Life Forever#22
W poprzedniej części:
- Alice dzwoniła, potrzebują mojej pomocy, wy tu zostańcie
Spojrzałam na Blaine 'a, a on pokiwał głową na tak. Prędko stanęliśmy oboje przed drzwiami jednocześnie uniemożliwiając Carlisle 'owi wyjście
- Co wy robicie?- Zapytał
- Idziemy z Tobą
- Mowy nie ma! Nie macie pojęcia z czym mamy do czynienia
- Carlisle, albo idziemy z Tobą, albo Ty stąd nie wyjdziesz- Blaine powiedział stanowczo
- Claire...
- Teraz to Ty mnie posłuchaj, wiem, że to wampiry, Alice dzwoniła bo armia nowonarodzonych się pojawiła tak?
On kiwnął głową na tak
- Idziemy z Tobą
- Nie chcę was narażać
- Straciłam już rodziców, Ciebie nie mogę stracić- Dałam mu do zrozumienia
Patrzył na mnie przez chwilę przejętym wzrokiem, a ja na niego
- Możecie przestać wpatrywać się w swoje oczy i możemy jechać?- Blaine zaczął się wkurzać- Będziecie mieć na to całe życie
............................................................................
- Co oni tu robią?- Zapytała Rosalie
- Nie mogłem ich zostawić
- A co nie dawno mówiłeś o tym, że trzeba ich chronić? Nikt nie może ich dopaść- Wyjaśniła mu Rosalie
- Ros nic nam się nie stanie, a ja nie mogę pozwolić, żeby wam się coś stało, a tym bardziej, żeby coś się stało Carlisle 'owi- Mówiąc to spojrzałam na niego
- Mam nadzieję, że nic wam nie będzie bo więcej nie zniosę jego przygnębienia - Dała mi do zrozumienia
..........................................................................................
- Przygnębienia?
Nagle usłyszeliśmy kroki i to szybkie
- Przyjdzie czas na wyjaśnienia, albo on sam Ci powie
- Claire! Chodź tu
Podbiegłam do Carlisle 'a i stanęłam obok niego
- Pamiętaj nie daj im się złapać, ani broń boże nie daj się ugryźć
- Nic mi nie będzie, obiecuję
- Nadchodzą!
Przyjęliśmy pozycję do walki, a oni nagle zaczęli wybiegać z lasu
- Blaine myślisz, że to był dobry pomysł?- Zapytałam go
- Spokojnie kochana siostrzyczko, nic się nie stanie
..............................................................
- Cześć, wszystkim
Carlisle podał mi kubek z kawą
- Dziękuję- Przytuliłam go
- Ale słodko wyglądacie razem- Przyznała Alice
- Przestań- Upomniałam ją
- Na prawdę ładnie wyglądacie razem
- Idziesz dzisiaj do pracy?- Zapytałam go- Bo mam pomysł
- Pomyślmy, dzisiaj niedziela, akurat mam wolne, a co?
- Może...- Nie dokończyłam bo nagle rozległ się dzwonek do drzwi- Zobaczę kto to- Poszłam otworzyć drzwi, a gdy zobaczyłam kto w nich stoi myślałam, że za chwilę go wywalę stąd
- Powiedziano mi, że Cię tu znajdę
- Neal?- Zapytałam zszokowana i jednocześnie na maksa wkurwiona
Nowa część:
- Dawno Cię nie widziałem Claire- Przyznał
- Co Ty tu robisz? W ogóle jak mnie znalazłeś?
- Popytałem o Ciebie i tak oto jestem
- Skarbie- Carlisle nagle znalazł się obok mnie- Coś nie tak?- Zapytał
- Nie, on pomylił adresy
- Claire przestań, nie przedstawisz mnie?
Doskonale wiedziałam co on tu robi, znowu próbuje robić to co kiedyś, ale tym razem jestem mądrzejsza i silniejsza i nie dam mu się omamić, ani nie pozwolę skrzywdzić nikogo z tej rodziny
- Skoro Claire nie chce, to ja się przedstawię Neal Cafrey
- Carlisle Cullen
- Carlisle pozwolisz, że wyprowadzę gościa na zewnątrz i mu nawtykam?
