Rozdział 8
* Retrospekcja *
- Matteo, gdzie jesteś - westchnęła pod nosem Dziewczyna, gdy komórka chłopaka po raz kolejny nie odpowiadała.
Lekcje skończyły się już piętnaście minut temu, a oni umówili się, że wrócą razem. Matteo obiecał, że odwiezie ją do domu i spędzą razem miłe popołudnie. Może obejrzą film jedząc popcorn albo zamówię pizze. Teraz jednak chłopaka nigdzie nie było. Ani przy jego szafce, ani przy samochodzie na parkingu. Nie odpowiadała na smsy ani wiadomości, a Ambar była zła i niespokojna. Nie cierpiała być ignorowana, ale zastanawiała się czy coś mu się nie stało.
- Jesteś najlepszy - usłyszała przytłumiony damski głos dobiegający z szatni.
Zmarszczyła brwi i zatrzymała się, niepewnie uchylając drzwi. Pierwszym co zobaczyła byłą twarz Luny Valente, jej przymknięte oczy i brązowe włosy. Potem dostrzegła, że dziewczyna jest naga. Skrzywiła się z niesmakiem, uchylając szerzej drzwi i to co zobaczyła wtedy przeraziło ją, obrzydziło i złamało jej serce jednocześnie. Valente siedziała na kolanach chłopaka, oboje byli nadzy i nie było złudzeń co robią. Dziewczyna tak wzdychała i jęczała bo uprawiali seks. W szkolnej szatni gdzie każdy mógł ich zobaczyć. To było obrzydliwe. Ambar nigdy nie chciała zobaczyć Luny w takiej sytuacji, a na pewno nie z jej chłopakiem...
Już wiedziała czemu Matteo nie odbierał, był zajęty pieprzeniem innej laski.
Jak on mógł jej to zrobić. Jak długo to trwało ? Odkąd ją zdradzał, z jak wieloma dziewczynami i kto o tym wiedział ? Dziewczynie aż zaczęło kręcić się w głowie. Czuła się zdradzona, oszukana, wykorzystana. Zła, bezsilna i chętna zemsty.
Wyjęła swój smartfon i zaczęła nagrywanie tego co się dzieje, jednocześnie starając się na to nie patrzeć. Ten widok ją brzydził i łamał jej serce, jednak potrzebowała dowodu. Bez niego Matteo by się wykpił, zmyślił coś.
Schowała telefon i wyszła przed szkołę. Jak gdyby nigdy nic. Potrzebowała odetchnąć świeżym powietrzem żeby nie zemdleć. Nie chciała by ją zauważyli, a już dość zobaczyła. Tylko co teraz miała z tym zrobić ?
Stała tak, kilka minut, może dziesięć, piętnaście. Czas płynął, a ona tego nie zauważała. Za wszelką cenę chciała przestać myśleć o Matteo, ale w jej głowie wciąż pojawiał się obraz jak jej chłopak zabawia się z Luną. Za każdym razem bardziej bolało i było jej niedobrze na samo wspomnienie tego.
- O, hej Ambar - powiedział Matteo który właśnie wyszedł ze szkoły.
Odwróciła się i zmierzyła go chłodnym wzrokiem. Koszula ponownie była zapięta, krawat i marynarka na swoim miejscu. Spodnie spięta paskiem. Wyglądał jak idealny chłopak. Jakby wcale przed chwilą jej nie zdradził.
- Długo na mnie czekasz ? - spytał podchodząc do niej i musnął ustami jej policzek.
A więc naprawdę zamieszał grać w ta grę i udawać ? Kiedyś jego dotyk i pocałunek cieszył ją, teraz jedynie brzydził.
- Czekałam - powiedziała chłodno - Ale miałeś inne plany, widać coś było ważniejsze niż Twoja dziewczyna.
- No co Ty, musiałem em, pomóc Gastonowi, dlatego tak długo mi się zeszło - wzruszył ramionami - Przecież o Tobie nie zapomniałem. Cały czas o Tobie myślałam skarbie.
- Ah tak ? - uniosła brwi ku górze i skrzyżowała ręce na wysokości piersi - A więc myślałeś o mnie pieprząc się z inną ? - spytała oskarżycielskim tonem.
- C-co ? O czym Ty mówisz ? - spytał zaskoczony i zmieszany.
- Sam zobacz - włączyła swój smartfon i przesłała mu filmik który nagrała chwilę temu - Wszystko tu jest. Nawet nie będę pytać jak długo to trwa. Nie chce wiedzieć. Po prostu zniknij z mojego życia.
Odwróciła się i ruszyła przed siebie. Potrzebowała pobyć sama. Potrzebowała chwili by wypłakać się, wykrzyczeć, przeklinać jego i świat, upić się i wstać rano z nadzieją, że będzie lepiej.
- Ambar, zaczekaj ! - zawołał za nią Matteo.
- Zostaw mnie w spokoju - odrzekła nie zatrzymując się.
Czekała na niego zbyt długo. Czasu nie da się zwrócić, cofnąć ani zatrzymać. Jego czas, ich czas właśnie minął.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top