Rozdział XIX
Nicholas przesunął pionek na szachownicy patrząc na nią w zamyśleniu.
- Jesteś nieobecny Nicholasie - odparł mężczyzna siedzący na przeciw niego, samemu przesuwając swój pionek tym samym zbijając z planszy gońca swojego przeciwnika - Zawsze przegrywałem grając z Twoją osobą tymczasem... - zamyślił się - Coś Cię trapi?
- A czy Ciebie nigdy nic nie trafi Oktawiuszu? - zapytał, wzdychając głęboko na utratę kolejnego pionka.
- Cóż - mężczyzna zaśmiał się - W takim otoczeniu ciężko o zmartwienia - powiedział poklepując po głowie klęczącego przy nim złotowłosego niewolnika - Mój nowy nabytek. Niezwykle wytrzymały. Co o nim sądzisz.
Siedzący naprzeciw niego mężczyzna wywrócił jedynie oczami przenosząc wzrok na pokornie klęczącego chłopca, trzymającego w dłoniach tacę z kielichami i karawką alkoholu.
- Gramy od południa, nie sądzisz, że to zbyt długo by trzymał to w ten sposób? - powiedział, patrząc na dzieciak, który drgnął na te słowa.
- Och, to tylko pies. - machnął dłonią od niechęci biorąc z trzymanej przez niego tacy kielich złotego trunku, przystawiając go do ust, po czym znów ze stuknięciem odstawił go na tacę.
- To drogi alkohol. Po co miałby go upuścić i stłuc równie drogocenny kielich? - uniósł brwi widząc pot na czole niewolnika.
- Nie zrobi tego gdyż wtedy czeka go chłosta - wzruszył ramionami. - Z resztą, od kiedy to obchodzi cię to co robię z własnymi kundlami?
- Jak już mówiłem. Nie pies mnie interesuje, a alkohol. Nie potrzebnie byłby zmarnowany, a ten szczeniak już widocznie prawie upuszcza tacę - powtórzył, starając się być jak najbardziej przekonujący. Wiedział, że nie wypadało, ale jakoś nie mógł patrzeć na cierpiącego chłopca.
Siedzący na przeciw niego mężczyzna przeniósł wzrok na swojego niewolnika - Zostaw. - wydał krótkie polecenie
Blondynek położył tacę na ziemi rozuźniajac dłonie. Odetchnął z ulgą, po czym oczami podziękował Nicholasowi za pomoc.
W tym czasie podszedł do nich Eliot i stanął przy swoim właścicielu - Panie, zająłem się już końmi. - powiedział głębokim głosem.
Wzrok Oktawiusza widocznie przesunął po posturze umięśnionego niewolnika.
- No proszę, nowa zabawka? - uniósł brew.
- Tak, mój nowy nabytek. Uwierzysz, że ten głupiec Leoncjusz chciał go sprzedać na arenę by zginął pod batem? - zaśmiał się cicho mężczyzna, głaszcząc swojego teraz już klęczącego niewolnika po włosach.
- Leoncjusz nigdy nie grzeszył intelektem. Ale z tego co widzę, nie jest to twój nałożnik, bardziej ochroniarz - zaśmiał się - A może pozory mnie mylą?
- Hmmm... To już moja tajemnica przyjacielu - posłał mu uśmiech, a na policzki Eliota spłynął rumieniec. Nienawidził tego kim się stał.
- Widzę, że go cenisz. Posiada jakieś szczególne wyjątkowe umiejętności prócz nieprzeciętnego wyglądu?
- Świetnie zna się na koniach i cóż. Jest świetny w łóżku. - przyznał jego Pan ku niezadowoleniu niewolnika.
- Sam się nim zajmujesz czy puszczasz pomiędzy innych? Ja osobiście wolę patrzeć jak te małe kurewki się pieprzą - odparł.
- Nie... - zaprzeczył - Nie dopuściłem go jeszcze do innych niewolników. Wiesz, że tego nie preferuje.
- Ah, no tak, zapomniałem o twojej złotej zasadzie iż przyjemność jest tylko dla Panów - machnął dłonią - Ale może od niej odstąpisz. Nie chciałbyś zobaczyć jak... - przesunął wzrokiem po ciele wysokiego niewolnika - Twój piesek zabawia się z innymi?
Nicholas zastanowił się przez chwilę. Już miał odmówić jednak... Może jego przyjaciel miał rację? Przecież sam chętnie popatrzyłby jak Eliot robi to, będąc na górze. Świetnie spisywał się będąc na dole, a to musiało oznaczać, iż górują musi być jeszcze lepszy.
- Hmm... Tak, właściwe dlaczego nie. Masz jakiegoś niewolnika, który nadałby się do spektaklu? Zawsze miałeś niezły gust.
- Dziś pełnia - odparł opierając się o oparcie krzesła - Idealnie trafiłeś, wiesz iż zazwyczaj właśnie w te dni organizuję tego rodzaju zabawy. Zawsze odmawiałeś, jednak jeśli jesteś zainteresowany, jestem zobowiązany by przygotować coś szczególnego. Będziesz oczywiście mile widziany.