- Iść z Tobą?
- Nie, poradzę sobie z nim
Pociągnęłam gościa dosyć boleśnie za ramię, aż się zachwiał i wyprowadziłam go z domu. Gdy oddaliliśmy się od domu, ja go puściłam i odwróciłam się prędko wkurzona
- Co Ty tu do diabła robisz? Nie wyraziłam się jasno? Nie chcę mieć z Tobą nic wspólnego! Tak trudno Ci to zrozumieć?
- Claire uspokój się, ja od Ciebie nic nie chcę
- Może kiedyś byłam naiwna i głupia i dałam Ci się omamić, ale teraz już taka nie jestem i nie licz na to, że w czymkolwiek Ci pomogę- Dałam mu do zrozumienia
- A możesz mnie przynajmniej wysłuchać?
- Nie!- Krzyknęłam- Wynoś się z tego miasta, z tej posesji i z mojego życia raz na zawsze!
- Ale o co Ty tak na prawdę masz do mnie pretensje co? Co ja Ci takiego zrobiłem?- Zapytał wpatrując się we mnie tymi niebieskimi ślepiami
- Co mi zrobiłeś? Masz jakieś zaniki pamięci krótkotrwałej czy co?
- Chodzi Ci o tamto? Musiałem to zrobić inaczej oni by Cię zabili
- Zdradziłeś mnie i zostawiłeś na pastwę losu!
- Odszedłem od nich, nie chciałem dłużej do nich należeć. Chcę, żebyś wiedziała, że nie jestem twoim wrogiem
- Mam teraz nowe życie i nową rodzinę, a Ty trzymaj się od nich z daleka!- Wrzasnęłam na niego
- Niech zgadnę ten blondyn to twój chłopak?
- Tak chłopak i bardzo go kocham
- Jest wampirem?
- Nie twój zasrany interes
- Przepraszam za tamto, ale nie miałem wyjścia, zagrozili, że ją zabiją i, że wszyscy poznają prawdę o mnie. Nie miałem wyjścia, Claire musisz mi uwierzyć
- Ale nie wierzę! Wynoś się stąd! I nigdy nie wracaj
Odwróciłam się i wróciłam do domu. Gdy weszłam do środka, a potem westchnęłam bo zaczęło się wszystko układać to oczywiście ten nagle musiał się pojawić bo jakże by inaczej
- Claire wszystko w porządku?- Zapytał przejęty Carlisle
- Nie, nic nie jest w porządku!
- Kto to był?- Zapytała Rosalie
- Ktoś z mojej przeszłości, fałszywy i zakłamany dupek
***
Siedziałam w swoim pokoju i nawet nie chciałam myśleć co ten dupek tu robi, jak w ogóle mnie znalazł? Moje zamyślenie przerwało pukanie w drzwi. Spojrzałam na tę osobę
- Nie musisz pukać
- Wiem, ale myślałem, że może śpisz, albo jesteś zajęta
- Czym miałabym być zajęta niby?- Zapytałam
- Nie wiem
Usiadł na brzegu łóżka i chyba się zastanawiał co miał powiedzieć
- Carlisle coś się stało?- Zapytałam
- Masz może ochotę na spacer?
- Teraz?
- Jest pochmurno, ale nie pada, moglibyśmy iść na spacer, co Ty na to?- Zapytał
- W sumie czemu nie- Przyznałam- Za chwilę zejdę
- Dobrze
Gdy Carlisle zszedł na dół, ja podniosłam się z łóżka i zamieniłam tylko bluzę na czarną skórzaną kurtkę z kołnierzem na bok i botki czarne na słupku, a potem zeszłam na dół
- Idziemy?- Zapytał Carlisle
- Tak
Wyszliśmy z domu i poszliśmy do lasu na spacer, było pochmurno, ale nie padało na szczęście
- To czym chciałaś pogadać?- Zapytałam go
- Czemu uważasz, że wyszliśmy na spacer po to, że chcę o czym pogadać?
