05. SOMEBODY TO LOVE

– Myślę, że możemy już iść – zaproponowała czarnowłosa, gdy tylko skończyła jeść swoją jajecznicę z boczkiem. – Było bardzo pyszne, pani Spellman – spojrzała na kobietę z uśmiechem na ustach.

– Proszę mów mi Hilda, przez „pani" czuję się staro – zaśmiała się lekko Hilda, a rudowłosa spojrzała na nią nieco zdegustowana. Nie rozumiała, jak jej siostra potrafiła w tak szybkim czasie już niemal przyzyczaić się do obecności Bogini. Nawet tak bardzo, że czuła się przy niej rozluźniona i prosiła, żeby mówiła do niej po imieniu. Pomińmy fakt, że ona sama nie była lepsza, bo nie potrzebowała dużo czasu by w jakimś stopniu oswoić się z informacją, że ta czarnowłosa kobieta jest tak naprawdę potężną Boginią Magii.

– W takim razie Hildo, proszę zwracaj się do mnie po imieniu, ty też Ambrose – zerknęła łągodnie na chłopaka, któremu oczy się zaświeciły z eksyctacji. Zelda przewróciła oczami na tą mdławą scenę. Miała ochotę już, jak najszybciej znaleźć się u siebie i ogarnąć jakieś ubrania dla Hekate.

– Chodźmy – pośpieszyła Hekate, która skinęła głową po czym wstała. Podeszła do Zeldy i zaczekała, aż ta odstawi swój pusty kubek po kawie oraz zapali papierosa. Gdy miały już wychodzić z jadalni do środka pomieszczenia weszła Sabrina, która chyba nie zauważyła stojącej przy rudowłosej Hekate. Blond włosa dziewczyna ubrana była w beżowy sweter z goflem, czerwony płaszczyk pewnie ubrany ze względu na jesienną porę i czarną spódnicę do kolana.

– Hej cioteczki i Ambrose – rzuciła cała w skowronkach, gdy zdjęła z siebie płaszczyk. Najwyraźniej jej spacer ze Scrach'em był bardzo romantyczny i udany. O tyle dobrze, że chociaż jeden problem się sam rozwiązał.

– Cześć, skarbie. Herbaty? – Zapytała Hilda, której uśmiech się poszerzył widząc nastrój panujący u dziewczyny. Bardzo się cieszyła, że układało się jej z Nicolasem. Według niej byli bardzo uroczą parą.

– Co? A tak – pokiwała ochoczo głową. Dopiero wtedy jej wzrok spoczął na drugiej ciotce i stojącej obok niej kobiecie. – Przepraszam, nie zauważyłam pani, jestem Sabrina – wyciągnęła w jej stronę rękę i uśmiechnęła się ciepło. Jej uśmiech nieco zanikł, gdy zobaczyła, że nieznajoma była ubrana w długą czarną suknię, która przypominała jej jakieś stare czasy. Przyjrzała się uważnie jej spokojnej twarzy i ze zdziwieniem musiała stwierdzić, że nigdy dotąd nie widziała tak pięknej kobiety.

Zelda skrzywiła się lekko i swoją ręką opuściła wyciągniętą rękę dziewczyny w kierunku Bogini. Sabrina spojrzała na nią z niezrozumieniem, ale się nie odezwała tym samym pozwalając kobiecie mówić.

– Sabrino, nasz dom zaszczyciła Bogini Mocy i Księżyca, Mroczna Matka, Przewodniczka Czarownic, Potrójna Bogini Hekate, która stoi właśnie przed tobą. Wyciągnięcie w jej stronę ręki jest... niestosowne – skarciła ją zimnym sykiem, tak jakby w jakiś dziwny sposób broniła Boginię przed czyimś dotykiem.

Hekate położyła jej rękę na ramieniu tym samym ją uspokajając i wprawiając w dziwny stan. Pochyliła się w stronę rudowłosej i muskając swoimi wargami jej ucho wyszeptała.

– Zeldo, nie muszę chyba przypominać, jak niestosowne było zamknięcie mi drzwi przed twarzą oraz grożenie mi nieprzyjemnościami – wyszeptała jedwabistym głosem do jej ucha. Kobieta zamarła czując, jak po jej ciele przebiegają przyjemne dreszcze. – Jednak powiem ci, że po tobie mogłam się tego spodziewać – dodała nieco rozbawiona po czym odsunęła się od niej i wyprostowała. – Miło cię poznać, Sabrino – skinęła głową obdarzając małym uśmiechem nieco wybitą z tropu dziewczynę.

– E... co? To znaczy, mi panią też – powiedziała szybko wciąż nie mogąc przyswoić tego co się działo. Ambrose zachichotał cicho widząc scenkę przed nim.

– Kuzyneczko, zostaw już Hekate i cioteczkę Z. Na pewno potem będziesz mogła je pomęczyć. Teraz muszą ogarnąć nowy look dla Bogni przed jutrzejszym wyjściem do Akademii – powiedział czarownik powstrzymując chichot. Zelda, gdyby nie była sobą być może podziękowałaby mu, ale jako, że nie bywała taka wylewna, jak siostra, po prostu pociągnęła za sobą czarnowłosą.

