Rozdział 12 Decyzja

Przesiadywałam w treningowej, jak zawsze.
Ugadałam się z dwoma strażnikami– Alexim i Koychev'em przez to w celi jedynie śpię kilka godzin, a resztę czasu przesiaduję tutaj.
Niekoniecznie ćwicząc.
Dużo myślę.
Boyka nie przychodzi tutaj, z wiadomych przyczyn, przez to też, nie rozmawiałam z nim od tamtej kłótni.
To nie tak, że mi go szkoda.
No dobra, trochę tak.
Ale ja po prostu jestem nadwrażliwa i przejmuję się wszystkim.
Najgorsze jest to, że nie mogę z nikim porozmawiać o nim.
Ale naprawdę porozmawiać. Nie obchodzi mnie to, co widzi całe więzienie. A widzą maszynę wpierdolu, łatwy hajs, więźnia czy mordercę.
Jestem pewna, że Yuri nikomu nie pokazał swojej prawdziwej twarzy, nikogo nie dopuścił do siebie.
Więźniowie go szanują, boją się, czują przed nim respekt, ale nie znają go.
Pytanie tylko, czemu ja sobie nie odpuszczę. Tu nie chodzi o to, by go prześwietlić i dla własnego użytku rozkopać całą jego przeszłość i prawdę o nim. Ja... Nie wiem. Chciałam żeby mi zaufał bo... wydawał się zmęczony życiem jakie kreował w tym miejscu.

Liczy się dla niego bycie najlepszym, bo to zapewni zwycięstwo.
Zwycięstwo zapewni życie.
A na ringu jedyną zasadą jest "zabij albo daj się zabić".
To ważne by w tym miejscu nie pokazać słabości.
Tutaj nawet nie ma mowy o słabej psychice.
Rosja. Nikogo tu nie obchodzi samopoczucie więźnia, który się potem wiesza na sznurówkach, a strażnicy są zdziwieni.
Albo nie. Nawet nie są zdziwieni.
Mają wyjebane.
Pragnę stąd uciec, ale to marzenia.
No i jest coś, co mnie tu trzyma.
Dobra.
Wstaje i pięść owiniętą bandażem, zderzam z otwartą dłonią.
Maszyna ruszyła.

W tym samym czasie.
Cela Rosjanina.

Boyka pov.

Spałem. Było ciemno, jeszcze nie świtało. Zresztą umówmy się, w tym miejscu słońce raczej nie dochodzi.
Wtem usłyszałem darcie mordy, uderzanie pałą o drzwi, brzęk kluczy i w akompaniamencie wycia psów, wpadł tutaj strażnik.
Kurwa o chuja tu chodzi.
A niech pomyślę, Markov.

I tym o to sposobem dostałem jedną z gorszych prac w pierdlu.

Narrator.

- Gorzej być nie mogło.- powiedzieli oboje, wzdychając w tym samym czasie.

Liliana's pov.

Trenowałam jeszcze ciężej, niż zwykle.
Ćwiczyłam wszystko co pokazywał mi tamten idiota, do ciosów łokciami i kolanami dodawałam obalenia z bjj i próbowałam pomiędzy ciosy wpleść akrobatykę, co nie wychodziło mi na takim poziomie jak Boyce, ale i tak było nieźle.
Podciągałam się z obciążeniem, robiłam niezliczoną ilość spięć tułowia leżąc lub wisząc na drążku i ćwiczyłam kalistenikę.

Było okej.
Ktoś przeciętny mógłby uznać, że bardzo dobrze.
Ale wiecie.
Czułam, że czegoś mi brakuje.
Coś mnie blokuje.
Coś przez co, nie mogę ruszyć dalej, nie mogę robić rzeczy 100 razy lepiej.
Zaczynam czuć pasję do tego, a raczej odkopywać starą miłość, ale to nie wystarcza.
Nie mam tej motywacji.
I tego błysku w oku, jak Boyka kiedy nakurwia w worek.
I znowu kurwa o nim myślę.
Co za bulshit.

•••

Kilka godzin później byłam już w celi.
Wzięłam prysznic, przebrałam się i tym podobne.
Rosjanin dopiero teraz wrócił do celi, a ja mimowolnie zauważyłam, że inaczej chodzi.
To jest chód z kategorii: rozkurwiłem sobie nogę i całe moje ciało pragnie kuleć, ale moja duma mi na to nie pozwala.
Ale uznajmy, że kulenie w takiej sytuacji jest normalne, a jak na tego pacana przystało— normalne jest nie danie niczego po sobie poznać.
Bardziej zdziwił mnie fakt, że zauważam takie rzeczy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top