- A nie? Widzę to po Tobie, zbierasz się, żeby zacząć, ale nie wiesz jak- Stwierdziłam
- Pamiętasz jak w swoje urodziny zapytałaś mnie czy ciężko mi było gdy zostałem wampirem? I ile miałem lat gdy zostałeś przemieniony?
- Carlisle nie musisz i tym mówić jeśli nie chcesz
- Postanowiłem, że powiem Ci wszystko co chcesz wiedzieć, opowiem Ci jak to było
- Ale...
- Nie chcę mieć przed Tobą żadnych tajemnic- Przyznał
- Dobrze
- Urodziłem się w 1640 roku, a przemieniony zostałem w 1663. Zrobił to stary wampir który mieszkał w kanałach w Londynie
- Mieszkałeś w Londynie?- Zapytałam zaciekawiona
- Tak, pochodzę z Londynu, miałem 23 lata gdy zostałem wampirem, wychowywał mnie ojciec który był nietolerancyjnym anglikańskim pastorem, walczył on ze złem i popierał prześladowanie katolików. W Londynie i jego okolicach prowadził polowanie na czarownice, wilkołaki i wampiry. Był on na prawdę surowy, dużo ludzi przez niego zginęło lub spłonęło na stosie- Zamilkł na chwilę i spuścił głowę na dół wpatrując się w ziemię
Położyłam mu rękę na ramieniu w ramach wsparcia go
- Nie musisz mówić, ja nie muszę wiedzieć wszystkiego- Stwierdziłam patrząc na niego i wyraźnie było widać, że sprawia mu to ból
- Nie chcę mieć przed Tobą tajemnic i chcę, żebyś wiedziała kim jestem na prawdę i jak stałem się wampirem- Wyjaśnił mi- Gdy mój ojciec był już starszy kazał mi kontynuować jego dzieło- Mówiąc to wyraźnie zakpił- Jednak ja miałem zupełnie inne poglądy i wcale nie cieszyło mnie szukanie zła u niewinnych ludzi. W tamtych czasach jak na 23 lata byłem inteligentny i wytrwały
- Nadal taki jesteś- Przyznałam co było prawdą
On się uśmiechnął lekko i kontynuował
- W końcu odkryłem grupę wampirów które żyły w kanalizacji miejskiej, wtedy zebrałem grupę chętnych osób do pościgu, a potem ukryliśmy się i czekaliśmy, aż nadejdzie noc przeczuwając, że właśnie wtedy one wyjdą na ulice. I mieliśmy rację po gdy tylko nastała noc pojawił się wampir, widać było, że nie jadł od dłuższego czasu
- Co się stało?- Zapytałam
- Zaatakował grupę ludzi którzy byli ze mną, dwoje zabił na miejscu, a mnie tylko zranił chodź dobrze wiedziałem co to dla mnie oznacza. Każdy zarażony mógł skończyć na stosie więc ukryłem się w piwnicy, żeby to przeczekać
- Wtedy zaczęła się przemiana?
- Tak, nie mogłem wytrzymać, ale wiedziałem też, że nie mogę krzyknąć bo zaraz ktoś by mnie znalazł. Nie wydałem ani jednego odgłosu co było bardzo trudne- Znowi zamilkł- Po wszystkim zdałem sobie sprawę z tego kim się stałem, byłem przerażony, wielokrotnie próbowałem się zabić, chciałem się utopić, ale żaden sposób nie działał. Więc pomyślałem, że zagłodzę się na śmierć, a u nowonarodzonego głód jest ogromny, ale na szczęście udało mi się nad tym zapanować
Szliśmy tak przez las, a ja słuchałam historii Carlisle 'a i nie mogłam uwierzyć, jak taka dobra osoba mogła doświadczyć tyle zła, tak potwornego bólu? I to tylko dlatego, że jakiemuś dziadowi zachciało się nagonki na czarownice i wampiry...
- Mijały tygodnie, miesiące, a ja nienawidziłem się jeszcze bardziej, ukrywałem się w takich miejscach gdzie nie natknąłbym się na żadnego człowieka. Byłem świadomy tego, że moja siła woli staje się coraz słabsza- Przyznał, a ja wzięłam go za rękę i wcale nie przeszkadzało mi, że rękę miał zimną jak lód- Pewnej nocy usłyszałem stado jeleni w lesie i wtedy ogarnęło mnie niepochamowane pragnienie
- Zaatakowałeś je?
