Rozdział 9.
Niestety nie pogodziłam się z Adamem, bo do niego nie poszłam. Daniel napisał mi, żebym jak najszybciej wracała do domu. Myślałam, że stało się coś poważnego, ale on po prostu chciał ze mną obejrzeć jakiś film. Byłam na niego zła, ale on nadal przeżywa kłótnie z Alą. Oczywiście, na jednym filmie się nie skończyło. Zrobiliśmy mały maraton z Marvellem. Nie skończyło się to dobrze, ponieważ zasnęłam około drugiej i prawie zaspałam do szkoły.
Gdy w pośpiechu się szykowałam, zobaczyłam moją twarz. Błagała o pomoc. Wbiegłam do łazienki i szybko zaczęłam się malować. Podkład, korektor, pomada do brwi, maskara i puder. Gotowe! Spojrzałam na zegarek. Siódma czterdzieści. Mimo, że miałam opóźnienie, to dość szybko uwinęłam się z makijażem.
Zeszłam na dół i zaczęłam się ubierać.
– Ej, młoda podwieźć cię? – zapytał brat, który wybierał się na wykłady.
– Przydałoby się, to w końcu przez ciebie zaspałam.
– Spoko moim samochodem będziemy na miejscu raz dwa.
– Dobra, ale zahaczymy o sklep. Muszę coś kupić do jedzenia – powiedziałam i chwyciłam za klamkę.
Daniel przeliczył się co do możliwości swojego samochodu, ale nie było tak źle. Było tylko pięć minut po ósmej. Gdy zostawiłam kurtkę w szatni, pędem ruszyłam do klasy. Jednak zwolniłam, gdy obok sali matematycznej siedział Eryk.
– Hej, nie wchodzisz? – zapytałam.
– Nie, dostałem wiadomość od Michała, że piszą kartkówkę.
Oczywiście, że nic nie umiałam. Wchodząc do tej sami, wydałabym na siebie wyrok śmierci. Zależy mi na dobrych ocenach, więc... usiadłam obok chłopaka i oparłam głowę o ścianę. Trochę obawiałam się, że przesiedzimy ten czas w ciszy, ale ja znalazłam temat do rozmowy. Zauważyłam na bluzie bruneta piłkę do siatkówki i numer naszego liceum.
– Grasz w drużynie.
– Na tę chwilę tak – powiedział, przeglądając Facebooka.
Zastanawiałam się dlaczego powiedział ,,na tę chwilę'', ale zapytam o to później.
– Czyli dobrze znasz Dominika.
Wiedziałam, że się znali, bo oboje są popularni w szkole, ale nie wiedziałam, że grają w jednej drużynie.
– Tak, a właściwie to jesteśmy przyjaciółmi – tu raczył na mnie spojrzeć.
– To pewnie wiesz, dlaczego on i Adam się nie lubią.
– Chętnie bym ci powiedział, ale lepiej żeby zrobił to twój chłoptaś – ton z jakim to mówił, wskazywało na to, że on też nie przepada za Adamem.
– No dobra, a czemu powiedziałeś, że ,,na tę chwilę'' jesteś w drużynie – zrobiłam cudzysłów w powietrzu.
– A czemu cię to interesuje? – zapytał podnosząc ton głosu, a mnie zaczęło irytować jego zachowanie. Był strasznie arogancki.
– Hmm... może dlatego, że jesteśmy w jednej klasie i przez najbliższy rok będziemy się widywać, więc próbuję nawiązać jakąś relacje, ale jeśli ty tego nie chcesz, to łaski bez – powiedziałam na jednym wydechu bardzo wkurzona. Chciałam wstać i odejść, ale on niespodziewanie się zaśmiał.
– Już wiem, dlaczego ty i Martyna się przyjaźnicie. Macie taki sam temperament – rzekł już bardziej przyjaźniej. Westchnął i przybrał poważniejszą minę. – Jeśli obleje ten semestr, trener wykopie mnie z drużyny.
Możecie mi wierzyć lub mnie, ale przejęłam się tym, co usłyszałam. Dla Eryka sport był ważny tak samo jak dla mnie, więc go rozumiałam. Sama nie wiem, jak ja bym się zachowała w jego sytuacji.
– Najgorsze jest to, że ja naprawdę się staram, ale i tak dostaje słabe oceny. Czasami mam wrażenie, że jestem po prostu za głupi...
Mimo tego co zrobił na treningu u Adam, postanowiłam go pocieszyć. Nie pytajcie dlaczego, bo sama nie wiem.
– Ej, nawet nie waż się o sobie tak mówić – wystawiłam ostrzegająco palec. – Często nauczyciele nie umieją przekazywać wiedzy albo myślą, że wiemy rzeczy, które dla nich są oczywiste. Gdybym była na twoim miejscu, poprosiłabym przyjaciela o pomoc w lekcjach albo zapisałabym się na korki. Trzeba sobie radzić, bo system szkolnictwa ssie.
Chłopak wybuchnął śmiechem, a ja uśmiechnęłam się zadowolona, że udało mi się poprawić mu humor.
Nasza rozmowa zakończyła się, gdy zadzwonił dzwonek. Uczniowie zaczęli wychodzi z sal. Eryk wstał i zarzucił swój plecak na ramie.
– Dzięki, Nadia – rzucił z lekkim uśmiechem. Poszedł i zniknął w tłumie ludzi.
***
Znalazłam Adama na długiej przerwie. I gdy tylko go zobaczyłam, chciałam się na niego rzucić, ale przecież byliśmy pokłóceni.
