Rozdział XVI
Po krótkiej wędrówce doszli do hammamu, gdzie niewolnik od razu nalał wody do bali.
Nie było to to samo pomieszczenie w którym kąpali się niewolnicy. Wyłożone było zielonymi, niebieskimi oraz złotymi kafelkami, które odbijały światło, idealnie oświetlając pomieszczenie ostatnimi promieniami słońca. Woda parowała, a w całej łaźni czuć było zapach różnorodnych olejków oraz kadzidła.
Nicholas stanął na środku - Rozbierz mnie - rozkazał.
Niewolnik odrazu sprawnie rozebrał swojego Pana. To już kiedyś robił. Uśmiechnął się pod nosem i pocałował lekko jego ramię. Wiedział, że nie musiał tego robić, ale pomyślał że to dobry pomysł.
Mężczyźnie ewidentnie się to podobało - Każ przynieść mi owoce - powiedział jeszcze, wchodząc do wody.
- Jakie Panie? - spytał, powoli kierując się do drzwi.
- W kuchni będą wiedzieli co mi podać - odparł.
- Oczywiście, Panie - zaczepił pierwszego lepszego niewolnika i przekazał mu polecenie. Po tym wrócił do swojego Pana i klęknął obok balii.
- Nie - zaprzeczył mężczyzna - Rozbierz się i wejdź tutaj.
Ten pozbył się tuniki, ukazując mięśnie. Wszedł do wody zbliżając się do swojego Pana. Uśmiechnął się czując ciepłą wodę.
- Robiłeś kiedyś masarz? - zapytał z przymkniętymi oczami Nicholas.
- Jedynie koniom, Panie - powiedział pół żartem, pół serio.
- Chodź tu - przywołał go bliżej siebie - Zacznij od ramion i karku.
- Oczywiście, Panie - przysunął się do niego bliżej i zaczął rozmasowywać jego mięśnie. Robił to trochę zbyt agresywnie, tak jakby masował swoje wierzchowce.
- Wolniej, nie jestem koniem - powiedział głosem z nutką irytacji mężczyzna.
- Przepraszam, Panie - W odruchu pochylił się by pocałować jego kark. Traktował swojego Pana trochę jak kobietę. Zaczął masować o wiele delikatniej, kręcąc kółeczka na mięśniach.
Mężczyzna uśmiechnął się lekko na to uczucie i zamruczał. Tak, to było całkiem przyjemne.
Eliot widząc, że mężczyźnie podoba się kiedy używa ust, zaczął całować jego skórę, cały czas masując. Właściwie czerpał z tego radość. Ten miał taką miękką i pachnącą skórę od różnych olejków. Muskał po niej językiem schodząc dłońmi coraz niżej pod wodą.
Zassał się lekko na jego karku, nie zostawiajac jednak żadnego śladu. Dłonią dotknął jego uda.
Jego Pan w końcu odwrócił się do niego przodem przesuwając dłonią po jego umięśnionym opalonym ciele. Zdecydownie nie miał jeszcze tak dobrze zbudowanego niewolnika.
Lata ciężkiej, nieludzkiej wręcz pracy na budowie wyrobiły w nim duże, twarde mięśnie. Wcześniej był wychudzony przez co nie było widać pełni jego urody. Teraz jednak nabrał już wagi.
Mężczyzna dotknął jego przydługich włosów i przejechał po nich palcami. Od skóry głowy aż po mokre kosmyki sięgające do tafli wody, po czym musnął jego usta swoimi wargami.
Ten przymknął oczy na czułe gesty swojego Pana. Całkiem nieźle się ze sobą dogadywali w sprawach seksualnych. Oczywiście do momentu w którym Pan nie wciskał swojego penisa w jego odbyt.
Ciemnowłosy oddawał pocaunki trzymając dłoń na jego karku.
W tym samym czasie w drzwiach do łaźni stał Kai ze złotą misą owoców na tacy i innych lokalnych przysmaków przyglądając się swojemu Panu i przyjacielowi w tej sytuacji.
Nigdy dotąd nie sądził, że poczuje zazdrość na widok swojego Pana całującego tak namiętnie innego niewolnika. On sam nigdy nie ośmielił się dotknąć ust swojego właściciela swoimi. Mężczyzna też nie wykazywał takiej potrzeby. Sądził, że może tego nie lubi bądź uważa, że niewolnicy nie są tego godni. Teraz jednak jego serce ścisnęło się. Czy on był gorszy? A może już się mu znudził? W końcu odkąd Eliot pojawił się w posiadłości nie zadowolił pana w żaden sposób, ani nie spędził z nim nawet jednej nocy oddając się przyjemnością cielesnym.
