Rozdział 22

- Nawet z całą buzią w czekoladzie, jesteś najseksowniejszą kobietą na świecie - zaśmiał się Ramiro.

Kilkanaście minut temu skończyli swój genialny, namiętny, niegrzeczny seks. Teraz oboje siedzieli nadal nadzy - po co marnować czas na ubieranie się, jeśli może to powtórzą - przykryci jedynie kocem w jego łóżku. Zdążyli już zjeść pizze - karmiąc się nawzajem, co było jednocześnie słodkie i pociągające - oraz wypić po kieliszku wina. Teraz przyszła pora na ciasto czekoladowe. W tle grała film z telewizora, ale o wiele bardziej zwracali uwagę na siebie.

- Wyobraź sobie jak bym wyglądała cała w czekoladzie - zażartowała Ambar.

- Zaraz możemy się przekonać - uśmiechnął się przebiegle Ramiro.

Palcem zdjął polewę z ciasta i zanim dziewczyna zdążyła się odsunąć, przejechał palcem po jej prawej piersi.

- Ej ! - krzyknęła, ale nie wyglądała ani trochę na złą. 

Była naga i z potarganymi włosami, ale była szczęśliwa. Jej oczy iskrzyły radośnie, a z ust nie schodził uśmiech i to ten całkiem szczery. Dawno przy nikim tak się nie czuła. Tylko on wydobywał z niej to co najlepsze. Prawdziwą ją, szczęście.

- Teraz wyglądasz bardzo apetycznie - zaśmiał się Ramiro i nachylił się nad nią, zlizując czekoladę z jej sutka.

Blondynka mruknęła. Kto by pomyślał ile przyjemności może dać dotyk drugiej osoby. Szczególnie jego. Ta chwila była najszczęśliwsza od dawna. Kochając się z nim czuła się seksowna, ważna, szanowana, kochana, spełniona. Miała wszystko czego chciała. Będąc obok niego w łóżku, rozmawiając, jedząc, czuła się tak dobrze. Każda zwykła czynności nabierała głębszego znaczenia. Na przekór, bycie z nim byłoby tak proste. Gdyby nie społeczeństwo...

- Jesteś przepiękna - powiedział Brunet patrząc prosto w jej oczy.

- A Ty szalenie przystojny - odpowiedziała uśmiechając się.

- Nawet nie wiesz jak cholernie jestem szczęśliwy mając Cię obok siebie - stwierdził Chłopak i pogłaskał ją po policzku - Gdyby mogło tak być zawsze... Co dnia budzić się obok Ciebie, spędzać noce... Zabrałabym Cię do kina, do restauracji, na najlepsze randki...

- Brzmi pięknie... - odrzekła Ambar  - I ja też jestem teraz bardzo szczęśliwa - złapała go lekko za brodę patrząc w jego oczy - Przy Tobie jestem szczęśliwa jak przy nikim innym i dziękuję Ci za to - musnęła lekko jego usta.

- Więc i ja powinienem Ci podziękować, a znam na to świetny sposób - uśmiechnął się łobuzersko Ramiro.

Popchnął delikatnie dziewczynę by położyła się na plecach i nachylił się nad nią. Przez chwilę po prostu wpatrywał się w nią, nie mogąc nacieszyć się tym, jaka jest piękna i w tej chwili, tylko jego. Potem pocałował ją namiętnie. Każdy pocałunek był wyjątkowy. Nie mieli pewności co do przyszłości, kiedy będą mieli kolejną okazję, więc póki mogli korzystali z chwili razem jak się dało.

- Jesteś najlepszym co mnie w  życiu spotkało - wyznała Smith i pogłaskała go czule po policzku.

Dopiero przy nim czuła się naprawdę bezpieczna, kochana i szanowana. przy nim nie musiała udawać, wydobywał z niej prawdziwą Ambar, szaloną, beztroską, miłą. Przy nim czuła się spełniona, radosna, jakby wszystko było możliwe. Jakby latała trzy metry nad niebem. To uczucie wydawało się tak piękne. Jasne i dobre, pośród całego mroku jakich ich otaczał. Jakby byli dla siebie światłem w ciemności.

- Przestań czytać mi w myślach - zaśmiał się - Ja powinienem to powiedzieć.

- Wymyśl coś innego - uśmiechnęła się nie odrywając od niego wzroku.

Brunet odgarnął kosmyk włosów z jej twarzy i przejechał dłońmi po jej ciele, szczególnie pieszcząc piersi. Była taka idealna, idealna dla niego.

- Kocham Cię... - powiedział.

- Naprawdę ? - spytała patrząc na niego uważnie.

- Tak - usiadł przeczesując ręką włosy. Wyglądał jakby sam właśnie zdał sobie z tego sprawę, jakby docierało to niego to co czuje - Kocham Cię Ambi - spojrzał na nią - Przy nikim nie było mi tak dobrze, nikt mnie tak nie wspierał, nie rozśmieszał... Dla mnie jesteś idealna i nie chce być z nikim innym, poza Tobą. Chcę byś była tylko moja, a ja tylko Twój...

- Ramiro...  - powiedziała ze wzruszeniem i przysunęła się bliżej niego - Kocham Cię.

Po tym wszystkim złym co jej się przydarzyło ostatnio, po całych trudnych latach, które przeszli, nareszcie byli aż pijani ze szczęścia. Zanim się nie spotkali, nie wiedzieli, że da się być tak szczęśliwym. Gdy już skosztowali tego uczucia, na pewno nie dadzą go sobie łatwo odebrać.

Brunet popatrzył na nią z niedowierzaniem, po czym uśmiechnął się szeroko i pocałował ją namiętnie. Nawet gdy wszyscy zawiodą, znajdzie się ktoś, kto przywróci wiarę w ludzi i w miłość. To jest piękna, zranieni, skrzywdzeni też umieją kochać, a ta miłość staje się jednym skutecznym lekarstwem na wszystkie rany.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top