- Tak, ale i wtedy poczułem, że nagle wracają mi siły. Poczułem, że znów żyję- Przyznał- Wtedy też odkryłem, że mogę żyć bez zabijani ludzi tylko mogę żywić się wyłącznie krwią zwierząt. Od zawsze lubiłem się uczyć, a teraz miałem na to całe wieki- Zaśmiał się krótko- W nocy zawsze uczyłem się nauk przyrodniczych, medycyny i uczyłem się też muzyki
- Nadal ją lubisz?- Zapytałam niezwykle zaciekawiona
- Tak, chodź za bardzo nie mam czasu- Stwierdził- Studiowałem na uniwersytetach w całej Europie i tam właśnie poznałem klan Volturi. Na początku XVII wieku gdy studiowałem we Włoszech Volturi się o mnie dowiedzieli, stary klan założony przez Aro, Marka i Kajusza. Oni dość różnili się od tych wampirów które żyły w londyńskich ściekach. Były eleganckie i wyrafinowane, muszę nawet stwierdzić, że przez pewien czas podziwiałem ich kulturę. Ale z kolei oni próbowali przekonać mnie, żebym stał się taki sam jak oni czego nie chciałem więc postanowiłem przekonać ich do swojej filozofii która ma na celu szacunek do ludzi. Przez co we Włoszech narodziła się legenda o " dobrym wampirze" zagorzałym wrogi złych wampirów chodź tak na prawdę ja miałem dobre układy z Volturi- Przyznał nie przestając opowiadać, a ja słuchałam go jak zahipnotyzowana- Po dwudziestu latach postanowiłem wyjechać, żeby zwiedzić nowy świat. Jednak samotność zaczęła mi doskwierać więc postanowiłem znaleźć inne wampiry które wyznają taką samą zasadę jak ja
- Że można żyć bez zabijani ludzi?- Dokończyłam za niego
- Tak, gdy dotarłem do Ameryki niestety szybko odkryłem, że wcale nie jest tam tak jak bym się spodziewał, ale dało mi to jeden plus. Mogłem zacząć pracować jako lekarz i wtedy czułem, że ratuję ludziom życie, w równowadze za krzywdy jakiej doznają oni ze strony wampirów. Oczywiście przez kilka lat dręczyło mnie sumienie, sam nie widziałem czy można kogoś skazać na bycie wampirem. Ale w podjęciu tej decyzji pomogła mi pewna kobieta która trafiła razem ze swoim synem do szpitala w Chicago, miałem wtedy nocny dyżur, a szalała wtedy epidemia Hiszpanki
- Byłeś w roku 1918?- Zapytałam zaskoczona
- Owszem, pracowałem właśnie na nocną zmianę w szpitalu w Chicago, gdy przywieziono do szpitala matkę o syna, Elizabeth Masen ona i jej syn utrzymali się przy życiu znacznie dłużej niż inni ludzie, prosiła mnie, żebym uratował jej syna, chyba przeczuwała, że nie jestem tylko zwykłym lekarzem- Przyznał patrząc na mnie- Jej syn leżał razem z nią na tej samej sali, gdy spojrzałem na niego żal mi się go zrobiło był taki młody i miał przed sobą całe życie
- Przemieniłeś go?
- Zgadza się
- Czekaj... Czy to Edward?- Zapytałam domyślając się kim był ten chłopak
Carlisle kiwnął głową przyznając mi rację
- Znałeś jego matkę?
- Krótko, ale tak
- Co się z nią stało?
- Niestety zmarła niedługo po niej miał umrzeć Edward, ale go uratowałem... Przynajmniej tak mi się wydaje
- Uratowałeś mu życie Carlisle, ocaliłeś go przed śmiercią- Uświadomiłam mu co wtedy zrobił
- Ale jakim kosztem?- Zapytał
- Takim, że żyje, dałeś mu drugie życie i teraz może być szczęśliwy, poznał Belle, może kiedyś się z nią nawet ożeni- Przyznałam siłą powstrzymując łzy w oczach
On znowu się uśmiechnął lekko do mnie słysząc to co powiedziałam
- Oboje byliśmy zaskoczeni gdy okazało się, że Edward umie czytać w myślach innych ludzi- Przyznał
- Na prawdę?