- W takim razie, z radością pozwolę Ci dysponować także moim psem. Tylko nikt ma nie dotykać jego odbytu - zaznaczył .
- Nie zamierzam potem uprawiać seksu z mięsem po niewolnikach.
- Jeśli takie jest Twoje jedyne wymaganie uszanuję je - skinął głową - Dawno nie miewałem tak zacnych gości jak ty,
Nicholas'ie.
- Dziękuje Ci za zaproszenie mój drogi Przyjacielu. A teraz... pozwolisz, że wrócę do posiadłości się odświeżyć. Psa zostawiam Tobie i Twojej inwencji twórczej - machnął dłonią. Nie martwił się o Eliota. Ufał swojemu przyjacielowi i wiedział, że ten nie ośmieli się skrzywdzić jego zabawki.
- Nie jest mi potrzebny. - odparł ze spokojem mężczyzna samemu wstając - Jako iż zakończyliśmy partię już trzecią twoją przegraną, będę wracał do domu. Muszę dopilnować by wszystkie przyszykowania do spektaklu przebiegły właściwie. - Idziemy - uderzył lekko swojego niewolnika w tył głowy tym samym zmuszając do wstania - A więc, do wieczora, mój drogi - skinął mu głową.
Nicholas i Eliot pożegnali gościa a następnie mężczyzna spojrzał na niewolnika - Jak podoba Ci się wizja nadchodzącej przyjemności? - spytał właściciel.
Eliot zastanowił się przez chwilę. Nie ukrywał, że spodobał mu się pomysł. Może gdy pokaże swojemu Panu iż jeszcze lepszy jest będąc na górze, jego również będzie mógł...
- Zrobię co uznasz za stosowne, Panie - odpowiedział pokornie.
- Oh, to oczywiste. Pytam jednak czy ci się podoba ten pomysł - udał się do łaźni.
- Mam Pana umyć? - zapytał, jak zwykle idąc za nim
- Oczywiście, muszę być czysty na spotkanie z innymi Panami.
Od razu udali się na dół gdzie Eliot zdjął ubranie Pana a następnie zaczął myć delikatnie jego ciało. Robił to uważnie i powoli. Przez te parę tygodni naprawdę udało mu się podszkolić w obsłudze swojego właściciela. Po chwili doszedł do jego miejsc intymnych, które oczywiście potraktował dużo delikatniej przyglądając im się.
Podobał mu się członek jego Pana i krągłe pośladki. Z chcecią sprawiłby mu radość swoim penisem. Ostatnio od Kai'a dowiedział się, że trzeba celować w jeden punkt i wtedy temu na dole też jest przyjemnie.
- Wystarczy - powiedział w końcu - Natrzyj mnie olejkami - powiedział spokojnie.
Eliot sięgnął po pachnące jaśminem drogie oleje. Pan używał ich tylko gdy wychodzili na ważną uroczystość.
- Czy twój poprzedni Pan wychodził z Tobą na jakiekolwiek przyjęcia lub spektakle? - zapytał przymykając ocz, gdy ten zaczął go nacierać. - A może areny gladiatorów?
- Nie, Panie - odpowiedział prostymi słowami.
- W takim razie pierwszy raz zostaniesz tak przyszykowany - uśmiechnął się jednym kącikiem ust.
- To znaczy, Panie? - powiedział lekko przestraszonym głosem.
- Przekonasz się później - odparł - Nie masz powodu się lękać.
- Jeśli tak Pan mówi - nadal nie był zbyt pewien. Ci okrutnicy potrafili wymyślać naprawdę dziwne rzeczy byle tylko pochwalić się publicznie niewolnikiem.
- Kai się tobą zajmie - odparł - On wie co robić - podniósł się - Ubierz mnie, a potem czekaj tutaj.
Niewolnik oczywiście sprawienie wykonał polecenie, po czym usiadł, czekając na swojego jasnowłosego przyjaciela, który po chwili wszedł przez drzwi.
- Słyszałem, że mam Cię przygotować - uśmiechnął się do niego ciepło - Gdzie Pan Cię zabiera?
- Na spektakl. Mam kochać się z innymi niewolnikami ku uciesze Panów - westchnął, rozbierając się do naga.
- To duże wyróżnienie - uśmiechnął się - Nie raz byłem na takim spektaklu zanim trafiłem do Pana. Tylko, że tam... To ja byłem zazwyczaj tym, który był posuwany - powiedział cicho. Widoczne było, że te wspomnienia nie były dla niego najlepsze.
Eliot przytulił młodszego do siebie i pocałował w czubek głowy - Teraz na szczęście jesteś już u dobrego Pana.
- Tak - uśmiechnął się lekko - Pan... Mówił, że będziesz tylko na górze czy...
- Nikt ma nie dotykać mojego odbytu. Ku mojej niezmiernej uciesze.
