01. WIKTORIAŃSKA SUKNIA
Tej nocy, gdy księżyc świecił zza gęstych chmur Zelda Spellman w ogóle nie potrafiła zmrużyć oka. Miała, jakieś dziwnie przeczucie, że coś się niedługo zdarzy. Obawiała się, że to znowu będzie coś złego, coś co zagrozi jej rodzinie. Nie chciała by to się znów zdarzyło. Już za dużo razy ich to spotykało, a dopiero co trochę odsapnęli po ostatnich problemach.
Ona sama chciała odpocząć. I to tak porządnie. Zelda wiedziała, że ostatnimi czasy trochę za dużo razy musiała brać na siebie obowiązek jako tako utrzymania rodziny, zajmowania się Akademią Sztuk Niewidzialnych i byciem Arcykapłanką. Wciąż też czuła się dziwnie z tym, że jej magia była strasznie słaba i tak jak reszta jej kowenu była zdana na łaskę... no właśnie kogo? Teraz sławili Hekate, ale czy mogli liczyć na jakieś łaski z jej strony? Łaski w postaci magii? Nie chciała pozostać w takim stanie, będąc niemal bezbronną i niezdolną do chronienia swojej rodziny. Choć wydawało się, że ich problemy zniknęły, to jednak tak nie było.
Tak więc teraz stała w kuchni, w kompletnym mroku i ciszy. Co chwilę zaciągała się swoim papierosem, który chociaż na chwilę sprawiał, że się uspokajała. Dziś, jednak za dużo nie zrobił, dlatego w drugiej ręce trzymała już prawie pustą szklankę whisky. Alkohol był drugi po papierosach w kolejce do jej ulubionych uspokajaczy. Jak na razie spełniał swoje zadanie.
Jej ciało powoli się rozluźniało, a ona czuła już nadchodzący błogi spokój, który tak bardzo w tej chwili pożądała. Przymknęła oczy i wypuściła obłoki dymu. Światło księżyca wpadało przez okno przy którym stała i przyjemnie oświetlało jej twarz.
Podskoczyła słysząc pukanie do drzwi co ją trochę zdziwiło. Była w końcu czwarta godzina, kto mógłby coś od nich chcieć? Odstawiła szklankę na stół i poprawiła swoją długą koszulę nocną, która za każdym jej krokiem się za nią ciągnęła.
Podeszła do drzwi z mieszanymi uczuciami czy może nie zignorować pukania i poczekać aż ten ktoś sobie pójdzie, ale jej ciekawość przezwyciężyła. Nawet nie spojrzała przez wizjer, tylko od razu otworzyła drzwi i zdziwiona zaniemówiła.
Przed nią stała nad wyraz piękna, blada kobieta. Jej włosy były czarne jak dzisiejsza noc, a oczy ciemne z jakimś dziwnym błyskiem. Zeldzie przez moment wydawało się, że blada skóra Nieznajomej świeci od blasku księżyca, jednak to wrażenie szybko minęło. Co najbardziej zdziwiło Zeldę, to staroświecki ubiór pięknej kobiety. Był to czarny futrzany płaszcz, pod którym kobieta miała na sobie wiktoriańską suknię w tym samym kolorze. Gorset sukni uwydatniał jej idealne kształty, którymi nawet rudowłosa była zdziwiona. Ta kobieta była... za idealna, za piękna.
Spellman zmarszczyła brwi wciąż przyglądając się dziwacznej kobiecie, która ze spokojem na twarzy milczała, również się w nią wpatrując. Podczas tej krótkiej chwili miała wrażenie, że od Nieznajomej bije jakaś dziwna, ale potężna energia, magia.
Zmusiła się by nie zrobić kroku w tył czując jej słodki zapach pomieszany właśnie z magią. To była czarownica. Na pewno, ale co tutaj robiła? W dodatku tak dziwacznie ubrana.
