*PIERWSZA PRZYJACIÓŁKA CZĘŚĆ 2 #3 *

Gdy skończyłam się przedstawić pani powiedziała żebym usiadła z Levy, odrazu po kierowałam się do jej ławki która znajdowała się przy oknie. Pani zaczęła coś pisać po tablicy a ja zaczęłam rozmawiać z Levy

LUCY- cześć
LEVY- cześć..... Mam propozycję nie do odrzucenia-powiedziała to z uśmiechem i melodyjnym ale cichym głosem by przypadkiem nauczycielka nas nie usłyszała.
LUCY- jaka propozycje-nie jestem pewna o co jej chodzi ale chce się dowiedzieć.
LEVY- co ty po wiesz na to bym oprowadziła cię po szkole na przerwie obiadowej hmmmm?
LUCY- faktycznie propozycja nie do odrzucenia nie mam zamiaru się zgubić.

Obydwie wybuchłyśmy śmiechem

NAUCZYCIELKA- Proszę o ciszę bo wyśle was do dyrektora -mówi to z poważną miną aż strach dyskutować obydwie przelrosiłyśmy i zajęłyśmy się robieniem notatek z lekcji co chwile uśmiechając się do siebie.

Nagle zabrzmiał dzwonek na przerwę obydwie z Levy i reszta klasy wyszliśmy na przerwe.
Ja z Levy stanełam pod ściana koło klasy gdy nagle rozbrzmiał chuk kopniętych drzwi wszystkie osoby stojące na cholu odsunęły się pod ściane by dać przejść po całej szerokości holu grubce wampirów na ich czele stał pewien różowo włosy tuż za nim dziewczyna o szkarlatnych włosach i mrożącym krew w żyłach oczach po lewej, rudo włosy chłopak w okularach który szadł z nosem w książce, po prawej czarno włosy z rozpiętą koszulą by pochwalić się sześciopakiem, koło graya idze wysoki umięśniony chłopak o platynowych krótkich włosach. Ale jest jeszcze ktoś mała dziewczynka o granatowych włosach spiętych w dwa kucyki która chowała się za Natsu, a na samym koniuszku szedł wysoki chłopak o czarnych długich włosach i kolczykach na twarzy i czerwonych oczach. Cała paczka przechodząc koło nas zmierzyła mnie wzrokiem po czym się oddalili trochę się przestraszyłam.

- K-Kim oni byli? - głos mi zadrżał.
- To osoby z którymi nie radzę ci wpadać w Kąflikt to tak zwana DFT- była strasznie poważna bałam się co kolwiek powiedzieć ale gdy zobaczyłam tego różowo włosego moje serce mocniej zabiło, co to może oznaczać, czy ze mną jest coś nie tak? A może jeatem chora?

- lucy coś nie tak nagle zbladłaś-powiedziala to ze zmartwionym glosem
- C-Co? T-Tak wszystko okej-zająknełam się.
- na pewno? może pójdziemy do pielęgniarki? Żywiłaś się dzisiaj wogole?
- T-Tak poprostu sie zapatrzyłam
- Okej ale jak źle się poczujesz daj mi znać dobrze?
- dobrze -uśmiecham się by zburzyć ta niezbyt przyjemna atmosferę.
Levy bierze mnie pod pache i prowadzi mnie do ławek ustawionych na cholu siadamy sobie i gadamy o babskich sprawacb. Znów rozmowe przerwa nam dzwonek kończący przerwę, kolejne lekcje minęły strasznie szybko a oprowadzanie po szkole przełożyłuśmy na koniec ostatniej lekcji by na spokojnie zwiedzić cały budynek szkoły. Postanowiłyśmy zostanlwiłyśmy zostawić nasze żeczy w szatni która była początkiem, po 2 godzinach Levy skończyła mnie oprowadzać stwierdziłyśmy że nie pogardziłybyśmy posiłkiem w postaci krwi, ale oczywiście nie tylko krwią wampiry się żywią. Jemy to co ludzie i pijemy to coudzie oprócz krwi którą tylko my się żywimy,

Wziełyśmy więc nasze żeczy i poszłyśmy na stołuwke która jest w osobnym budynku i robi przy okazji za barek dla wampirów.

Znalazłyśmy fajnie miejsce na końcu i zamuwiłyśmy torebkę krwi i obiad

-jestem taka głodna chodzenie po szkole jest mężczące- wzdycha z ulgą że już koniec na dziś ze szkołą.
- też jestem głodna zaraz powinni nam przynieść zamówienie- w brzuchu mi burczy od samego myślenia o jedzeniu.

Po 10 minutach przychodzi pani z naszym zamówieniem i stawia na je przed nami.
KELNERKA- smacznego -odchodzi z uśmiechem na ustach*

Wzięłam torebkę do rąk i automatycznie wysuneły mi się kły które potem wbiła w torebkę by zaspokojić pragnienie po skończeniu torebki zabrałam się za obiad składający się z ziemnialów z gulaszem i surówki.
- najadłam się-powiedziałyśmy równo. Po czym zaczynamy się śmiać.

Po stołówce chodziła sprzątaczka któr miała różowe włosy, na jej widok od razu przypomniał mi się różowo włosy chłopak z przerwy, odrazu moje serce zaczęło szybciej bić a moje poliki zrobiły się lekko różowe. Otrząsneła mnie dopiero Levy pytaniem czy już wracamy.
- wracamy? Jest już 17 powinnyśmy wracać-mówi spokojnie i
Patrząc się na zegarek*
- T-Tak może już wracać.
Jestem zmęczona a do domu nie mam wcale tak blisko.

Porzegnałam się z Levy i ruszyłam w stronę domu. Był zachud słońca, piękny widok mogła bym patrzeć na niego godzinami, nie spostrzegłam się jak czas szybko pędził i zanim się obejrzeałam był już wieczór.

Powoli doszłam do mojego bloku w którym znajdowało się moje mieszkanie mimo, że tata nie chciał bym się wyprowadzał zawsze wysyłał mi co miesiąc pieniądze na czynsz.

Weszłam wreszcie do domu zamknełam drzwi na klucz, by nikt przypadkiem nie wszedł. Położyłam swoje żeczy na przedpokoju i poszłam prosto pod prysznic, już przebrana w piżame wyszłam z łazienki i podreptałm do swojej sypialni rzuciłam się z impetem na łóżko i nie spostrzegłam się kiedy zasnełam.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top