– Musimy porozmawiać – powiedzieliśmy razem.
– Ty zacznij – dodałam szybko.
– Przepraszam. Niepotrzebnie się uniosłem. Ten kretyn mnie wkurzył i wyżyłem się na tobie. Jeszcze raz przepraszam.
– A ja przepraszam, że nie powiedziałam ci, że rozmawiałam z Dominikiem.
– Nie, nie, nie miałaś wpływu na to, że go spotkasz – próbował zrobić ze mnie niewinną, co było bardzo urocze.
– Ale mogłam go ignorować – powiedziałam pewnie. – To co zgoda?
Adam już otwierał usta, żeby odpowiedzieć, ale przeszkodzono mu.
– Cześć, Nadia.
Nie wiadomo skąd pojawił się Dominik. Losie, dlaczego?! W momencie, którym miałam pogodzić się z Adamem, on musiał akurat się pojawić. Dlaczego?!
Adam obrzucił blondyna srogim spojrzeniem, ale ten zachowywał się jakby go nie widział.
– Zostawiłaś to wczoraj u mnie – w ręku trzymał mój szalik.
No ja pierdole! Nie dość, że zostawiłam u niego część garderoby, to na dodatek powiedział przy Adamie, że u niego byłam. Losie, dlaczego?!
Zobaczyłam, że brunet mocniej zaciska pięści.
– Chcesz mi coś powiedzieć? – zapytał.
– Wyjaśnię ci to.
– Oczywiście... – rzucił i poszedł w stronę okien.
Spojrzałam na Dominika spod byka i wyrwałam mu moją własność. Szybko podeszłam do Adama, który opierał się o parapet ze skrzyżowanymi rękoma. Z niecierpliwością czekał na wyjaśnienia.
– Po lekcjach, chciałam do ciebie iść i pogadać, ale on się przyczepił i nie chciał się odczepić. Później zaczęło mocno padać i zaciągnął mnie do siebie...
Kurcze, w mojej głowie brzmiało to o wiele lepiej. To było tak mało wiarygodne, że ja sama bym sobie nie uwierzyła.
Jednak Adam zamknął mnie w szczelnym uścisku. Co mnie bardzo zdziwiło. Oddałam uścisk.
– Wierzysz mi? – zapytałam, gdy odsunął się lekko.
– Nie mam powodu, żeby ci nie wierzyć – powiedział to takim czułym głosem, że w środku się rozpływałam.
Przylgnęłam do jego klatki piersiowej i zaciągnęłam się zapachem jego perfum.
Jeśli Dominik myślał, że w ten sposób skłócić mnie z Adamem, to grubo się pomylił.
***
Po wyczerpujących lekcjach wróciłam do domu i podgrzałam obiad, który zrobiła mama, zanim wyszła do z tatą do pracy. Jakieś dwadzieścia minut później wrócił Daniel.
– Jakoś wcześnie wróciłeś – krzyknęłam z kuchni.
– Miałem kolokwium.
– O, i jak ci poszło? – zapytałam, nakładając na talerz ziemniaki.
– Chyba dobrze. Zjem i położę się spać. Jestem wykończony – usiadł przy stole, a ja położyłam przed nim posiłek. – Całą noc się uczyłem.
Daniel jest taką osobą, która nie może uczyć się w dzień, bo nie potrafi się skupić. Najlepiej przyswaja wiedzę w nocy, gdy nic nie zagłusza mu spokoju. Ale skutkami tego jest niewyspanie i złe samopoczucie. Niestety ja robiłam dokładnie to samo.
Po posiłku Daniel poszedł do pokoju spać, a ja wzięłam się za lekcje. Zadania z polskiego, wypracowanie z angielskiego, prasówka na wos i ćwiczenia z geografii. Cholernie dużo.
Jakoś po osiemnastej, usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie wiedziałam, kto to mógł być. Poszłam otworzyć, a w progu stała Alicja.
– Cześć – uśmiechnęła się przyjaźnie. – Jest Daniel?
– Jest, ale śpi.
– To dlatego mi nie odpisywał. Mogłabyś go obudzić, muszę z nim porozmawiać.
– Jasne, wchodź.
Z lekko przyśpieszonym biciem serca poszłam na górę. Zapaliłam światło, a brat nawet się nie poruszył.
– Daniel, wstawaj – potrząsałam jego ramieniem, aż nie otworzył oczu.
– Co jest? – jego głos był zachrypnięty.
– Ala przyszła.
Jak powiedziałam imię dziewczyny, brat od razu się rozbudził. Założył kapcie i podreptał na dół. Ja wróciłam do swojego pokoju, nie chciałam podsłuchiwać, a oni potrzebowali spokoju.
Po jakimś czasie skończyłam robić zadania domowe i chciałam iść na dół i czegoś się napić, ale Ala i Daniel nadal byli w salonie i nie wiem czy im nie przeszkodzę. Tak więc postanowiłam że na paluszkach zejdę na dół. Będąc w przedpokoju, zobaczyłam przytuloną parę.
– Przepraszam, zachowałam się głupio. Wiesz, że cię kocham.
– Ja też cię kocham.
Uśmiechnęłam się, widząc ich razem. To był dobry dzień. Ja pogodziłam się ze swoją drugą połówką, a Daniel ze swoją.
________________________________________________________________
Jak mija wam kolejny dzień kwarantanny? Ja z chęcią wróciłabym do szkoły.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top