– Czy mogę pani jakoś pomóc? – Wydusiła w końcu z siebie Zelda, starając się przybrać spokojną i obojętną maskę, jednak wewnątrz niej pojawiło się uczucie niepokoju. Co jeśli ta Nieznajoma kobieta była kolejnym problemem? Hekate, oby nie.
– To już zależy od ciebie, Zeldo Fiono Spellman – odpowiedziała po chwili milczenia. Jej głos był niezwykle jedwabisty i przyjemny, ale też sprawiał, że po plecach Zeldy przebiegały dreszcze. Jej brwi ściągnęły się jeszcze bardziej, a ręka zacisnęła się na trzymanych drzwiach by zamaskować jej drżenie.
– Przepraszam, ale kim pani... jest? – Zapytała czując coraz bardziej narastający niepokój.
– Hekate – skinęła głową, a jej głos brzmiał jakby w ogóle nie żartowała.
Kobieta poczuła, jak wszystko w okół niej i czarnowłosej zwolniło. Tym razem Zelda nie powstrzymał się i postąpiła kilka kroków do tyłu niemal tracąc równowagę. Nie, to nie mogła być prawda. To nie mogłaby... sławiona przez nich Hekate. Ta sama Hekate, która przywróciła do życia jej siostrę. Musiała wypić za dużo alkoholu, który teraz płatał jej figle. To było jedyne wytłumaczenie.
– To nie może być prawda – wymsknęło jej się zanim zdążyła pomyśleć. Ciemna brew kobiety powędrowała do góry, a jedna z jej rąk wyglądała na idealnie zaokrąglonym biodrze. Zelda przełknęła nerwowo ślinę zanim kontynuowała. – Ty nie możesz być Hekate. Ona... ty... – nie umiała skleić zwięzłego zdania co nieco rozczuliło drugą kobietę, która nieco uniosła kąciki swoich różanych ust. Zelda poczuła, jak wszystko w niej wrze. Czuła się, jakby tłumaczyła się swojej matce, z powrotem będąc dzieckiem. Odetchnęła głęboko nakazując się sobie uspokoić. – Niech mnie pani posłucha. Nie wiem kim pani jest i nie wierzę, że jest pani tym za kogo się pani podaję, dlatego proszę by opuściła pani moją posesję, albo spotka się pani z nieprzyjemnościami – wysyczała zimno.
Czarnowłosa podniosła podbródek, a jej oczy zabłysły w blasku księżyca. Zelda starała się utrzymać maskę pewnej i obojętnej, byle by tylko sprawić wrażenie, że jednak wciąż posiada jakieś większe pokłady magii. W końcu ku wielkiej, ale nie widocznej, uldze rudowłosej, Nieznajoma opuściła głowę i skinęła w ciszy, dając za wygraną.
– W takim razie. Życzę miłej nocy, Zeldo Spellman – odezwała się spokojnym melancholijnym głosem i odwróciła w celu odejścia.
Zelda odetchnęła z ulgą po czym zamknęła drzwi o które się oparła. Zaciągnęła się papierosem i wypuściła dym, który zaczął się układać w jakieś kształty. W milczeniu się im przyglądała, a jej myśli zaczęły uciekać gdzieś daleko. W stronę tej podejrzanej kobiety. Czy to rzeczywiście mogła być Hekate? Były małe szanse, ale w końcu Zelda miała już doświadczenie w spotykaniu wychwalanych przez siebie osób. Najpierw Lucyfer, potem Lilith, a teraz Hekate? Pokręciła głową. To było głupie i niedorzeczne.
Zanim zdążyła jakkolwiek zareagować, poczuła, jak słodki zapach magii dociera do jej nozdrzy, a ona traci kontakt ze światem. Nim to się jednak stało zdążyła poczuć czyjeś ramiona, które ją chwytają i chronią przed upadkiem.
Zlitowałam się i dodałam wcześniej pierwszy rozdział. Powiedzcie co o nim myślicie :3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top