Rozdział 33
Ambar szła szkolnym korytarzem jak każdego dnia. Choć tak wiele się wydarzyło i zmieniło, pozory pozostawały takie same. Dodatkowo miała te same najlepsze przyjaciółki i kochała tą samą osobę. Ale ona nie była już taka sama jak na początku roku szkolnego. Zdrada i szantaż Matteo, odkrycie, że jej ojcem nie jest Gary, a Hiram bardzo ją zmieniło. Zwłaszcza prawda o rodzinie wywróciła jej życie do góry nogami. Analizowała wszystko od nowa, zastanawiała się. Teraz nic nie stało na drodze by była z Ramiro, ale poznała mroczne sekrety rodziny Lodge do której należała, choć Veroncia jeszcze o tym nie wiedziała.
- Aj - powiedziała zaskoczona gdy zderzyła się z kimś. Zdecydowanie nie powinna bujać w obłokach podczas chodzenia.
- Co za miłe spotkanie - usłyszała znajomy głos.
Podniosła wzrok i z niedowierzaniem zmarszczyła brwi patrząc na osobę, która stała przed nią. Był to Simon Alvarez. Podczas jednego z dłuższych rozstań z Matteo, spotykała się z nim przez kilak tygodni, ale różnice między nimi były zbyt drastyczne. On by dobry, miły, biedny, optymistyczny i wszystkim pomagał. To urzekło Ambar, ale zauroczenie prysło jak bańka mydlana gdy usiłował na siłę ją zmieniać.
- Ja się nie cieszę, wyjaśnij mi co tu robisz - powiedziała chłodno Blondynka.
- Nasza szkoła miała przyznane trzy stypendia, a skoro Luna, no... sama wiesz, to od tego semestru ja będę się tu uczył - odrzekł Simon - Cieszysz się ?
- Ani trochę.
- Oj nie przesadzaj - powiedział Brunet podchodząc bliżej niej i położył dłoń na jej tali - Nie będziesz chyba udawać, że nic nas nie łączyło ? Teraz jesteśmy w jednej szkole i słyszałem, że nie jesteś już ze swoim chłopakiem, więc możemy...
- Nie - przerwała mu Ambar - Cokolwiek chcesz powiedzieć nie możemy.
- Oj, Ambi...
- Powiedziała nie, głuchy jesteś ? - podszedł do nich Ramiro, odpychając chłopaka od dziewczyny.
Zawsze tak gdzie był potrzebny, zawsze na czas, zawsze chroniąc ją. Wyszedł właśnie ze stołówki i szedł do klasy, gdy zobaczył na korytarzu Ambar z tym chłopakiem i musiał zareagować. Raz, nie pozwoliłby nikomu jej zranić. Dwa, była tylko jego.
- A Ty kto ? - zmarszczył brwi Simon.
- Nie Twoja sprawa i trzymaj się ode mnie z daleka - powiedziała Smith, po czym zwróciła się do Ramiro - Chodźmy szkoda czasu.
Ramiro zmierzył go ostrym wzrokiem i poszedł za Blondynką. Wyszli przed szkołę, gdzie stało kilka ławek i usiedli na niej by móc porozmawiać w spokoju.
- Kto to był ? - spytał Ramiro.
- Simon, pamiętasz mówiłam Ci o nim - odrzekła Ambar - Wolałabym go nie widzieć, ale naprawdę nie ma się czym przejmować. Nie martw się, lepiej powiedz co u Ciebie ?
Rozejrzała się dyskretnie dookoła, a jako, że nie zauważyła nikogo złapała go za rękę i uśmiechnęła się. Takie małe gesty wiele znaczyły, zwłaszcza gdy pozornie były niedozwolone.
- Dobrze, gadałem właśnie z chłopakami - odrzekł Brunet - Benicio będzie chciał z Tobą pogadać, bo ma problem sercowy - pokręcił głową z rozbawieniem - A Matteo... cóż zachowuje się dość dziwnie, ale nieważne, nie powinien Ci o tym mówić.
- Możesz mi mówić o wszystkim - położyła głowę na jego ramieniu - Chciałabym już nie musieć się ukrywać, to bez sensu skoro Gary nie jest moim ojcem...
- Wiem, maleńka wiem - pokiwał głową - Już niedługo...
Mogli albo udawać do końca szkoły, albo zrobić wielki skandal. Pierwsza opcja była rozsądniejsza, ale uczucia bywają impulsywne.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top