Rozdział 14

- Ramiro ? Jesteś ? - zawołała Ambar gdy tylko weszła do domu.

Wypiła kilka drinków z Benicio, wytańczyła się tyle, że jej nogi bolały, więc od razu przy wejściu zdjęcia swoje szpilki i dalej szła boso. Liczyła na jakieś miłe zakończenie wieczoru. Nie miałaby nic przeciwko spaniu w jednym łóżku i wcale nie chodziło jej teraz o seks. Chciała po prostu móc się do niego przytulić i nie być sama.

- Ramiro jest chyba u siebie, czemu tak późno wracasz do domu ? - spytała Kobieta wychodzą z salonu.

- Oh, wróciliście z delegacji ? - spytała zaskoczona Blondynka.

- Tak - pokiwała głową Brunetka - Jest już późno, zrobię Ci herbatę i coś do jedzenia, idź porozmawiać z tatą, a potem do łóżka.

- Okej, dzięki - pokiwała głową i weszła do salonu.

Matka Ramira, była miłą kobietą, jednak równie zapracowaną co jej ojciec. Tyle dobrego, że nie wymagała od niej wiele, chyba nie czuła by miała do tego prawo, bo w końcu nie była jej mamą. Zawsze starała się być miła, tak jak teraz, martwiła się, jednak to nie była taka idealna relacja, której Ambar brakowało.

Brakowało jej mamy. Kobiety z którą mogłaby porozmawiać o babskich sprawach jak makijaż, ubrania, randki, chłopcy, czy te cholernie wahania nastrojów przed okresem. Chciała mamy, która da jej kobiecą radę, przytuli i pocieszy, pozwoli się jej wypłakać. Chciała mieć mamę z którą pójdzie na zakupy, przedstawi przyjaciołom i której będzie opowiadać o wszystkim. Ale niestety, jej prawdziwa mama ją porzuciła, z matką Ramiro nie miała tak bliskich relacji.

- Cześć tato - powiedziała Blondynka - Jak podróż ?

- Dobrze - pokiwał głową Mężczyzna - Lepiej powiedz jak w szkole, słyszałem o dochodzeniu policyjnym.

Spojrzał na nią uważnie, tym swoim wzrokiem. Wtedy nawet pewna siebie Ambar, czuła się jak mała dziewczynka, która nigdy nie będzie dość dobra ani idealna, która zawsze stara się zrobić wrażenie na tacie, ale to wciąż za mało.

- To nic takiego, nie mam z tym nic wspólnego - powiedziała Ambar.

- Oby to była prawda, nie potrzebujemy skandali  - odrzekł Gary - A jak tam z Matteo ?

- Em, rozstaliśmy się...

- Słucham ? Dlaczego ? - spytał Mężczyzna - To był odpowiedni chłopak dla Ciebie.

- Nie był - odrzekła Ambar przygryzając dolną wargę.

Była różnica między interesowaniem się życiem dziecka, a wtrącaniem się. Niestety ojciec nie interesował się nią, nie dbał o to czego ona chce czy potrzebuje, za to był mistrzem we wtrącaniu się i narzucaniu jej własnego zdania.

- Kochanie, to sprawy nastolatków, pamiętasz jak to jest być młodym, zakochanym i co raz się kłócić, lepiej się nie wtrącać - powiedziała łagodnie Kobieta wchodząc do salonu - Ambar, jest odpowiedzialna i na pewno da sobie radę - spojrzała na nastolatkę - A jak Twoje konkursy ?

No tak, bycie najlepszą uczennicą to za mało. Ambar od dziecka chodziła na różnego typu zajęcia dodatkowe. Dlatego znała takie języki obce jak hiszpański, francuski czy włoski. Miała za sobą lekcje tańca nowoczesnego, klasycznego i baletu, kursy fotograficzne, aktorskie i modelingowe. Wygrała nie jeden konkurs taneczny, jako dziecko brała udział w pokazach mody, oraz od dziesiątego roku życia w konkursach piękności. Robiła to do dziś, choć przestała się dobrze tym bawić. Jedyne co robiła dla siebie, to wrotki i śpiew.

- Wszystko okej, jestem przygotowana - uśmiechnęła się sztucznie - Na długo zostajecie ?

- Parę dni - odpowiedział Gary - Potem muszę załatwić kilka spraw w Mediolanie, ale mam nadzieję, że wiesz, że nawet gdy mnie nie ma, dowiem się o wszystkim - spojrzał na córkę - Nie zawiedź mnie, masz być najlepsza we wszystkim co robisz.

- Wiem tato, daje z siebie wszystko...

A nawet więcej. Wzięła herbatę i kanapki i poszła na górę do swojego pokoju. Po rozmowie całkowicie wytrzeźwiała i zapomniała o tych kilku drinkach, jednak teraz potrzebowała kolejnych by zapomnieć o tej rozmowie. Wiedziała, że tata chce dla niej dobrze i doceniała, że posyłał ją na te lekcje. Lubiła taniec, śpiew czy wrotki. Wiedziała jak ważne jest rozwijanie się i poszerzanie wiedzy. Ale gdyby tak pozwolili jej już decydować za siebie, robić to co sama chce i trochę odpuścić. Gdy mogła być najlepsza w tym co lubi, a nie we wszystkim byłoby o wiele łatwiej. A tak, czuła, że każdy od niej wymaga by była idealna i każdy ją zostawi, gdy taka nie będzie. Ciężko było żyć z taką presją. 

Niestety rodzina bywa tym, co ciągnie człowieka na dno, ale mimo wszystko nadal się ją kocha. Bo jaka by nie była, rodzina jest ważna. A gdy nie jest idealna, marzy się by taka była, bo każdy potrzebuje rodziny.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top