem jak uda mi się wytrzymać w tych butach całą noc
- Dasz radę, nie martw się
- Wiesz, że niedługo w akademii robią bal?- Blaine mi raczył przypomnieć siadając obok mnie
- No i?
- Idziesz?
- Nie, ale jak Ty chcesz iść do proszę bardzo
- Ja nie idę, nie przepadam za takimi balami, a do tego niedługo święta... Wszystko na raz- Stwierdził
- Tak się złożyło, niestety
- Ciekawe jakie w tym roku będą święta?- Zapytałam mego brata
- Nie mam pojęcia, rodzinka nie obchodzi świąt, a z tego co słyszałem to Daniel i Crystal wyjeżdżają więc będę z Tobą
- Serio? Wyjeżdżają?- Zdziwiłam się
- Tak i jakoś mnie to nie boli
- Blaine nie uważasz, że...
- Nie, nie uważam i proszę przestań mi mówić, że mam im wybaczyć. Bo nie wybaczę im tego, że przez cały czas mnie okłamywali. Niech trochę pocierpią i zobaczą jak to jest
- Nie wiem po kim masz taki charakter, po naszym ojcu? Czy mamie?
- Bardziej po tacie, a pro po mówiłaś naszym przyjaciołom, że się zaręczyłaś?- Zapytał patrząc na mnie
- Jeszcze nie, ale jutro wybieram się do akademii więc im powiem
- Co do świąt to co byś powiedziała, żebyśmy wprowadzili mały świąteczny nastrój do tego domu?- Zasugerował
- Nie wiem czy nie obrażę się jeśli odważymy się zrobić coś takiego- Przyznałam kompletnie nie wiedząc co o tym myśleć
- Raczej wątpię, żeby się wkurzyli
- Możemy spróbować, ale jak będą źli to będzie to twoja wina- Wytknęłam mu
- Oczywiście
Tak planowaliśmy z Blainem wprowadzić świąteczną atmosferę do domu Cullenów. Co z tego wyjdzie nie mam pojęcia, ale mam nadzieję, że wszystko się dobrze skończy, a właściciele nie będą mieli pretensji do nas, że pozwoliliśmy sobie na takie coś
..................................................................
...........................
Część 26.
.....................
Taka trochę spokojniejsza ta część
.........................
Potem będzie bal, święta i na koniec będzie coś o czym niektórzy już wiedzą, a niektórym się to może nie spodobać
..............................
Jeszcze tylko... 4 części do końca
..................................
Ale będzie kontynuacja nie martwcie się 😉
.....................................
Zostawcie komentarz i gwiazdkę
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top