Pan napewno chciał go niedługo stąd odesłać. A on nie mógł na to pozwolić...
Odetchnął głęboko, po czym zapukał krótko i wszedł do pomieszczenie stając w drzwiach od razu spuszczając wzrok.
Nicholas uniósł krótko spojrzenie na młodego niewolnika - Wejdź. Będziesz mnie karmił - postanowił, odchylając głowę go tyłu. Rozluźnił się całkiem oddając pieszczotom.
- Tak, Panie - powiedział a jego serce od razu zabiło mocniej na te słowa. Mimo, że nie otrzymał takiego polecenie rozpiął złotą klamerkę na swoim ramieniu i rozwiązał sznurek opasany na swoich biodrach sprawiając, że jego biała tunika zsunęła się na ziemię, po czym już całkiem nagi uklęknął na mokrej kafelkowej podłodze.
Poczuł na sobie wzrok Pana i usłyszał jego zadowolone mruknięcie. Wziął więc jedno winogrono i podał je Panu do ust a następnie nalał wina do kielicha. Zaraz po tym dał mu kolejne a potem zaczął karmić go również innymi owocami.
- Starczy - powiedział w końcu Nicholas.
Przeciągnął się w wodzie i spojrzał na swoich niewolników. Przez moment patrzył w pełne nadziei i miłości oczy blond chłopca.
- Już się najadłem, możesz to wziąć i odejść - powiedział po chwili i znów przeniósł wzrok na Eliot'a.
Kai wyszedł z łaźni po chwili zalewając się łzami. Dlaczego Pan woli niewolnika, który chce uciec?
Zsunął się po ścianie cicho łkając. On musiał coś zrobić. Musiał, zanim postanowi go na stałe oddać lub sprzedać. Na samą myśl zaczął głośniej płakać.
Pomyślał, że może jak zacznie się zachowywać jak Eliot to będzie lepiej? Może powinien przestać być tak grzeczny?
Otarł łzy. Jeszcze dzisiaj pójdzie do Pana w nocy. Tak, gdy tylko odeśle Eliot'a zrobi to.
Chłopak położył się do łóżka. Była już późna noc a Eliot wciąż nie wracał. Chciał by już tu był, kiedy tylko by wrócił poszedłby do Pana i znów było by jak dawniej. Mimo, że uważał to za niegodne, całował by go i sprawiał przyjemność tak samo jak robił to Eliot. Zrobiłby wszystko by tylko Pan nie oddał go jakiemuś sadyście lub nie sprzedał na targu niewolników. Wszystko...
***
Minęła cała noc a on nie zmrużył oka. Jego przyjaciel nie wrócił, Pan zatrzymał go na noc. Z nim nigdy tego nie zrobił. Nigdy nie spędził nocy...
Słońce świeciło mu prosto w twarz susząc łzy z twarzy. Te jednak nadal płynęły mimo całej bezgłośnie przepłakanej nocy. Teraz najzwyczajniej w świecie nie miał już czym płakać. Leżał jedynie patrząc w ścianę aż nie usłyszał skrzypnięcia drzwi.
Od razu rozpoznał te ciężkie kroki należące do dobrze zbudowanej osoby. Odwrócił się.
- Wróciłeś... - powiedział cicho, nie chcąc dać nic po sobie poznać - Pan... Spędził z tobą noc? - zapytał z bijącym sercem.
- Tak, jak zawsze robiłem za przytulankę - podszedł do niebo Eliot i przytulił go siebie, zaczynajac bujać - Płakałeś. Co się stało?
- Nie, tylko... Boli mnie trochę głowa. Pójdę się napić - powiedział, po czym odsunął się od niego i i szybko przewiązał swoją tunikę.
- Nie musisz mnie okłamywać - przypomniał mu, jednak pozwolił odejść.
Kai z resztą i tak zignorował jego słowa i lekko zestresowany ruszył w stronę komnat Pana. Spojrzał za okno. Słońce już w pełni wstało i świeciło. To oznaczało, że Pan być może zjadł już śniadanie. Zazwyczaj o tej porze właśnie to robił.
Dotarł do jego komnat cały zestresowany. Miał ochotę zapaść się pod ziemię, ale strach przed odrzuceniem był silniejszy niż strach przed karą. Nie ważne jak srogą.
_________________________
Cześć kochani!
Jak się czujecie? Miło mija wam czas? Mam nadzieję, że tak i że rozdział się spodobał.
Jak sądzicie, co wymyślił Kai? ^^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top