Rozdział 30
W ciągu roku szkolnego jest kilka rzeczy na które każdy uczeń czeka z niecierpliwością. Rzecz jasna jest to koniec szkoły i wakacje, ale także ferie zimowe. Dwa tygodnie gdy można wyjechać, bawić się, szaleć i odpocząć od szkoły. Dwa tygodnie to niby nie tak dużo, ale wszystko może się zmienić.
- To najlepsze ferie w moim życiu - powiedziała z uśmiechem Ambar.
Siedziała w fotelu przy kominku, a w ręku trzymała kubek z gorącym kakao. Miała na sobie gruby biały sweter i czarne spodnie. Na przeciwko niej siedział Ramiro, który wpatrywał się z nią w uśmiechem. Oboje byli w domu rodziny Smith w górach, gdzie wyjechali gdy tylko zaczęły się ferie.
Dzięki temu naprawdę mogli robić co tylko chcą. Po pierwsze mieli cały dom dla siebie, bez ryzyka, że rodzice nagle wrócą. Po drugie nikt ich tu nie kojarzył. Mogli spokojnie trzymać się za ręce spacerując po mieście, przytulać się, całować i nikt nie widział w tym nic dziwnego. Czuli się naprawdę szczęśliwi, niemal jakby cały czas latali nad ziemią. Pozbycie się opinii innych, zasad społeczeństwa było jak zrzucenie kamieni.
Chodzili do lokalnych kawiarni i restauracji, na zakupy. Całe dnie spędzali na stoku gdzie jeździli na nartach i snowboardzie, albo na lodowisku. Wieczorami zamawiali pizze i oglądali filmy, albo grzali się w jaccuzi po całym dniu na śniegu. Najlepsze było to, że każdej nocy mogli spać w jednym łóżku - z seksem czy bez, byli razem. A rano budzili się obok siebie, nie raz ze śniadaniem w łóżku. Było idealnie.
- Moje też Ambi - uśmiechnął się Brunet - Chciałabym, żeby było tak na zawsze. Możemy nie wracać do Buenos Aires ani do szkoły ? - zaśmiał się lekko, bo sam doskonale wiedział, że to jedynie niemożliwe marzenia.
- Chciałabym - zaśmiała się Smith - Ale sam mówiłeś, że tak może być na stałe gdy skończymy szkołę i wyjedziemy. Więc musimy przetrwać jeszcze parę miesięcy.
- Wiem, daliśmy radę tyle czasu więc teraz też damy - pokiwał głową - A teraz chodź tu do mnie, bo jesteś zdecydowanie za daleko.
Blondynka pokręciła głową z rozbawieniem. Odstawiła kubek na stolik i podeszła do chłopaka, siadając mu na kolanach. Oboje uwielbiali siebie nawzajem, swoją obecność, bliskość i te dwa wyjątkowe tygodnie.
- Tak lepiej ? - spytała i musnęła jego usta.
- O wiele - uśmiechnął się Ramiro i pogłaskał ją po policzku, patrząc prosto w jej błękitne oczy - Jesteś taka piękna, mam szczęście mając taką dziewczynę.
- Ah, a więc już mówisz, że jestem Twoją dziewczyną ?
- Jesteś, tylko moja - przejechał kciukiem po jej dolnej wardze nie odrywając od niej wzroku - Jesteś tylko moja i nikomu Cię nie oddam kotku. Za długo na Ciebie czekałem by odpuścić.
- No proszę, umiesz być nie tylko niegrzecznym chłopcem, ale i słodkim romantykiem - zaśmiała się lekko Blondynka - Masz szczęście bo uwielbiam każdą Twoją wersje.
- Tak ? Najwolisz pewnie namiętnego kochana w łóżku, co maleńka ?
Zaśmiała się, po raz kolejny tego wieczoru. Ferie z nim były pełne śmiechu, radości, i szczęścia. Tak pięknego i ogarniającego szczęścia jakiego nigdy wcześniej nie czuli. Z dala od domu, szkoły i codzienności wszystko było takie piękne i łatwe. Zapomnieli o problemach czy kłamstwach, byli sobą - szczęśliwymi i zakochanymi nastolatkami.
- Jest bardzo pociągający - stwierdziła odpinając guziki jego koszuli.
- Aż nie możesz się oprzeć co ? - zaśmiał się Brunet.
- Ty też nie, przecież wiedzę jak mnie pożerasz wzrokiem - stwierdziła Blondynka.
- Masz rację - stwierdził Chłopak i położył dłonie na jej tali - Cholernie mi się podobasz i gdybym mógł zostałbym tu z Tobą na zawsze - bawił się jej włosami - Nie chce znowu udawać, że nic nas nie łączy... Nawet nie mamy już po co, skoro...
- Wiem - pokiwała głową Ambar - Ale najpierw muszę się upewnić, porozmawiać z tatą, to znaczy... z Garym i Hiramem... Sama nie wiem, to takie dziwne.
- Wiem maleńka i domyślam się jakie to dla Ciebie trudne - odrzekł.
- Ale przynajmniej nic już nam nie stoi na drodze, to zdecydowanie plus - uśmiechnęła się lekko i pocałowała go.
Jak to się mówi, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Tym razem te słowa sprawdzały się u Ambar. Przed wyjazdem była załamana, kolejnym kłamstwem, ale teraz zobaczyła co dzięki temu zyskała. Nie wszystko jest czarno białe, nie wszystkie kłamstwa są złe. To co złe, może być dobre, a to co dobre, złe. Nic nie jest stałe ani niezmienne. Życie jak rzeka biegnie do przodu i ciężko za nim nadążyć.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top