- Tak. Jednak szybko zdałem sobie sprawę, że jego dar jest wyjątkowy przez co musiałem go chronić przed Volturi więc wyruszaliśmy w drogę, a dla niepoznaki mówiłem osobom które spotkaliśmy na swojej drodze, że Edward jest młodszym bratem mojej nieżyjącej żony- Wyjaśnił- Co oczywiście nie było prawdą. W 1921 roku przeprowadziliśmy się do Ashland- Nagle Carlisle się zatrzymał i zamilkł
Ja się odwróciłam i spojrzałam na niego przejęta bo jego wyraz twarzy był nade wszystko bardzo niepokojący, a wręcz zmartwiony
- Carlisle? Wszystko w porządku?- Zapytałam patrząc na niego
- Tak, oczywiście
- O kim teraz chciałeś powiedzieć?
- O nikim- Szybko uciął temat- Kiedy szedłem do szpitala Rochester w stanie Nowy Jork, znalazłem na ulicy okrutnie pobitą i zmasakrowaną dziewczynę, zrobiło mi się jej żal więc zabrałem ją do domu i przemieniłem ją. W głębi serca miałem nadzieję, że będzie ona kiedyś z Edwardem, ale nic z tego nie wyszło
- To Alice?
- Nie
- Rosalie?
- Tak
Teraz wreszcie zrozumiałam dlaczego Rosalie tak bardzo mnie nienawidziła na początku. Ma żal o to, że Carlisle nie zapytał jej czy chce zostać wampirem
- Rosalie z wielką niechęcią dostosowała się do zasad które zarzuciłem- Przyznał- Niedługo później Rosalie przyniosła do domu umiejącego Emmetta i błagała mnie, żebym go uratował więc jego też przemieniłem, potem Rosalie wybrała Emmetta na swojego partnera, a ja zgodziłem się na to bo w pewnym sensie tylko tak mogłem jej wynagrodzić to, że odebrałem jej życie- Winił się za to, było słuchać to w jego głosie- Potem przeprowadziliśmy się do stanu Waszyngton na zachód od półwyspu Olympic. Tam też z wielkim zaskoczeniem odkryłem plemię Indian którzy zmieniają się w wilki
- Plemię Quiletueów?- Dopytałam
- Tak to oni. Mieli już za sobą spotkanie z wampirami, które nazywali Zimnymi Ludźmi, więc uważali, że ich obowiązkiem jest chronić ludzi przed tymi istotami. Nie chciałem krzywdzić wilkołaków więc zawarłem pakt z przywódcą sfory Ephraimem Blackiem, porozumiałem się z nim z pomocą Edwarda i z sprawą jego dar czytania w myślach.
- Co zawiera ten pakt?- Zapytałam bo nie wiedziałam, że oni mają takie coś
- Na mocy paktu wyznaczone zostały granice terytorium naszego czyli Cullenów i Quiletueów. Zgodziliśmy się nigdy nie wyrządzić krzywdy ludziom co oznacza, że już nigdy nie przemienimy żadnego człowieka w wampira
- Co!? Czyli mam rozumieć, że nie będziesz mógł mnie przemienić?-Zapytałam zszokowana
- Z Tobą jest inaczej Claire
- Ale ja też jestem człowiekiem, a gdy to zrobisz złamiesz pakt i co wtedy? Zabiją Cię?
