Rozdział 24 Turniej więzienny
Kolejne dni mijały bardzo podobnie. Obserwowałam walki Yuri'ego, stojąc w jego narożniku i wspierając go jak tylko mogłam.
Nikogo nie zdziwi fakt; wszystkie walki wygrane. Przeciwnicy byli poturbowani, ale wciąż żyli. Nie mnie to oceniać, ale miałam wrażenie, że to nie jest coś co podoba się Makovi i jego znajomemu. Wnioskując po ich minach, oczywiście.
Od dawna było wiadome, że coś tu nie gra, ale ahh coraz dziwniej się dzieje.
Bardzo dużo czasu spędzałam na siłowni. Sama albo z Yuri'm, to już nie miało znaczenia.
Zaczynałam znowu przelewać ambicje w sport i trenowałam by być najlepszą. By móc powalić mężczyznę na deski. By go zniszczyć, by ledwo dychał, a jego życie wisiało na obszarpanej nici, nad którą Mojry już trzymają nożyce.
Z coraz większą siłą nawalałam w worek, aż ten odskakiwał na 35 cm około.
I musiał zostać oklejony taśmą. W kolejnym miejscu.
A to wszystko by już niebawem, któregokolwiek mojego przeciwnika, móc rozszarpać na strzępy.
Walki, które miały miejsce, przybierały na ilości.
I już niedługo mieliśmy się dowiedzieć dlaczego.
Wtedy wszystko zaczęło nabierać sensu. Ale wciąż nie miałam pojęcia, jak to wpłynie na naszą dwójkę.
Czy jestem samolubna, mając za nic więcej ponad tło, resztę ludzi z więzienia?
Może.
Oj wybaczcie mi, ten świat jest okrutny, a nie ja.
•••
Było stosunkowo wcześnie i jedliśmy śniadanie.
Mógł to być zwykły dzień, w zwykłym więzieniu o zaostrzonym rygorze.
Ale oczywiście, że nie.
To co odwala naczelnik jest przecież ciekawsze.
To co odwala przechodzi już pojęcie i spokojnie może się równać z decyzjami uchwalanymi przez polski rząd.
Jeb*ć pis.
Otóż, po jakże pysznym i pełnowartościowym posiłku, no napewno.
Okej okej, żartuję.
Na mojego chłopaka nie mam co narzekać i naprawdę uwielbiam gdy organizuje mi owsiankę z czekoladą i owocami.
Strażnicy poprowadzili nas na jeden z korytarzy, z którego ściany wychodziła taka metalowa rampa, coś jak rusztowanie na budowie, tylko z jednym poziomem.
Na tej al'a scenie stanął nasz wspaniały dyrektor i zaczął odezwę do narodu.
Nie no, tego pierdolenia to wam oszczędzę.
Ale zapowiedział o jakimś turnieju obejmującym kilka więzień, jeśli się nie mylę, to nie tylko z Rosji.
Będzie ciekawie...
Gdy im jakiś więzień spierdoli i rozjebie komuś ryj!
Szalenie trzymam kciuki za ten scenariusz.
Oczywiście Makov dodał jeszcze, że nasz champion będzie się mierzył po kolei z każdym zawodnikiem, który przyjedzie. A oni sami też mają walczyć między sobą.
Po co, na co? Tego nie powiedział, ale w domyśle można było uznać fakt, że ktoś tu chce napełnić sobie kiermanę.
Wyjaśniło się czemu tyle tych walk zostało przeforsowanych, w ostatnim czasie.
Byłam szczerze zdziwiona, że w tym więzieniu jest aż tyle osób, które mogą się łudzić, że pokonają mojego fightera i staną się zawodnikami tego "turnieju".
- Powodzenia Boyka.- położyłam rękę na jego barku, uśmiechając się do niego lekko. A ten położył dłoń na mojej, odwzajemniając lekko uśmiech.
Nie miałam wątpliwości, że ktoś tu się upewni, że Yuri jest niezwyciężony i zapewni zysk.
A ja jedyne co teraz mogłam zrobić, to udawać grzeczne nieświadome dziecko, by w przyszłości to wykorzystać i odwrócić naszą kartę.
~ Gabinet Makov'a~
Oczywiście, gdy przybyłem, siedział tam też Gaga i ani trochę mnie to nie zdziwiło.
- Jak się czujesz z myślą, że zakwalifikowałeś się do turnieju?- zaczął Makov.
- Nie jest to nic, czego bym się nie spodziewał.
- Oczywiście.- stwierdził Gaga, dołączając do tej kretyńskiej rozmowy i uśmiechnął się po swojemu.
Zastanawiałem się co on kurwa kombinuje.
- Warunki tych walk znasz...
- Jasne, nie służą niczemu innemu jak tylko waszej rozrywce i zapchaniu kieszeni.
- Oh mówisz jakbyś nie miał z tego żadnego profitu.- oh czyżbym cię uraził, panie menadżerze?
Jakby, hajs póki co jest mi zbędny. Zwłaszcza, że moje wyjście za kaucję jest dosyć drażliwym tematem, dla dwójki osób siedzących w tym pomieszczeniu.
Zgadnijcie czemu.
Na jego słowa przewróciłem oczami, w odpowiedzi.
- Coś jeszcze? Miałem zamiar potrenować albo wyruchać swoją dziewczynę. - stwierdziłem poważnie.
Spojrzenia, które wymienili totalnie mi się nie spodobały.
- Tylko dwie rzeczy. Inni więźniowie zjawią się za półtorej miesiąca. Masz jeszcze trochę czasu na treningi.
Z racji, że chcemy dać wam wszystkim równe szanse, będziesz musiał podzielić się salą treningową.
Jakiś strażnik ustali grafik, żeby nie doszło do zbyt wczesnych starć między wami.
- Sama walka ze mną, jest pozbawieniem równych szans.- mówiąc to, opuściłem gabinet, do którego zbyt często jestem zapraszany, jak na mój gust.
•••
- Co z Shatunov?
- Gdy sytuacja będzie się wymykać z pod kontroli, postawimy ją na ring. Zobaczymy jak ta para się zachowa, gdy będą musieli zdecydować kto odejdzie z ringu żywy, a kogo zdejmą martwego.- zakończył z satysfakcją Gaga.
- No nie wiem, czy nie możesz zwyczajnie poprzez dziewczynę, jedynie szantażować Boykę i na tym poprzestać?
- Ale to co ja proponuję jest zabawniejsze, ha i dramatyczniejsze; "Życie teatrem, aktorami ludzie, którzy kolejno wchodzą i znikają."
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top