- W takim razie to już podwójny zaszczyt - uśmiechnął się, po czym sięgnął po zapachowe olejki i złote nici - Wpleciemy Ci je we włosy. Będziesz wyglądał idealnie.
- Raczej jak wystawowa laleczka, ale rozumiem, że taki jest zamysł - pozwolił mu nacierać swoje ciało wonnościami.
- Tak, taki jest zamysł. Wygląd niewolnika reprezentuje Pana. Im bardziej jego właściciel jest zamożny tym lepiej wygląda jego niewolnik a ty... Zdecydowanie zwrócisz na siebie olbrzymią uwagę.
- Wspaniałe - powiedział niezbyt radośnie - Wolałbym żebyś ty poszedł tam za mnie - westchnął.
Chłopak zachichotał cicho.
- Pan wie, że jedynym kogo chciałbym czuć w sobie jest właśnie on. - powiedział, po czym odetchnął, zaczynając zaplatać mu małe warkoczyki łącząc kosmyki ze złotymi nićmi. Na jego przydługich czarnych włosach wyglądało to naprawdę zjawiskowo.
- Hmmm... Całkiem to ładne - przyznał, oglądając się w lusterku wiszącym na ścianie, Kolejnym znaku zamożności jego pana.
- Myślę, że nakładanie farby wybielającej nie jest konieczne. Masz naturalnie ciemniejszą karnację i nie wyglądało by to tak ładnie. Jednakże Panowie najczęściej cenią niewolników o skórze białej jak mleko.
- Niestety lata pracy w upale i pochodzenie z ludów pustynnych raczej nie ułatwiło mojej skórze pozostanie w jasnym kolorze - uśmiechnął się.
- Myślę, że naszemu Panu ani trochę to nie przeszkadza - uśmiechnął się, po czym odsunął - Gotowe.
Mężczyzna wstał i obejrzał się w lustrze. Zaiste był całkiem znośny. Najbardziej śmieszył go jednak fakt, że chłopak wplótł złote nitki również w jego włosy łonowe - To konieczne?
- Wyglądają idealnie. Napewno przykują uwagę - powiedział, po czym przygryzł wargę - Teraz strój, chodź za mną - opuścili łaźnie idąc korytarzem.
Mężczyzna poszedł za swoim przyjacielem bawiąc się warkoczykami. Zdziwił się nieco gdy ten podał mu zwyczajną białą tunikę i to w dodatku bez sznura, którym najczęściej przewiązywali się w pasie.
- Nie żeby mi to przeszkadzało, ale dlaczego jest taka prosta? - zarzucił ją na siebie.
- Jest cieńsza i krótsza by łatwiej i szybciej było ją zsunąć lub podciągnąć - wskazał na nią niewolnik i dopiero wtedy Eliot dojrzał tę różnicę. Tunika była dużo krótsza sięgająca nieco do połowy jego umięśnionych ud.
- Ma to sens - przyznał przeciągając się - To wszystko? Czy jeszcze jakoś będziesz mnie torturować?
Chłopak zaśmiał się cicho - Biżuteria, jest ważna - powiedział, po czym podał mu złoty naszyjnik idealnie komponującą się z obrożą i również złotą bransoletę z drogocennymi kamieniami.
- No, doskonale - westchnął zakładając na siebie ozdoby. Nie przepadał za nimi, jednak cieszył, się że nie został owinięty w jedwabie i obładowany złotem jak wielbłąd.
- Pięknie, wyglądasz naprawdę przystojnie - powiedział Kai przesuwając dłonią po jego policzku. - Myślę, że Pan zadecyduje o waszym wyjściu w przeciągu krótkiego czasu.
- Dziękuję, a ponieważ ty nigdzie nie idziesz... - poczochrał jego włosy w czułym geście, całkiem niszcząc mu fryzurę.
- Układałem je! - zaśmiał się, po czym odetchnął - No dobra, nie układałem, ale próbowałem!
- Tak wyglądasz o wiele lepiej. Naturalnie, a nie jak jakiś ulizany pudelek - pocałował go w czoło. - Idę poczekać w korytarzu na Pana, żeby nie musiał mnie szukać.
- Pójdę sprawdzić czy niczego mu nie potrzeba. Nie wiem czy jeszcze się zobaczymy, więc... Jak tylko wrócisz opwiesz mi wszystko?
- Jakże mógłbym postąpić inaczej. Zajmij się małym jak mnie nie będzie - przytulił go na pożegnanie i rozeszli się w dwie różne strony.
Eliot zastanawiał się jak to wszystko będzie wyglądać. Szczerze mówiąc był ciekawy a z drugiej strony się obawiał. Jednak... Czy miał ku temu powody?
________________________
Dzień dobry!
Jak podobał się rozdział? Macie jakieś przeczucia co do do wydarzeń? Myślicie, że Eliot coś odwali?
Piszcie co sądzicie i co tam u was 🌞✨
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top