Rozdział LXVI
- Sądzisz, że słusznie postąpiłem? - Nicholas oparł się o Eliota, przymykając oczy.
- Myślę, że na pewno. Loras będzie tam szczęśliwy. - pogładził go po włosach. - Inny Pan w takiej sytuacji raczej nie patrzyłby na jego szczęście — wymruczał, znów czując to dziwne uczucie słabości w sercu.
- Nicko... - Eliot uniósł się i zawisł nad nim — Ty nie jesteś jak inni. I to bardzo dobrze.- złączył ich usta w słodkim pocałunku.
- Może powinienem być... - oparł się o niego, luźno dotykając policzka.
- Czy wcześniej byłeś szczęśliwy? - zapytał, unosząc podbródek mężczyzny, pokryty już lekkim zarostem.
- Pojęcie "szczęśliwy" jest bardzo szerokie — przyznał — Jednak w życiu patrycjuszy nie ma czasu na szczęście i radość.
- Czy teraz nie jesteś szczęśliwy? - dopytał trochę urażony.
- Teraz...? - zamyślił się — Teraz być może i jestem — pokiwał powoli głową.
- No właśnie. Będąc dobrym, jest się szczęśliwym. A będąc niegodziwcem, kończy się w grobie. Tak jak mój poprzedni Pan.
- Skąd wiesz o jego śmierci? - przekrzywił głowę.
- Wiedziałem już długo wcześniej przed nią -wzruszył ramionami.
- Sprawa nie została rozgłoszona... Co tak właściwie się stało? - mężczyzna zmarszczył brwi.
- Jego niewolnicy mieli go dość, ale się im nie dziwię. Sam na ich miejscu bym go zadźgał.
- Umarł w cierpieniu tak jak jego ofiary. Nie żałuję go — przyznał.
- Ja również. Właściwie gdyby nie ty przez niego błąkałbym się teraz po hadesie. - niewolnik spojrzał na niego wymownie.
- Szkoda byłoby, żeby taki niewolnik jak ty się tam znalazł. - przejechał palcami po jego ustach.
- Nicko... - mruknął niezadowolony na wspomnienie o przebywaniu w niewoli. Mimo tylu lat wciąż nie przywykł do tego określenia.
Ten uniósł na niego niewinny wzrok i uśmiechnął się — Trudno znaleźć takiego jak ty.
- Owszem — pogładził go po plecach — Trudno jest też znaleźć takiego Pana jak ty — pochylił się, by pocałować jego szyję.
- Tak sądzisz...? - musnął wargami jego skórę na mostku — Widzę, że masz większe doświadczenie, niż sądziłem...
- Tylko na kobietach i na tobie — zassał się na jego ramieniu, tworząc zasinienie — Oh, wybacz, chyba pozostawiłem ci znamię. Teraz ty też nosisz mój znak.
Mężczyzna uniósł brwi — Chcę mieć ich więcej.
- Tak? - uniósł brwi — Oczywiście mój Panie... zamruczał mu do ucha, tworząc za nim kolejny ślad.
- Gdzie jest Kai? - zapytał, jęcząc i odchylając się na jego kolanach.
- Nie wiem Panie. Pewnie z nowym — zaczął zdobić całą jego szyję, dominującą trzymając go za biodra.
Ten zagryzł jedynie wargi, odchylając głowę do tyłu — Czuję, że chcę powiedzieć coś dziwnego.
- Nie krępuj się — polizał jego kark.
- Chyba... - sapnął na to uczucie.
- Chyba? - zamruczał przy jego skórze, ciesząc się jej ciepłem i miękkością.
- Moje serce straciło rozum — wyszeptał.
- Serce i rozum tu dwie inne rzeczy Nickolasie -uśmiechnął się do niego ciepło — Ale dlaczego tak sądzisz?
Ten wziął jego dużą dłoń i położył ją sobie na klatce piersiowej — Słyszysz... Bije mocniej.
- Tak. Bije mocniej — zamknął oczy i pomasował jego sutek palcami.
- Tak... Zawsze bije mocniej kiedy jesteś w pobliżu — skinął głową.