– Czemu tak właściwie gościmy u siebie tą Boginię? – Zdążyły usłyszeć pytanie Sabriny zanim weszły do głównego holu. Potem nie usłyszały już dobrze odpowiedzi Hildy, która wspomniała chyba coś o wskrzeszeniu jej i szczęściu rodziny do goszczenia u siebie ważnych osobistości.

Dopiero wtedy Spellman puściła nadgarstek Hekatę z małą niechęcią, ale się nie odezwała. Obie w milczeniu pokierowały się do sypialni Zeldy i Hildy. W między czasie kobieta parę razy musiała przystanąć i poczekać na przyglądającą się z zainteresowaniem wnętrzu domu Bogini. Co dla rudowłosej wydawało się być normalne, dla niej wydawało się być nieco... obce i nowe. Niestety, ale co mogła poradzić na to, że od kilkunastu, albo setnych lat nie odwiedzała śmiertelnych. Przynajmniej nie jako ta postać. Jej pozostałe dwa wcielenia zajmowały się tym, a ona tylko pilnowała wszystkiego u siebie.

– Co to? – Zapytała ciekawsko Hekate tym samym znowu zatrzymując Zeldę. Czarownica odetchnęła już trochę zirytowana i odwróciła się w jej stronę by dowiedzieć się o co pytała. Przymknęła oczy i znowu wypuściła wstrzymywane powietrze.

– To jest... radio – odpowiedziała jej po chwili. – Służy do puszczania muzyki – podeszła do niej i do urządzenia.

– Puszczania muzyki? – Zmarszczyła brwi, a jej ciemne oczy zaczęły się wpatrywać w Zeldę z jeszcze większym zainteresowaniem. – Czy... możesz mi pokazać? – Spytała nieco nieśmiałym głosem, a jej blade policzki się lekko zaczerwieniły. Widać było, że ta sytuacja była dla niej całkowitą nowością i przez to nie wiedziała się, jak ma się zachować.

Rudowłosą w jakiś sposób ten widok rozczulił. Tym razem to Hekate wydawała się być zagubiona i potrzebowała kogoś kto ją poprowadzi. I choć Bogini była Przewodniczką po głębi i zakamarkach duszy, to tym razem to Zelda miała się stać jej Przewodniczką po tym nieznanym dla niej świecie, który miała dopiero odkryć. A może nawet one obie miały być dla siebie Przewodniczkami, które będą się w stanie uzupełniać.

Skinęła głową po czym pochyliła się by włączyć radio i ustawić odpowiednią stację. Już po chwili do ich uszu dotarły pierwsze dźwięki utworu Queen, Somebody To Love. Jak bardzo to ironicznie było, to jednak Zelda lubiła ten zespół. Muzyka jako jedna z niewielu śmiertelnych rzeczy była jej przyjemna i potrafiła w jakiś sposób, albo ukoić, albo pobudzić zmysły.

Zerknęła na Hekate, która miała teraz przymknięte oczy i lekko rozchylone usta. Wydawało się, że w tamtej chwili rozkoszowała się tylko lecącą muzyką, ale takie wrażenie sprawiała tylko dla Zeldy. Bowiem tak naprawdę Bogini, owszem słuchała z przyjemnością muzyki, ale rozkoszowała się też przyjemnymi perfumami Zeldy, gdy ta była tak blisko jej w momencie włączenia radia.

– To takie relaksujące – wyszeptała Hekate nie chcąc by ktoś oprócz rudowłosej ją usłyszał. Delikatnie zaczęła się kołysać w rytm muzyki, która pochłonęła ją w swoje szpony. Zelda również postanowiła się napawać z Boginią piosenką. Obie z zamkniętymi oczami wsłuchiwały się w lecące dźwięki i rozkoszowały się swoją obecnością. Mimowolnie z ust Zeldy zaczęły wypływać słowa piosenki, które cicho śpiewała. Zatraciła się w nich nie zwracając uwagi na tym razem przyglądającą się jej Hekate. Dopiero, gdy muzyka powoli ucichła, Spellman poczuła, jak czarnowłosa chwyta ją za rękę i splata ich palce. Wtedy, jakby wyrwana z jakiegoś transu otworzyła oczy, zerkając na nią z przyjemnym poczuciem ciepła. – Masz piękny głos – powiedziała po chwili wpatrywania się w nią.

– Dziękuję – odpowiedziała pochylając głowę w celu zasłonienia lekko zaróżowionych policzków. Stały tak jeszcze chwilę w ciszy zanim Zelda się podniosła głowę i spojrzała na radio z którego zaczęła wygrywać kolejna piosenka. Ta jednak nie była tak samo przyjemna jak ta pierwsza więc kobieta zdecydowała się już wyłączyć je. – Chodźmy – rzuciła szybko po czym nie czekając na Boginię ruszyła przed siebie.

Zdławiła chęć ponownego chwycenia ją za dłoń i być może przyciągnięcia jej bliżej siebie. Wiedziała, że to co się w środku niej działo było nieodpowiednim. Nie powinna tak reagować na dotyk Hekate, jednak coś w nim było dla niej dziwnie znajome. Tak jakby już kiedyś to samo czuła, ale nie pamiętała kiedy.

Macie jakieś ulubione shipy z CAOS?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top