- Nie martw się teraz o to- Poprosił mnie patrząc na mnie- Quiletueci uważają przemianę w wampira za równoznaczną z samobójstwem- Wyjaśnił mi- Wampiry i wilkołaki obiecali, że będą strzec tajemnicy drugiej przed ludźmi
- Każdy powinien mieć wolną wolę, a co jeśli ktoś chce, żeby go zmienić? Wtedy oni też uznają to za samobójstwo?- Zapytałam obruszona
- Na razie nie było takiej potrzeby więc trzymamy się paktu- Wyjaśnił- Nadal przeprowadziliśmy się, kiedy było to konieczne. W końcu w Denali na Alasce znalazłem to czego od początku szukałem w Ameryce - grupę wampirów które uważały tak samo jak ja czyli popierały to, że możemy się żywić krwią zwierząt. Bardzo się zaprzyjaźniliśmy i zaczęliśmy traktować jako dalszą rodzinę. Potem dołączyli do nas Alice i Jasper, podróżowali jako para. Wreszcie wróciliśmy do stanu Waszyngton tym razem do Forks gdzie zamieszkaliśmy, a ja zatrudniłem się tutejszym szpitalu
- Nie wiem co mam powiedzieć, Carlisle tyle wycierpiałeś i za co? To nie sprawiedliwe- Stwierdziłam i od razu go przytuliłam najmocniej jak potrafiłam
On chyba też tego potrzebował bo tak samo się we mnie wtulił...
- Jesteś dobrą osobą Carlisle i pomimo, że Twoje serce nie bije Ty jes masz. Uratowałeś tyle żyć chodź sam tak dużo wycierpiałeś- Nie mogłam tego zrozumieć
- Claire jak możesz mówić takie rzeczy? Po tym gdy wiesz, że w nikim innym się nie zakochasz? Nie dałem Ci wyboru, zgodziłem się wiedząc na co Cię skazuje
Nie wytrzymałam i uciszyłam go tym samym całując go...
Po chwili się odsunęłam się od niego i popatrzyłam mu w oczy
- Nigdy nie waż się mówić, że jesteś złą osobą, albo, że jesteś potworem rozumiesz? Nigdy
- Tak jest
- Wie Pan, że Pana kocham Panie Doktorze?- Mówiąc to patrzyłam mu w te piękne oczy
- A wie Pani, Panno Lockwood, że ja też Panią kocham?- Czekałam na to gdy on to powie
- Ja bardziej
- Nie kłóć się ze mną- Ostrzegł mnie
- Wracamy? Bo chyba zaraz będzie padać
Spojrzałam w niebo i faktycznie ciemne chmury nadchodziły
- Wracajmy, trochę zgłodniałam- Przyznałam
- No to wracamy do domu, coś się pomyśli
- Marzę, żeby zobaczyć jak gotujesz. A może nawet byście mogli spróbować zjeść coś normalnego?
- Nie wiem, to by było trochę dziwne
- Jest jakieś prawo które wyraźnie mówi, że wampiry nie mogą normalnie jeść?- Zapytałam bo jakoś nie mogłam uwierzyć w to
- I tak i nie
- Nikt nie musi wiedzieć
- Claire, cieszę się, że chcesz dla nas jak najlepiej, ale lepiej nie denerwować Volturi
- Volturi są we Włoszech, a tu jest Portland, nawet nie mają pojęcia co my w tej chwili robimy
- Nie znasz Volturi, na każdym kroku można spotkać od nich jakiegoś szpiega
- Szpiega?- Zapytałam zszokowana i nagle coś mi się przypomniało- Neal
- Co?
- Nie nic
............................................................
Wróciliśmy do domu, a tam wszyscy jak ja zawołanie zaczęli śledzicie nas wzrokiem
- Gdzie byliście?- Zapytał zaciekawiony Blaine
- Na spacerze- Odpowiedziałam
- Prawie- Spojrzał na zegarek- Dwie i pół godziny?- Zdziwił się
- Mieliśmy coś do omówienia z Carlisle 'em
- Ale wszystko w porządku?
Spojrzałam na Carlisle 'a, a ten się do mnie uśmiechnął
- W jak najlepszym
....................................................................
..................................
Część 22.
....................
Carlisle opowiedział Claire o czasach gdy został przemieniony w wampira
..........................
I chyba wszystko wskazuje na to, że wreszcie Claire i Carlisle są parą
...............................
Ale pytanie czy Claire powie mu kim na prawdę jest Neal? I jak Carlisle zareaguje na prawdę?
..........................................
Jak zwykle po przeczytaniu zostawcie komentarz i gwiazdkę
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top