- Co chcesz przez to powiedzieć? - dopytał, delikatnie dotykając jego policzka.
- Cóż... Zdaje mi się — znów zamilknął a na jego policzkach pojawił się rumieniec.
Eliot nie naciskał go. Tylko delikatnie gładził i patrzył na niego ciemnymi oczami — Spokojnie Nicko. Jesteś bezpieczny...
- Miłuje cię — powiedział w końcu i odetchnął głęboko, przenosząc wzrok na ścianę.
- T-tak jak miłuje się żonę? - upewnił się z zaskoczeniem.
- To wątpliwe. Żon zazwyczaj się nie znosi — uśmiechnął się lekko.
- Miłujesz mnie sercem? - zmienił więc pytanie, gładząc go dalej po biodrach. Nie chciał niepokoić mężczyzny.
Ten znów dotknął jego dłoni — Lubię twój dotyk... Zapach. Twoje spojrzenie i usta — dotknął jego miękkich warg.
Niewolnik oddał pocałunek — Tak samo jak Kai'a, prawda?
Ten skinął głową z zamyśleniem — Obojgu was chcę mieć zawsze w zasięgu wzroku, by wiedzieć, że nic wam nie grozi. Mimo że tak bardzo się od siebie różnicie.
- Jesteś wspaniały Panie — pocałował go w czoło i poprawił delikatnie włosy. - Też bardzo cię cenię.
- Cenisz? - uniósł brew.
- Owszem. Ciężko jest mi cię miłować Panie... nadal czuję się jak w klatce — odetchnął, przytulając do siebie drugiego mężczyznę — Nie mam duszy niewolnika.
- Nie masz... - skinął głową — I właśnie to w tobie lubię. Buntowniczy i niepokorny...
- Nie chcę wyjść na... niewdzięcznego, ale czemu nie zwróci mi Pan wolności?
Ten uśmiechnął się — Nie powinieneś zadawać takich pytań — mruknął.
- Dlaczego nie? - oddał uśmiech, całując lekko jego ramię.
Nie był już tak rozluźniony jak wcześniej.
- Są nie na miejscu — wymruczał — Powinienem wziąć teraz bat i... - przymknął oczy.
- Przestań już myśleć o tym co powinieneś. Ze mną możesz być sobą. Zajmę się tobą, obiecuję. Nie musisz być silnym Panie.
- Jeśli nie będę silnym, nie będę nikim. Siła jest czymś, bez czego nie przeżyjesz na świecie. Tylko ona sprawia, że zyskujesz szacunek.
- W świecie tak, ale tu? Nie musisz być silny. Masz mnie i możesz się rozluźnić. Oddychaj -zaczął go bujać, czując spięcie mężczyzny.
- Nawet przed Tobą powinienem... - westchnął, jednak oparł twarz o jego bark.
- Spokojnie. Rozluźnij się — wyszeptał mu do ucha i opiekuńczo otulił ramionami.
- To trudne — usilnie starał się rozluźnić spięte mięśnie.
- Wiem, ale jestem tu. I się tobą zaopiekuję.
Ten wtulił się w niego i odetchnął.
Zaczął intensywnie się nad czymś zastanawiać.
Czy jeśli... Uwolniłby Eliota, ten pozostałby razem z nim?
Nie chciał trzymać go przy sobie na siłę, ale jednocześnie wolał, aby był przy nim jako niewolnik niż w ogóle. Wiedział, że jeśli tylko zwróciłby mu wolność, ten odszedłby od niego a tego... Tego sobie obecnie nie wyobrażał. Jednak miał w sobie małą nadzieję, że może jego ukochany nie odszedłby?
Wtulił się w ciepłe ramiona bardziej, kryjąc się przed całym złym światem.
Eliot natomiast odetchnął głęboko, patrząc w sufit.
Może poruszanie tematu wolności faktycznie było... Złym pomysłem?
__________________________
Przybywam do was z kolejnym rozdziałem i coraz smutniej mi się patrzy gdy widzę jak blisko końca jesteśmy.
Mimo to, mamy już dla was przyszykowane nowe opowiadanko.
Chcecie coś o nim wiedzieć? 🌼❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top